Witam lękowców
Mój pierwszy atak miałem w ubiegłym roku mniej więcej w połowie listopada. Skończyło się to na pomocy doraźnej. Niespałem tej nocy. Od tego dnia do końca miesiąca byłem z niesłychanym stresie (na koniec października zerwałem 6-letni związek i jeszcze mieszkaliśmy razem do końca listopada i jeszcze kilka innch miałem stresowych sytuacji). Ponieważ mieszkam w innym mieście niż w którym studiuję to musiałem się przeprowadzić z powrotem do domu na jakiś czas. Też to było stresujące ze względu na przymus wożenia rzeczy pociągiem. Ostatniego dnia listopada miałem kolejny atak ale już w pociągu. Cały czas ponure, czarne myśli ale jakoś udało mi się dojechać do domu. Wtedy jeszcze myślałem, że nabawiłem się arytmii w jakiś sposób. Grudzień minął bardzo dobrze. Kumple, impresy, relaks. Znalazłem również inny pokój, ale zostałem w swojej miejscowości z zamiarem przeprowadzenia się dopiero w styczniu.
Tak też się stało. 3 stycznia wprowadziłem się do nowego pokoju. Złożyło się tak, że akurat była impreza z okazji urodziń współlokatora (nie wiedziałem, że mogę tyle wypić...). Datę zachorowania na nerwicę uważam właśnie 4 stycznia. Obudziłem się po umprezie i po jakimś czasie zaczołem się źle czuć (jeszcze to nie był kac). Klasyczny atak paniki. Znowu poszedłem na pomoc doraźna. Ekg wyszło dobrze więc dostałem hydroksyzynę w syropie i do domu. I się zaczeło. Zaczeło się:
-kołatanie, bóle, kłucie serca było codziennościa, bóle mosta, "arytmia"
-zawroty i bóle głowy, brak koncentracji
-totalny brak apetytu (każda próba jedzenia kończyła się atakiem ale jadłem)
-złe samopoczucie, uogólniony lęk
-wmawianie sobie udarów i zawałów. Diagnozowałem się za pomocą internetu, mierzyłem co chwila ciśnienie,
-zacząłem myśleć, że wariuje. Nienawidziłem się za swoje zachowanie, potem się tego wstydziłem aż stwierdziłe, że nie dogaduję się ze swoim ciałem (nie wiem jak to inaczej nazwać).
Zrobiłem kilka badań. Holter czysty. Morfologia, tsh, glukoza, trójglicerydy w normie. Rezonans miałem wykonany przed pierwszym atakiem (w celu wykluczenia organicznych zmian mogących powodować bezsenność), mózg zdrowy. Trochę mnie uspokoiły dobre wyniki badań.
Po wizycia u psychiatry dostałem Arketis (paroksetyna). Musiałem odstawić ze względu na skutki uboczne.
Dwa miesiące byłem jak ważywo. Leżałem i nic nie robiłem. Dopiero ostatnio się coś we mnie ruszyło i dostałem dodatkowego kopa energetycznego do walki z nerwicą.
Generalnie nie wiem jak jeszcze mam sobie pomóc. Po arketisie został mi lęk przed tabletkami. Co do terapii psychologicznej to jest trochę utrudnione bo muszę jechać do większego miasta co kosztuje nie tylko finansowo, ale też mocno stresujące. Od początku znajomości z nerwicą schudłem 22 kg, co jest chyba jedyną jak narazie pozytywną jej stroną
Pozdrawiam wszystkich