Właściwie to chciałbym żeby było trochę jak w średniowieczu. Nie było by takich numerów że zaraz kończę 22 lata i ani jednej randki nie miałem. Skończyłbym 16 lat, znaleźli by mi żonę i gitara.
Możliwości finansowe pozwalają mi co najwyżej na Białoruś. Do granicy rowerem, później hełm po ojcu na łeb i przepłynę pontonem przez Bug, licząc że mnie straż graniczna nie ustrzeli.