Skocz do zawartości
Nerwica.com

achino

Użytkownik
  • Postów

    778
  • Dołączył

Treść opublikowana przez achino

  1. Niech przyjda nawalnice, ulewy, gradobicia, traby powietrzne i tornada, niech wyrywa drzewa z korzeniami, niech spadnie metr sniegu, niech ziemia okryje sie lodem i trzaskaja pioruny, niech nastanie wieczna ciemnosc!!!!! I na to jeszcze ruskie rakiety!!!!
  2. Bralem miesiac 5 mg escitalopramu plus 100 mg trazodonu. Efekt: jeszcze gorzej niz bylo, bardzo zle samopoczucie, nudnosci, tragiczny stan psychiczny i fizyczny. Pytanie: czy takie objawy (zwlaszcza nudnosci) to efekt escitalopramu, czy tez dawka niewystarczajaca?
  3. Upaly nakrecaja mi psychoze. Jestem caly spocony, mam problemy z oddychaniem, przez caly czas kaszle, leci mi woda z zatok do gardla, mam zatkany nos. Bije mi mocno serce, mam wrazenie, ze mam goraczke i ze zaraz bede musial wzywac pogotowie! Jestem ledwo zywy!!!!!
  4. O wlasnie, i pojawilo sie sakramentalne "wez sie w garsc, czlowieku!".
  5. No bo nie podejmuje. Chodzilem przez pol roku do psychologa, ale utracilem ubezpieczenie NFZ. Jesli chodzi o osoby dorosle, w Polsce ubezpieczenie jest wlasciwie tylko dla osob pracujacych. W urzedzie pracy zaproponowali mi prace, musialem odmowic z powodu choroby i skreslili mnie. Nie posiadam innego tytulu do ubezpieczenia - jestem gejem, nie mam malzonka, ktory by mnie zglosil do ubezpieczenia, bo faszystowska Polska nie zezwala na zwiazki partnerskie. Ubiegalem sie o rente, oczywiscie odmowiono, bo fobie, nerwice to dla nich nie jest przeszkoda by pracowac (przedstawilem tam stos kartotek z leczenia od 1998 roku). Odwolanie zostalo odrzucone. Prywatne ubezpieczenie to koszt prawie 400 na miesiac. Nie mam tyle, bo nie zarabiam. Czasem chodze do lekarza rodzinnego nielegalnie - podpisuje oswiadczenie o ubezpieczeniu, ktorego nie mam. Gdybym mogl, tobym chodzil do psychologa. Jestem dosc podatny na sugestie, wiec to cos daje. Niestety aktualnie nie moge.
  6. Ja dzis mysle o samobojstwie. Nie chce mi sie juz tego ciagnac. Zycie stalo sie dla mnie udreka. Strasznie sie mecze i nie widze zadnej nadziei. Nic mi juz nie pomaga. Wiecznie jestem chory. Prawie nigdy nie jestem zdrowy. Wydaje mi sie, ze cierpie na jakas straszna i nieuleczalna chorobe. Wszystkiego sie boje. Wszystko wypada mi z rak. Cpam, pije, doprowadzam sie do ruiny. Nie mam sily zyc. Zycie jest mocno przereklamowane - ten chlopak, co sie teraz powiesil, mial 17 lat i pizgnal to wszystko w chuj. Brawo. Ja jestem o wiele starszy od niego, swoje przezylem, swoje widzialem, wiec dlaczego mialbym ja albo ktokolwiek inny mnie zalowac? To przesada. Paczka benzo, kodeina, zolpidem, litr wodki, torba foliowa na leb i nara.
  7. Ta sama reakcja "walcz lub uciekaj" - skacze adrenalina, serce zaczyna lomotac, krew odplywa od skory, aby odzywic glownie serce i mozg, wzrasta cisnienie, oddech staje sie plytki. Wszystko tak samo.
  8. Pomagaja - nie zdechnac natychmiast. Bez nich lezalbym w lozku, a po nich moge nawet pisac na forum. I nic poza tym.
  9. achino

    nerwica lękowa?

    Z kobietami nie, z facetami tak. Rzna sie, ze az milo.
  10. Chyba nie. Degeneraci ćpają dla przyjemności, a ludzie chorzy po to, aby przynieść ulgę w cierpieniu.
  11. I tak facet jest w lepszym stanie niż ja - przynajmniej pracuje. Ja nigdy w zyciu nie pracowalem, bo jestem wrakiem. Spozywam dziennie wiecej lekarstw niz moja 90-letnia babcia. Bez poprawy. Wegetacja. Poza tym zobaczcie, ile koles ma sily, aby tak biegac po lekarzach, ile badan zrobil, ile przychodni i szpitali odwiedzil! Ja nie jestem nawet w stanie czesto wejsc do apteki, aby wykupic lek, kiedy mam OBJAWY ODSTAWIENNE!! Nie jestem w stanie wyjsc z domu, nie jestem w stanie siedziec w poczekalni z pacjentami!!!! A facet rozpycha sie lokciami po tych wszystkich osrodkach medycznych. Nie chce byc niemily, ale gdyby byl tak ciężko umierający, to raczej z taka energia nie walczyłby o siebie. Widac, jego kondycja psychiczna nie jest jeszcze az taka zla. Moze niech przyjedzie do mnie i zaprowadzi mnie na badania, bo ja zadnych badan nie mialem od 15 lat, bo po prostu nie mam sily nigdzie wyjsc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  12. Widzialem kiedys sytuacje, jak facet w autobusie silnie sie zdenerwowal - zaczal klocic sie z kierowca autobusu - krzyczal na niego, wymyslal mu, obrazal - byl ekstremalnie, wrecz karykaturalnie wzburzony. Po chwili padl na ziemie, zaczely nim wstrzasac drgawki i dostal ataku serca. Gdyby nie nerwy, toby nic takiego sie nie stalo, tak wiec silne zdenerwowanie zwieksza ryzyko ataku serca i wylewu i nikt rozsadny nie moze temu zaprzeczyc. Oczywiscie nie jest to jedyny czynnik, ale ktoz z nas moze miec pewnosc, ze nie posiadamy jakichs ukrytych wad czy dysfunkcji, ktore moga w polaczeniu ze zdenerwowaniem doprowadzic do tragedii?
  13. Nie wiem, dlaczego sie zaklada, ze w czasie ataku paniki nic nie moze sie stac.... Akurat moze - olbrzymi stres moze przyczynic sie do wylewu - wystarczy, ze ktos akurat w tym momencie bedzie mial wysokie cisnienie. Mozna tez dostac drgawek i stracic przytomnosc. To nie do konca jest tak, ze atak paniki jest zupelnie bezpieczny i nieszkodliwy.
  14. Na jakiej podstawie to twierdzenie? Zgodnie z wikipedia norma na dzien to 17 mg, gorna granica, po ktorej wystepuje juz zaczerwienienie twarzy to 35 mg. A ten Picamilon wystepuje w tabletkach po 50 mg, z czego po przemianach metabolicznych pewnie 45 mg to niacyna!
  15. O co wam chodzi? Przeciez napisal, ze przeszedl wylew niedokrwienny mozgu, ma tam jakies torbiele, zle wyniki watroby i do tego goraczka 39. Chyba sobie tego nie wkrecil, co? Wiec zanim sie zawyrokuje, ze to wszystko sa schizy psychiczne, to lepiej dobrze sie zastanowic.
  16. No coz. Jest jak jest. Chyba jestem juz niezle zdegenerowany. Wczoraj w nocy spozylem ok pol litra wodki - polowe w domu, a polowe w disco. Wczesniej 3 x 5 mg Cloranxen i 5 tabl Neoazariny (kodeina). W klubie bylo beznadziejnie, dno. Stalem sie agresywny, bo zirytowala mnie jakas debilka, ktora zbyt glosno mowila. Wszczalem awanture, chcieli mnie wyrzucic. Wrocilem spity jak swinia. Zapodalem sobie ACC MAx (przyspiesza metabolizm watrobowy). Po kilku godzinach obudzilem sie w strasznym stanie - dojebalem klina. I trzy Cloranxeny. Teraz siedze wyluzowany i potem chyba zapale ziolo. Ogolnie mam na wszystko wyjebane.
  17. To sa tzw. brain zapy od schodzenia z SSRI. A reakcja na to zjawisko swiadczy o nerwicy lekowej.
  18. Niacyna wywoluje straszliwe rumience, tzw. facial flushing.
  19. Ja jestem uzależniony od benzo, alkoholu, kodeiny, phenibutu - wszystkich depresantow. Powiedzialem o tym lekarzom i oni generalnie nic sobie z tego nie robia. Myslicie, ze przestali przepisywac? Lekarz rodzinny jedynie zamienil mi alprazolam na klorazepat. Nie biore kosmicznie wysokich dawek benzodiazepin, a jedynie terapeutyczne - chyba juz siedem lat. Co do alkoholu, to pije wtedy, kiedy mam sie spotkac z ludzmi. Oczywiscie mieszam alkohol z benzodiazepinami i innymi atrakcjami. Nie wiem, czy to jest powazna lekomania i uzaleznienie. Zaczynam miec to w pizdzie. Jeszcze niedawno wydawalo mi sie, ze tak, ze jestem cpunem. Ale przeciez ludzie chorzy na choroby przewlekle tez zazywaja przez caly czas rozne leki, nieraz w wysokich dawkach. I co? Zyja, niekiedy na o wiele wyzszym poziomie niz ja. Moje choroby psychiczne sa - smiem twierdzic - bardziej destrukcyjne niz skutki tych benzo. Nalezy pamietac, ze wokol leczenia uzaleznien jest zorganizowany caly przemysl - wielu ludzi z tego zyje - ci wszyscy psycholodzy, grupy wsparcia, organizacje, autorzy poradnikow, dziennikarze itd. Rozumiem, ze chlanie butelki whisky na sniadanie to jest bardzo powazna choroba, ale mysle, ze zazywanie 1 mg xanaxu na dzien przez iles tam lat to nie jest jeszcze powod do histerii. Cpanie wiele nam odbiera, ale tez wiele daje. Dzieki benzodiazepinom udalo mi sie skonczyc studia, byc w 15 panstwach - a mam najciezsza postac fobii spolecznej i nerwicy lekowej, jaka mozecie sobie wyobrazic (epizody drgawek). Za najwieksze zlo i problem uwazam alkohol - kiedy przychodzi weekend to mam ochote odreagowac samotnosc i wyobcowanie i wtedy pije, mieszajac alkohol z lekarstwami. Dzieki temu nacpany i nawalony czesto siegam to telefon, umawiam sie i wychodze na miasto, nawet do dyskotek. Potem mam kaca fizycznego, moralnego i zdycham. To uwazam za swoj najwiekszy problem - bardzo chcialbym odkryc substancje, ktore pozwola mi czuc sie podobnie jak po alkoholu, ale bez tych wszystkich strasznych skutkow ubocznych. Testuje rozne miksy - benzo + phenibut + kodeina + trawa. No nic - zycze wszystkim zdrowia. Ja wiem ze w moim stanie nie odstawie benzo i innego towaru, nawet tego nie chce. Chce byc wolny od bolu, chce czuc sie spokojny, wyluzowany, a "trzezwosc" czy jakas inna tego typu wizja rzekomej szczesliwosci nie jest dla mnie celem, dla ktorego zgodzilbym sie cierpiec.
  20. Dzieki za ten wpis. Masz całkowitą racje. I jest mi bardzo milo, ze poświeciłaś czas na napisanie tego. :*
  21. Czy komuś tu w ogóle pomaga 5 mg? Bo ja po 5 nadal czuje się niespokojny.
  22. PO co jest to forum, skoro nikt nie odpisze/nie odniesie sie?
  23. Mieszkam sam. Zachorowalem ostatnio na zapalenie oskrzeli. Stalem sie bardzo oslabiony i nie mialem sily dbac o siebie - robic zakupow, gotowac, sprzatac, nowet slac sobie lozka. Dostalem potwornego leku, ze cos mi sie stanie i umre w samotnosci w swoim mieszkaniu i nikt mi nie przyjdzie z pomoca. Dlatego postanowilem pojechac do rodzicow - 12 km komunikacja miejska. Podroz ta byla dla mnie koszmarem. Stalem na przystanku, czujac ze za chwile rune na ziemie. Wydawalo mi sie, ze nie przezyje tej podrozy. Bylem taki slaby, biedny, zmeczony, chory, bezradny. Jakas suka zajela mi najlepsze miejsce w autobusie - z przodu, obok kierowcy. Przed kazdym przystankiem bylem spanikowany, kto wsiadzie. Wsiadali sami mlodzi, ladni, zrelaksowani ludzie, czujacy sie swobodnie, w wysmienitych nastrojach. Na kazdy taki widok moja psychoza osiagala apogeum. Pocilem sie, oblewalem potem - nie wiem, czy przez chorobe somatyczna (ktora zreszta jest moim zdaniem wynikiem stanu psychicznego lub zazywaniem psychotropow, ktore niszcza sluzowki ukladu oddechowego) czy jedynie z powodu nerwicy lekowej. Zaczalem sie bac, ze zwymiotuje - ze zwymiotuje na oczach tych wszystkich mlodych, pieknych, wyluzowanych, zadowolonych z zycia ludzi. Bez przerwy chcialem wysiasc z autobusu - ale co dalej? Wysiade i stane na przystanku, a przeciez tak mi slabo, ledwo stoje na nogach! Nie dam rady czekac na kolejny autobus. Bylo mi goraco i zimno. Czesto robi mi sie ostatnio bardzo zimno, mam wrazenie wtedy, ze mam goraczke i ze bedzie wzrastala do takiego poziomu, ze wpadne w drgawki. Wlasnie- drgawki. Mrowienia w konczynach, brak czucia w rekach i nogach. Na pewno dostane drgawek. Ciezko oddychac. A moze tak najlepiej po prostu poddac sie, polozyc sie na podlodze i niech sie dzieje co chce? Bez przerwy chcialem wysiasc z autobusu, stale myslalem o tym, ze zwymiotuje i ze to bedzie juz moj koniec. Dojechalem do przystanku tramwajowego. Powloczylem nogami na przystanek. W tramwaju bylo bardzo jasno. Wszedlem do srodka spanikowany, z obledem strachu w oczach. Widzialem usmieszki, rozbawienie w oczach dwoch osob - nie nie uroilem sobie tego. Po prostu trudno nie zauwazyc, ze ktos jest az tak przerazony. Ale ludzie ci nie wysmiewaliby sie z tego, gdyby mieli swiadomosc, jak bardzo zle sie czuje - po prostu tego nie wiedza. Pozniej z przystanku tramwajowego jeszcze szedlem pieszo do domu - zepsul mi sie zamek w kurtce, bylo chlodno i przez cala droge myslalem o tym, ze teraz to juz na pewno dostane zapalenia pluc. Nastepnego dnia poszedlem do lekarza, ledwo wytrzymalem w poradni, przed gabinetem wydawalo mi sie, ze zaraz rune na ziemie, ze mam wysoka goraczke (moze nawet mialem), dostane drgawek, ze wezma mnie do szpitala. Nie umialem zbudowac jednego sensownego zdania, belkotalem w gabinecie. Dal mi antybiotyk na zapalenie oskrzeli i wypisal cloranxen. Naprawde nie wiem, czy zycie z takimi atrakcjami ma sens. Cos mi na pewno jest, ale nie wiem co, stale zle sie czuje, stale jestem chory. Przechodze jedna infekcje wirusowa za druga. Mam bardzo niska odpornosc. Stan psychiczny tragiczny. Biore tyle lekow co 80-letnia babcia. Moja watroba nie wytrzymuje tego wszystkiego. Nie widze nadziei na przyszlosc. Zycie na takim poziomie nie ma sensu.
×