Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. trzymaj sie dziewczynko...smutno mi sie to czytalo...

     

     

     

    na pewno doradzalabym terapie na NFZ tez mozna trafic na dobra,albo

    jakies spotkania DDA-sa w kazdym wiekszym miescie

     

    a najlepsza jest chyba na te problemy terapia grupowa-to sie

    odbywa codziennie od pon do pt.3 mce i jest na NFZ

    moglabys wtedy studiowac zaocznie

    a jak sie wzmocnisz psychicznie po terapii

    wtedy na pewno znajdziesz prace,jakis pokoj

    i uwolnisz sie od ojca

     

    studiuje psychologie-wiem co mowie

     

    spokojnie malymi kroczkami dzialaj

     

    ja sie wyprowadzilam od rodzicow ich ciaglych awantur i krzykow

    i jest oniebo lepiej

    moj ojciec tez mi w dziecinstwie zrobil pieklo

    picie, awantury,straszenie rozwodem

    i zycie w ciaglym strachu

    place za to nerwica do dzis

  2. sprobujcie zrozumiec kazda strone...

    ja studiuje psychologie i tez bede terapeuta

    uwazam ze musza byc jasne zasady

    mysle ze ja zrobie tak ze za sesje odwolana w ostatniej chwili niestety sie placi

    ale jesli ktos sporadycznioe odwola 1-2 dni przed wtedy

    nie placi oczywiscie

    trzeba miec troche empatii,wszyscy jestesmy ludzmi

    psycholog nie moze byc stratny jesli ktos np.sobie nagminnie nie przychodzi,odwoluje

  3. i jak, bylas u psychologa

    / jak bylo?

     

    ja tez sie kiedys balam bardzo przekladalam to tygodniami a okazalo sie b.milo.

     

    natomiast terapia grupowa juz mila nie byla tylko btrudna z poczatku.

    ale ja chodzilam do kobiet. przed mezczyzna, chyba tez bym sie nie otworzyla...choc ogolnie b.otwarta jestem

  4. Moja droga, wiem ze to trudne, ze rodzice zdusili twoja pewnosc siebie

    ale uwierz dziewczyno ze masz potencjal, spelniaj swoje marzenia

    i wracaj do Polski :smile: pracy jest mnostwo w wiekszych miastach,

    poradzisz sobie. ja np pracuje za 1600, wynajmuje pokoj za 450,

    studiuje zaocznie i swietnie sobie radze.

    a nie zawsze tak bylo, dlugo mieszkalam z rodzicami ale nie cierpialam

    takiego zycia tak jak ty i w koncu sie wyrwalam.

    teraz mam zupelnoie inne zycie,praca, studia,przyjaciele,satysfakcja :D

    uciekaj dziewczyno i to jak najszybciej! i napisz nam tu jak ci idzie

    POWODZENIA jestesmy z Toba

  5. Udało którejś z was, moje drogie borderki, stworzyć bliską relację z terapeutą? Nie uważacie, ze jesteśmy na polu terapii trochę z góry przegrane? Przynajmniej tak zostało mi ostatnio powiedziane, że potrzebna jest ta bliska relacja.

     

    Naemo, ja jestem prawie borderline, tzn mieszcze sie w normie ale na granicy.

     

    ja stworzylam bliska relacje z T, nawet za bliska, najpierw z jedna, teraz z druga. nie mam z tym problemu.

    choc rozne wahania byly, bylam na nia zla, zbuntowana, smutna, potem juz wspolpracowalam chetnie

    ale dlugo myslalam ze chce mi ''dokopac''

  6. Chciałbym znów móc uprawiać sport i tańczyć. To moje wielkie marzenie, aczkolwiek niemożliwe do spełnienia ;((

     

    dlaczego niemozliwe?

     

    moje plany i marzenia- za 5 lat chce

    ;

    -prowadzic psychoterapie

    -stworzyc grupe wsparcia pomagac ludziom

    -miec fajnego partnera i dzidziusia :smile:

    -wrocic do hodowania kotow

    -tanczyc, wystepowac w amatorskim teatrze

  7. jesli mozna w temacie, moje relacje z mezczyznami...

    lubie flirtowac, byc podziwiana, adorowana

    a le jak przychodzi do spotkania, uciekam

    mam teraz relacje z 2 facetami, dzwonimy i piszemy do siebie

    z 1 sie spotkalam, z 2 nie

    oni ciagle dzwonia ja najczesciej nie odbieram

    wole pisac smsy

    dlaczego tak sie boje bliskosci, nawet rozmowy?

    o co chodzi?

    ot

    iiwaa, dziwnie się czuję w tym domu, bo jest taki martwy, pusty. Dziwna aura... Mój dom rodzinny, ale teraz od pewnego czasu (po śmierci mamy i wyjeździe ojca) nikt tu nie mieszka.

    Mój nie jest pusty ani zimny, za to jak w nocy usłyszę dziwny dźwięk, to zaczynam się bać, że ktoś się włamał :time:

    No i w ogóle ciemno w nim jest, a ja nie lubię ciemności.

     

    Mnie oduczyly zwierzeta :D

     

    Zanim pojawily sie zwierzeta:

    - matko, matko, ktos u nas kradnie z wlamaniem!

     

    Ze zwierzetami:

    - Łeee, ganiaja sie.

     

    mam to samo :lol: u rodzicow wielki dom, ja lubie horrory do pozna w nocy

    a potem umieram ze strachu

    ale mamy 4 koty

    i tlumacze sobie jak cos skrzypnie, pisnie-eee to kot :smile:

  8. zle trafilas-zdecydowanie.

    szkoda ze to cie zniecheca do terapii, moze sprobuj jeszcze raz, poszukaj kogos z dobrymi opiniami.

     

    ja trafilam b.dobrze.polecam terapie.ale w jej trakcie tez czesto plakalam, rozpacz, dno nawet mysli s.

    ale to sa etapy ktore trzeba przejsc zeby bylo lepiej.i jest lepiej-tyle rzeczy sie u mnie zmienilo i nastawienie

    przede wszystkim :smile:

  9. no tak macie racje- powinno byc ''pozytywne myslenie'' nie zakonczenie

    wiem ze to remisja-i oby trwala jak najdluzej :smile:

    mam wzloty i upadki, czasem placze pol dnia

    ale ogolnie ide do przodu

    najwazniejsze-mam cel w zyciu i bede go realizowac

     

    a parogen bede stopniowo odstawiac-zobaczymy co sie stanie

    w anglii np.depresje lecza tylko terapia, nie polecaja lekow

     

    a co do ruchu-tak mi pomaga i to bardzo

  10. witajcie

     

    chcialam sie z wami podzielic moja historia, dodac Wam otuchy, moze natchnac do czegos...

     

    mam 35 lat, rozne stany depresyjne, nerwice, bezsennosc mialam od wielu lat...nie leczylam sie na to-jakos sobie radzilam

    az przyszedl straszny kryzys w lutym-depresja wrocila ze zdwojona sila, zadne tabletki nie pomagaly

    a w maju nie chcialo mi sie juz wstawac z lozka mimo ze piekna pogoda

    ja zawsze saktywna nie mialam sily isc na rower... mialam okropne stany lekowe...

     

    az wreszcie pomogly trzecie tabletki-parogen.

    poczulam sie jak nowo narodzona-zaczelam biegac, usmiechac sie do ludzi, wszystko mnie cieszylo

    i sprawialo przyjemnosc.

    rownoczesnie poszlam tez na terapie grupowa. bylo ciezko, nie powiem

    ale tez wspaniale.

    dzieki temu, zdecydowalam sie zdawac na studia-na psychologie :D

     

    dostalam sie i wiem juz z cala pewnoscia ze to chce w zyciu robic-pomagac ludziom takim jak ja.

     

    moje zycie bardzo sie zmienilo-mam prace ,studia, poznalam przyjaciol.

     

    niech moj przyklad doda wam otuchy i wiary w to ze wszystko mozna zmienic jesli sie tylko chce.

     

    a podobno w Niemczech depresje w szpitalach lecza takze ruchem-wyciagaja pacjentow z lozek i kaza im biegac i skakac-to podnosi poziom serotoniny w mozgu i polepsza samopoczucie. sprawdzone!

  11. kochani, ja tez dluuuugi czas plakalam ze nie widze sensu zycia, ze po co wstawac z lozka, jesc sniadanie i odbebniac kazdy dzien

     

    ale teraz/po terapii grupowej/ jasno zrozumialam co chce robic w zyciu i co jest dla mnie sensem istnienia-pomaganie ludziom.

    zdalam na psychologie, chce kiedys prowadzic wlasna terapie i pomagac ludziom takim jak ja,

    z depresja, nerwica, problemami bo ja ich bede rozumiec nie z teorii ale z praktyki.jest we mnie wiele empatii

    i mysle ze znalazlam sens zycia. Wam tez tego szczerze zycze!

  12. no tak, bo z nerwicy/depresji nie da sie wyleczyc tak jak z grypy. ale da sie zaleczyc.

    ja jeszcze niedawno bylam w czarnym dole rozpaczy

    a teraz wreszcie tabletki zadzialaly/parogen/ i jest cudownie-ciesze sie zyciem i kazdy dzien jest przygoda:))

    nerwica dalej dokucza/ napiecie, bole serca, dusznosci/ ale ide na terapie:)

  13. jak zmienic myslenie? ja mam 35 lat i zawsze bylam pesymistka, zamartwialam sie na zapas, czesto bylam wrecz chora z nerwow no i

    uwazalam ze mam pecha. cos sie nie udalo? no tak, przeciez ja mam pecha

     

    niedawno przeczytalam b.madra ksiazke'' jak przestac sie martwic i zaczac zyc''

     

    teraz moje myslenie zmienilo sie zupelnie-stalam sie optymistka:)) teraz ja pocieszam innych, nie oni mnie.

    przeanalizowalam moje zycie wstecz i widze mnostwo pozytywnych zdarzen, oprocz negatywnych

    wcale nie mam pecha:))

    teraz ciesze sie kazda chwila i optymistycznie patrze na swiat i wszystko zaczelo mi sie udawac:)

    naprawde optymizm przyciaga szczescie:)

  14. moja kuzynka tam jest juz 3 mce, mowi ze raz jest super a le czesto baaardzo ciezko, duzo placze, przezywa niesamowite emocje.

    ona mnie namawia tez zebym tam poszla ale ja nie chce. pol roku wyjete z zycia? choc z drugiej strony to taka szkola zycia ,oboz przetrwania:)

     

    ja tam ide na terapie grupowa na 3 mce i mysle ze to mi wystarczy/ potem indywidualna/:)

     

    pozdrawiam ze slonecznego Torunia!

×