
ILUZJA
Użytkownik-
Postów
205 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez ILUZJA
-
Kurcze sami sportowcy, a lekarze tak mówią o tym, że sport pomaga w depresji, bzdura po prostu podczas wysiłku człowiek skupia się na czymś innym niż analizie swojego gównianego stanu. Ja miałem tak, że na siłowni skupiałem się na ćwiczeniach i nie myślałem o tym co mnie trapi, a jak wracałem do domu to się zastanawiałem po co ja w ogóle ćwiczę, po co mi to
-
Ojoj nie wiem, dulo nie kosztowałem, ale kiedyś lekarka mnie na nią namawiała. A wenli próbowałaś? Ja na niej byłem maszyną na siłowni, ciągle było mi mało, ale szczęścia mi nie przyniosła. Strasznie zobojętniała i powodowała u mnie agresję którą wykorzystywałem na siłowni. Paro przyjebuje, ja po niej czuję taki lekki chil. Może dlatego też słabsze wyniki miałaś w pływaniu, bo spadła motywacja i nie było tego pragnienia osiągów. Raczej na kondycję nie wpływała, prędzej na zapał, a w sporcie zapał jest najważniejszy
-
Spoko mirtę łykam już prawie 5 lat, to od niej to serce nie wariuje, od paro raczej też nie, prędzej od alergii. Trzy tygodnie temu dopadła mnie infekcja zatok. Teraz parę dni ciepła , pączki drzew puściły pyłek i doszła alergia. Chodzi mi o to czy ktoś bierze jednocześnie paro, mirtę i jednocześnie coś na alergię np. Clatrę i czy nie zachodzi jakaś interakcja, albo synergizm. Wiem, że mirta działa na H1, a większość antyalergicznych też, nie chodzi mi o pseudoefedrynę i fenyloefrynę, tylko takie typowe na alergię typu clatra
-
Brał ktoś jakieś leki na alergię przy paro+mirta? Tragedię mam. Początkowo myślałem, że to infekcja, ale ani gorączki, ani kaszlu tylko katar, piekące powieki i załzawione oczy i to serce nie równo pracujące które chciałem imputować paro. Alergia przyszła w tym roku o prawie miesiąc wcześniej niż zwykle. Mam clatrę, ale nie wiem jak to z mirtą bo to i to na histaminę działa
-
Możliwe, na wenli tego nie było. Tak myślę czy ja genetycznie mam wysoki kortyzol, mimo wysokiego testosteronu i normalnego estrogenu zbiera mi się tłuszcz na brzuchu i dupie, a to typowe dla kortyzolowców i tak było od najmłodszych lat. W poniedziałek będę miał ashwagandę i zaczynam test kliniczny, znaczy połowy Także zdam relację
-
No. Gdzie te leki do dragów eh. No, ale na dragach nie będziesz do końca życia. Mimo, że ja nie latałem w powietrzu po nich jak rówieśnicy tylko czułem się po prostu dobrze, no chyba, że dawka wysoka to i tak czułem jak fizycznie niszczą szczególnie feta, rozjebała mi prawie wszystkie zęby, trzy lata zajęło doprowadzenie ich do normalnego stanu, wypadały mi włosy, zniszczona skóra sine oczy eh
-
Przeciwieństwo depresji to euforia, a takowej dopamina nie wywołuje, wiem bo waliłem koks, fetę, modafinil. Libido masz rację po dopaminie idzie do góry, podniecenie i pragnienie też ja nawet jak palę to mi staje i jestem podniecony, a palenie też wpływa na dopaminę. Ale dobry humor bardziej leży raczej po stronie sero i NMDA, a na te receptory już działają piguły ( extasy) i działanie już jest inne, bardziej euforyczne niż po dopaminergetykach. Trzeba dojść indywidualnie, czy nasz przypadek to braki sero czy dopy czy może obydwu na raz. Ja długo leciałem na koko, feta i na piksach też długo i jestem w stanie dobrze rozróżnić działanie na sero i dope i mój przypadek to taki pomieszany jest trochę tego i trochę tego
-
DD dopadło mnie 22 marca 2010 roku był to poniedziałek tak jak w tym roku u la la chyba jej wyprawię 11 urodziny wywłoce. W niedzielę położyłem się normalnie spać, a w poniedziałek już wstałem jakby nie w swoim ciele (wtedy nie wiedziałem co mi jest) zacząłem się dołować i odczuwać lęk, czego wcześniej nigdy nie było. Zacząłem szukać dziesiątki badań dwie hospitalizację bielany, wolska bo ostro bolała mnie przy tym głowa trop padł na zatoki. Na zakaźnym spędziłem trzy tygodnie i nic. W 2011 operacja zatok i zbiegiem okoliczności odpuścił lęk i ból głowy, ale DD nie. Odpuściłem i w 2016 kolejna ciąża żony i huj powrót bólów głowy, bezsenność znowu lęk i totalny dół, ale wtedy pomyślałem no nie trzeba się pogodzić z tym, że to psycha siadła. Lekarz diagnoza depresja maskowana (dużo somatów) z jakimiś lękiem. Leki, psychiatrzy neurolodzy i tak do tej pory i na jakiś 150 mg wenli i 45mg mirty począłem trzecie dziecko nieźle co? I tak się bujam z tym hujostwem do teraz, a w 2018 jak kombinowałem z dawkami wenli wskoczyło NN. Ciężko mam bo taki się urodziłem , ale nic, brnę jak ruski czołg . Teraz mam jeszcze dwoje małych dzieci 2 i 5 lat bo najstarszy ma tyle co DD 11 . Ta dwójka młodszych jeszcze marudna to i ta głowa spięta, może jak podrosną to i ta głowa się przestawi bo będzie spokojnie
-
Dziękuję no mam nadzieję, że ruszy z depresją. Na pewno bardzo otwiera do ludzi bo po wenli to tylko szukałem prowokacji, nawet jak jechałem samochodem to tak myślałem sobie, a niech ktoś zatrąbi na mnie, albo niech mnie najeżdża to od razu go zatrzymuję i wyciągam z samochodu. Tak samo było w kolejce w sklepie tylko czekałem żeby komuś coś się nie spodobało i od razu bym go rozjebał. A na paro tak nie jest, większe opanowanie
-
Jak ciężko się z tym żyje kiedy się widzi szczęśliwych ludzi, a Ty czujesz tylko żal i zadajesz sobie pytanie dlaczego ja? No, ale nic trzeba walczyć i szukać, to też motywacja, niekiedy już ma się wszystkiego dosyć, ale coś w głębi serca każe Ci szukać, bo przeczytasz, że ktoś wybrnął z jeszcze większego gówna mimo myśli, że Ty masz najgorzej i Twój przypadek jest wyjątkowy. Rozumiem wszystko, jak to działa , potrafię doradzić innej osobie, a sam sobię pomóc nie mogę. Okropne to jest. Stawiałem sobie cele, wyzwania, spełniałem je i co? Nic, obojętność. Nie mam nawet marzeń bo z niczego i tak bym się nie cieszył. To jest choroba duszy która Cię trawi i nie pomaga to, że weźmiesz się w garść i ustąpi i tak 34 lata i nigdy nie miałem myśli samobójczych, ciągle brnę i szukam. Słaba psychika? Ha ha terminator, już nie jeden by ze sobą skończył, a ja jednak zamierzam walczyć i dalej stawiać wyzwania i nigdy się nie poddam i zamierzam wygrać z tą dziwką
-
Trazodon brałem, na NN słaby, na sen też w dawkach od 50 do 150 mg więcej nigdy nie brałem, na doły to działanie zerowe i po dwóch miechach owrzodzenie gardła i jamy ustnej, a mam aparat na zębach to mnie wszystko bolało także odstawiłem. Pod bupropion robiłem trzy podejścia, ale za mocno mnie bolał brzuch i obstawiałem to nie mogę określić czy by coś wskórał i ze wszystkich leków to on najbardziej mnie sidami dojechał. Zapomniałem dopisać, ketrel też brałem, ale małą dawkę 40 mg przez parę dni i nic po nim nie czułem, na pewno lepiej uspokajał mnie sulpiryd, ale po nim zero myślenia pozytywnego i libido zerowe
-
Mam postanowienie na kwiecień, zaczynam ostre treningi w przydomowej siłowni do tego lekarz, kupiłem rower w decatlonie to i jeździć zacznę. Idzie na wiosnę, to i lepsza pogoda, a nie ta ciągła zgnilizna, może w końcu ruszy w dobrą stronę. Zauważyłem, że słońce dobrze na mnie działa, tak motywuje do działania. Może jestem gadem skoro aktywuje mnie słońce
-
No właśnie ja też myślałem o tym bo na własną rękę ketaminę mogę mieć własnie od koleżki weterynarza, on usypia zwierzęta uw specyfikiem, ale też się trochę boję, bo z czego kojarzę to Michael Jackson przedawkował. To sobie daruję. Spróbuje z tym lekarzem porozmawiać, wyżalę Mu się i zobaczymy co poradzi. Paro dużo mi dała do tego mirta na noc i jest w miarę, bo jeszcze miesiąc temu byłem kompletnie zdruzgotany, jak bym dołączył psychoterapię to może bym wyskoczył z tego DD