Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rocky2

Użytkownik
  • Postów

    226
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rocky2

  1. No niby tak, tylko, powiedz mi, co to znaczy tak naprawdę być normalny!? Zaburzenia osobowości to w ogóle jakoś strasznie brzmi, jak by ktoś był co najmniej bardzo chory, a przecież to tylko zaburzenie postrzegania i myślenia na temat siebie i innych, no na to leki nie pomogą z tym się zgadzam tutaj tylko praca nad sobą i psychoterapia i to taka porządna psychoterapia, nie pójście raz w miesiącu do jakiegoś psychologa który zrobił papier na 3-.
  2. Ale to jest dla mnie logiczne, trudno super się dogadywać z innymi codziennie umierając we własnej skórze i tak podziwiam ludzi, ktorzy, chodzą do pracy, starają się jakoś funkcjonować i stwarzać pozory na zewnątrz, sam tak robiłem, jest to piekielnie trudne, łatwo się zamknąć w domu, ale gdzieś wyjść coś porobić, jest cholernie trudno.
  3. no to juz wiesz dlaczego Ci sie udało, gdyby do tego doszły zaburzenia osobowości, zaburzenia w relacji z innymi to przypuszczam ze tak łatwo by nie było No tak, ale co to znaczy, że ktoś ma zaburzenia w relacjach z innymi to dość ogólne pojęcie, od zawsze taki jesteś? jakie masz problemy z osobowością, może to co ty uważasz za problem tak naprawdę nim nie jest!? -- 09 sie 2015, 19:45 -- Jak dla mnie sama depresja, robi z człowieka, takie zimne kluchy, bez pewności siebie i chęci izolacji od innych, strasznie to chujowe uczucie jest.
  4. mada1987, Najtrudniej mają niestety ci co są najbardziej wrażliwi, oni zawsze konkretnie obrywają od życia, a skurw...y się śmieją i mają w dupie totalnie i to też jest dobre, nie można być zbyt wrażliwym bo we współczesnym świecie, można szybko zostać zjedzonym przez rekiny. -- 09 sie 2015, 17:47 -- Paradoksalnie, to trzeba się zebrać do kupy, bo trzeba się ubrać, trzeba pójść do lekarza, kupić leki, dawać rade na co dzień, z pracą różnie czasem ciężko o l-4 w jakiś konkretnych firmach bo mają w dupie twoją depresje, na twoje miejsce jest setka innych osób, życie.
  5. Jasne, ale to uczucie, zawsze mija, prędzej czy pózniej tylko człowiek wkręca sobie fazę w głowie, że już nigdy nikogo takiego nie spotka, albo podobne wkręty, niby czemu ma nie spotkać kogoś równie dobrego lub nawet lepszego, może bez problemu, najczęściej miłość pojawia się sama ja miałęm tak, że im bardziej się starałem w tych kwestiach to gorzej na tym wychodziłem i zawsze trafiałem na zimne suki, od dawien dawna nie szukam tylko same przychodzą a ja wybieram. Znaczy aktualnie mam kobietę i nie ma mowy o innej póki co, ale wiem też, że w życiu bywa tak, że dzisiaj jest a jutro może jej nie być niestety, najlepiej mieć dystans do wszystkiego, mnie depresja nauczyła pokory, dystansu i odpowiedzialności, choć to prawdziwe piekło ta choroba, to ja narodziłem się po niej lepszym człowiekiem.
  6. Gina mam dopiero w środę, ale potrzebuje jeszcze wizytę u endo, bo tsh mam 3,38, a powinnam mieć poniżej 2. Gin na tarczycę mi nic nie da. Nie biorę drugi dzień Wenli, nie jest tak źle. 17 sierpnia mam psychiatrę to jej się poskarżę. Gin, kurwa dobre.
  7. Dokładnie tak jest, sam bym tego lepiej nie napisał. Może mnie trochę poniosło z tymi związkami bo jednak nie mam prawa kogoś oceniać, może być przecież tak, że ktoś się zakochał ślepo w kimś a ta 2 osoba ma go w dupie i ten ktoś cierpi i wtedy faktycznie, może się rozwinąć depresja, taki człowiek może sobie nawet życie odebrać, ale dla mnie to jest niepojęte, nie ta osoba, to będzie inna, trudno, czasem nawet trzeba być samemu przez jakiś czas by odetchnąć, nazbierać siłe w żagle, nikt nie wie co go spotka w przyszłości, ludzie starają, się kształtować własną przyszłość, ale czasem los chce inaczej i nie możemy nic zrobić niestety.
  8. Zależy co rozumiesz przez logikę, nie jest logiczne jak ktoś chce umrzeć bez powodu co nie!? Zaburzenia nastroju zaburzają myślenie i całe procesy, gdyby człowiek myślał tak jak chce w depresji, to nie byłoby samobójstw, bo człowiek nie miał by myśli samobójczych. Nigdy nie jest tak, ze chcesz umrzec bez powodu. Zawsze jest jakis powod, tylko dla ciebie moze byc nijaki, a dla tego, ktory tego pragnie, moze byc jedynym rozwiazaniem problemu, bo jest w sytuacji nie do rozwiazania. Ale zeby to zrozumiec, trzeba to przezyc. I tlumaczenie, ze jest jakies rozwiazanie, nie zawsze jest prawda. Jak to nigdy nie jest tak, że chcesz umrzeć bez powodu!?, sorry ale bzdura totalna ta twoja wypowiedz, przecież na tym polega depresja, że chcesz umrzeć bez powodu, bo jest ci tak zle, że nie potrafisz wyrobić, tak jest w prawdziwym silnym epizodzie depresji, śmierć wydaje się wybawieniem, jak ktoś ma depresje bo stracił prace to to jest huj nie depresja, wystarczy znalezć nową pracę i po kłopocie, najbardziej mnie śmieszą te niby depresje po rozpadzie związku np: poznałem/am kogoś podczas wakacji i mnie zostawił jak tylko zrobiło się zimno na dworze, to nie ma nic wspólnego z depresja, to zwykły smutek z powodu straty, choć tak naprawdę to gówno nie strata, bo kobiet są miliardy w takim wypadku wystarczy pójść z kolega na balety nachlać się wódą i od razu ci lepiej, rano zjeść jajecznice pójść pobiegać i częściowo jest po kłopocie!.
  9. Kurwa sam tak napisałeś gościu to nie pierd.. sam napisałeś, że się cieszysz, wiec zbastuj.
  10. No właśnie co on pisze, że cieszy się ładną pogodą, to ty masz depresje wogóle!? dr. Psycho Trepens, -- 09 sie 2015, 10:46 -- Mooon, Co do opakowania clona i opakowania wenli to za mało by zakończyć żywot.
  11. Aha to niezle lipa tak naprawdę, w ogóle to co Servier odpier...a z tym okresem półtrwania leku, nie ma wersji i przedłużonym uwalnianiu, jakaś masakra. A ile już bierzesz ten lek??, miałeś jakieś skutki uboczne??
  12. Zależy co rozumiesz przez logikę, nie jest logiczne jak ktoś chce umrzeć bez powodu co nie!? Zaburzenia nastroju zaburzają myślenie i całe procesy, gdyby człowiek myślał tak jak chce w depresji, to nie byłoby samobójstw, bo człowiek nie miał by myśli samobójczych.
  13. być może depresja , ale depresja nieumiejętnie leczona. ten lek chłopina brał i ten lek znależli u niego we krwi i na biurku czy czymś tam w domu . Kwetiapina go nie zabiła ten lek nie ma takiej mocy, żeby się zabić lekami to trzeba umieć. Chyba, że wcześniej ćwiczył.
  14. W depresji, nigdy się nie myśli logicznie niestety, choć nam się tak wydaje. -- 08 sie 2015, 21:29 -- być może depresja , ale depresja nieumiejętnie leczona. Wierzysz w to, ze taki człowiek był leczony nieumiejętnie!? bo ja nie, on od dawien dawna miał problemy z depresją i osobowością po prostu nie wytrzymał tego wszystkiego dłużej i wcale mu się nie dziwie.
  15. chyba nie osobówką ? jeszcze kalęką można zostać , To dopiero by była męka- kaleka na wózku z depresją .O cież ku-wa! Nic tylko sie powiesić , ale kto przyniesie mocny sznurek i zawiesi na żyrandolu , jak rączki bezładne . -- 08 sie 2015, 21:24 -- wiesz dlaczego to zrobił ,,,? Bo się kwetapliną leczył , a ta Go pociągnęła na sznur. Niby czemu kwetiapina? prędzej wóda i benzo i dragi, choc kwetiapina, też mogła coś dać od siebie, tak naprawdę to zabiła go depresja.
  16. No niestety to tak nie działa, że jak ci się układa to nie można być chorym, patrz na Robina Williamsa, super aktor, znana twarz, kupa kasy a jebnął samobója, poza tym która depresja to depresja endogenna, a ktora reaktywna!? Takich ludzi jest wielu, co niby są szczęśliwi, a w środku cierpią, na tym polega depresja, najczęściej rodzina dowiaduję się po śmierci, jak samobójca zostawia list albo nagranie czy co tam zostawił. Niby rozróżniają depresje, po objawach, przy endogennej człowiek najgorzej czuję się rano, popołudnie lepiej, a wieczorem objawy mogą nawet ustąpić bez leczenia, w reaktywnej jest na odwrót chory czuje się najgorzej wieczorem, chodzi o kortyzol i jego skoki. -- 08 sie 2015, 21:21 -- no raczej ,,, wtedy jedziesz drogim autem i szukasz porządnego drzewa co by skutecznie pier---dolnąc i zakończyć koszmar . Przeżyłem , bo jakoś dałem radę niepoddać się pokusie rozdupczenia drzewa przy drodze . Koszmar jednym słowem . Depresja jest gorsza od raka , bo w depresji nie ma woli walki , i jest tylko rozpaczliwy krzyk o śmierć i KONIEC MĘKI ! Tak depresja to śmierć za życia bez dwóch zdań.
  17. Dominik_wot, Jeszcze jedno, ja wcześniej nie chciałem zmieniać własnego życia bo było ok, to jebane depresja mnie zmusiła do zmiany życia, ja zmieniłem prace i zrobiłem szkołę tylko po to by mieć paliwo i jakieś obowiązki po to by móc walczyć z depresją, a nie dla samego zdobycia nowej pracy czy pójścia do szkoły, ja już wcześniej dobrze prosperowałem, oczywiście miałem wybór, mogłem pójść się powiesić, przez długi czas chciałem odebrać sobie życie, bo nie miałem na nic siły ani ochoty, raz nawet polazłem i chciałem to zrobić, nie wiem czemu tego nie zrobiłem wtedy, zamiast tego polazłem kupiłem wódkę i piłem kilka dni a na kacu podjąłęm decyzje by walczyć z choroba. to nie jest zasługa leków, tylko mojej pracy. -- 08 sie 2015, 19:01 -- Idę się kimnąć bo w nocy jadę do Niemiec, kawałek drogi mam, a nie spałem sporo, pozdro.
  18. Ty wogóle słyszysz co ja mówię, nic a nic mi nie pomogły tylko pogorszyły mój stan, w zasadzie do dzisiaj mam problemy z pamięcią a nie biorę tego gówna już z 6 lat, po odstawieniu bardzo długo utrzymywała mi się anhedonia i apatia, na te objawy pomogło mi bieganie, ale też to trwało długo za nim było lepiej, napisze to jeszcze raz, wole przechodzić depresje na jej zasadach niż na lekach ssri, tyle w temacie, wy jak chcecie to bierzcie, może u was będzie inaczej, te leki nic nie leczą, pomogą ci na obniżony nastrój kosztem twojej energii i motywacji zostawią ci w bonusie apatie i anhedonie, im dłużej je bierzesz tym gorzej się na nich czujesz, poza tym to nie jest tylko moja opinia, poszukaj sobie na zagranicznych forach opinie o ssri, chłopie te leki to jest porażka.
  19. no właśnie leki dają jakiś początek "podstawę" i siłę żeby ruszyć dupę np. na terapię albo do pracy czy na uczelnie i zmienić życie na lepsze -- 08 sie 2015, 17:56 -- Rocky2 brałeś leki wczesnej przez długi czas to może jednak Tobie pomogły i dały siłę i motywację do zmiany życia na takie jakie chcesz żeby było A gdzie tam one mi odbierały motywacje i chęci do zmian, na początku poprawiały trochę nastrój i zmniejszały zmęczenie, ale po braniu ich tak 6-12 miesięcy było coraz gorzej, nie interesowało mnie nic, tylko, żeby się nażreć jakiegoś mięsa, słodyczy i siedzieć na kompie, nie miałem na nic ochoty kompletnie, ale może u was będzie inaczej, u niektórych, bo część to już widzę, że zadowolona z tych leków nie jest. Oprócz tego ssri rozjebały mi pamięć konkretnie, przytyłem bardzo dużo przez leki, spadła mi kondycja masakryczni, jak zacząłem trenować to zobaczyłem jak te leki mnie urządziły, masakra, odizolowałem się od ludzi, nawet od rodziny, byłem w stosunku do nich agresywny i chamski momentami, kurwa dopiero jak zlazłem z ssri, zobaczyłem w jakim gównie byłem, sądząc że moje życie jest w porządku, ono nie było w porządku to była wegetacja z dnia na dzień, tylko byle przetrwać dzień i położyć się spać. -- 08 sie 2015, 18:17 -- no właśnie leki dają jakiś początek "podstawę" i siłę żeby ruszyć dupę np. na terapię albo do pracy czy na uczelnie i zmienić życie na lepsze -- 08 sie 2015, 17:56 -- Rocky2 brałeś leki wczesnej przez długi czas to może jednak Tobie pomogły i dały siłę i motywację do zmiany życia na takie jakie chcesz żeby było Jeszcze jedno ja to wszystko zrobiłem bez leków, one nie dały mi żadnej motywacji, tak jak napisałem one mi ją jeszcze odbierały, bo tłumiły moje uczucia, ja się nawet wkurwić na nich nie mogłem, a o uśmiechu to w ogóle mowy nie było, totalny marazm, zadowolony z niczego. pół debil bez ambicji tak miałem na ssri.
  20. Rozumiem, słuchaj jeżeli leki dają ci w miarę dobre życie, to nie ma sensu z nich rezygnować ja spróbowałem bez leków tylko dlatego, że one na mnie kiepsko działały i cały czas na nich stałem w miejscu, to jest dobre na rok czasu, jak masz ciężką depresje, idziesz na l-4 i masz w dupie, starasz się przetrwać, ale nie można żyć w takiej beznadziei ileś lat bo można zwariować, ja zaryzykowałem i mi się udało, jasne, że miałem opory i wątpliwości, ale wiedziałem też, że to są wkręty mojego mózgu i tak naprawdę wszystko się da, jeśli się czegoś naprawdę chce i ma się siłę by po to sięgnąć, pewnie, że łatwiej jest siedzieć i nic nie robić i liczyć na to, że lek nas z tego wyciągnie, też tak myślałem, ale się na tym przejechałem.
  21. lunatic, Lu_80, Ja nie wiem jakie wy macie problemy i skąd się u was wzięła depresja czy lęki, moja depresja wzięła się prawdopodobnie ze stresu, tak na 90% długiego i przewlekłego stresu, wcześniej nie miałem problemów, ja też w sobie nic nie naprawiałem bo nie bardzo miałem co naprawiać, może ulepszyć siebie to już bardziej, nie miałem nigdy problemów z ludzmi czy z kobietami, byłem normalny, chyba. Działanie, które podłąłem to: 1. Zacząłem biegać, po pewnym czasie, dodałem siłownie, czasem jakiś basen na weekend, wychodziłem też bardzo dużo z domu. 2. Zmieniłem prace na lepsza, zapisałem się do szkoły. 3. Czytałem bardzo dużo książek o motywacji, o walce z depresja o negatywnych myślach i różnych takich rzeczach. 4. Chodziłem na terapie, tak jak napisałem wcześniej pomagałem innym w formie wolontariatu, te 2 rzeczy robiłem w sumie jedną po drugiej w ten sam dzień w tym samym mieście. 5. Chodziłem też na sztuki walki. 6. Zmieniłem dietę, wyjebałem kofeinę i cukier całkowicie. 7. Codziennie opracowywałem plan na dzień następny. I tak moje życie się toczyło, z czasem zacząłem odnosić sukcesy w pracy, założyłem firmę, mam świetną dziewczynę, poukładało mi się w zasadzie wszystko, ale musiałem nad tym dużo pracować, oczywiście to nie było to od razu kurwa pasmo sukcesów, wiele razy nie miałem siły się podnieść z wyra, lub nie widziałem w tym sensu, kilka razy mnie wyjebali z roboty bo nie miałem siły przyjść, albo rzucałem hujami w szefa bo zle się czułem, miałem pełno różnych tragicznych sytuacji, codziennie przygnebienie i brak sił, mimo to ciągle parłem do przodu, jasne, że miałem wątpliwości, czy mi się uda, czy to ma sens? może wrócić do leków!? Teraz wiem, że dobrze zrobiłem nie wracając do leków bo one nic załatwiają, no chyba, że ktoś naprawdę ma ewidentnie coś spier...e w głowie i musi brać te leki do końca swych dni, ale sądzę że to rzadkość. Robiłem wszystko to na co depresja mi nie pozwalała w ten sposób ją pokonałem, jej własną bronią. Wypisz ze szpitala umiarkowany epizod depresyjny oraz zaburzenia lękowe. To wszystko wykonałem będąc powiedzmy w umiarkowanej depresji, bez leków przeciwdepresyjnych. Oczywiście długo brałem również leki przeciwdepresyjne przed tą walką, ale robiły ze mnie zombie, pozostała mi więc walka, albo siedzenie i patrzenie w sufit do końca mych dni, tak to mniej więcej wyglądało.
  22. Tylko, że ja naprawdę z nią walczyłem każdego dnia, bywało, że przewracałem się w czasie biegu, ale musiałem wykonać moje dzienne założenie, największą pożywką dla depresji, jest ciągła stagnacja i stanie w miejscu, depresja nie lubi monotonii i nudy, wtedy atakuje najbardziej, złymi myślami, niepokojem itd. Nie macie np: tak, że jak już zaczniecie coś robić to jak wam się to uda, to nagle przychodzi myśl by zrobić coś innego, coś następnego? zawsze jak usiadłem po wykonaniu jakiegoś zadania nie miałem już kompletnie siły na rzecz następna, tak jakby choroba wgniotła mnie w fotel, a jak udało mi się wstać i coś zacząć robić to nagle jakby wydawało się to dużo łatwiejsze, ja tak miałem zawsze w depresji, niby zdychałem, ale jak się udało zmotywować do czegoś, to nagle robiło się człowiekowi lepiej. -- 08 sie 2015, 15:37 -- Przez kilka lat, głownie ssri, brałem też mirtazapine, klomipramine, dużo leków brałem, najlepiej działała na mnie wenlafaksyna, ale tylko przez jakiś czas było lepiej, potem przestawała działać na mircie utyłem, ciężko było cokolwiek zrobić, marzyłem o tym by schudnąć bo ledwo chodziłem, nie miałem siły na nic, w sumie do dzisiaj zastanawiam się jak mi się to udało, że pokonałem to chorobę i jeszcze udało mi się znacząco zmienić własne życie, aha żeby była jasność, chodziłem też jakiś czas na terapie, ta niby śmieszna terapia sporo mi dała, nauczyłem się panować nad emocjami, lepiej rozmawiać z ludzmi, słuchać ich, zapisałem się do wolontariatu, jak trochę lepiej się poczułem, pomagałem innym, dzięki temu pomogłem sobie, zajęło mi to jakieś 3 lata, tak po 2 latach walki sam na sam, wiedziałem, że wygram z depresja, po prostu to czułem, tak jakbym dostał siłę i moja wiara się wzmocniła, ale to naprawdę nie było łatwe, przestałem chodzić do lekarzy, miałem w dupie leki, rodzina nieraz mi kazała na siłę brać leki a ja się kurwa uparłem i nie brałem, w skrajnych momentach miałem myśli samobójcze konkretne, ale przeżyłem.
  23. Nie od dawna nie biorę leków przeciwdepresyjnych. -- 08 sie 2015, 15:22 -- Aha nie sugerujcie się moim podpisem z tymi 3 punktami, że to do was czy coś, lubię film Sztanga i cash i jakoś tak nie mogłem się powstrzymać i wrzuciłem to na podpis, tak dla jaj, bo to co te typy tam zrobiły to i trochę śmieszne i zarazem tragiczne niestety. -- 08 sie 2015, 15:24 -- lunatic, Nie wiem, może miałem więcej szczęścia, że depresja ode mnie odeszła, trudno powiedzieć, wiem natomiast, że włożyłem tak bardzo wiele wysiłku w to by ją pokonać, że w sumie się nie dziwie, że w końcu ustąpiła.
×