Skocz do zawartości
Nerwica.com

Heather

Użytkownik
  • Postów

    167
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Heather

  1. Moim zdaniem lek w wyższej dawce zaczął lepiej działać i wyciszył ci lęki. Dobrze dobrana dawka nie powinna ani spidować ani zamulać.
  2. U mnie po odpoczynku, humor nieco lepszy, tj mniej mi doskwiera anhedonia. Mam motywację do działania. Jednak czynniki zewnętrzne mocno oddziaływują na samopoczucie Inna rzecz, że przez ten długi weekend zdecydowałam się brać na noc 5 mg cloranxenu - lekarz powiedział, że to mi dobrze zrobi na wyciszenie układu nerwowego i miał rację.
  3. Też uważam, że nie jest śmieszny... Ale lepsze to niż depresja. Wszystko jest lepsze niż depresja... To ciekawe co piszesz. Czy zniesienie anhedonii powoduje powrót też tych negatywnych uczuć?
  4. Jak się o niej nie myśli, to fakt, da się. Czasem czuję, że mam atak paniki... Taki atak na Zolofcie jest czymś mistycznym Bo nie czujesz lęku, tylko masz wrażenie, że on jest w pobliżu, ale nie może się przebić. Czujesz się nieswojo... Ale zaraz się otrząsacz i idziesz normalnie pracować i żartować z ludźmi albo robić obiad dla męża Jak sobie zaczynasz myśleć, że zaraz zwariujesz, to pojawia się też myśl "no i co z tego?" i idziesz oglądać filmiki na YT. Ot tak to wygląda, To nie jest stan idealny, ale najlepszy jaki mogę teraz mieć. Muszę się z tym pogodzić. Mój lekarz wraca z urlopu dopiero we wrześniu, więc jakoś muszę sobie to sama we łbie poukładać. A jak się objawia u ciebie brak napędu? Bo jak siedziałam na zwolnieniu to też średnio mi się cokolwiek chciało. Dopiero jak wróciłam do pracy = mam cel, który muszę wykonać, to napęd się sam pojawił.
  5. Powiem tak, anhedonię mam całkiem sporą, ale nie odczuwam braku napędu czy przymulenia. Tak na co dzień jest okej, wstaję, idę do roboty, jem i śpię normalnie. Dopiero jak zacznę kminić, że zamieniam się w zombie to staje się to mało przyjemne Ta anhedonia jest jednak zupełnie inna niż przy depresji. W depresji była totalnie obezwładniająca, przy Zolofcie jest wysokofunkcjonująca. Na niższych dawkach cały czas czułam anhedonię depresyjną, po wejściu na 150 mg poczułam "mam wyjebaną" moc sertry i stąd wiem, że to dobra dawka. Coś za coś. Jak mam wybierać, wolę Zoloft. Myślę, że idealnie oddaje to ten komiks
  6. To zależy od organizmu myślę. U mnie im wyższa dawka tym większy kop. Kiedy weszłam na te właściwą wiedziałam, że to to i nie chce ani zmniejszać ani zwiększać. Skoro ty masz wątpliwości to jak dla mnie powinieneś zwiększyć, no ale lekarzem nie jestem
  7. Ja po sertrze miałam całkowity brak apetytu, teraz jest lepiej, ale nadal jem mniej niż wcześniej. Nie, żeby mi to jakoś przeszkadzało A tak to bajka normalnie... Mam straszną pracę, serio... Zanim poszłam na zwolnienie każdy dzień był jedną wielką pogonią za deadlinami, targetami i innym bullshitem. A przejmowałam się tym straszliwie. Im chciałam zrobić wszystko lepiej i szybciej, tym wiadomo więcej ode mnie wymagano. Tworzyło się błędne koło. Teraz tego nie ma. Sertra wygasiła wszystkie lęki, a także zredukowała stres o jakieś 60%. Pracuję sumiennie jak umiem najlepiej, cały czas coś robię, ale z głową i się nie przejmuje, że coś mi nie wyjdzie, że coś zawalę, że szef warknął itp. Nie biegam po korytarzu z rozwianym włosem byle zdążyć itp. Wyluzowałam. Szczerze to aż nie mogę w to uwierzyć, że aż tak to dobrze działa, ale... działa. Potrafię się lepiej skoncentrować, nowe zadania nie wywołują we mnie panicznego strachu, być może pracuje wolniej, ale... gdzie ja mam się spieszyć? Moja praca to niekończące się dokumenty, obrobię jedne, na drugi dzień wpada mi tyle samo albo i 3x więcej... Mam ustalone priorytety i się ich trzymam. A o 17:00 wstaję, wychodzę i mam w dupie Po całym tym koszmarze jaki przeszłam, po szpitalu, po wchodzeniu na sertrę, praca wydaje mi się bardzo mało stresogenna Szczególnie dlatego, że praca jest od 9-17, a ze samym sobą jest się cały czas i stwierdziłam, że należy bardziej zadbać o siebie, a mniej o pracę.
  8. Mnie to 5 mg wystarczy. Po 30 mg nic dziwnego, ze ci czynność serca spada, bo pindol to beta-bloker -- 09 sie 2017, 09:19 -- Oj bywało bardzo cieżko, ale teraz lęki są jakby zablokowane. Mniej sie tez spinam, podchodzę do wszystkiego na większym luzie. Trzymam kciuki zeby u ciebie tez sie odmieniło :)
  9. Ja od 2 dni w pracy, Bałam się straszliwie (i tego jak sobie poradzę i jak mnie przyjmą z powrotem) ale jest lepiej niż się spodziewałam. Trochę się czuję tak jakbym nie miała w ogóle przerwy Sertra działa i robi robotę. Lęków brak. Jedyne co... czy też tak mieliście, że wam straaaaaasznie długo płynął czas? Znaczy, wiadomo, jak to w robocie się te 8 godz. dłuży, ale no idzie zwariować. Nie pamiętam, żeby AZ TAK było źle, że po 4 godz. mam wrażenie, że minęło 8... Z tym jest masakra. Wszystko inne na plus.
  10. Ja po hydro zasypiam na stojąco w dzień, a jak biorę na noc to mam niespokojny sen (o dziwo), benzo toleruje lepiej. Choć najbardziej lubię propranolol, ale wiadomo, że to nie jest klasyczny uspokajacz.
  11. Do poniedziałku na razie. Ogólnie brałam go wcześniej przez 2 tyg i nic mi nie było Sama odstawiłam, bo za mocno działał. Nie lubię być na benzo, będę brała pewnie jedynie przed snem. 5 mg na noc i 5 mg w dzień jak będzie trzeba.
  12. Ja w pon. nieodwołalnie do pracy... Szczerze mówiąc przez chorobę w rodzinie nawet za bardzo o tym nie myślę, mam gorsze problemy Zalecił brać cloranxen na noc, a w razie czego także w dzień, żeby wyciszyć układ nerwowy, tak więc mam regres, ale to podobno normalne. Tip na dziś pijcie dużo wody w te upały, lekarz mi powiedział, że wysokie temperatury i odwodnienie sprzyja sedacyjnemu działaniu sertraliny. Min. 2 litry dziennie.
  13. Tak to prawda, że te 150 mg czuje w żyłach naprawdę solidnie, mimo tego, że życie mnie nie rozpieszcza. Działanie sertry jest nie do porównania z niczym innym co brałam do tej pory. Nie jest to pobudzacz, jak np. nikotyna, nie jest to depresant jak np. alkohol, ani uspokajacz jak benzo... Jej działanie porównałabym do kleju. Scala mnie, żebym nie nie rozpadła na kawałki. I tak jak benzo jest wiadrem wody wylanym w ognisko, tak sertra jest tamą, która trzyma negatywne emocje przed zalaniem mnie nimi. I nawet jak życie dopieka i tama się przelewa, to nigdy nie puszcza zupełnie... I tak właśnie czuję. Mimo stresu, nie miewam lęków. Nie załamuje rąk, mam chęć do działania. Gdyby nie sertra leżałabym już gdzieś rozbita z czarnymi myślami. Teraz jak mam załamanie, że płaczę, to potrafię w miarę szybko wziąć się w garść. Sertra nie zrobiła ze mnie potwora bez uczuć, ale też nie pozwala się załamać. To taka moja zbroja. Dobrze, że ją noszę.
  14. U mnie dziś fatalnie, ale to wina tego co się dzieje w moim zyciu, a nie przez lek. Sertra raczej trzyma mnie w ryzach i stabilizuje... ale od dzis wiem, że da sie płakać na sertrze, tylko trzeba mieć realny powod
  15. @Prima może warto by było pomyśleć nad zmianą leku, skoro na wenli było lepiej, a sertra cię dołuje? Każdy lek na każdego działa inaczej, właściwie czytałam, że przy mocnych i długich depresjach sertra nie jest najlepszym wyborem. @lukasz najlepiej, żebyś skonsultował swoje objawy z lekarzem. Sertralina w wyższych dawkach podobno dobrze działa na NN, natomiast na początku może zaostrzać objawy. Ja nie miałam bardzo nasilonych natręctw, natomiast przy wejściu na sertrze pojawiły się u mnie myśli paranoiczne, aż byłam zaskoczona. Oczywiście wszystko przeszło z czasem.
  16. U mnie gorszy nastrój jest spowodowany czynnikami zewnętrznymi, a nie samym lekiem. Lekarz z którym niedawno rozmawiałam powiedział, że często przychodzą do niego ludzie i mówią "ma mi pan dać leki, które mają mnie uzdrowić", a goście mają po 60 pare lat i ciężkie życie za sobą. I co? Sertra ani żaden lek to nie jest studnia życzeń, one mają nas wzmocnić, ale nie pójdą za nas do pracy, nie ożywią zmarłych ani nie spłacą naszych długów. Przeżywam teraz ciężkie chwile (choroba w rodzinie) i mąż powiedział, że widzi we mnie regres tj robię te rzeczy, które "wyleczyła" sertra na nowo... Ale to nie jest wina leku, to wina zasranego życia. Gdy życie odpuści, wróci spokój. Lekarz też mnie o tym ostrzegał, że mogę czuć pogorszenie i to jest normalne. Co do nastroju często czytam, że ludzie na SSRI są smutni, zdołowani, puści, szarzy... Też to w mniejszym lub większym stopniu odczuwam. Myślę, że szczególnie dołuje to osoby, które są z natury radosne. Ja "z natury" byłam zawzięta, wycofana, nerwowa, nadwrażliwa, choleryczna... Sertra odkryła moją lepszą stronę, pozwoliła się wyciszyć, od nowa uczę się, że można przyjemnie spędzać czas z innymi ludźmi. Może dlatego, nie odczuwam tego spłycenia uczuć zbyt dotkliwie, bo moje uczucia dawniej działały na moją niekorzyść.
  17. Przykro mi to słyszeć inez :/ U mnie też gorzej, męczą mnie sny, pojawił się znowu lęk poranny. Akurat miałam wczoraj wizytę i lekarz powiedział, że to wszystko przez stres związany z powrotem do pracy. Ze względu na upały w przyszłym tyg. wyprosiłam jeszcze tydz. zwolnienia (słabo mi się robi w szczególności w zatłoczonych środkach komunikacji), ale mocno mi ten powrót chodzi po piętach... Cóż zrobić, sertra wszystkich problemów nie rozwiąże :/
  18. Zgadzam się z tobą. Ja do tej pory żałuję, że się męczyłam na 50 mg 3 tyg, a jakąkolwiek poprawę zauważyłam dopiero przy 75 mg. Dużą poprawę za to dopiero na 125 mg. Ok. tydzień na 150 mg jest okej. Poprawiona motywacja. W końcu zaczęłam mieć ochotę na gotowanie, bo wcześniej w ogóle nie miałam do tego głowy i gdyby nie mąż to bym pewnie kupowała tylko herbatniki i wodę a tak jechaliśmy na gotowcach i kanapkach... Mam drobną nadzieję, że może będzie jeszcze lepiej i dostanę kopa powera, ale nawet jak nie to i tak jest znośnie... W porównaniu do tego co było na pewno
  19. Sertra dziś dała odczuć swoją moc w moich żyłach Byłam na imprezie urodzinowej kolegi gdzie znałam 3 osoby łącznie z solenizantem. Normalnie uciekłabym do łazienki, albo siedziała z nosem w telefonie jak na tych memach z introwertykami bo tak wcześniej wyglądały moje wyjścia do ludzi... ale dziś... ech... inny człowiek. Dusza towarzystwa, żarciki, kompletny brak spiny. Koncentracja i ogarnianie otoczenia - 100% (czego mi brakowało na 75 mg). Czuję, że w końcu... jestem sobą. I to w towarzystwie, a nie tylko jeden na jeden. I te spotkania towarzyskie, których całe życie nienawidziłam, sprawiają mi przyjemność. Nawet niespecjalnie chciało mi się wychodzić Nowa ja. Na swoim przykładzie mogę zatem powiedzieć, że sertra na fobię społeczną działa cuda. Stres niby był, trochę drżały mi ręce i napięcie. Gdybym wzięła propranolol było by lepiej, ale... zapomniałam Serio uczucie takiej wewnętrznej mocy i samozadowolenia, zbija ten cały stres, że niby go odczuwasz ale się nim nie przejmujesz i łatwo potrafisz nad nim zapanować. W takich momentach czuć moc leku, nie placebo, tylko wyraźnie coś działa na mózg i daje to dużą pewność siebie. Oby tak dalej :)
  20. U mnie dziś trochę gorzej, tj winię za to pogodę ale spałam do 14:00 Nie mogłam się dobudzić za żadne skarby świata. Potem totana niemoc... Miałam jechać do przychodni na badania i zbierałam się przez 2 godz. byłam bliska rezygnacji (to nie mój dzień itp.) ale w końcu udało się ruszyć dupkę Po badaniach humor trochę powinien mi się poprawić, bo wyszły dobrze, ale mimo wszystko w jakimś dołku dziś jestem. No nic, trzeba żyć dalej :)
  21. @ernest Sertra to nie jest placebo, ona naprawdę działa. W wielu sytuacjach czuję wyraźnie działanie leku. U mnie też senność zwiększona dziś, ale jakoś się zwlekłam z łóżka. Nastrój raczej wyrównany. Szczerze mówiąc myślę, że doszłam już do momentu kiedy sertra nie pokaże mi nic więcej. Nie czuję też potrzeby zwiększania dawki, 150 mg przy mojej wadze odczuwam naprawdę solidnie. Nie żałuję na pewno, że podjęłam leczenie, pokazało mi ono, że może być lepiej. Zastanawiam się tylko jak sertra się spisze w pracy, w sensie, jestem teraz dużo bardziej pewna siebie, żeby jakiś problemów z tego nie było
  22. No to super inez3, że czujesz się lepiej :) Sertra ma spóźniony zapłon ale jak już zaskoczy w dobrej dawce to jest fajnie. Ja 5 dzień na 150 mg i ze snem wszystko już okej, pobudzenie zeszło... jest po prostu.. normalnie. Lek działa, ptaszki ćwierkają, słoneczko świeci
  23. Wszystko z czasem przeszło... Tj teraz męczy nieco od nowa, bo 4 dzień na 150 mg dopiero, ale to pikuś w porównaniu do tego co było. Im dalej tym lepiej :) Nie ma. Mój lekarz jak miałam wesele powiedział, że jak chcę pić tego dnia, to żebym w ogóle sertry nie brała i nic się z tego powodu nie stanie. To nie antykoncepcja haha Inna rzecz, że wzięłam i kieliszek szampana mi starczył i też nic się złego z tego powodu nie stało. Mój mąż na sertrze normalnie popija sobie piwko w weekendy. Powiedział, że jest większa tolerancja na alko jedynie, ale osobiście nie miałam okazji tego sprawdzić, bo nie ciągnie mnie do picia na setrze w ogóle.
  24. Taaak te sny potrafią człowieka zmęczyć gorzej niż podnoszenie ciężarów Powyżej 100 mg to już w ogóle cuda na kiju się odwalają w tych snach. Są tak naładowane emocjami, a przy tym głupawe (jak to sny), że czasami się budzę i długo nie mogę o nich zapomnieć. Inna rzecz, dziś lepiej mi się spało, nie pamiętam, żebym się budziła w nocy, więc zapewne się nie budziłam Humorek też lepszy, lęki jakby mniejsze. Wkręcaj się dawko 150 mg i przynieś radość i ukojenie
  25. 3ci dzień na 150 mg. Dziś zdecydowanie gorsza noc. Budziłam się ze 2 razy, miałam wrażenie, że już nie zasnę z powrotem, ale pamiętam to jak przez mgłę, czyli jednak nie obudziłam się do końca. Przy podnoszeniu dawki zawsze mam 1-2 noce gorsze, oby tym razem też tak było. Do tego dziś większe pobudzenie i przez to lęki, ale to też wszystko powtórka z rozrywki. Cieszę się jednak bardzo, że (na teraz) to już ostatni raz i zostaję na 150 mg :)
×