Skocz do zawartości
Nerwica.com

aramina

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

Treść opublikowana przez aramina

  1. Zainteresowałam się tematem, ponieważ przypomniało mi się jak jako dziecko spałam u moich dziadków na wsi i mieli oni ciężkie pierzyny, które moja babcia sama robiła. Uwielbiałam spać pod tymi pierzynami, bo nie dość że przesypiałam całą noc to jeszcze budziłam się na tyle wcześnie, że o 5 rano szłam z dziadkiem na pole (biorąc pod uwagę że uwielbiałam spać do 11 to był to niezły wyczyn). Właśnie dlatego jestem skłonna uwierzyć, że faktycznie to działa, ale fajnie byłoby gdyby ktoś to jeszcze potwierdził :)
  2. Czy ktoś z Was może używa tego wynalazku? Trafiłam na ten produkt jak zaczęłam szukać kołdry, która będzie trochę cięższa niż te nowoczesne, gdzie nie czuje się, że jest się przykrytym. Nieswojo się wtedy czuję. Kusi mnie, żeby sobie taką zamówić, szczególnie że jest rozmiar 155/220 (lubię mieć kołdrę zawiniętą pod stopy), ale nie chcę wyrzucać kasy w błoto. Ciężko mi znaleźć jakieś opinie o stosowaniu takich kołder u osób dorosłych, chociaż widzę, że ludzie sobie zamawiają. Podzielcie się wiedzą i doświadczeniami :)
  3. Dołóż mirty. Zdecydowanie. Może zadziała na Ciebie dopiero 60 mg? I to też nie od razu, ale na Twoim miejscu spróbowałabym. Ja na samą wenle też nie zareagowałam. Jak lekarz będzie kręcił nosem, pokaż mu to forum Ja z moją lekarką razem kilka razy tu wchodziłam, a ponieważ ona załamywała nade mną ręce, bo nic nie chciało działać, to szukałyćmy ciekawych kombinacji tutaj CRF nie poszedł na pierwszy ogień, bo bałam się mirty (15h horroru z którego nie możesz się obudzić troszkę zniechęca ), ale e desperacji sięgnęlam po to i zadziałało :) Ja mam wrażenie, że to nie tyle tycie w sensie tłuszczyk się zatrzymuje, co tycie przez zatrzymywanie wody organizm nie może się pozbywać tego co normalnie poszło by z moczem. Ja widzę to po twarzy, konkretnie po powiekach, które raczej nie tyją No i czuję, że jestem spuchnięta, jak bym miała ciężki okres i kaca stulecia jednocześnie
  4. aramina

    Nerwica?

    Wiem o czym mówisz. Też przechodziłam przez natrętne negatywne myślenie, dobijające mnie do tego stopnia, że w środku nocy zachodziłam do rodziców sprawdzić czy oddychają. I wiem jak to jest kiedy ni z tego ni z owego jedziesz sobie samochodem i nagle patrzysz na drzewo i zastanawiasz się: jakby tak nagle skręcić, to może nawet nie poczułabym bólu... Pocieszę Cię, że można się tego pozbyć :) Nie wierzyłam w to, ale powoli zaczynam wychodzić na prostą :) Da się, a to forum na pewno Ci trochę pomoże :)
  5. A może spróbuj mianserynę? Z tego co pamiętam to to jest prawie to samo co mirta, tylko nowsze albo starsze Z tego co wiem to mianseryna jest starsza i ma więcej skutków ubocznych. Zapytam się lekarza o zwiększenie dawki. Zwiększenie dawki raczej może Cię pobudzić, prędzej zmniejszenie. Ja po 15 mg spałam 15 godzin potem po omacku opróżnić lodówkę i dalej lulu. A co do mianseryny, to może i ma więcej skutków ubocznych, ale może na ciebie zadziała tak jak chcesz i nie będziesz miał tylu skutków ubocznych, bo pamiętaj że równoważy je wenla.
  6. Badanie w kierunku boreliozy było pierwsze, bo jako dziecko miałam kleszcza i wiem, że boreliozę przechodziłam od razu, a rodzinna sprawę olała. Byłam u lekarza od chorób odzwierzęcych, który mnie pokierował na badania i z krwi wyszło mi, że jedne przeciwciała mam, ale samej choroby już nie. Pozostała kwestia powikłań. Poszłam do kumatego neurologa, ten dał skierowanie na rezonan magnetyczny głowy z kontrastem. Wszystko wyszło cacy. Borelioza odpadła. Na drugi ogień poszła tarczyca, bo miałam od ginekologa badania na prolaktynę i wyszła mi bardzo wysoka ze sztywnym testem. Trafiłam do ginekolog - endokrynolog, która wysłała mnie na trzy dni do szpitala na badania. Wyszłam z tamtąd obkłuta jak narkomanka z wzorowymi wynikami. Mimo to wspaniała pani dochtór stwierdziła, że no skoro objawy są to leczymy, a TSH 3,5 to bardzo wysokie i nienormalne (szczegół że miałam takie wyniki od dziecka). Brałam i Euthyrox i Leviron, zjechałam do TSH 0,5 i bez poprawy. Pani dochtór pokiwała, podumała, stwierdziła, że to niemożliwe i przepisała wyższą dawkę. Wiedzy lekarza to ja nie mam, ale idiotką też nie jestem. Odstawiłam leki. Zaliczyłam mały zjazd. Poszłam do innej endokrynolog, która zrobiła mi USG tarczycy i powiedziała, że przy moich poprzednich wynikach i obrazie USG branie leków to głupota bo wszystko w porządku, poradziła iść skonsultować się z neurologiem. Pokiwałam głową, podziękowałam i wyszłam. Toć neurologa miałam już za sobą. Cały czas brałam od ginekolog leki antykoncepcyjne, trzy serie tabletek i przerwa, bo z bólu był taki że cały tydzień leżałam skulona na ketonalu forte i modliłam się, żeby ktoś mnie dobił. Zmieniłyśmy leki na inne i coś tam się zrobiło łagodniej, nie leżałam cały tydzień tylko dwa dni Aczkolwiek nie brałam ich z powodu bólu, tylko z powodu zaniku okresu. 60 dni bez okresu i nawet wywoływanie lekami nie skutkowało. A jak co 6 opakowań szłam po nową receptę, miałam robiony wymaz i pod mikroskop czy jest grzybek. Potem tylko globulki, no bo ginekolog nie może mnie za bardzo przeleczyć kompleksowo, więc poszłam do dermatologa z tym problemem. Dermatolog przepisał jedną serię tabletek, jakąś maść na stopy, a po moim pytaniu przy następnej wizycie, czy ja mogę mieć grzyba w środku i dlatego nic mi nie pomaga, zaostałam wręcz zbrechtana. Poczułam się głupio, wyszłam i zapomniałam o sprawie. Zajęłam się szukaniem innej przyczyny, skoro poprzednie już wykluczyłam. Leki od ginekolog: ostatnie i mogę powiedzieć najskuteczniejsze dla mnie Attywia, no i jedno opakowanie Pimafucin też mi przepisywała raz na pół roku. Przestałam brać Attywię dwa miesiące temu, jak stwierdziłam, że warto podjąc walkę z grzybem, a z antykoncepcją nie mam nawet co zaczynać. Stwierdziłam, że odstawię i zobaczę co mi powie mój organizm. Zawsze mogę pojść i poprosić o tabletki bez problemu.
  7. Nie musisz wierzyć w cuda, wystarczy ośli upór i świadomość, że jesteś Panem swojej podświadomości i możesz przemeblować sobie ją jak chcesz A leki robią burdel w bani po to, żeby było Ci łatwiej poradzić sobie z bzdurami, które nagromadziły się w głowie i nie dają żyć normalnie. Dlatego mimo, że powoli dochodzę do siebie, to nie odstawię tak szybko CRF'a, bo wiem, że potrzebuję jeszcze leków na uporanie się z tym całym syfem. Ale przyjdzie i na Ciebie czas, wiem to A może spróbuj mianserynę? Z tego co pamiętam to to jest prawie to samo co mirta, tylko nowsze albo starsze
  8. Ja polecam wszystkim Beatę Pawlikowską "W dżungli podświadomości". Dużo czytałam wcześniej o tym jak wyjść z depresji i nerwicy, ale jej książka sprawiła, że wszystko stało się oczywiste i banalnie proste. Opieram się na pierwszej i drugiej części tego cyklu i jakoś leci do przodu Swoją drogą temat przydatny, ale przekopywać się przez 8 stron? Może jakiś moderator zebrałby wszystkie tytuły w jakieś podgrupy jaka książka co opisuje i podpiął to ładnie? I napisał, że nowe posty tylko z tytułem nowej książki i opisem? Fajnie by było :)
  9. Leki hormonalne też z powodu bolesnych okresów, ale przede wszystkim z powodu rozregulowanych i wręcz zanikających okresów. Ginekolog na wizycie co pół roku przepisuje mi globulki przeciwgrzybiczne. Lista objawów jest długa, większość objawów, które wypisałam powyżej, to mam. Ale wyszczególniając, chodziłam do toalety raz na tydzień i z reguły towarzyszyła mi wtedy biegunka, ciągłe przelewania w brzuchu i gazy takie, że Shrek by wymiękł, skóra niby sucha, ale ciągle wypryski, stopy potrafiłam mieć jednocześnie lodowate i spocone, kruche i rozdwajające się paznokcie, włosy wypadały mi garściami (płakałam przerażona że wyłysieję), kataru nie miałam choć oddychać nie mogłam, miałam zgagę, suche gardło, piłam litrami wodę i wciąż byłam spragniona (nie, to nie cukrzyca - sprawdzałam), stopy mi okropnie śmierdziały a dermatolog nic nie stwierdziła, zapominałam słowa, byłam otumaniona, zero koncentracji, zero motywacji, niesamowity ból stawów, zadyszka przy dłuższej rozmowie, nieokreślone bóle brzucha nazwane przez lekarkę rodzinną jako moja 'ginekologiczna natura', swędzenie powiek doprowadzające do szału (badałam się nawet na obecność demodexu, bo prawie powyrywałam sobie rzęsy), masakryczne migreny, itp. Mogłabym wymieniać i wymieniać. Najgorsze jest to, że nie da się jednoznacznie sprawdzić czy ma się grzybicę ogólnoustrojową. Testy ze szklanką wody to bzdura, a badania kału są bezsensu, bo każdy w małym stopniu posiada w swoim organizmie grzyby, więc zawsze się grzyba wychoduje. Można się pokusić o badanie krwi, aczkolwiek ponoć wychodzi pozytywne w bardzo zaawansowanych stanach, czyli w sepsie. Ja sprawdziłam się dietą. Leków nie stosuję, bo grzyba trzeba zagłodzić, czyli odebrać mu cukry. I tak na dłuższy czas, bo zarodniki grzyba przetrwają w krwi około 3 lata, nietknięte przez leki :/ Dieta początkowo bardzo restrykcyjna, a po miesiącu czy dwóch można powoli wprowadzać do diety poszczególne produkty sprawdzając reakcje organizmu. Jak się pogorszy, odstawić. Wiem, że to niezachęcające, ale czym jest dieta nawet restrykcyjna przez trzy lata w porównaniu do normalnej reszty życia.
  10. bedzielepiej, czytam Twoje objawy i zastanawiam się, czy przypadkiem, tak jak ja, nie masz grzybicy ogólnoustrojowej? Na to też jest dieta, ale bezgłodówkowa.
  11. Nie, nie jestem hipochondryczką Ale ciekawi mnie ilu z Was, oprócz problemów spowodowanych przez zaburzenia psychiczne, ma do czynienia z wstydliwym problemem nawracających grzybic. Zacznę od początku. Rok temu stwierdziłam, że muszę się wziąć za siebie i pierwszy krok do normalności to wyprowadzka od rodziców. Rodzice mieli mieszkanie, które wynajmowali na wakacje, i tam się usadowiłam przejściowo, bo chciałam znaleźć pracę i wynająć własne M, żeby rodzicom nie siedzieć na głowie. Mieszkanie na 4 piętrze bez windy. Cieszyłam się, bo stwierdziłam, że takie codzienne przymusowe spacerki po schodach pomogą mi zacząd budować lepszą formę. Przez pół roku nic kompletnie się nie zmieniło. Dalej było sapanie, mroczki, i totalny opad sił. Tak jak by to była moja najlepsza forma. CIężko mi było w to uwierzyć, i mimo że szukałam jakiegoś rozwiązania w badaniach krwi, u lekarki rodzinnej i w internecie, to w środku byłam kompletnie załamana. Byłam blisko stwierdzenia, że mój zryw wolności był gówno wart i prawie szykowałam się na porót do rodziców z podkulonym ogonem. Aż, przeglądając gazetki u mojej mamy, trafiłam na artykuł o kandydozie. Przeczytałam. Zaliczyłam opad szczęki. No i zaczęłam szukać więcej informacji. To co znalazłam mnie przeraziło i jednocześnie olśniło, dlaczego nie mogę wyjść na prostą, fizycznie czuję się gorzej niż moja 86-letnia babcia i leki przestały na mnie działać. Otóż: Na początku na pewno była to sama deprasja. Czyli kupa stresu, leżenia w łóżku i śmieciowego jedzienia (pizza, KFC, zupki chińskie). Dodatkowo doszły non-stop hormony kobiece (też niby choroba), od czasu do czasu antybiotyk, bo problemy z ciągle zapchanym nosem, i voilà: mamy idealne środowisko dla grzyba. W normalnym stanie u każdego w jelitach są drożdżaki candida i są one niezbędne w procesie trawienia. Po jakimś czasie (nie wiem czy dwa czy trzy lata) depresja poszła bardziej w stronę nerwicy lękowej, a ja obleciałam wszystkich lekarzy: od chorób odzwierzęcych (przebyta w wieku 6 lat nierozpoznana przez konowała borelioza) - żeby sprawdzić czy borelioza mi nie uszkodziła mózgu, endokrynolog - bo może tarczyca, ginekolog - bo może zespół policystycznych jajników, kardiolog - bo może serce (wylądowałam parę racy z EKG bo byłam pewna, że mam stan przedzawałowy), gastrolog - bo może zespół jelita drażliwego, ortopeda - bo może jakaś choroba stawów, okulista - bo mam ochotę powyrywać sobie rzęsy, neurolog - bo może jakaś inna choroba, itd. Lekarze patrzeli na mnie jak na upośledzoną umysłowo, bo przychodzi młoda, zdrowa dziewczyna, z dobrymi (!!!) wynikami i wymyśla. Damy leki niech się wypcha. Nie działają? Hipochondryczka! Dzieci rodzić, a nie kombinowac! (poważnie tak usłyszałam z trzy razy od różnych lekarzy) W końcu psychiatra. Ok, była mi potrzebna ta wizyta z powodu piekła przez jakie przeciągnął mnie były, bez leków sobie bym nie poradziła. Ale moja lekarka (złota kobieta) nie wiedziała już co ma mi przepisywać. Bo miałam same efekty uboczne, a do dwóch miesięcy nie pojawiał się żaden pozytyw. Przeszłam całą gamę leków, popularnych i niepopularnych, niektóredwa razy, a noż widelec zadziała lek podobny,ale o innej nazwie. Po trzech latach już nawet nie miałam skutków ubocznych. Normalnie jak cukierki. A coraz gorzej się czułam. Dalej kombinowałam, a to inny lekarz, a to dietetyk, a to joga. I nic. Przytoczę teraz listę objawów grzybicy ogólno ustrojowej: 1. Ośrodkowy układ nerwowy: zaburzenia pamięci, stan chronicznego zmęczenia, ospałość, brak energii, trudności w przyswajaniu wiedzy i w nauce, "mgła umysłowa", dezorientacja, zaburzenia równowagi, senność, obniżony nastrój, napady lęku, nerwowość, wybuchowość, niecierpliwość bóle i zawroty głowy, stany depresyjne, niepokój, roztargnienie, napady paniki i płaczu, uczucie opuchnięcia głowy. 2. Narząd ruchu: osłabienie i bóle mięśni, skurcze, mrowienie w kończynach, obrzęk ścięgien i stawów, uczucie sztywności i bóle stawów. 3. Układ pokarmowy:niedowaga lub nadwaga, biały nalot na języku, ciągłe odchrząkiwanie, suchość w ustach i gardle, zespół jelita drażliwego, zaparcia lub biegunki, metaliczny smak w ustach, nieokreślone bóle brzucha, uczucie przelewania i silne wzdęcia, zgaga, nadwrażliwość i nietolerancja na spożywanie mleka i glutenu, apetyt na słodkie rzeczy. 4. Układ moczowo - płciowy: nawracające niebakteryne zapalenia pęcherza i dróg moczowych, częste oddawanie moczu, uczucie pieczenia i świądu, nawracające grzybice narządów rodnych. 5. Skóra: świąd, sucha i łuszcząca się skóra, obrzęk twarzy, zimne ręce i stpy, obniżona temperatura ciała, kruche i łamliwe paznokcie, nawracające grzybice skóry (najczęściej stóp), utrata włosów, nieprzyjemny zapach skóry stóp, tendencja do pękania naczyć i powstawania siniaków, nadmierna potliwość, trądzik i wysypki skórne. 6. Układ oddechowy: problemy z zatokami czołowymi oraz szczękowymi, poranny obrzęk śluzówki nosa, zapalenia uszu, chrypa, uczucie zapchanego nosa, przewlekły suchy kaszel, częste infekcje bakteryjne i wirusowe (m. im. opryszczka), płytki oddech, uczucie braku powietrza, sapanie przy oddychaniu, 7. Narząd wzroku: pieczenie i łzawienie spojówek, zaburzenia widzenia, swędzące i zaczerwienione powieki, "suche oko". 8. Układ hormonalny: zaburzenia wydzielania hormony tarczycy, wzrost ilości hormonu prolaktyny. Byłam sceptyczna co do koncepcji jednej choroby odpowiedzialnej za wszystko, tym bardziej, że kiedyś jak byłam u dermatolog poskarżyć się, że leki na grzybicę stóp nie pomagają i czy może być tak że mam tego grzyba gdzieś w środku, wyśmiała mnie. Ale ponieważ byłam zdesperowana, to stwierdziłam, że przestawię się na dietę przeciwgrzybiczą, nic mi nie zaszkodzi, a organizm fajnie się oczyści. Najpierw mnie przeczyszciło i wysypało jak wściekłe. No ale to objawy oczyszczania się organizmu. A w połowie drugiego tygodnia zaczęłam się czuć inaczej. Nos się odetkał, przestałam chrząkać, chodziłam normalnie do toalety, lepiej mi się chodziło po schodach, nie byłam ciągle zmęczona i odstawiłam energetyki. Niestety nie udaje mi się utrzymać tej diety dłużej niż miesiąc, bo ciągle coś wypada, a pozatym grzyb walczy i domaga się cukru i swojej porcji pizzy. Ale zaczęłam brać CRF i w końcu leki zaczęły na mnie działać :) Odstawiłam leki antykoncepcyjne i nagle okazało się że jednak wcale ich nie potrzebuje. Znalazłam siłę, żeby się przeprowadzić do dużego miasta i w poniedziałek zaczynam swoją pierwszą pracę :) Coraz lepiej wchodzi mi się po schodach. Walka z grzybem jest długa, i żmudna. Tylko dieta i to najcięższa. I to dobrze byłoby z dwa lata, może trzy ją trzymać. Ale nie zamierzam się poddać :) Edit: Wyjaśniam czemu leki na mnie nie działały. W przypadku grzybic jelita są pokryte warstwą grzyba, który najpierw żywi się tym co zjemy, a potem efekty swojego stawienia (toksyny) wydala do ścianek jelita, co pobiera nasz organizm. Leki podobnie jak substancje odżywcze, poprostu nie były w stanie się przebić do organizmu. A co Wy o tym sądzicie? Czy waszym zdaniem grzyby faktycznie mogą blokować powrót do normalności? Czy spotkaliście się z problemami skórnymi, które mimo leków, ciągle nawracają?
  12. Za prawdziwych przyjaciół. Dziękuję Bogu, że postawich ich na mojej drodze :)
  13. Nie zamierzam się tym truć do końca życia. A co jak znajdę kogoś zdolnego ze mną wytrzymać i będziemy chcieli dziecko? Powiem: sorry, biorę dragi? Poza tym jest to uciążliwe, muszę o 21 brać mirtę, żeby rano wstać radośnie o 7 do pracy. Pół godziny póżniej obijam się o ściany i 22 już mnie nie ma. Doprowadzam się do porządku i nie pozwolę sobie na powrót. Tym bardziej, że wszystko zależy od mojego podejścia do choroby. Jak będę myśleć czarno, że to tylko chwilowa ulga w marnej bezsensownej egzystencji, to nawrót mam jak w banku, nawet biorąc CRF, elektrowstrząsy i medytacje z samym Buddą. Także nie wiem jak u reszty, ale moja choroba do mnie nie wróci
  14. 150 venla krótkodziałająca w tabletce i 30 mirtagen. Eksperymentowałam z 225 venli i 60 mirty, ale w sumie stwierdziłam, że nie będę wchodzić na wyższe dawki jeżeli daję radę na niższych. Potem tylko ciężej zejść.
  15. Panie i Panowie, oświadczam wszem i wobec, że to ćpuński wynalazek wszechczasów. ALE DZIAŁA!! Było kurewsko głębokie dno i 5m mułu i nawet nie chciało i się wygrzebywać z tego mimo iż kombinowałam cały czas z moim psychiatrą, co tu zrobić po przeleceniu całej gamy leków wzdłuż i wszerz. Aż poprosiłam ją o CRF :) Venla krótkodziałająca i mirta. Obecnie wygrzebałam się z mułu i powoli odbijam się od dna. I nie popuszczę Oczywiście nie samym CRF żyje człowiek, muszę ciągle nad sobą pracować, zmieniać myślenie. I wszystkim bardzo polecam cykl Beaty Pawlikowskiej "W dżungli podświadomości". Zrządzeniem losu pewnego dnia wpadłam sobie do księgarni mając pół godziny do zmarnowania przed spotkaniem, i trafiłam na pierwszą część tego cyklu w połowie ceny. Polecała mi ją psycholog do której chodziłam ponad rok, i która dawała sobie ze mną w miarę radę, mimo że jej tego nie ułatwiałam. Kupiłam. Wciągnełam na raz. I tak jak bym znalazła klucz do tego wszystkiego co przeczytałam wcześniej o depresjach, nerwicach i sposobach na poradzenie sobie w życiu. Zrozumiałam dzięki niej, że w jakiś popieprzony sposób radośnie taplałam się w bajorku żalu, poczucia niesprawiedliwości i niezrozumienia. Wewnętrznie wywyższałam się z moją depresją, nerwicą i lękami, pomimo że nikt nic nie wiedział o tej mojej "chorobie". I mimo że chciałam zacząć żyć normalnie, to oznaczałoby to odpuszczenie i przyznanie się przed samą sobą do tej obrzydliwości. i powiem Wam, że czuję się coraz lepiej, a CRF zdecydowanie pomaga mi codziennie wstać (po venli trudno uleżeć lub usiedzieć w miejscu). Teraz codziennie rano staję przed wyborem - będę się snuć po chacie marnując potencjał leków, albo zmuszę się do roboty i pozytywnego myślenia. Coraz łatwiej mi wybierać to drugie :) Momentami mam ochotę wrzeszczeć z radości i wszystkim wciskam książkę Pawlikowskiej i mądre rady - gorzej jak świadek Jehowy Także trzymajcie za mnie kciuki, a ja trzymam za Was - to skurwysyństwo da się pokonać raz na zawsze.
  16. Czy ktoś wie czy wenla w tym combo ma być brana w jednej dawce? I czy wenla ma być krótko czy długo działająca?
  17. coccinella ja brałam wenle i mirtę osobno, wenla sama mnie wogóle nie ruszała, a mirta sama po tygodniu poszła w odstawkę (15h ciągłego spania - siku - opróżnienie lodówki i wszystkich szuflad ze słodyczami - spanie, a sny takie intensywne i rzeczywiste, że nie wiedziałam kim jestem i gdzie jestem), teraz jestem 6 dzień na tym combo i zapowiada się bardzo ciekawie :) Ale mam pytania do wyjadaczy CRF: 1. Wenla w jednej dawce czy podzielona na dwie? 2. Po jakim czasie będę wiedzieć, że mam już dobrze dobraną dawkę? Tzn. czy tydzień wystarczy, żeby zorientować się, że muszę ponieść wenlę? 3. Czy ktoś na tym combo prowadził samochód? Wiem, że mam przed sobą jeszcze dużo czasu zanim ogranizm się przyzwyczai i miną skutki uboczne, ale wolę wiedzieć za wczasu czy będę po jakimś czasie bezpiecznie mogła wsiąść za kierownice nie czując się jakbym obaliła pół litra
  18. aramina

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=xuK0gUmLnt8][/videoyoutube] [videoyoutube=oWYsaiOxm_Q][/videoyoutube]
  19. aramina

    czego aktualnie słuchasz?

    Coś na uspokojenie, podniesienie na duchu... przy niektórych kawałkach można gęsiej skórki dostać [videoyoutube=ApvLgliq_lY][/videoyoutube]
  20. SinnerInHeaven w mojej okolicy jest zatrzęsienie dzików i nawet stado wilków sobie grasuje. Musiałabym chyba na drzewie noc spędzić, bo faktycznie mogłoby mnie cosik rozszarpać :/ Raz byłam parę lat temu na spacerku z grupą znajomych w lesie w środku nocy. Jedyna trzeźwa, bo kozaków pod wpływem ktoś musi pilnować. Natknęliśmy się na jakiejś polance na dziki, które całe szczęście nie zwróciły na nas uwagi. Nastąpił natychmiastowy odwrót na kemping. Poza tym na zewnątrz nie boję się ciemności, tylko raz na jakiś czas gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, że ktoś mnie może napaść. Ale wtedy wkładam rękę do kieszeni na gaz i od razu lepiej
  21. Ja boję się ciemności od kiedy moja genialna 8 lat starsza siostra postanowiła 4-letnią mnie nastraszyć diabłami i potworami. Wszystko po to, żeby pobawić się samej, bez małego dziecka pętającego się pod nogami. Jak moja mama wyciągnęła z mojej siostry w końcu co się ze mną stało, że wieczorami wpadam w histerię i moczę łóżko, to za karę siostra spała ze mną ponad rok. Nie pamiętam przez ile lat spałam z taką lampeczką nocną w kontakcie. Potem nad tym panowałam, ale zawsze jak była awaria prądu oblewało mnie gorąco i miałam wrażenie że coś zaraz mnie rozszarpie. W drugiej klasie liceum ksiądz puścił nam Egzorcyzmy Emili Rose, i nie pozwolił nikomu wyjść ani nawet się odwrócić pod groźbą buta na świadectwie. Teraz żałuję że mimo to nie wyszłam z klasy. Jestem podatna na te bzdety w horrorach, ale nie wiedziałam że będzie aż tak źle. Jak się obudzę po 2.30 to do 4 nie zasnę, zanim nie minie "godzina diabła" i nie ruszam się z łóżka chociaż miałby mi pęcherz pęknąć. Po zmierzchu nie wyjrzę przez okno, bo boję się co tam zobaczę. A na studiach, od kiedy zaczęła się depresja, jest koszmar. Nie zasnę bez zapalonego światła, nie wystawię palca spod kołdry, bo boję się, że coś mnie zaraz złapie, śpię pod kocem i ciężką kołdrą i koc zawsze podwijam, żeby mi stopy przypadkiem nie wylazły na wierzch. Potrafię się budzić po pół godzinie snu i jestem tak przerażona, że boję się zasnąć mimo że oczy same mi się zamykają. Jak się poruszam po domu, każde światło musi być zapalone, opcja półmroku odpada. Sama w domu jestem bliska histerii. Mogłabym tak dużo pisać o tym. Wypróbowałam całą baterię leków, nic nie pomaga. Nie potrafię sobie z tym poradzić i przeraża mnie to, że może się mnie to trzymać do końca życia.
  22. Wczoraj dowiedziałam się, że jestem niewdzięczna, nie kocham rodziców, oni dają mi serce, a ja to tylko wykorzystuje, patrze tylko na siebie, że się nie staram... nie wiem co mam teraz ze sobą zrobić, gorszych słów nie ma, a z resztą zawsze sądziłam, że się staram i pokazuje moim rodzicom jak bardzo są dla mnie ważni, a tu dupa... czuje się jak totalne zero
  23. Tragiczny. Poróżniłam się z rodzicami. Mimo iż się nie odzywałam to wyszło, że jestem niewidzęczna, że oni serce na dłoni a ja ich nawet nie kocham, że tylko grymasze i żądam, oni dla mnie wszystko, a ja nic, tylko wymagania i ich stresuje. Chyba gorzej być nie mogło. "No i czego ryczysz?", "Weź się w końcu w garść".
  24. Szubidka ja na siebie znalazłam mały sposób. Nie biorąc żadnych suplementów, nie kupując drogich super hiper kosmetyków. Potrzebna tylko systematyczność :) Kupiłam sobie zestaw Pokrzepol, ok 40 zlotych za trzy produkty - szampon, odżywka i płyn(wcierka). Szampon jak szampon, odżywka całkiem dobra na błyszczące i łatwe do rozczesania włosy, ale szybko sie kończy. Natomiast wcierka to dla mnie cud. Myjesz głowę, czekaj aż włosy w miarę wyschną, robisz sobie mniejwięcej co 2 cm przedziałki i spryskujesz skórę głowy. Masujesz do wchłonięcia(bardzo ważne - pobudzasz skórę głowy, lepsze ukrwienie skóry, lepiej dla włosa). Nie przytłuszcza włosów, ani nic. Po miesiącu włosów wypada bardzo mało, a na zagęszczenie i nowe włosy trzeba trochę poczekać zanim wyrosną. Przynajmniej taki efekt był u mnie :) Teraz zabrakło mi trochę systematyczności i znowu włosy mi lecą jak głupie, ale mobilizuję się do powrotu chociaż do wcierki.
  25. aramina

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=I-eqGULNEkI][/videoyoutube]
×