Skocz do zawartości
Nerwica.com

Smutna...

Użytkownik
  • Postów

    121
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Smutna...

  1. Tak znam hydroxizinum, to mój pierwszy lek z pogotowia. Powiem tylko że pomaga zasnąć, ale nie leczy nerwicy. Nie jest to zbyt silny lek, działa bardzo nasennie, jak wzięlam tabletkę powoli zasypiałam zaczęlam normalnie odychać, zasnęłam. Czułam jednak że stłumił tylko we mnie emocje ale tak naprawdę mi nie pomógł. Oczekiwałam że nie dostanę ataku, ale na drugi dzie bardzo się zdenerwowałam i był on silny. Uważam że hydroxizinum nie jest skuteczne w leczeniu nerwicy.
  2. Smutna...

    pytanie do was...

    No właśnie, nikt nie jest skazany z góry na klęskę. Ty piszesz że jesteś przegrany, wszyscy zawsze Cię odrzucali, bierzesz drakońskie dawki leków, które tylko gorej niszczą twoją psychikę, doznałeś terroru w szkole ze strony rówieśników z powodu swoich schiz. Ja znam twój ból, też przeżylam podobne rzeczy, nadal czasami powracają czasy gdy czuję się przegrana, mam ochotę na dużą dawkę leków, bo też bylam w fazie pewniego uzależniena, nie mogłam wytrzymać gdy czetgokolwiek nie połknęłam. Tak próbowałam zapominać o stresach, a tylko gorzej się pogrążałam w rozpaczy. Jak znalazłam forum, ludzi podobnych do mnie odzyskałam choć cząstkę wiry w siebie, przestałam się czuć taka samotna. A co do leków to unikam ich jak ognia, bo wiem co potrafią zrobić z człowieka i jak łatwo można się uzależnić. pozdrawiam :) [ Dodano: Sro Lip 12, 2006 12:20 pm ] Każdy zasługuje na szczęście, a my-neurotycy jesteśmy po protu wrażliwsi dlatego tak się męczymyi cierpimy, ale to nie znaczy że musimy być gorsi, zależni od innych, bo każdy ma przecież wolną wolę, zasługuje na to by kierować swoim życiem. Ty na pewno czujesz się zagubiony jak większość z nas stąd twoje nieszczęście.
  3. Wiem jak wygląda życie w nerwicy, też wile straciłam. Wiele dziedzin mojego życia upadło:rodzina, przyjaźń, nauka, zdrowie, szczęście, kontakty z ludźmi. Są wakacje a ja ciągle się tylko smucę i siedzę w czterech ścianach analizując moją przeszłość, to co się zdarzyło rok temu co wszystko popsuło. Z czasem jednak przyzwycziłam się do mojej choroby, której nikt nie rozumie. Chociaż wiele straciłam nauczyłam się doceniać to co miałam kiedyś, gdy jeszcze byłam szczęśliwa. Często marzę by te czasy powróciły. Rozumiem twój ból i rozczarowanie. Mamy chociaż forum, więc nie jest jeszcze tak źle. pozdrawiam
  4. No właśnie to bardzo ważne by miał dla kogo walczyć ze swoją chorobą, on potrzebuje drugiej osoby....boi się tego że nikt go nie rozumie. Potrzebuje miłości ciepła, bo gdy ma drugą osobę wie że nie jest sam wtedy łatwiej mu żyć, a co do wejścia na forum to jak najbardziej powinien porozmawiać z ludźmi którzy cierpią na to co on i go rozumijeją, byłoby mu łatwiej...Razem można wszystko przetrzymać, gdy ty będziesz blisko niego będzie się czuł bezpieczny, kochany, ważne by miał komu zaufać a jeśli ufa tobie to na pewno uda wam się razem pokonać jego chorobę...psychoterapia też jest mu potrzebna To wielkie szczęście mieć kogoś obok w nerwicy, komuś komu się ufa, komu się jest potrzebnym. Nie każdy ma takie szczęście, a twój chłopak na pewno je ma, więc nie opuszczej go, akiedyś jeszcze będziecie na pewno szczęśliwi:) pozdrawiam
  5. Łzy...ta muzyka podoba mi się, szczególnie teksty.
  6. I ja również nie powiedziałam...Ciągle patrzę na ludzi ze złością, nie wiem skąd się ona we mnie bierze...a na tych ktorzy są tutaj na forum nie mogę tak patrzeć ani nie czuję złóści...A więcej humoru to by się nam tutaj na pewno przydało ...a co do pomagania innym to dla nas dobre....gdy pomaga się innym pomaga się samemu sobie my jako wrażliwi ludzie potrafimy komuś współczuć, nie jesteśmy tak obojętni jak wszyscy...chociaż często nierozumiani... ozdrawiam Was wszystkich i dziękuję za odpowiedź Czrna: jeśli chcesz możesz mi podać swój numer gg, chętnie porozmawiam, mój jest widoczny
  7. Smutna...

    Nawroty nerwicy

    Tak to prawda...zgadzam się z tobą Czarna...i z wami wszystkimi. Tutaj są naprawdę wspaniali ludzie...Najlepsi jakich kiedykolwiek spotkałam w życiu...Nigdzie nie czulam się lepiej niż na tym forum..to jedyne miejsce gdzie moglam się kiedykolwiek odnaleźć...Wiem że zdrowii ludzie współczują nam nieraz i chcą pomóc ale niestety nie potrafią bo nas nie rozumiją...dla nich coś co jest prostą i przyziemną sprawą nas może dotknąć w najczulszy punkt...Od zdrowych ludzi ciągle słyszałam: weź się w garść, nie histeryzuj, nie możesz się tak denerwować bo szkoda twojego zdrowia, jak tak się będziesz wszystkim przejmować to skonczysz w kostnicy, jak już teraz tak się trzęsiesz to co będzie jak będziesz miała 20 lat, musisz się zmienić, jak cię ktoś obrazi lub coś przykrego powie to nawet zabluźnić...ja doceniam to że ktoś zdrowy chce mi pomóc lecz w głębi duszy i tak bym nie potrafiła przyjąć tej pomocy bo jak taki człowiek może nas zroumieć, naszą nadwrażliwość....i problemy o których jak się z nim rozmawia wydające się śmieszne...
  8. Smutna...

    Nawroty nerwicy

    Będzie trudno ale wrto się starać... Też życzę Wam i sobie byśmy nauczyli się bronić bez wiekszych emocji...
  9. Smutna...

    Nawroty nerwicy

    Cześć witam Was po raz kolejny na forum...moja nerwica znów zaatakowała ...a wystarczył taki byle szczegół...od razu wpadłam histerię, myślałam o swojej głupocie, bezwartościowości...gdy ktoś zaczyna mnie krytykować tak to się właśnie kończy mam wrażenie że ludzie mnie atakują nikt nie rozumie...zdenerwowałam się zaczęlam na początku chodzić po pokoju zestresowana, miałam ochotę atakiem odpowiedzieć na atak...i wtedyzaczęły trząść mi się ręce, szczerbiotać zęby, okropnie się czulam..zamknęlam się sama w toalecie i tam przez godzinę połakałam, zmagałam ze swoim atakiem cała się trzęslam tak jak zawsze to jak padaczka...silniejsze ode mnie....mijają kolejne dni a ja czuję się coraz gorzej...nie wiem co się ze mną dzieje, jaka to może być nerwica, naprawdę nie wiem, w kżdym bądź razie wiem że izioluje mnie od zdrowych ludzi i niszczy życie...ciągle tylko myślę o swoich porażkach o tym co złego wydazyło się w moim życiu, i czy mogłabym tego uniknąć...do niczego nie dochodzę...wciąż tylko dołuję się swoim stanem...i nie wiem co robić dalej..... [ Dodano: Czw Cze 29, 2006 10:34 pm ] Czy przebywanie z osoabmi chorymi na nerwicę może również wpędzić w chorobę...moja mama jest bardzo wybuchowa...mówi że ma nerwicę nigdy ie miała typowych objawów, nie tręsla sie, nie chudla, nie miała problemów z oddychaniem ale jaest bardzo wybuchowa.... [ Dodano: Czw Cze 29, 2006 10:55 pm ] Zdenerwowałam się i po prostu pękłam, miałam ochotę wykrzyczeć wszystkim że pogłębiją moją chorobę, że przez nch się zabiję...zaczęlam wspominać moją przeszłość, całe rozwalone życie którym nigdy nie potrafilam pokierować i wszystko popsulam...każde słowo skierowane w moją stronę które mnie zabolało....zaczęłam płakać trząść się bardzo okropnie i myśleć że ze mną już koniec...nie ma dla mnie szans...teraz gdy to piszę okropnie boli mnie głowa...myślę sobie jak bardzo muszę być nieznośna ze swoimi humorami i atakami histerii i złości...nie dziwię się więc teraz temu że zawsze miałam złe relacje z ludźmi...wciąż myślę że gdyby niektore rzeczy się nie wydarzyły teraz byłoby inaczej bylabym zdrowa, szczęśliwa...gdy tymczasem nie mogę....wiem że niekt[list=]rych zdarzeń nie można uniknąć ani przewidzieć....a to jak wygląda i wygądało kiedyś moje życie było widocznie gdzieś zapisane....nie wiem tylko i wciąż zastanawiamsię nad tym jak to wszystko się skończy....
  10. Drogi Konradzie, dziękuję za odpowiedź...spróbuję zastosować się do twoich rad...kiedyś u psychologa miałam zdiagnozowaną depresję, szok psychiczny graniczący z depresją miałam brać leki zgłosić się do lekarza a potem chodzić na terapię wszystko przerwałam ze względu na rodzinę myślałam że jakoś sobie sama poradzę samo mi minie a te wszystkie objawy są przeze mnie wmówione póżźniej lekarz powiedział że mam nerwicę ja właściwie nie wiem czy te choroby mają ze sobą coś wspólnego..kiedyś przeczytałam że idą ze sobą w parze...przez jakiś czas brałam deprim, magnez, hydroxizinum...piłam różne zioła..a co diety masz rację powinnam chyba ją zmienić...i tryb życia rownież..nie wiem czy ty kiedykolwiek cierpiałeś na depresję...ale mnie się wydaję że moja depresja przerodzila się w nerwicę..i na odwrót.. pozdrawiam i dzięki za odpowiedź [ Dodano: Nie Cze 25, 2006 4:00 pm ] Ciężko mi będzie zmienić mój styl życia...jak do tej pory nie uprawiałam nigdy sportów, ponieważ jestem słaba fizycznie i nie mam do tego kondycji...zawsze miałam problemy w szkole na w-f z bieganiem, grą w piłkę największe nie potrafilam się z nikim dogadać żyć w grupie...nie mam kolegów ani koleżanek a nawet jeśli mam jakichś tam znajomych to coraz bardziej zrywam z nimi kontakt bo nie mamy nawet o czym gadać...oni tylko imprezy, zabawy, ciekawe udane życie towarzyskie, brak problemów w szkole gdy ja tymczasem niestety nie mogę być tka jak oni od razu łapię doła jak koleżanka pyta mi się jaką miałam śreednią bo najgorszą w klasie....albo o to że jest wyższa łasdniejsza a ja taka zwykła małowartościowa..i w dodatku chora, nadwrażliwa i po silnym wyczerpaniu psychicznym...dziwi mnie że Ci znajomi z ktorymi do tej pory utrzymuję kontakt nie zauważyli mojego wyczerpania jak ja potrafię to przed nimi udawać...ale chyba jednak nie potrafię...w głębi duszy wciąż się z tym męczę i nie mogę uwolnić...chyba już nie mam szans na tAKIE ŻYCIE JAK MOI RÓWIEŚNICY ALE JA SIĘ Z TYM WSZYSTKIM POGODZILAM POTRAFIĘ TAK ŻYC...ALE SPRÓBUJĘ COŚ ZROBIĆ BY ZMIENIĆ MÓJ STAN NA ROWER ZAWSZE MOGĘ POJECHAĆ SAMA ALBO SIĘ PRZEJŚĆ... POZDRAWIAM JESZCZE RAZ :) [ Dodano: Nie Cze 25, 2006 4:08 pm ] Rodzina uważa mnie za ciapę, nieudolną...do niczego się nie nadającą...mówią że mną trzeba potrząsnąć sprawić mi lanie to moja choroba przejdzie...uważają mnie za leniwą, niczym nie zainteresowaną...nabijają się z moich symptomów o jakich powiadomiła ich przez telefon pani doktor....ciągle słyszałam te określenia gdy tymczasem to nie tak ja zawsze po prostu bylam wrażliwsza i dlatego pojawialay się moje problemy a z tego nie da się już chyba wyleczyć....chcialabym by ktokolwiek mnie zrozumiał a nawet jeśli nie to przynajmniej się postarał...mój tryb życia rzeczywiście jest zły, cztery ściany, dom, komputer, telewizor, jedzienie. spanie, czytanie, nauka, czasami wyjście z psem albo po zakupy nic więcej innego nie robię....
  11. Witaj Mrowko. u mnie jest identycznie jak u Ciebie..moja rodzina mnie nie wspiera,a wręcz przeciwnie śmieją się i nie rozumieją mnie a zresztą nikt nie potrafi mnie zrozumieć...wszyscy śmieją się ze słowa nerwica..uważają że ja udaję...nie mam nikogo komu moglabym się zwierzyć pogadać a nawet jeśli są takie osoby to ja nie potrafię im zufać ludzie w moim wieku przeważnie nie mają takich problemów...rówieśnicy nigdy nie akceptowali mnie, w domu były ciągłe awantury, nie miałam gdzie uciec dopóki nie znalazłam forum...gdzie można poznać naprawdę wiele osób i dostać wsparcie i zrozumienie przede wszystkim ktrego tak bardzo nam neurotykom brakuje... pozdrawiam
  12. Nieprawda nam na pewno jesteś potrzebna... ...są ludzie równie odrzuceni i smutni jak my nie koniecznie nadwrażliwi neurotycy,których nikt nie rozumie...mogą to być ludzie chorzy, starzy samotni, potrzebujący choćby rozmowy...czasami można pomyśleć też o nich...to pomaga...gdy pomaga się innym pomaga się samemu sobie... pomyśl czasem o tym...jak będzie Ci bardzo źle a tu na forum pewnie wszyscy Cię rozumieją.... [ Dodano: Sob Cze 17, 2006 12:34 pm ] Jesteś nam potrzebna...my wszyscy jesteśmy tutaj sobie potrzebni...
  13. Nie mów że nikt Cię nie rozumie..my wszyscy tutaj dobrze Cię rozumiemy wiemy jaki to ból być odrzucanym i nierozumianym wśród ludzi...ale mamy chociaż forum..Wiem jakie to okropne tak się męczyć..bylam kiedyś w sytuacji podobnej do Ciebie...też chciałam to zrobić jednak się bałam bo pomimo wsyzstko wirzę jeszcze w Boga..modlitwa czasami daje mi siłę gdy jest naprawdę źle...a było ze mną tragicznie wtedy teraz też często mam takie myśli gdy cierpięjestem sama...ale pomimo wszystko jeszcze wierzę bo jeszcze jest forum chociaż...mogłabyś zrobić krzywdę tylko sobie...a przecież jeszcze ktoś jednak może na Ciebie czekać, potrzebować Cię równie smutna i nieszczęsliwa, zagubiona osoba jak Ty... Nie jesteś z tym sama..ja dobrze Cię rozumiem Powodzenia i nie poddawaj się nigdy takim myślom na pewno masz po co żyć..nawet jeśli nie dla kogoś to chociażby dla siebie...
  14. Smutna...

    Niezwykłe sny

    Moje sny może i nie są nadzwyczajne ale czasami prorocze...często gdy zamykam oczy widzę urywki skrawki obrazów tego co potem na drugi dzień dzieje się naprawdę widzę te same obrazy...te same silne wrażenia...często śni mi się że spadam lecę gdzieś w przepaść...miewam takie dni że boję się zasnąć że będą mnie atakować duchy..a nie wiem czemu tak strasznie się boję, widzę jakieś straszne maski, twarze i boję się niesamowicie...często przed oczami mam obrazy tego co się zdarzyło czego się boję, np. kiedyś patrzyłam się w dół na tamę gdzie jest bardzo głęboka woda potem w nocy bałam się że spadnę widziałam tę tamę...moje sny odzwierciedlają moją psychikę czasami ukazują mi przyszłość to coś jakby wewnętrznie mi podpowiadało że coś się zdarzy jakieś mejsce jest dla mnie niezwykłe usilnie mnie przyciąga tylko czasami nie rozumiem dlaczego...
  15. Ja często czuję się niedowartościowana, nieszczęśliwa, myślę o tym że nie osiągnęlam tego czego chciałam...życie poplątało mi się niesamowicie a ja czuję się tka malutka przy niektorych osobach...zupełnie jakby mnie nie było a brutalna rzeczywistość coraz bardziej mnie przeraża...myślę o tym że nie dam rady, już jest za późno, zbyt wiele złego się w moim życiu wydazrzyło...moja nerwica nasila się gdy odnoszę życiowe niepowodzenia porażki, nikt mnie nie rozumie...było ich bardzo wiele w moim życiu czasaem z zazdrością patrzę na osoby które są szczęśliwe, mają cel, coś osiąglają w życiu..gdy ja tymczasem nieraz ginę... Nie martw się tym zbytnio Telimenko... pozdrawaim i życzę owodzenia
  16. Ja nie rysuję ale piszę wiersze...sądzę że sztuka jest dobrym sposobem na wyrażanie swoich emocji..my neurotycy jesteśmy ludźmi niezwykle wrażliwymi rówinież na sztukę...nie wiem jak wy ale ja tak mam...
  17. No właśnie a to bardzo ważne...że się rozumeimy i możemy wspierać...to forum dłao mi np. nadzieję...że nie jestem jendak stracona
  18. Droga feniks..niestety tak to już jest że ludzie nie potrafią nas zrozumieć...mnie wkurza ciągłe ich gadanie że chyba coś mi się dzieje...przecież wiedzą o co chodzi wuięc po co mnie pytają..nie chcę za każdym razem komuś odpowiadać mam nerwicę i dlatego się trzęsę...rozumiem Cię doskonale jako inna neurotyczka...a co do szkoły to nie przejmuj się...wiem że jest ciężko...ale uwierz mi można wytrzymać... pozdrawiam i życzę powodzenia
  19. Smutna...

    EEH MARZENIA...

    Ja marzę jeszcze o jednym..,by wreszcie ktoś mnie zrozumiał...bym mogła się z kimś podobnym do mnies potkać na żywo...
  20. Droga Mizer ja mam tak często...czasami drażni mnie nawet obecność osób ktore mnie lubią czuję do nicch taką złość i niechęć..nie wiem skąd się to bierze ale mnie się wydaje że to chyba natrętne...niektóre osoby mnie po prostu drażnią nie potrafię ich znieść...czuję się niedowartościoana a ich towarzystwo wymądrzanie się zaczyna mnie dołować stżąd ta moja niechęć nawet do osób które lubię...myślę że to może wynikać z braku zaspokojenia niektórych potrzeb emocjonalnych...zwykłej zazdrości..bo jeśli ty np. nie miałaś nigdy przyjaciół, byłaś odrzucona to drażni Cię nawet to jak widzisz że bawią się i cieszą razem wspólnie gdy Ty tymczasem czujesz się niedowartościowana i zastanawiasz dlaczego ty tego nigdy nie dostałaś...to mogą być pewne wzorce i trwałe utrwalone zachowania które są w Tobie.... Pozdrawiam [ Dodano: Pon Cze 12, 2006 6:01 pm ] Dla mnie najgorszy w tym wszystkim jest brak zrozumienia dla nas ze strony innych...wszystko potrafię znieść ale nie to że ktoś mnie nie rozumie a nawet się nie stara zrozumieć tylko narzuca swoje myślenie..., wymądrza się, olewa nasz stan bo nie wie jak okropnie męczy się neurotyk...
  21. Droga Moniczko mnie też moja nerwica popsula wszystko, boję się że nie dam sobie rady w życiu coraz bardziej tracę sebs życia wszystkie jego dziedziny uż dla mnie upadły szczególnie kontakty z ludźmi, czuję się jak wrak ciągle źle się czuję...nie mam siły..Nie poddawaj się..kiedyś będzie lepiej, uśmiechnij się zrób coś dla siebie, obejrzyj jakąś komedię, przejdź się na spacer wiem że jest ciężko ale zamartwianie się nie pomoże....Na pewno kiedyś będzie lepiej..nie zamykaj się w sobie, próbój pomimo wszystko...
  22. Ja niestety nawet w szkole z rówieśnikami nie mam kontaktu..wciąż siedzę sama w domu i nigdzie nie wychodzę...czuję się nieszczęśliwa nikt mnie nie rozumie...
  23. Smutna...

    Samotność...

    Moi drodzy witam was po raz kolejny na forum..chcę zapytać jak wy radzicie sobie z osamotnieniem i brakiem kontaktu z ludźmi....czy znacie na to jakąś radę bo mnie okropnie męczy mój stan nie potrafię się otworzyć nigdzie wyjść, jestem chorobliwie nieśmiała..mam duże problemy w kontaktach z ludźmi, łatwo wpadam w histerię jestem nadwrażliwa z byle powodu płaczę... czuję się okropnie samotna i ciężko mi z tym żyć...rezygnuję z wielu rzeczy... siedzę zamknięta w domu i wciąż się tylko coraz bardziej dołuję tym stanem..moimi komplekasami, bezwartościowością, złością, zazdrością te uczucia siedzą w e mnie na codzień gdy tylko przebywam ze zdrowymi ludźmi dołuje mnie to coraz bardziej i nie wiem co mam zrobić... [ Dodano: Pią Cze 09, 2006 7:31 pm ] a szkoła doluje mnie najbardziej..czuje się tam okropnie i nie ma na to sposobu...w takiej grupie ludzi moje napięcie się nasila..czuję się okropnie gdy mam tam siedzieć trześe się, muszę izolować..i nuikt mnie nie rozumie...niestety
  24. Pamiętam wszystko to jak moje przyjaciółki darły się na mnie że mam iść do psychiatry i psychologa albo kupić sobie laki na uspokojenie bo inaczej się zatrzęsę...mówiły że nie zamierzają odwiedzać mnie w psychiatryku...a ja często myślę że tam byłoby mi lepiej może bym wyzdrowiała, coś by się zmieniało niż żyjąc na codzie z takimi ludźmi..w końcu stracilam ze wszystkimi kontakt, odcięłam się odizolowałam od ludzi bo się wstydzę wiem że w każdej chwili mogą mi zacząć szczerbiotać zęby ja zacznę się trząść a oni znów będą się na mnie głupio i dziwnie patrzeć..chociaż tym się już tak bardzo nie przejmuję..wiem że będzie mi bardzo trudno budować na nowo relacje z ludźmi..będzie ciężko nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będzie to możliwe...ja i zdrowe relacje z ludźmi z otoczeniem....bo teraz wiem że są złe bardzo złe... i zawsze były
×