
huśtawka
Użytkownik-
Postów
1 499 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez huśtawka
-
Tu masz początek wątku pod tytułem "osobowość zjebana",którego Hitman jakiś czas temu założył,opisując swój...hmm.problem.Jak przeczytasz,to będziesz wiedział o co chodzi Cytuję: "Mam nadzieję, że nikt nie skasuj tego za tytuł. Jeśli razi to zmieńcie go na inny bo nie wiedziałem jak to zatytułować Mianowicie chodzi o to iż nie mam swojej normalnej osobowości i nigdy chyba jej nie miałem. Zawsze patrzyłem na to jak inni się zachowują - jakie zachowania są akceptowane w grupie a jakie podziwiane. Brałem sobie to co najlepsze i włączałem to do obrazu "ja" i głównie dzięki temu miałem dobrą samoocenę. Równolegle ale nie jednocześnie poddawałem wszystko analizie. Już leżąc w łóżku wieczorem myślałem o tym co się zdarzyło dzisiejszego dnia, o informacjach, o których mi mówiono. Dopóki człowiek był szczęśliwy szukał pozytywnego rozwiązania każdego problemu. Ale zawsze miałem jakąś wewnętrzną blokadę i przeczucie, że robię źle. W wieku 15 lat zachorowałem na jelita, miałem mnóstwo powikłań i kilka operacji. Miałem dużo czasu na rozmyślania i wtedy zaczęło się wszystko co najgorsze. Analizowałem wszystko już nie z punktu widzenia, że rozwiązanie ma być pozytywne lecz z takiego "co jest prawdą, co jest dobre obiektywnie?" i to doprowadziło mnie do całkowitego rozpadu osobowości, depresji, niskiej samooceny i natrętnych myśli - intensywnie cały czas myślałem o tym jaka jest prawda i co jest dobre, analizowałem każde swoje zachowanie przez pryzmat tego jak oceniłby mnie Bóg i jak ocenią mnie inni. Analizowałem siebie przez psychologiczne modele ale też przez religijne, ezoteryczne. To powodowało ogromny strach. W końcu doszedłem do wniosku, że nie wiem nawet czy inni ludzie faktycznie żyją czy są tylko projekcją mojego umysłu (to po czytaniu ezoterycznych teorii w internecie i rozkminianiu ich). Nie wiedziałem kim jestem i czego chcę oraz po co tu jestem. Głowę zrył mi buddyzm i fizyka kwantowa i moje rozkminy związane z tym. Jedna idea ezoteryczna rozbiła moją osobowość a jej autor twierdzi na stronie, że tego typu efekty są dobre a tacy ludzie jakim ja byłem są źli. No i teraz piszę bo zapaliłem marihuanę, która jako jedyna na świecie sprawia, że mogę sobie pomyśleć, że jestem dalej dawnym sobą i wtedy mam tę osobowość, za którą siebie kochałem. Ale analiza i porównanie się do społeczeństwa przez pryzmat duchowych teorii sprawił, że bez używek mogę tak tylko udawać."
-
Hitman, Ty ciągle idziesz,a potem i tak wracasz-jak bumerang-znaczy że jednak poziom tego wątku Ci się podoba.Może faktycznie napisz książkę i potem wróć.Na pewno Twoja pomoc będzie wszystkim tu,ba,na tym Forum,bardzo potrzebna.Masz takie dobre serduszko-chcesz pomagać i to tak bezinteresownie,z szacunku do ludzi.Widać to w każdej Twojej wypowiedzi.Po prostu przykro Ci i szkoda patrzeć na naszą ,jak Ty to nazwałeś,głupotę.Ja osobiście będę Ci wdzięczna za to aż do śmierci.Może Ty na misje jakąś idź.Z butem nie gadaj-szkoda zmarnować takiego talentu.But sobie poradzi bez Ciebie,ale ten wątek nie. -- 15 kwi 2015, 22:27 -- Sądzisz że Hitman je za dużo Snickersów i to od tego???
-
Ja pierdykam,kilka godzin mnie tylko nie było,a widzę że tu ubaw po pachy.Uśmiałam się do łez Hitman znowu przesadził z marychą jak widzę... Dyskusja z nim jest zawsze zajefajna,ech -- 15 kwi 2015, 19:24 -- Czasem trolling filozoficzny warto leczyć kontrtrollingiem tradycyjnym . -- 15 kwi 2015, 19:27 -- Zima,ratuj Hitmana,Ty jedyna go rozumiesz! Chociaż...nie wiem czy Zima szybko wróci,bo przecież już mamy wiosne...
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
huśtawka odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
czarnygrubykot, Witamy :) Na pociechę Ci powiem że ja mam 39 wiosen i dopiero kilka miesięcy temu lekarz zorientował się że mam BPD,tak że spoko Nie Ty jedna spieprzyłaś część swojego życia,ale to tylko część.Ta lepsza część jest przed Tobą :) Co do leków,ja biorę stabilizatory-Lamotrygine i Kwetiapine i powiem że nie do porównania do SSRI.Przeciwdepresyjnych się nażarłam już tyle i to różnych ,a i tak poprawa po nich była zawsze krótkotrwała,do tego zero emocji-ani radości,ani smutku,nie potrafiłam się ani rozpłakać,ani wzruszyć.Teraz czuję wszystko,tylko jestem stabilniejsza niż przedtem.Co ja mówię,w ogóle nie do porównania. -
KAŻDY . Pracować i zarabiać ?,,,do czasu . Alkohol stacza ,,, powoli , ale stacza konkretnie . Dokładnie.Zależy w jakiej fazie rozwoju jest choroba.Taki mój "kolega" niepijący już od dłuższego czasu,lubił mówić:"A pij sobie,jeszcze wszystko przed tobą".I tak jest czy ktoś chce w to wierzyć czy nie-alkoholizm rozwija się bardzo powoli ale pewnie.Jeśli alkoholik nie zatrzyma ten proces to wcześniej czy później pod sklepem będzie stał i puszki ze śmietnika będzie zbierał.Alkoholik który pracuje(jeszcze) to szczęściarz ,ale tylko wtedy kiedy zdaje sobie sprawy z tego że ma problem. Co do tego że niektórzy przez 30 lat sobie wypijają po pracy dwa drinki ,no cóż-nie każdy się uzależnia od alkoholu i tyle. Powody dla których ludzie piją to bardzo ważny element,ale to tylko część problemu. I tak mi się wydaję że nie tylko w Polsce istnieje pojęcie "alkoholik" i "choroba alkoholowa"... -- 15 kwi 2015, 11:18 -- blah!, Nie ma już konkretnego modelu alkoholika.Po to jest właśnie psychoedukacja w zakresie uzależnień,by obalić stereotypu z tym związane...
-
Hitman, Ja się nie kłócę,ja Cię kocham przecież!Jedyna osoba która potrafi zabarwić ten wątek! Swoją drogą porównanie alkoholika z mordercą to wow!Ale mi zainponowałeś,na prawdę!!
-
Są chorzy po prostu,ale widzę że stereotypy działają-jak jest ktoś "żulem" to trzeba mu przyjebać.Niech żyje tolerancja! -- 12 kwi 2015, 17:42 -- Ja bym Ci napisała kim jest Hitman,ale nie chcę używać brzydkich słów...Tak czy inaczej Hitman nie jest alkoholikiem.On tylko chleje i ćpa maryche,no i rozmyśla(taki przerost intelektu nad emocjami),ale to nie problem
-
Jupiler 81, Daj znać jak Ci idzie stosując zasady Hitmana,ale tak za miesiąc,o.k? Coby nie było to i tak trzymam za Ciebie kciuki :)
-
Jupiler 81, Dasz radę.Trzymam kciuki!!
-
Hitman, Masz pełne prawo sobie chcieć :)
-
Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)
huśtawka odpowiedział(a) na atrucha temat w Zaburzenia osobowości
inmate, Nie jesteś frajerem.Takie uczucia są normalne kiedy ludzie się rozstają. Piszesz że Ci ciężko myśleć że on najprawdopodibniej ułożył sobie życie z kimś innym.Ale nie wiesz tego,więc dlaczego niepotrzebnie się nakręcasz.A tak w ogóle z jakiego powodu rozstaliście się? Czyja to była decyzja? Myślę też że nie tyle lubisz "adrenalinę" tylko może tak byłeś nauczony-żyć w ciągłej niepewności-więc sam nakręcasz sytuacje które pomimo że nie są przyjemne,są czymś znanym.Ale powiem Ci że stabilność emicjonalna nie jest zła,chociaż z własnego doświadczenia wiem że do niej trzeba się przyzwyczaić. Piszesz w tym wątku bo miałeś partnera bordera czu uważasz że to zaburzenie dotyczy też Ciebie? -
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
huśtawka odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
Tak,na NFZ.Chociaż ostatnie pół roku to nie była już terapia tylko luźne pogadanki,które nie trzymały się żadnych ram terapeutycznych-taki błąd,za którego ja zapłaciłam dość wysoką cenę. Gdyby sytuacja miałaby się powtórzyć po raz drugi to czułabym się beznadziejnie.Dlatego terapie zaczęłam uzgodnieniami "co by było gdyby",tak by jak najlepiej wyeliminować ewentualnych negatywnych niespodzianek.Zadałam mnóstwo pytań,na których dostałam konkretnych odpowiedzi.Dotyczyły one sposób w jaki będziemy pracować,sposób w jaki ewentualnie zakończymy jeśli będzie trzeba przedwcześnie przerwać terapię i przepracowanie relacji z poprzednia terapeutką,co trwa do tej pory i nie powiem by było łatwo.Nadal ciężko mi zaufać.Ale się staram. -
Psychoterapia dziala!Czekam na każdego posta z wasza opinia
huśtawka odpowiedział(a) na maura temat w Psychoterapia
To minie,uwierz mi.W tym wszystkim dobre jest to, że będziesz miała czas się z tą myślą oswoić, a jest to bardzo istotne. Nawet największe poczucie krzywdy i nieszczęścia po stracie terapeuty mija.Ja z moja poprzednią terapeutką byłam bardzo związana i byłam u niej na terapii...2,5 lata.I musiałam skończyć z dnia na dzień.Czujesz to??6 miesięcy mi były potrzebne bym mogła zacząć odbudowywać zaufanie do samej siebie a co dopiero do innych i do nowej terapeutki,której dalej nie ufam,ale chodzę bo co mi innego zostało.A w szoku byłam chyba z trzy miesiące,że nie miałam siły na nic.Dlatego bardzo dobrze Cię rozumiem,ale też Ci mówię- DASZ RADĘ,TO MINIE,a już na pewno powinnaś kontynuować terapii u innego terapeuty.To czego nauczysz się na tej terapii nie zniknie ,nawet jeśli będzie Co się wydawało że tak jest,kolejnej terapii nie zaczniesz od zera.Pamiętaj o tym -
Myślę że ten lipny nastrój nie jest spowodowany lekami tylko brakiem alkoholu.Minie,tylko przytrzymaj .Trzymam kciuki by Ci się udało.
-
Jupiler 81, Super
-
A Ty jak tam?Udaje Ci się utrzymać abstynencji w te Święta?
-
Ja tak mniej więcej mam. Jak już piję to po to, żeby właśnie móc spojrzeć na jakiś problem i go przeanalizować - na trzeźwo myslę o innych rzeczach i zupełnie nie potrafię wtedy analizować wewnętrznych problemów. Tylko gdy się napiję to potrafię oderwać się od pracy i innych spraw i zajrzeć w głąb siebie, żeby na "spokojnie" przemyśleć kwestie, o których myslenia normalnie nie douszczam do siebie. I domyślam się, że coraz częściej myślę o alkoholu i nie mogę się doczekać piątku bo ostatnio mam "spore" problemy, które jakoś muszę rozwiązać i które szukają natrętnie sposobu, żeby się ze mną skomunikować. Też tak mam,tylko że już wiem że "rozwiązywanie" problemów pod wpływem alkoholu nie wiele daję. Ja tu niczego nie chce sugerować,ale faktycznie może weź spróbuj nie pić,bo to co piszesz jest nie co niepokojące -- 02 kwi 2015, 10:50 -- Nie do końca. Przymus, choć to należy różnie interpretować w zasadzie pojawia się wcześniej tylko ma inną swą ostrość. Na początku to jest niezbędny alkohol do zabawy. Potem masz tak, ze nie pójdziesz spać do puki jeszcze czegoś nie dopijesz. Potem nie pójdziesz spać po piciu do puki cię tak ,,fajnie nie urwie'' Potem już źle ci się śpi na sucho, nawet bez imprez. Te kręgi się zataczają a alkohol odgrywa coraz większą role. Jest faza gdzie pijesz dużo ale tego nie dostrzegasz bo zaczynasz się zmieniać emocjonalnie. Alkohol staje się wentylem bezpieczeństwa, czymś co redukuje stres, pozwala odpocząć, zapomnieć i stąd już szybka droga do uzależnienia. Wytwarza to wtedy w organizmie proces zastępczy, który powinien u nas istnieć bez alkoholu, odreagowywanie, zdrowe odreagowywanie. Potem upijamy się aby się wyszaleć, wykrzyczeć ale nie tylko. Niektórzy piją aby spokojnie poskładać myśli, aby problem zniżyć na chwile do parteru bo z tej pozycji nie jest on taki straszny i idzie go rozwiązać. Powstają zaburzenia emocjonalne, które redukujemy alkoholem i wtedy już jesteśmy uzależnieni, nie jesteśmy w grupie wysokiego ryzyka, tylko mamy nałogowy mechanizm regulowania uczuć. Powstaje rozdwojone ja. Ja które załatwia wszystko z alkoholem i ja które się miota bez alkoholu i popada w lęki czarnowidztwo, minimalizacje, maksymalizacje, intelektualizacje.... Potem wiemy ze coś jest na rzeczy, ale organizm ma swoje mechanizmy obronne które działają też w dobrej wierze i to do nas nie dociera. Ja bym to podsumowała tak: mechanizmy obronne czyli mechanizm iluzji i zaprzeczania,mechanizm nałogowego regulowania uczuć i mechanizm rozdwojonego ja działają od początku,tylko wpierw mają słabe nasilenie i zależą od fazy rozwoju choroby.W zależności od fazy,osoba uzależniona jest w stanie dostrzec że ma problem alkoholu,mimo iż nie jest świadoma mechanizmów obronnych,pod wpływem których się znajduję.Dlatego jeszcze może sam zgłosić się na leczenie lub zdecydować że powinien zaprzestać pić bo to mu nie służy.Jeśli tego nie zrobi,to fakt,alkohol zmienia jego osobowość na tyle że już sam nie jest w stanie sobie pomóc i stacza się co raz niżej. Co do zaburzeń emocjonalnych to trochę zamknięte koło jest bo większa część alkoholików zaczyna nadużywać alkoholu właśnie z powodu zaburzeń emocjonalnych(u mnie tak było) ,ale z czasem alkohol tylko pogłębia tych zaburzeń a raczej prowokuje zachowań patologicznych i koło się zamyka.Dlatego jeszcze kilka stron wcześniej pisałam też że leczenie alkoholizmu powinno być kompleksowe i nie dotyczyć tylko edukacji i próby na chama zmienić pacjenta,tylko spróbować się dowiedzieć czegoś więcej o pacjencie-o jego osobowości,o tym czy pod przykrywką jego alkoholizmu nie kryję się jakieś inne zaburzenia,które prowokują zachowania destrukcyjne(jakie jest nadużywanie alkoholu).Każdy alkoholik pije z różnych powodów i do każdego należy podejść indywidualnie.Z tego powodu jeśli chodzi o terapie alkoholizmu,to w grę wchodzi tylko terapia indywidualna,nie mityngi,ani grupowa,bo w takich zgrupowaniach trudno o indywidualne podejście.Chociaż wielu alkoholików chwali sobie mityngi...
-
blah!, A już jutro piątek...
-
Poczytaj o fazach w rozwoju alkoholizmu.Może jesteś dopiero w wstępnej fazie... http://alkoholik.org/odpowiedzi/czym-sa-fazy-uzaleznienia/ http://morawica.com.pl/alkohol/fazyalkoholizmu.html Ja pamiętam,też sama stwierdziłam że mam problem z alkoholem.Poszłam się zdiagnozować ,ale zupełnie nie dopuszczałam do świadomości że coś jest nie tak.Poszłam bardziej dla swojego własnego uspokojenia.Po kilku spotkaniach był wielki płacz a potem mega dół,bo sobie uświadomiłam i nie miałam więcej złudzeń.Sama zdiagnozowałam sobie w jakiej fazie się znalazłam-w ostrzegawczej.A potem było raz lepiej,raz gorzej.
-
Ale tu chyba piszesz już o ostatniej chronicznej fazie w rozwoju alkoholizmu...
-
A jednak się zastanawiasz A że tak spytam,Ciebie ktoś diagnozował w tym kierunku,bo kiedyś coś na ten temat napisałaś,ale nie zrozumiałam do końca?Bo skoro się zastanawiasz(chociaż może nie warto ) nad tym czy masz czy nie masz problem z alkoholem,to jakieś podstawy do tego musisz mieć.
-
Z tym klinowaniem to różnie bywa.Ja nigdy nie klinowałam...
-
blah!, Może spróbuj sobie powiedzieć że przez kolejne dwa tygodnie nie napijesz się alkoholu.Pewnie Ci się uda.Ale poobserwuj siebie przez ten czas i jak się będziesz czuła przez ten czas. -- 01 kwi 2015, 20:35 -- Kontrast, No właśnie,to miałam na myśli pod "poobserwować się" :)