
abrakadabra xx
Użytkownik-
Postów
1 208 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez abrakadabra xx
-
Zrobię sobie kiedyś, tylko to musi być coś stałego w przeciwieństwie do innego człowieka, coś niezmiennego i budzące mój zachwyt, lub wzbudzające poczucie wartości tego obiektu czy np. jakiejś filozofii, czynów itp. czy symbolizujące moją przemianę (o ile ona by nastąpiła). Byle nie jakieś nie przemyślane tandetne obrazki.
-
Za co jesteś dzisiaj wdzięczny/wdzięczna?
abrakadabra xx odpowiedział(a) na Lord Cappuccino temat w Kroki do wolności
joaszka, ciekawy punkt widzenia, jednak czy nie można mieć wdzięczności naturze, za to, że jest i działa tak a nie inaczej, np. za promienie słońca, które podobno przeciwdziałają depresji, jednak trzeba było by jednakowoż podziękować za sporadycznego raka skóry, będąc konsekwentnym, jednak skupiając się na dobrych stronach na tamte można przymknąć oko -
Powietrzny Kowal mnie rozwala swoją prześmiewczością, na pewno ma rozkminki na temat ludzkości, nie wątpię. Jednak jak coś napisze to boki zrywać, w pozytywnym sensie.
-
Ana_88, Ty to narysowałaś??? Wow, trzeba przyznać, masz talent. -- 12 mar 2016, 18:28 -- Ja się zawsze zastanawiałem, jak to możliwe, że ludzie takie realistyczne postacie rysują.
-
Powinien być ciekawy, dziecko jest tak silne wrażeń, że i tak wyjdzie na dwór. Po co zadawać pytania na forum?
-
Lusesita Dolores, hej:)
-
Ḍryāgan, masz jakąś tam swoją kobietę, tak? Fajnie:)
-
Ḍryāgan, powodzenia:)
-
Ḍryāgan, Ogólnie to jest słabo a dzisiaj średnio, zaglądam na forum w szukaniu nie wiem czego. Ludzi? Chyba tak. A u ciebie jak?
-
U mnie to nawet nadzieja już powoli wygasa, jeszcze się lekko tli, podejrzewam że tak będzie przez kilka kolejnych lat, żeby umieć jeszcze tak się do tego przyzwyczaić...
-
Jak stać się optymistą i czy w ogóle warto?
abrakadabra xx odpowiedział(a) na abrakadabra xx temat w Psychologia
No właśnie, może umiarkowana depresja nie jest stanem chorobowym ale "faktycznym" spojrzeniem na świat a jej leczenie jest sposobem na "zatuszowanie prawdy". -
Witajcie:)
-
Nie, nie to nie będą rady a raczej pytania. Wiadomo czym jest pesymizm i optymizm. Jedni patrzą na wszystko z pozytywnym nastawieniem a inni przeciwnie. Przypomniał mi się program w tv, kiedy to prowadzący pokazywał ludzkość w dobrym świetle. Ile osiągnęliśmy od naszych prymitywnych dziejów, jak rozwijał się intelekt i nasza dobroczynna działalność i co stworzyliśmy. Jednak po programie czułem, że to co przedstawiono nie satysfakcjonowało mnie pełni, program nie był obiektywny nie pokazywał ludzkości z tych gorszych stron, nie pokazywał naszych skłonności do czynienia zła, takich, który każdy z nas posiada, ma je tylko "uśpione". Mam na myśli agresywne zachowania typu od wszelakiej złośliwości po skrajne skurvysyństwo. I teraz myślę sobie, jak skrajnie podzieleni są ludzie w stylu bycia i odbierania świata. Dlaczego tak jest zakładając, że oby dwie grupy mają te same wiadomości dotyczące naszego gatunku. Czy optymiści czasem nie oszukują samych siebie zwracając większą uwagę na dobre cechy a ignorują te złe? I na odwrót czy pesymiści nie wyolbrzymiają tych złych? Czy w ogóle, biorąc pod uwagę własne losy, własne przyszłe życie, czy spojrzenie na wszechświat, np. jest sobie pesymista i optymista. Patrzą na zachód słońca nad morzem, jeden mówi do drugiego: "spójrz jak tu jest pięknie, szum fal, ptaków śpiew, no i ten widok..." A drugi mu odpowiada: "jaki widok? słońce i tak zgaśnie, ludzkość się wybije wzajemnie, morze jest zaśmiecane coraz bardziej a fale zabijają". Jak pogodzić ze sobą oba poglądy? Czy da się to w ogóle zrobić? I po co. Ja staram się mieć w świadomości różne podejścia do świata. Jednak często te negatywne zwyciężają. Często się słyszy, że trzeba być realistą i nie dać się ponosić tym dwóm skrajnościom. Niestety, te negatywne rujnują moje życie, może warto jest właśnie "oszukać się" i pójść bardziej w jedną stronę w stronę optymizmu. Po co? Po to, żeby lepiej funkcjonować, lepiej to znosić. Gdybym to potrafił moja depresja my znikła a ja cieszyłbym się z życia, tylko czy to będę nadal ja? Czy uda mi się zignorować "prawdę"? A wy co o tym myślicie? Nie o mnie, ogólnie.
-
No, no ciekawe, jak się więcej dowiem to się wypowiem:) No chyba radosny umysł lepiej funkcjonuje. Depresyjne stany chyba ograniczają jego możliwości???
-
Nie myśl, że ja smutów słucham Wręcz przeciwnie i to właśnie u mnie jest podstawą. TY pewnie jakiegoś rocka słuchasz (zgaduję) ja techniawki, mega pobudzającej
-
A dyskomfort odczuwasz dlatego, że deprecha utrzymywała się zbyt długo?
-
A może to nie nastrojowa głupawka, tylko zew normalności/dobrego nastroju powraca? Może to dobre/radosne uczucie jest normalnością? A może i to wnętrze potrzebuje radości? Jednak myślę, że smutek jest częścią ludzkości, czasem może być nasilony.
-
Albo jeszcze inny przykład, czy nie można się smucić a za razem radować z życia? Wrzucić do życia oby dwa spektra i masę innych?
-
Czasem zdarzyło mi się być blisko bratniej duszy, czułem to od razu, rozumieliśmy się dobrze, jednak to było za mało, albo los nas poróżnił...
-
Czy bezsens świata nie jest smutny a za razem jego istnienie nie jest piękne?
-
Dam przykład, muzyka, wiem, wiem mam pierdolca na punkcie Akiry Yamaoki, jednak czy w tych smutnych piosenkach nie ma czegoś pięknego? Tak samo w pewnych przemyśleniach, o świecie, o błachych sprawach czy o bardziej poważnych jak o np,. dramacie, rozstaniach, radościach, samotnościach czy idąc dalej o śmierci ludzkości czy jeszcze dalej śmierci wszystkiego... Czy szczęście połączone z odrobiną smutku nie jest ciekawsze??? A oto Akira Yamaoka: Czy śmierć wszechświata nie jest czymś pięknym a za razem smutnym?
-
SrebrnaSowa, Nie wiem jak wyjaśnić "okienka" w życiu osobistym kiedy to człowiek słucha smutnej muzyki, rozmyśla w depresyjny sposób, kiedy to żali się sam przed sobą jak on to ma źle, czy w ogóle jaki to świat jest zły czy bezsensowny. Jeśli to nie jest zbyt częste to jest ok, jednak gdy nie ma tego wcale to czegoś brakuje...
-
kosmostrada, No właśnie, my mamy dwa świeta ale wasze jedno jest bardziej rozpoznawalne niż nasze oby dwa:) No i dobrze, prawdziwi mężczyźni nie mają własnych świąt;) Nie, no fajnie, fajnie, że są tutaj życzliwi ludzie:) Ja nie biorę nic na ból głowy, sam przechodzi, chyba, że mam kaca, to nurofen a wcześniej 2kc. Czyli u psa wygrał głód na chęcią spaceru. Znam takie psy które rzadko są wyprowadzane, więc zachowują się jak naćpane, kiedy właściciel je wyprowadza, tzn. tak pobudzone, no nie powinno tak być, powinny być regularnie wyprowadzane.
-
Żeby była jasność, nienawidzę smutku ale w jakimś tam stopniu czuję, że smutne przemyślenia są dla mnie ucieczką od świata w, którym sobie nie radzę i czasem w "rozsądnej" dawce smutek stał się dla mnie niezbędny do funkcjonowania, po czym znów powracam do normalnego życia. Choć w depresji trudno nazwać to normalnym życiem.
-
Tym razem jeszcze skromniej. Fajnie się cieszyć, uwielbiam to jednak jak już się nacieszę, to lubię oddawać się smutnym chwilom w samotności i przeżywać swój zły los w złym świecie. Czy to przyzwyczajenie, czy sposób radzenia sobie z problemami, lubię smutek, choć go nienawidzę. Oczywiście jak mi przejdzie to żartuję, myślę pozytywnie i stwarzam sobie sytuacje odpowiednie aby przeżywać radość, radość lubię bardziej. Jednak dla smutku też trzymam swoją przestrzeń...