Witaj,
Miałam podobny problem co Ty. Byłam w kilku związkach gdzie przyjmowałam nieświadomie podobną postawę- kogoś na pocieszenie, na chwilę dłuższą bądź krótszą dopóki ktoś nie uzmysłowi, że nie potrzebuje już mnie i moich starań bo wzmocnił się przy mnie na tyle, że może iść w życiu dalej. Teraz jestem w związku, nie jest idealnie i cukierkowo- ktoś mógłby powiedzieć, że mogłabym szukać dalej, lepiej, kogoś bardziej atrakcyjnego, ale oboje akceptujemy swoje słabości, wiemy o sobie sporo, mamy podobne spojrzenie na życie i właściwie to też odnoszę wrażenie, że nie dla mnie sa ci idealni, wzorowi mężczyźni, są gdzieś ale nie w moim zasięgu i nawet to już nie chce mi się nikogo szukać. Zbyt wiele razy zostałam zraniona.