Skocz do zawartości
Nerwica.com

_Victoria_

Użytkownik
  • Postów

    248
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez _Victoria_

  1. Zgrabna historia. Miło, że tak postąpiłeś. Odzyskuję wiarę w ludzi, a raczej w to, że w społeczeństwie jest więcej osób dyssocjalnych, niż można by było się spodziewać. _________________________________________________________________________________________________________________ Rozmyślałam dzisiaj trochę i mam ochotę o tym napisać, jednocześnie dając odpowiedź na jedno pytanie kierowane do mnie przez wielu osób. Jestem zdziwiona ilością osób, które piszą do mnie tutaj prywatne wiadomości. Ilością osób, które pragną mnie poznać i dowiedzieć się więcej na temat mojego zaburzenia osobowości - psychopatii. Pytają o dosłowny i metaforyczny smak krwi zwierząt, które zabijam. Opiszę więc to tutaj, skoro są to tak pożądane informacje. W smaku jest delikatna, ciepła, ma metaliczny, jednocześnie lekko wyczuwalny słodkawo-mdły posmak, który pozostaje długo na podniebieniu. Zamykam wtedy oczy, opieram się o krzesło albo kładę się na łóżku i utrzymuję ten smak w ustach, lekko przełykając ślinę co jakiś czas, ale niezbyt często, by go nie utracić. Dotykam też językiem podniebienia, aby móc się delektować. Przypominam sobie wtedy przede wszystkim jej ciepło, gęstość i charakterystyczny rdzawy zapach oraz to, skąd się we mnie wzięła. Dlaczego zapragnęłam jej posmakować i czemu to wszystko wydaje się takie dobre. A jak smakuje samo odczucie? Smakuje luksusową, wykwintną przyjemnością, która zniewala zmysły. W takim momencie staję się degustatorką, a ten stan porównywalny jest do silnego, narkotycznego odurzenia i tak jak krew płynie wąskimi strużkami po ostrzu mojego noża, tak również płynie w moim ciele i umyśle słodkie zaspokojenie tym, co właśnie zrobiłam i z czego jestem dumna. Oblewa mnie fala błogiego spokoju i spełnienia - pełne wyciszenie, któremu się całkowicie oddaję, które sprawia, iż czuję, że żyję. Czuję obezwładniającą ciszę, harmonię, ale także nietypową pustkę. Jestem sam na sam ze swoją ofiarą, ale również sam na sam z moim własnym, psychopatycznym umysłem. Wiem wtedy, że każde odebrane życie odżywia moje własne. Tak się właśnie czuję zabijając.
  2. Każdy jest źródłem krzywd i każdy jest ich ofiarą. Wywierasz wpływ na otoczenie, a ono wywiera na Ciebie. Jeśli pozwolisz na to, by to drugie wzięło górę, staniesz się popychadłem do eksploatacji, aż w końcu nic z Ciebie nie zostanie. Natomiast co do krzywd, których niby jesteś źródłem, przydałby się jakiś solidny przykład, żeby to ocenić, ale sposób w jaki piszesz i jak interpretujesz otoczenie, wskazuje na to, iż nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić swojego położenia ani postępowania.
  3. Nie byłam na oddziale, ale byłam na terapii grupowej i mogę jedynie napisać, że to był najgorszy pomysł, na jaki wpadł mój psychiatra.
  4. _Victoria_

    Samotność

    Mógłbyś opisać tę potrzebę? Jak to wygląda i czym charakteryzuje się poczucie braku tego "ciepła".
  5. Masz takie odczucia, bo to sformułowanie brzmi, jakby człowiek nie był do końca świadomy, kim jest, jakby dochodziło do swego rodzaju rozdzielenia, jak np. przy zaburzeniu dysocjacyjnym. W niektórych przypadkach tak to właśnie wygląda, a w innych osoba ma pełną świadomość swojego zachowania i postępowania. Zaburzenia osobowości najczęściej są trwałe, ale też często poddają się terapii, jednak nie wszystkie. Z niektórymi nie da się nic zrobić lub można tylko minimalnie redukować ich objawy. Tak, zaburzenie osobowości to nie choroba psychiczna, ale niektóre zaburzenia mają podłoże biologiczne, czasem endogenne jak np. moje i wiążą się z trwałym uszkodzeniem mózgu.
  6. Nie, mnie to interesuje, zwraca moją uwagę. Wyobrażam sobie sytuację, w której kończę pisać zdanie i wciskam pytajnik trzykrotnie. Co musi kierować człowiekiem, że tak soczyście podkreśla to, co przed chwilą napisał. Do tego sytuacje, w których ludzie zaczynają pisać wszystko caps lockiem, a na końcu bonusowo dają "!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!". Trolling zrozumiały, ale gdy ktoś faktycznie odczuwa tak silne emocje podczas pisania odpowiedzi na czyjś post, że wyciska z klawiatury tyle krzyku, ile nie byłby w stanie wycisnąć z siebie samego, to coś jest na rzeczy. To samo z tymi "???". Jak widzę taki "potrójnik", to wyobrażam sobie nadawcę, który próbuje się przecisnąć przez monitor na drugą stronę, bo tak kurewsko pragnie zadać mi pytanie. Do tego ludzie nadużywają emotikon i przy okazji narzekają, że ja z nich nie korzystam. Patrzę teraz na tę paletę przeróżnych minek po prawej stronie i się zastanawiam, co za wariat je stworzył. A w nawiązaniu do lekarzy, to oni często stosują taki właśnie zabieg, tyle że w świecie rzeczywistym. Wtedy to brzmi dokładnie tak: "To Pani zabija zwierzęta????!!". Po tym można poznać, że niepotrzebnie przyszło się na wizytę, chyba że: To wtedy zawsze warto zostać. A teraz to w ogóle można wziąć i przyrównać: Faktycznie dyssocjalny jak cholera. Trzeba było stulić pysk i odmówić paciorek.
  7. Znowu te pytajniki. Nawyk albo ewidentne wkurwienie nadawcy. Zapewniam, mój drogi, że nie muszę być lekarzem, by umieć rozpoznawać u innych ludzi cechy, które sama posiadam, a już tym bardziej całe zaburzenie, które jest jasno nakreślone, chociażby na moim przykładzie. Należy też dopowiedzieć, że większość psychologów to zwykli kretyni, którzy nie wiedzą, jak sobie radzić z pacjentami dyssocjalnymi. Przyzwyczajeni do wypłakujących im się codziennie na sesjach ludzi z depresją, nerwicą, borderem, nie potrafią się zachować, gdy mają ze mną spędzić godzinę w gabinecie. Zdarzało się, że po kilku minutach byłam wypraszana, bo psycholog nie mógł wytrzymać natężenia zwrotów, jakie padały z moich ust, mimo iż nie było w nich nic wulgarnego. Mówienie otwarcie o problemie stawało się więc problemem samo w sobie, a psycholog urywał temat lub starał się zmienić go na inny, byleby nie wysłuchiwać "ogromu tych okropieństw". Bywało też, że patrzyli z niedowierzaniem, stosując tyle samo pytajników, co ty teraz. Wyjątkowo żałosne. A psychiatrzy? Cóż, większość stara się doprowadzić wizytę jak najszybciej do końca. W końcu chodzi tylko wpisanie podstawowych informacji i objawów w komputer, co zajmuje połowę wizyty oraz uświadomienie pacjenta, że każdy problem da się rozwiązać przy odrobinie chęci i zaangażowania z jego strony. Nawet po diagnozę odsyłają do psychologa, bo sami, jak twierdzą, nie są od tego, by przeprowadzać testy diagnostyczne. Leci więc standardowy szablonik - relacje w rodzicami, dzieciństwo, związki, etc. Formułka, którą mogłabym spisać, pokserować i każdemu wręczać, bo znudziło mi się powtarznie w kółko zwrotów, których i tak nie potrafią trafnie zinterpretować. Lekarze, najczęściej ze sztucznym, przyklejonym do mordy uśmiechem, są tak ograniczeni umysłowo, że podczas wywiadu trzeba ich prowadzić za rączkę. Mówię, że mam osobowość dyssocjalną i lepiej, żeby w moim otoczeniu nie przebywały zwierzęta domowe, a lekarka odpowiada "Ale dlaczego nie? Nie rozumiem, przecież obecność zwierząt mogłaby Pani bardzo pomóc, zwierzęta mają działanie terapeutyczne". Kończy się tak, że w pewnym momencie przestaję prowadzić za rączkę i pytam wpierw, czy mam mówić wprost. Dostaję, rzecz jasna, pozwolenie, bo przecież oto chodzi, by pacjent się nie krępował i wyrzucił z siebie to, co go gnębi, tak więc robię to, po czym zostaję wyproszona z gabinetu z karteczką "wizyta się nie odbyła" i w komplecie z fakturą idę do rejestracji po zwrot pieniędzy.
  8. To pytanie ma mniej więcej taki sam wydźwięk jak pytanie "skąd się biorą dzieci?". Cechy adaptacyjne wykształcają się pod wpływem działania środowiska. Otoczenie się zmienia, a więc osobnik musi zyskać nowe cechy, by się zaaklimatyzować. Tak działa ewolucja, nie tylko ta podstawowa, której jesteśmy wynikiem, ale i psychologiczna ewolucja osobowości. Zdrowa osoba poddawana czynnikowi, który wywołuje stres, z czasem stanie się na niego odporna. Dana sytuacja stresowa będzie dla niej znana i na tym polu będzie się czuła bezpiecznie. Jeśli jednak postawimy tę samą osobę w innej, nieprzewidzianej sytuacji, okaże się, że również sobie poradzi. Nie będzie tak dobrze jak w pierwszym przypadku, ale jej doświadczenie i metody radzenia sobie z lękiem czy strachem będą skutkować większym opanowaniem i klarownością myślenia. Teraz weźmy osobę o cechach dyssocjalnych, która jest predysponowana do braku odczuć tego typu, jednak występują one u niej, bo środowisko, w jakim się wychowywała, nie nasiliło u niej tej dyssocjalności i nie pogłębiło deficytów emocjonalnych. W sytuacjach wzmożonego napięcia osoba już na starcie będzie przejawiać mniejszą skłonność do reakcji typowych dla bycia poddawanym silnym (dla zdrowej osoby) bodźcom. Jeśli pozostawimy osobę dyssocjalną w środowisku, w którym ciągle będzie narażona na atak, wykształci umiejętność skutecznej obrony, ale i własnego, pozbawionego strachu i zahamowani ataku. Dokładnie w ten sposób ewoluuje struktura osobowościowa psychopatów, którzy nie urodzili się z anatomicznymi defektami mózgu. Nie można tego zastosować dla wszystkich przypadków ze względu na występowanie ekstremów dodatnich i ujemnych w całkowitym rozkładzie, ale fakt jest taki, że każda osoba z cechami dyssocjalnymi jest predysponowana do konkretnych zachowań, a te są determinowane przez odczuwane emocje, które podlegają zmianom.
  9. Każda postać dyssocjalności może mieć podłoże środowiskowe, dlatego najczęściej występującym, błędnym stwierdzeniem jest np. że psychopatą się rodzisz, a socjopatą się stajesz. Niezdolność do odczuwania strachu czy lęku również może zostać wykształcona. Zacytuję post, w którym wyjaśniłam różnice między poszczególnymi typami: Jeszcze raz podkreślam, że wszystkie przypadki mogą mieć podłoże organiczne, ale nie muszą. To, czy sklasyfikujemy kogoś jako socjopatę czy psychopatę, zależy od nasilenia i ilości występujących cech dyssocjalnych. Wielu psychopatów nie posiada zmian w badaniu pozytonowej tomografii emisyjnej, mimo iż uplasowali się bardzo wysoko na skali Hare'a.
  10. Ludzie rzadko kiedy naprawdę się bronią. Skoro zadałam takie pytanie, to znaczy, że mnie obchodzi, a skoro od Ciebie padło stwierdzenie, że Twoje dziecko pojawi się przypadkiem, to sama nakłoniłaś do dyskusji na ten temat.
  11. Psychopatia o podłożu organicznym jest nieuleczalna. Ta o podłożu środowiskowym poddaje się terapii, jednak z trudem, ponieważ psychopata najczęściej nie chce się leczyć. Możemy mieć też do czynienia z osobą, która ma zaburzenia tego typu o podłożu organicznym, jednak odpowiednie wychowanie i pozytywnie oddziałujące środowisko sprawiły, że typowo psychopatyczne zachowania rozwinęły się w małym stopniu, jednak jest to rzadkość, bo podłoże organiczne charakteryzuje się zmniejszoną ilością istoty szarej oraz zredukowanym obszarem limbicznym, przy czym zmiany te postępują wraz z wiekiem. Tyle tylko, że psychopata nie posiada sumienia, ani emocji, które są dobrze znane zdrowym ludziom. Psychoterapia opiera się poniekąd na manipulacji i uświadamianiu chorego o jego problemach, a psychopata posiada bardzo wysoką samoświadomość i nie jest podatny na wpływy, co stanowi największą przeszkodę w leczeniu. Psychopata wie, że jego działania są niemoralne i nie widzi w tym żadnego problemu. Z kolei jeśli problem ma podłoże czysto neurologiczne, to szansa na wyleczenie jest praktycznie zerowa.
  12. Dlaczego przypadkiem? Jak wygląda Twoje życie seksualne? Jak to było? "Nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe". A co jeśli ten drugi robi to Tobie? Jeżeli ktoś robi Ci coś, co jemu niemiłe. Zawiłe korytarze moralności. Więc oko za oko nie pasuje. Może lepiej oko za ząb? Albo oko za ucho.
  13. No widzisz, zawsze się znajdzie ktoś, kto okaże wsparcie.
  14. Nie, nie tylko ty. A od klonów lepszy jest alprazolam, jeśli już o benzodiazepinach mowa.
  15. Trzy pytajniki na końcu zdania mają świadczyć o irytacji? To też jest ciekawe, jak ludzie nadużywają znaków, a przede wszystkim emotek, które powinny być zlikwidowane całkowicie. U osoby dyssocjalnej narcyzm nie pozwala na podjęcie odpowiednio ukierunkowanego leczenia, dlatego tak często pojawiają się wzmianki o tym, że ta przypadłość nie poddaje się leczeniu lub poddaje się mu z trudem. U osoby, która twierdzi, że jest zainteresowana uczuciami innych ludzi oraz uważa, że swoim wcześniejszym zachowaniem szkodziła otoczeniu i wykazuje chęć poprawy, nie można doszukiwać się cech dyssocjalnych. Jeżeli ktoś w przeszłości wykazywał cechy takie jak: egoizm czy impulsywność, nie musi być osobą z zaburzeniem dyssocjalnym. Takie cechy może przejawiać praktycznie każdy, jeżeli warunki sprzyjają ich występowaniu.
  16. To nawet nie podchodzi pod osobowość dyssocjalną.
  17. W Szczecinie? W nagłówku masz "Psychoterapia w ZIP", chodzi o Zachodniopomorski Instytut Psychoterapii na Królowej Korony Polskiej 26?
  18. Przydałoby się, bo ten wątek wygląda jak niektóre "fora dla ofiar psychopatów", a nie jak miejsce, w którym to właśnie osoby dyssocjalne mogą wymieniać się poglądami. A offtopic i trolling zawsze będzie, bez hejtu nie ma internetu. PS: co do forów dla ofiar psychopatów, to są tam najśmieszniejsze rzeczy, jakie w ogóle można przeczytać. Spodobałyby się wam.
  19. Tak jak napisałam wcześniej. Wszystko się zgadza.
  20. Już napisałam - nie rozumiesz kontekstu lub nie przeczytałaś wszystkich moich postów, w których wyjaśniłam to rozumowanie. Pozostajesz dla mnie osobą niepotrafiącą interpretować treści.
  21. Prawdopodobnie większość osób dokładnie tak to odbiera ze względu na brak wiedzy, emocjonalne podejście i nieumiejętność czytania ze zrozumieniem. Jeżeli pewne zagadnienia zostały już wyjaśnione, to powracanie do nich i zadawanie tych samych pytań, oczekując konkretnej odpowiedzi, której osoby pytające i tak nie otrzymają, jest bezsensowne. Specjalnie wyjaśniłam różnice między poszczególnymi typami osobowości dyssocjalnych, scharakteryzowałam ich związek z selekcją naturalną i położyłam szczególny nacisk na kwestię cech dyssocjalnych w kontekście różnorakich zawodów. Zastało także jasno powiedziane, że osoba posiadają cechy dyssocjalne nie musi być psychopatą, ani nawet socjopatą.
  22. Niczego nie mylę, ale wiem, że tłumaczenie tego osobom Twojego pokroju nie przyniesie żadnych efektów. Także na tym kończę. Psychopatia nie ma nic wspólnego z rywalizacją w społeczeństwie, tylko z tym, że osoby o cechach dyssocjalnych lepiej radzą sobie w tego typu sytuacjach. Nie muszą to być ani psychopaci, ani socjopaci. Nie liczę, że to zrozumiesz, Twój poziom intelektualny dawno już spadł poniżej zera, w związku z czym nie widzę sensu prowadzenia rozmowy.
  23. To jest niesamowite, jak bardzo ludzie nie potrafią zrozumieć i zinterpretować treści czytanych, dosłownie odbierając im ich pierwotne znaczenie. Przed chwilą było pisane, że żadna osoba dobrze prosperująca nie musi być psychopatą, a teraz ponownie pojawia się to stwierdzenie i dodatkowo bezpodstawnie jest przypisywane mi. Naprawdę niesamowite. Ludzka populacja wciąż udowadnia swoją beznadziejność.
×