w1punkt
Użytkownik-
Postów
170 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez w1punkt
-
Nie popuść tylko w rajtuzki z emocji.
-
I nie ostatni. Ohydnie dziękuję za komplement. Kup se słownik.
-
Nie zamierzam wcale.
-
Ogłupieniem medialnym. Podążając zgodnie z nurtem zakupię sobie paprykarz szczeciński, coby było tradycyjnie, po czym wyk... go psu. Jeśli raczy powąchać choćby. Tyle w temacie guseł i ogłupienia. Pozdro SNS.
-
I co w związku z tym? Palniesz sobie w łeb, bo nieogarniam?
-
Nada, nada. Przekimaj się. Dobra rada.
-
Wy naprawdę jesteście pojebani!
-
Masz rację "oczyszczenie" nie nastąpi za sprawą "magicznych" kropelek z gruczołów łzowych, jeśli nie pozbędziemy się z głowy, tego, co nas dręczy. Jeśli to niemożliwe skutecznym i jedynym antidotum będzie pogodzenie się z sobą, z otaczajacą rzeczywistością. Tu kłania się czas. Co do Twojego pytania emocje nie muszą być ukierunkowane. Wystarczy, że nastąpią, a ukierunkowanie nastąpi samoistnie. Z automatu niejako. Czy silne? Ekstremalnie. Powtórzę się, ale nie życzę takiej traumy. Pozdro SNS.
-
Bez obrazy, ale nic nie potrzebuje.
-
A o czym pisałem? To tylko dokument. Nie życzę.
-
Nie pij więc.
-
Oj, pojechałeś właśnie typową wymówką abstynencką. A tak już na poważnie, to bywa, że mimo nagromadzenia przykrych emocji, którymi można by śmiało obdarzyć diesiątki osób, niekiedy przychodzi taki okres niemożności "oczyszczenia się". Długi okres. Czynnikiem wywoławczym łez w takiej sytuacji niestety bywa skrajne, nagłe, nieoczekiwane przeżycie emocjonalne. Nie polecam i nie życzę Ci tego. Może lepiej, że jest, jak jest. Z czasem Twój problem przestanie Cię to dręczyć samoistnie. I tego właśnie Ci życzę!
-
A tak se. Może rewelacyjnie, a może skonsultuj się z grabarzem, lub organistą. Zima idzie ogólnie. Nie macie co robić?
-
Jak zwykle wymijająco. Pisz PW.
-
PS. Stres nagromadzony włazi w najmniej oczekiwanym momencie niezależnie od Ciebie. Pewnie stąd te jazdy. Spoko. Od tego się nie umiera :)
-
Koleżanko! To bardzo niepokojące objawy. Żenujące? Chorobom serca tego typu "wrażenia" odjeżdzania, umierania wręcz, czy niepokoju o życie, rozbicia są jak najbardziej naturalne. Co nie znaczy, że masz pisać czymprędzej testament :) Udaj się zwyczajnie do lekarza rodzinnego na EKG, gdzie pewnie badanie wykaże przy okazji kosmiczne ciśnienie i standardowe leki pójdą. Idź, nie zwlekaj. Na moje oko początek nerwicy serca. Oszczędzaj się teraz. Będzie dobrze. To nic takiego!
-
Tu nie ma społeczności. Jest? Co Cię boli? Co znaczy straszne doły? Możesz rozwinąć? Pisz śmiało!
-
Ludzie. Zwykli. Są bardziej dwulicowi (śmietnikowi), niż sądziłem. Śmierdzą ci stopy?
-
PS. Gdyby po alko docinała Ci, jechała, rugała byłoby źle. Uszy do góry!
-
No widzisz. Pewnie jest tak, że po alko masz swoją prawdziwą mamę. Po alko. Która kocha Cię, szanuje i martwi się o Ciebie. Taką, jaka sama chciałaby być i JEST. Gdzieś w głebi siebie. Gdyby stało Ci się coś poważnego BYŁABY i bez niego. Znam trochę życie. Jeśli jednak ma z tym już problem (sposób na lepsze samopoczucie) nie zwlekaj. Przeprowadź poważniejszą rozmowę narażając się na konflikt nawet. Cel uświęca środki. I uszy do góry!
-
Cytując klasyka: NACHLEJ SIĘ! Szczerze. Łzy przyjdą w swoim czasie.
-
Pewnie, że może być depresja. Początek. Pójdź do specjalisty i wyjaw swe problemy, spostrzeżenia, obawy. Problem (a raczej jest) niezdiagnozowany, nieleczony będzie narastał. To nic nie kosztuje, a rezultaty tegoż pewnie będą dla Ciebie nieocenione. Trzymaj się cieplutko i nie poddaj się dolinie, póki możesz. Działaj.
-
Treściwe to i pożywne stwierdzenie, niczym chleb z cebulą. Przy tym jakże oczywiste i błyskotliwe zarazem! PZDR.
-
Wiara = kara? Ponuro się zrobiło, lecz całkiem realistycznie. Niestety.
-
Koleżanko! Uderzyłaś właśnie w mój czuły punkt. Zdycham od lat z powodu spożycia pokarmów niewłaściwych. I nie jesteś w stanie wyobrazić sobie konsekwencji tego w najczarniejszym koszmarze.................! Tyle o "alergii". Skąd ten niewinny avatarek?