-
Postów
167 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Heather
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
Tak, wyczuwam. Zazwyczaj przechodzi mi coś w rodzaju zimna przez ciało, czuję odrętwienie ust, nóg i się zaczyna. Ale udało mi się wczoraj zasnąć bez tabletki, może dam radę! Co do 10 mg, jakie mi przepisał psychiatra. To było zanim ataki się tak zaostrzyły. Jeszcze mam pytanie ogólne co do sertraliny - bo podejrzewam, że pewnie dostanę to samo na wizycie, skoro rok temu wypisali mi Setaloft. Czy po wszystkich pochodnych są takie straszne skutki uboczne przez te pierwsze 2-3 tygodnie? Między innymi temu zrezygnowałam z brania 50 mg, spanikowałam co do efektów ubocznych... To czy będziesz miała "jazdy" na wejściu sertry zależy tylko i wyłącznie od twojego organizmu, ale nie będę czarować, że przy zaburzeniach lękowych ( a te masz) zwykle się one potęgują. Dlatego lekarze przepisują też jakieś bezno wspomagająco, bo bez tego czasem ciężko to ogarnąć. Branie SSRI to taka jazda na rollercoasterze trochę, raz na górce raz na dołku, ale z nadzieją na szczęśliwe zakończenie
-
A ja to przytłumienie uczuć odczuwam jako zbawienie, bo całe życie byłam nadwrażliwa i czułam zdecydowanie za mocno. Złe uczucia oczywiście też, ale i te dobre w nadmiarze również są nie mniej ryjące banie pisałam już jak poznawałam męża, to przez 3 dni nic nie jadłam, paliłam jednego za drugim i jechałam na pożyczonej hydroksyzynie Do dziś się dziwię, że mąż nie uciekł z krzykiem ode mnie, ale widać mam też inne zalety haha Natomiast teraz przytłumienie emocji odbieram w bardziej pozytywnych momentach np. przy fobii społecznej, gdzie działa to tak, że np. podczas zamawiania jedzenia przy barze, nadal czuję, że to co powiem może być odebrane jako głupie, ale się tym nie przejmuje Bardzo dziwnie to działa, ale na pewno pomaga. A nie zauważyłam, żebym jakoś mniej kochała rodzinę czy lubiła przyjaciół, raczej wszystko po staremu. Ostatnio dowiedziałam się o chorobie kogoś bliskiego i nie mogę powiedzieć, żeby mnie to nie ruszyło... Płakać też mogę, choć jest dużo trudniej ale da się. Sprawdzałam na wyciskaczach łez w internetach haha Czyli jednak deprecha :\ No ale tak też czułam, że czaiła się za rogiem. Mogę się tylko cieszyć, że jednak wzięłam leki zanim rozwinęła się na dobre bez nich. Ale i z tym jest mały progress, chodzę spać koło 24 i wstaję o 10, a nie o 12 jak wcześniej. Oby się to systematycznie skracało. U mnie nadal lęk wolnopłynący uogólniony, przez to brak mi motywacji... Z uboków ponadto nadal: problemy z zasypianiem, problemy z obudzeniem, suchość błon śluzowych, nadmierna potliwość dłoni (dobrze, że tylko dłoni xd), brak łaknienia, obniżone libido. No ale zbliża się weekend, więc nastrój powinien rosnąć, jak to bywało wcześniej
-
U mnie dziś średni dzień... Można by powiedzieć, że zły, ale sama się w sumie nakręcam. Myślę, że to kontynuacja sinusoidy mojego samopoczucia, a teraz jestem po prostu w dołku... Oczywiście nie jest tak tragicznie jak było w pierwszych tyg. ale bywało już lepiej. Teraz jest po prostu tak, meh... Lęki dość silne, ale jw sama się nakręcam. Cały czas mam problemy z wybudzaniem się. Śpię po 10-12 godz. dziennie, ale mogłabym i 15. Obudzenie się to katorga. Jak już sie wybudzę, to spoko, nie mam problemu żeby wstać z łóżka (chociaż przez min. 10 min muszę poleżeć i dość do siebie np. czytając fb na tel), ale zanim przejdę ze snu do jawy to przez kilka godz. mam sno-jawę czyli chcę się obudzić, ale zaraz zasypiam i tak w kółko. I ten stan powoduje we mnie frustrację, a jak ktoś próbuje mnie dobudzić "na siłę" to włączają mi się lęki. I tak dziś poszłam pół przytomna do łazienki to się zaczęłam telepać na kibelku i lęk mam do teraz... I teraz albo to przez sertrę, albo przez depresję. Właściwie mi wszystko jedno przez co to... Chciałbym jedynie, żeby to zniknęło, ale ten objaw mam od samego początku kuracji, a nawet i wcześniej (chociaż, nie aż tak nasilone), więc możliwe, że to jednak depresja... W sumie nie leczę się długo, ale o ile zauważyłam na innych polach wyraźną poprawę, tak to spanie nadal jest takie samo. Nic się nie rusza.
-
Ja nie przynoszę, tylko wysyłam pocztą U mnie akurat nie bardzo chyba mogą mówić, bo leczenie psychiatryczne było konsekwencją poronienia o czym w pracy wiedzą, więc mam "alibi", że tak to ujmę. Dodatkowo wspomniałam szefowej, że prawnie przysługuje mi 8 tyg, skróconego urlopu macierzyńskiego, zatem czy siedzę na L4 od psychiatry czy na urlopie to powinno być im wszystko jedno...
-
No cóż, ja też jestem na zwolnieniu od psychiatry 6 tyg. , jeżeli miałoby cię to pocieszyć Nie czuje się gotowa na powrót do pracy ale obstawiam, że ten moment mógłby nigdy nie nadejść Ja miałam tak samo ze zwolnieniem jak mi ginekolog wlepił ponad miesiąc ciążowego... Zasłabłam w pracy i teraz tak rozmyślam na ile spowodowała to ciąża, a na ile nerwica... I też były łzy i niedowierzanie, bo to tylko 5 tydz. był, a już na zwolnienie... Co sobie ludzie pomyślą? Ale powiem ci, że po 2 tyg. przestało mnie to zupełnie obchodzić Niestety nie było mi dane dłużej na nim pozostać i stało jak się stało, ale cóż... życie pisze różne scenariusze. Ja się nauczyłam słuchać lekarzy i odpuścić sobie kiedy mówią, żeby odpuścić...
-
No ja też nigdy nie reagowałam na pogodę, a jak już to tylko głowa mnie bolała... A dziś te mięśnie... Moja mama mówi, że ją też bolą (tylko, że mama jest b. wrażliwa na pogodę) i to od pogody mam. A raczej od pogody + sertra. No albo się starzeje haha Nieciekawie z tymi myślami samobójczymi i to na takiej wysokiej dawce :\ Niestety z tym nie pomogę, bo nigdy takich myśli nie miałam, a na innych lekach też słabo się znam. Może ktoś inny coś podpowie.
-
A ja mam wrażenie dziś jakiegoś spięcia wewnętrznego, jakbym się miała rozciągać, ale to nic nie daje... I przy tym słabość mięśni. Do tego jakiś taki lęk, stłumiony niby, ale przeszkadza. Nic mi sie nie chce, nawet gadać z rodziną. Najchętniej bym się położyła do wyra na cały dzień i poszła spać. Bo spanie akurat wychodzi mi najlepiej Mam nadzieje, że to kwestia pogody i przejdzie.
-
Bólów stawów nie miałam. Co do sertry mój mąż bierze 150 mg i łyka ją na raz rano. Ja też łykam swoją stówkę rano i jak zwiększałam dawkę, zawsze dokładałam kolejne mg do dawki porannej. Łykanie tabletek 1-0-1 albo 1-1-1 to nie dla mnie, za bardzo zapominalska jestem Kerstina, sama zwiększasz dawkę czy za porozumieniem z lekarzem? Ogólnie dawkę zwiększa się po 25 mg przez ok. 7 dni, aż wylądujesz na docelowej. Tyle z teorii. Inna sprawa, że sertra bardzo długo się stabilizuje, jeżeli masz jazdy przy zwiększaniu to najlepiej doraźnie dołożyć jakieś benzo.
-
Cloranxen brałam przez pierwsze 10 dni na noc codziennie 5-10 mg i doraźnie. Wiadomo, pierwsze tyg. były najgorsze zatem szło tego więcej, ale potem już było coraz lepiej i tylko jak nie mogłam zasnąć dłużej niż 2 godz. albo miałam bardzo silne lęki. Od co najmniej tyg. nie biorę w ogóle, bo nie potrzebuję :) Dzięki, ja też się cieszę
-
Hm... a ja chyba zdrowieje, właściwie to na pewno. Dziś jechałam samochodem - bez problemu. Czynności codzienne wykonuje już praktycznie wszystkie tak jak zawsze, a nie w opcji minimum. Co do siedzenia w domu, to ja akurat to lubię Do pracy mi się nie spieszy, ale cóż, kasa z nieba nie spada. Mija miesiąc od mojej przygody z sertrą i widzę wyraźną poprawę, choć początek był strasznie ciężki, myślałam, że ten stan nigdy nie minie, ale od kiedy jestem na zwiększonej dawce, wszystko zaczęło się prostować. Dni stają się bardziej wyrównane, oczywiście na plus. Lęk jest ale stłumiony, nie przytłacza już tak strasznie. Derealizacja przemija, natręctwa wyłączone, drżenie ustało. Mam większą pewność siebie, jestem spokojniejsza, nie irytuje się tak często, pamięć wraca, koncentracja też. Oby tak dalej :)
-
U mnie dziś znośnie, tj lęk towarzyszy mi cały czas, ale w tle, nie skupiam się na nim za bardzo, myślę, że dużo robi to, że mam coraz mniejszą derealizację (yeeees!), lepiej ogarniam otoczenie, nie jest już takie "wyostrzone" i obce jak było... Dzięki temu mam też lepszą pamięć i koncentrację. Wszystko zmierza ku dobremu, ale nie jest to jeszcze stan z którego byłabym zadowolona. Było by tak, gdyby odszedł lęk no i trochę motywacji też by się przydało, bo jest z tym bardzo średnio... Robię tylko to co muszę. Jutro wchodzę na 100 mg, więc jeszcze wszystko może się zdarzyć
-
ponawiam pytanie??? Ja biorę cloranxen doraźnie. To podobno najbezpieczniejsze benzo do brania, ale wiadomo, że nie do łykania jak cukierki. Ja miewałam ataki paniki w przeszłości, więc wiem z czym to sie je, ale niestety nie da sie do tego przyzwyczaić . Nie miałam natomiast myśli paranoicznych, a po setrze się ujawniły (w 3 tyg.), tak więc niestety tak, wszystko się może zdarzyć :\
-
Te ataki lęku po przebudzeniu są najgorsze Bo nie idzie ich ogarnąć inaczej niż lekami, są tak mocne... Ja dziś miałam ciężki poranek, gdybym nie musiała wstać i jechać do sklepu to bym dziś pewnie przeleżała niezłą chwilę. Ale potem było już okej, nawet byłam w galerii handlowej, kupiłam sobie buty. Oczywiście nie sama, nadal nie wsiadam za kółko i nie chodzę nigdzie dalej niż blisko osiedla. W sob. wchodzę na 100 mg i będzie to moja dawka docelowa przez dłuższy czas.
-
Niestety, ta skuteczna i bezpieczna metoda jest zarezerwowana tylko do leczneia najcięższych przypadków depresji (ze stuporem). Również niestety bardzo często jest tak, że mimo dużej ilości prób zmian leków u części pacjentów nie udaje się uzyskać remisji, a jedynie odpowiedź terapeutyczną, a wachlarz leków kiedyś się kończy. Uważam, że właśnie wtedyt pacjent powinien mieć wybór leczenia za pomocą tej metody, niestety tak nie jest. poniżej linki dociekawych artykułów o EW: http://www.wple.net/plek/numery_2014/numer-12-2014/720-723.pdf http://www.wple.net/plek/numery_2015/numer-1-2015/31-34.pdf Myślę, że ten fragment mówi sam za siebie (w odniesieniu do depresji): https://journals.viamedica.pl/psychiatria/article/download/29126/23891 Ano właśnie, rozmawiałam na ten temat niedawno z lekarzem praktykującym w kraju skandynawskim i on mówi, że leczą elektrowstrząsami skutecznie różne przypadki (nie tylko te najcięższe) i z bardzo dobrymi wynikami. Chodzi głównie o pobudzenie hipokampu i wytworzenie nowych połączeń nerwowych, a elektrowstrząsy właśnie to robią. Jedyną wadą jest czasami (szczególnie u starszych osób) zanik pamięci bibliograficznej, ale jak sam powiedział, w przypadku depresji, też ta pamięć ulega upośledzeniu, zatem nadal się wygrywa. Ale też, że w Polsce jest to niepraktykowane i może się coś zmieniło, ale jak piszesz, się niestety nie zmieniło, a wielka szkoda. Czas wyjechać
-
Jest alternatywa - elektrowstrząsy, wbrew panującej opinii metoda skuteczna (bardziej skuteczna niż leki) oraz bardzo bezpieczna. Możesz napisać coś więcej? W sensie wiem, że na zachodzie jest to metoda popularna, skuteczna i bezpieczna, ale słyszałam, że w naszym kraju lekarze niechętnie do niej podchodzą, w sensie kierują tylko w przypadku ciężkich przypadków. Ale może się coś zmieniło...? A co do wieczorów, to gdyby nie one, to chyba bym zeszła z tego padołu Wieczory rulez.
-
Tzn. wiesz, ja bym mogła coś robić w domu od przyszłego tygodnia, nie mowię o tych 2 tygodniach co mijają. Sama z resztą nie wiem. W końcu to zdrowie jest najważniejsze a nie jakaś tam praca. Miałam kiedyś szefa, który był na zwolnieniu ponad miesiąc, bo go dopadły problemy (depresja czy nerwica), wrócił normalnie i pracował też normalnie. Z tym, że to dyrektor, więc może inne podejście niż do zwykłego szaraczka. Teoretycznie z powodu zwolnienia lekarskiego zwolnić nie mogą. Teoretycznie nie mogą, praktycznie niestety mogą wszystko. No ale nie ma się co dołować i nakręcać, co będzie to będzie. Nie ta praca to inna (wiem, łatwo powiedzieć ) @ernest00 Tylko wiesz, każdy inaczej reaguje na leki. Tak jak sam pisałeś, ważne, żeby znaleźć swojego Graala. Tobie pomogło to, a innemu SSRI właśnie. Piszesz, że chcesz zostać na zero, myślę, że każdy by z nas chciał, ale przy nawrotach jest z tym ciężko.
-
Ja jestem na zwolnieniu od początku kwietnia w zasadzie, ale to było zwolnienie ciążowe... Na początku maja poroniłam... I na zwolnieniu od psychiatry byłam, jestem i będę 6 tyg. w sumie o ile oczywiście nie zdecyduje mi się go jeszcze przedłużyć - ja w jego kompetencję nie wchodzę. Z tego co czytałam to podczas L4 prawnie nie można pracować (wykonywać żadnych świadczeń zarobkowych), więc może dlatego pracodawca tak zadecydował.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7