
_Victoria_
Użytkownik-
Postów
248 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez _Victoria_
-
M.in, ale zaliczyłabym to do mniej uciążliwych na co dzień aspektów. Obserwując reakcje ludzi na proste przyjemności, uważam, że są one błahe, że niektóre wydarzenia nie powinny wywoływać aż tak wielkich emocji, jak to się zazwyczaj dzieje. Takie rozumowanie jest spowodowane właśnie tym deficytem. Gdy obserwuję wypadek samochodowy, stoję i po prostu obserwuję, bo jest to "względnie interesujące", a raczej "zajmujące czas". Inna osoba na moim miejscu wpada w panikę, krzyczy, podbiega do poszkodowanego i wzywa pogotowie. Zgadza się, nie determinuje, jednak osoba, która tak jak ja nie jest zdolna do współczucia, w pewnym momencie życia spostrzeże, że może robić rzeczy bez obawy o to, że nie zaśnie później w nocy. Oczywiście psychopatia to nie nagłe zorientowanie się, że czegoś się nie odczuwa. Psychopatia to brak odczuwania czegokolwiek i budowanie na tej podstawie wszystkich aspektów swojego życia. Przychylam się do stwierdzenia, że wpierw pojawia się potrzeba wyrządzania krzywdy, a dopiero później (po dokonanym akcie) świadomość, że poczucie winy nie występuje. Znam film, który podlinkowałeś. Ja polecam ten dla wszystkich, którzy interesują się tematem dyssocjalności: https://www.youtube.com/watch?v=TtTii3kbUuY Psychopatia w większości jest zaburzeniem wrodzonym, jednak bywają wyjątki. To, co opisujesz, to mizantropia, ewentualnie socjopatia. Jednak ta ściana tekstu to wciąż za mało, by postawić diagnozę. Od lat zajmuję się psychologią społeczną i po głębszej rozmowie mogłabym ocenić Twoją osobowość, a tym samym przewidzieć (nie postawić, nie jestem lekarzem) odpowiednią diagnozę. Dodam jeszcze, że demony, które w sobie nosisz, kiedyś wyjdą na zewnątrz, przejmą kontrolę i co do tego nie mam wątpliwości.
-
Osobowość dyssocjalna (psychopatia)
_Victoria_ odpowiedział(a) na pfompfel temat w Zaburzenia osobowości
Nic. Zaczyna się od bezsenności i nerwowości. Szybko się frustruję. Przyśpiesza akcja serca, silne palpitacje, czuję intensywne pulsowanie w skroniach, ale też w całym ciele, krew odpływa z kończyn, czuję jej tętnienie, jej przepływ, wszystko robi się zimne, mrowieją mi dłonie, twarz, otoczenie z kolei wydaje się raz ciepłe raz chłodne, atmosfera jest nietypowa, czasami parna, gęsta, oddycham powoli i głęboko, czuję silny ścisk w podbrzuszu i w splocie słonecznym. Wykręca mnie na lewą stronę, czuję psychiczny i fizyczny ból. Myśli się nawarstwiają, dochodzą wyobrażenia, fantazje. Nie jestem zdolna się na niczym skupić, nie potrafię zrobić prostej czynności. Nie jestem wtedy w stanie wytrzymać, więc się izoluję od otoczenia. Zdarzało się, że prosiłam drugą osobę, by przykuła mnie do łóżka/kaloryfera/etc. bym nie mogła się ruszyć. Zdarza się, że sama robię sobie krzywdę, by tylko móc doprowadzić do rozlewu krwi. Czuję się jak zwierzę obserwujące swoją ofiarę, zwierzę, które wie, że zaraz ją uśmierci. Żadne sporty (tradycyjne, wyczynowe, ekstremalne) nigdy nie pomagały. To tylko zamienniki. Tak, ja mam stwierdzoną, choć wymagało to długotrwałego procesu diagnostycznego i kilku wziętych fachowców + rzetelne obserwacje. -
To nie są zbyt racjonalne zachowania. Co one miały na celu? Od 15 lat chodzisz na terapię - po co? Potrzeba zmiany nie pasuje do (znanego mi) obrazu psychopaty. Są bardzo racjonalne, jeśli zagłębisz się w strukturę tej przypadłości. Jedną z cech jest niemożność odraczania gratyfikacji i podążanie za silnymi bodźcami. Niemożność oczekiwania na szczęście i niemożność odczuwania go z rzeczy, z których czerpią je inni ludzie, sprawia, że sięgasz po sposoby, które dadzą Ci przyjemność natychmiastową. Samookaleczanie i próby samobójcze, czy też jak w moim przypadku - wielokrotne wymuszanie na personelu medycznym niepotrzebnych zabiegów chirurgicznych, są dążeniem do wzbudzenia w sobie możliwości przeżywania silnych bodźców. Narkotyki pełnią też rolę tłumika popędów i hamują chęć mordowania. Terapię przechodziłam przymusowo od 5 roku życiu ze względu na niedostosowanie społeczne i wyrządzane krzywdy. Z kolei po pobycie w więzieniu terapia była zlecona przez Sąd. Mnogość. To nie jest teza, która wymagałaby poparcia. Jest to fakt i podstawowa cecha osobowości dyssocjalnej, wynikająca z deficytu uczuć wyższych.
-
Twój problem polega na tym, że posiadasz zbyt mało informacji na mój temat, by prawidlowo określić stan rzeczy. Uważam, że szczegóły lepiej jest podawać stopniowo, gdyż nagłe przedstawienie moich działań dużej ilości ludzi może doprowadzić do zbiorowego ataku. Psychopaci bardzo często zaszywają się w swojej strefie komfortu, nie dopuszczają do siebie ludzi z zewnątrz, którzy w ich mniemaniu są na niskim poziomie intelektualnym. Mimo to sporo z nich umiejętnie wtapia się w tłum i funkcjonuje na co dzień. Jednak osoba, która działa na polu zawodowym i zaspokaja swoje potrzeby zdobywaniem zasobów materialnych i poszerzaniem imperiów, nie jest dla mnie psychopatą. Jest to osoba, która może posiadać pewne cechy dyssocjalne, jednak rasowy psychopata nie zaspokoi swojej żądzy w opisywany sposób, dlatego też moje wysokie wyniki na studiach i wysokie dochody w pracy nie potrafią dać mi szczęścia, ani nawet drobnego zadowolenia. Pragnienie związane z mordowaniem istot żywych jest tak silne, że nawet gdybyś zaproponował mu 50mln PLN w zamian za dożywotnią bierność i pohamowanie, nie zgodziłby się. Nie leży to w naszej naturze, Jeśli trafiłabym na osobę, której wydałabym się słaba i na dodatek widziałaby mnie w roli ofiary, to bardzo szybko spostrzegłaby, że nie jestem w stanie jej emocjonalnie zaspokoić. Nie odczuwam lęku przed bólem, a jej manipulacje nie przynoszą efektów. To jedna z kwestii, które bardzo mnie interesują - zachowania przejawiane interpersonalnie w przypadku dwóch osób z zaburzeniami dyssocjalnymi.
-
Osobowość dyssocjalna (psychopatia)
_Victoria_ odpowiedział(a) na pfompfel temat w Zaburzenia osobowości
Często w związkach partnerskich pojawia się to zagadnienie, ale najczęściej wynika ono z bazowania na stereotypach. Do tego schematu dochodzi autosugestia, przez którą jedna z osób zaczyna widzieć u drugiej cechy charakterystyczne dla danego zaburzenia. Przypominam jednak, że zdiagnozowanie psychopatii nie jest proste, a sam proces diagnostyczny opiera się na wielu testach i badaniach. Szukam osób z tym samym zaburzeniem. Potrzebna mi wymiana zdań z uwagi na wiele pytań. Jeśli chodzi o pomoc, to od 15 lat prowadzona jest terapia, która nie przynosi skutków. W tym przypadku jest znikoma szansa na to, że coś może się poprawić, a zerowa na pełne wyleczenie. Nie, nie odczuwam lęku przed zabiciem się czy też śmiercią samą w sobie. Oczywiście, w przeciwnym razie nie robiłabym tych wszystkich rzeczy, które robię. Satysfakcja, radość, duma, spełnienie, błogość i zaspokojenie towarzyszą wszystkim aktom przemocy, psychicznej i fizycznej. -
Mam świadomość wszystkiego, co napisałeś. Nie szukam tutaj pomocy. Nie jest to i nigdy nie było moim celem. To, iż udzielam się na różnych forach i grupach ma zupełnie inne podłoże. Rozkładając Twoją wypowiedź na części pierwsze, przede wszystkim krzywdzenie zwierząt i zabijanie ich to jedynie substytut, który pozwala mi zaspokajać potrzeby w tym najmniejszym stopniu. Nie chcę tego robić i nie popieram mordowania zwierząt, jednak żądza, która we mnie z dnia na dzień narasta, nie znajduje ujścia w sportach, sztuce, podróżach, nawet w narkotykach. Leczenie takiej przypadłości jest bardzo trudne i tak - geniusz psychiatrii musiałby poświęcić mi wiele swojego czasu, by zmienić choć jeden aspekt mojej osobowości. Nie znalazłam jednak dotąd lekarza, który chciałby na poważnie zająć się moim przypadkiem. Od 15 lat trwa moje leczenie. Kiedyś je przerwałam, lecz wróciłam z powrotem po pewnym zdarzeniu, kiedy to w wyniku moich działań jedna osoba doznała trwałych uszkodzeń fizycznych. Do tej pory nie odzyskała sprawności. Jeśli chodzi o silnych psychicznie i świadomych siebie psychopatów, to jest to jeden z powodów, dla których tutaj jestem. Poszukuję takich osób. Przez całe życie nie spotkałam nigdy człowieka takiego jak ja. Jest to spowodowane faktem, iż prawdziwi psychopaci, posiadający większość cech dyssocjalnych, stanowią bardzo mały odsetek ludności i cholernie dobrze się maskują, aby nie wzbudzać podejrzeń. Znam sporo osób z różnymi zaburzeniami psychicznymi, w tym socjopatów, którzy jednak nie są tak podobni do psychopatów, jak mogłoby się wydawać i jak to wpisane jest we wszechobecną opinię publiczną. Większość z nich nie odczuwa tej potwornej żądzy, niemiłosiernego pragnienia, które rozsadza od środka, nad którym tak ciężko zapanować i którego często nie można zaspokoić.
-
To, co piszesz, to typowy kierunek myślowy u ludzi, którzy nie rozumieją omawianego zagadnienia.
-
Jeśli pytasz o realizowanie się życiowo, to nie robię tego; jeśli o realizację opisywanych potrzeb - głównie kończy się tak, jak opisałam to pod koniec pierwszego wpisu.
-
@C&S Myśli się zmieniają w zależności od bodźców, ale najczęściej wyobrażenia, fantazje i plany dotyczą wielopoziomowego mordu, psychofizycznych tortur, a więc i różnorakich okaleczeń. W najlepszym razie mój umysł ogranicza się do wyobrażeń na temat samego bólu psychicznego.
-
Osobowość dyssocjalna (psychopatia)
_Victoria_ odpowiedział(a) na pfompfel temat w Zaburzenia osobowości
Witam. Od lat mam zdiagnozowane dyssocjalne zaburzenia osobowości (konkretnie psychopatię). Jest to choroba w większości przypadków wrodzona, jednak wychowanie i zdarzenia mu towarzyszące mają, oczywiście, spore znaczenie na jej rozwój. Od dziecka tułam się po psychologach, psychiatrach i terapeutach. Sprawa jest jednak dość oczywista, wręcz banalna - nie da się tego wyleczyć, można jedynie nad tym (poniekąd) zapanować, jednak wymaga to ogromnego nakładu intelektualnego, gry aktorskiej, hardej mitomanii i codziennego samozaparcia. Filmy i książki poniekąd kłamią, ale niektóre aspekty postaci literackich i filmowych psychopatów są jeszcze prawdziwsze, niż te w nich przedstawiane. Faktem jest, że nie jestem zdolna do odczuwania takich emocji jak: miłość, troska, poczucie winy, etc. Umiem je za to doskonale naśladować, ale raczej nigdy nie dowiem się, jakie są w smaku naprawdę. Nie jestem w stanie wymusić na sobie nawet tak prostej rzeczy jak koleżeństwo/sympatia, nie mówiąc już o wdawaniu się w związki inne, niż tylko oparte na czerpaniu korzyści i głębokiej manipulacji. Psychopatia powszechnie kojarzona jest z dość prymitywnym obrazem człowieka, tymczasem jest ona złożonym zaburzeniem, na które składa się wiele różnorodnych aspektów. Na co dzień jestem zmuszona do kontrolowania zapędów, jednak nie zawsze się to udaje. Znajduję zamienniki uczucia, jakie towarzyszy mordowaniu i okaleczaniu ludzi oraz zwierząt, ale pozostają one tylko substytutami, które czasowo obniżają stopień napięcia i frustracji. Mam niski próg wyzwalania agresji, deficyt lęku i zmniejszony afekt. Nie potrafię zawrzeć znajomości z drugim człowiekiem, która nie doprowadziłaby do jego szkody. Pierwsze objawy choroby uwidoczniły się w przedziale 3-5 r.ż. Odkąd skończyłam 5 lat co kolejne 5 mam robione badania PET mózgu, EEG i testy psychologiczne. Wszelkie badania, jakie kiedykolwiek miałam robione, potwierdziły diagnozę. Terapia nigdy nie przyniosła efektów. W moim życiu wydarzyło się bardzo wiele, włączając w to znęcanie fizyczne przez rodziców, molestowanie seksualne przez ojca, gwałt, 2 zawały, wypadek samochodowy, prześladowania psychofizyczne, wiele operacji chirurgicznych, głęboka depresja, 3 próby samobójcze, samookaleczenia, narkomania, więzienie i inne. Żadna z nich jednak nie wydarzyła się przed wystąpieniem objawów. Wypisanie rzeczy, które nie przytrafiły się mnie, a osobom (i zwierzętom) ze mną obcującym, zajęłoby o wiele więcej czasu. Po krótce mogę wymienić: pobicia, podpalenia, sabotaże, kradzieże, manipulacje na wszelkich poziomach emocjonalnych i fizycznych, zażynanie zwierząt, patroszenie żywcem (wiwisekcja), rozczłonkowywanie, kolekcjonowanie szkieletów i narządów zwierząt, znęcanie się innego rodzaju (tu głównie na ludziach), trwałe okaleczenia, zastraszanie (głównie osób chorych psychicznie), popychanie innych do podjęcia prób samobójczych, niszczenie związków partnerskich etc. To po krótce opis mojego przypadku. Jeśli chodzi o zagadnienie nieuleczalności, to po 15 latach terapii mogę spokojnie przychylić się do stwierdzenia, że faktycznie owo zaburzenie możliwe do wyleczenia nie jest. -
Witam. Od lat mam zdiagnozowane dyssocjalne zaburzenia osobowości (konkretnie psychopatię). Jest to choroba w większości przypadków wrodzona, jednak wychowanie i zdarzenia mu towarzyszące mają, oczywiście, spore znaczenie na jej rozwój. Od dziecka tułam się po psychologach, psychiatrach i terapeutach. Sprawa jest jednak dość oczywista, wręcz banalna - nie da się tego wyleczyć, można jedynie nad tym (poniekąd) zapanować, jednak wymaga to ogromnego nakładu intelektualnego, gry aktorskiej, hardej mitomanii i codziennego samozaparcia. Filmy i książki poniekąd kłamią, ale niektóre aspekty postaci literackich i filmowych psychopatów są jeszcze prawdziwsze, niż te w nich przedstawiane. Faktem jest, że nie jestem zdolna do odczuwania takich emocji jak: miłość, troska, poczucie winy, etc. Umiem je za to doskonale naśladować, ale raczej nigdy nie dowiem się, jakie są w smaku naprawdę. Nie jestem w stanie wymusić na sobie nawet tak prostej rzeczy jak koleżeństwo/sympatia, nie mówiąc już o wdawaniu się w związki inne, niż tylko oparte na czerpaniu korzyści i głębokiej manipulacji. Psychopatia powszechnie kojarzona jest z dość prymitywnym obrazem człowieka, tymczasem jest ona złożonym zaburzeniem, na które składa się wiele różnorodnych aspektów. Na co dzień jestem zmuszona do kontrolowania zapędów, jednak nie zawsze się to udaje. Znajduję zamienniki uczucia, jakie towarzyszy mordowaniu i okaleczaniu ludzi oraz zwierząt, ale pozostają one tylko substytutami, które czasowo obniżają stopień napięcia i frustracji. Mam niski próg wyzwalania agresji, deficyt lęku i zmniejszony afekt. Nie potrafię zawrzeć znajomości z drugim człowiekiem, która nie doprowadziłaby do jego szkody. Pierwsze objawy choroby uwidoczniły się w przedziale 3-5 r.ż. Odkąd skończyłam 5 lat co kolejne 5 mam robione badania PET mózgu, EEG i testy psychologiczne. Wszelkie badania, jakie kiedykolwiek miałam robione, potwierdziły diagnozę. Terapia nigdy nie przyniosła efektów. W moim życiu wydarzyło się bardzo wiele, włączając w to znęcanie fizyczne przez rodziców, molestowanie seksualne przez ojca, gwałt, 2 zawały, wypadek samochodowy, prześladowania psychofizyczne, wiele operacji chirurgicznych, głęboka depresja, 3 próby samobójcze, samookaleczenia, narkomania, więzienie i inne. Żadna z nich jednak nie wydarzyła się przed wystąpieniem objawów. Wypisanie rzeczy, które nie przytrafiły się mnie, a osobom (i zwierzętom) ze mną obcującym, zajęłoby o wiele więcej czasu. Po krótce mogę wymienić: pobicia, podpalenia, sabotaże, kradzieże, manipulacje na wszelkich poziomach emocjonalnych i fizycznych, zażynanie zwierząt, patroszenie żywcem (wiwisekcja), rozczłonkowywanie, kolekcjonowanie szkieletów i narządów zwierząt, znęcanie się innego rodzaju (tu głównie na ludziach), trwałe okaleczenia, zastraszanie (głównie osób chorych psychicznie), popychanie innych do podjęcia prób samobójczych, niszczenie związków partnerskich etc. Tyle na temat mojego przypadku. Jeśli ktoś jest zainteresowany szczegółami, może się ze mną skontaktować prywatnie lub pisać w komentarzach. Temat postaram się rozwinąć również w innym wątku - dotyczącym zaburzeń dyssocjalnych.