Skocz do zawartości
Nerwica.com

terminal

Użytkownik
  • Postów

    196
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez terminal

  1. Z tego co wiem, w psychoterapii nie chodzi tylko o to, zeby odkryć przyczynę, ale żeby jeszcze później sobie poradzić z tą informacją, znaleźć rozwiązanie problemu. Twoja psychoterapeutka ma jakis pomysł na wydobycie Cię z tej pułapki z dzieciństwa?
  2. Nigdy nie oczekiwałam od nikogo - od faceta tez - jasnowidzenia, zeby zgadł cokolwiek, zanim zdążę pomyśleć. Nie wiem, skąd Ci to przyszło do głowy?? :) Przeciez nic takiego nie napisałam. Podejrzewam, że trochę kierujesz się schematami, może z własnego zycia. Od faceta oczekuję samodzielności, a nie prowadzenia go za rączkę, a taki jest ten obecny - niezaradny życiowo; i to napisałam, a nie to, że szukam jasnowidza. -- 03 maja 2014, 20:43 -- No właśnie, tej chęci do zycia nie mogę odnaleźć. I radości. Do zmian - tak i staram się je wdrażać, ale to trwa. Jednak brak radości.
  3. Wszystkie te Żabki są beznadziejne. Przeważnie małe klitki w których trudno sie poruszac, a na dodatek jest drogo. Ja unikam miejsc w których czuje się niekomfortowo. Jesli czujesz się źle z myślą, że masz tan wrócić (vide: No chore to jakieś. Co za dziwna atmosfera w tym sklepie panuje)- to może idz do innego sklepu. Co będziesz się stresował takimi rzeczami, bez sensu, szkoda życia.
  4. Eeee? 25 kg? Weź mnie nie załamuj... Ale swoją drogą coś jest w tym tyciu po lekach, czy one czasem nie zatrzymują wody w organiźmie?? Moja mama mieszkała jako dziecko blisko szpitala psychiatrycznego (co za ironia losu swoja drogą ) i mówiła, że chorzy w większości byli grubi. Po moich przejściach z paroksetyną, mogę stwierdzić, że ten lek jest bardzo mocny i bardzo pomaga i szybko wyciągnał mnie z pierwszego epizodu (największego ) depresji. Ale wychodzenie z tego leku jest koszmarem !!! ale trzeba przetrwać zawroty mrowienia etc.. Ja chyba wiecej przytyłam po 10 mg esci niz po paro :) Lekarz też mi mówił, że Rexetin nie jest tak lajtowy, jak Mozarin. Jak Mozarin u zapomnisz raz wziąć to nic sie nie stanie, a jak rexetinu to będą zawroty głowy itd. Wyjście z Rexetinu też podobno proste nie jest, jednak ocenił go jako lepszy lek i skuteczniejszy. Cóż, jak będzie ze mną źle to wezmę rexetin, trudno, na razie poobserwuje siebie, dopiero 2 miesiące po zakończeniu leczenia. A swoją drogą macie może takie wrażenie, że lek pomaga - owszem - ale jak się go bierze? A jak się go odstawia to choroba wraca?
  5. terminal

    Poniżenie

    Ola, udało Ci sie znaleźć psychoterapeutę?
  6. Chcesz zmienić świat zmień siebie :) Coś w tym jest.
  7. Ja przeżyłam :) Moja córka ma już 13 lat i ma sie dobrze. leczenie zaczęłam dopiero w 2011 roku, a nwericę miałam od dziecka (pierwszy atak w wieku 4 lat) od dziecka miałam jakieś idiotyczne tiki nerwowe, a to mruganie oczami, a to ruszanie ramieniem, a to jakies kretyńskie drgawki... W koncu wyrosłam z niektórych rzeczy, ale dochodziły nowe. I tak po pewnym czasie doszła do mnie fobia na szpital. Biorąc pod uwagę fakt, że w szpitalu rodzi sie dzieci trochę lipa. szpital działał na mnie tak, że od samego wejścia musiałam unikać stresującychy sytuacji typu pacjent na wózku, nie daj boże z wenflonem wkłutym w rękę. padałam jak kawka :) jadąc obwodnicą gdy widziałam korek - od razu dostawałam klaustrofobii i histerii że teraz będę musiała przejechać obok czyichś nóg wystających spod foliowego worka, jeśli to był wypadek. No i trafiłam na porodówkę. Ból kochana był taki, że w dupie miałam swoje fobie, myślałam tylko o tym, żeby urodzić zdrowe dzieckjo. Zresztą jak się okazało moja fobia na szpital działała tylko wtedy gdy byłam gościem szpitala, natomiast gdy jego pacjentem - zadomawiałam się i już nic mnie nie ruszało. Wiem, dziwne ale to chyba kwestia wytłumaczenia tego sobie w głowie. Moim zdaniem nie ma czegoś takiego, jak instynkt macierzyński i nie ma czegoś takiego, jak nabycie umiejętności opiekowania się dzieckiem wraz z jego urodzeniem (coś na zasadzie: kobiety mają wrodzoną umiejętność obsługi pralki) na pewno znajdzie sie na oddziale ktoś kto pokaże ci, jak zajmować sie dzieckiem (a ktos z rodziny?) U nas cały pobyt w szpitalu pielęgniarki myły dzieci. Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem" A jak wyjdę na niezdarna matke". Ale przed kim wyjdziesz? Boisz sie co ludzie powiedzą? Tym sie nie przejmuj, najmniej ważne jest co powiedzą ludzie. Na oddziale pewnie będziesz z inna mamą która również będzie nowa a jak doświadczona to Ci podpowie. Dlaczego miałabys stracic kontorlę nad dzieckiem? Nie wiem dokłądnie na co cierpisz i o jakiej utracie kontroli myslisz, tracisz świadomość czy jak? Wyjdzie z Ciebie mały kochany człowieczek i pochłonie całą twoją uwagę, będziesz marzyć o śnie i łapać go w każdej chwili. czy będzie czas na myślenie o lęku? Nie wiem, ale jeśli Cie to gryzie to idz do psychoterapeuty lub psychiatry i porozmawiaj z nim o twoich wątpliwościach. jesli chcesz wiedzieć cos więcej to pytaj. ps.I jesli Cie to pocieszy (choc to smutne) od mojego psychiatry wiem, że przychodzi do niego coraz więcej kobiet które nie mogą dac sobie rady z presją otoczenia które wymaga od nich bycia dobrymi matkami, bycia matkami w ogóle, posiadania instynktu macierzyńskiego i odczuwania błogosławieństwa i niebywałego szczęścia z powodu ciąży, porodu i bycia matką. Tak naprawdę wiele kobiet wcale nie odczuwa tego co nazywamy instynktem macierzyńskim, zachodzą w ciążę bo taka jest kolej rzeczy, w ciąży liczą że po porodzie otrzymają instynkt a gdy on nie nadchodzi - ida do psychiatry bo czuja sie wybrakowane. U mnie miłośc do dziecka przyszła z czasem, wiem, że nie jestem jedyna. Instynkt macierzyński? Hmm... Myśle że to dyskusyjna sprawa i bardzo indywidualna.
  8. Nie wiem, ale być może tak, skoro w napadach leku panicznego istnieje lęk przed lękiem (miałam przed leczeniem) Od mojego psychiatry wiem, że lęk i depresja idą w parze i leczy się jedno i drugie. U mnie najpierw przez wiele lat były napady lęku panicznego, depresja przyszła dużo później i być może była efektem wieloletnich napadów leków ale też czynników zewnętrznych które wystąpiły mniej wiecej w jednym czasie; tj. smierć ojca na raka, utrata pracy i faceta z którym wiązałam poważne plany. W końcu mnie trafiło.
  9. Skończyłam 2,5 letnie leczenie depresji i napadów leku panicznego i przyszedł kryzys wieku sredniego. Czuje, że młodośc przeciekła mi przez palce, że nie wykorzystałam jej tak, jak mogłam, czyli lepiej. Czuję się stara, spóźniona na pewne rzeczy, odrzucana przez ludzi, los, facetów (ten który sie za mna ugania oczywiście nie jest w moim typie i też ma zryty beret, to ponad moje siły) Przytyłam, czuje sie gruba, nieatrakcyjna, nie mam ochoty na seks, nie mam ochoty na kontakty z ludzmi a z drugiej strony męczę sie sama w domu. Mam huśtawkę nastrojów, działaja mi na nerwy szcześliwi ludzie (wiem, to paskudne ale tak mam bo sama jestem nieszczęśliwa) Zazdroszczę szczęścia innym chociaż doskonale zdaje sobie sprawę że nic nie jest takie oczywiste na jakie wygląda. Mam siebie dość bo dla mnie wszedzie trawa jest bardziej zielona, a kiedy jade na tę bardziej zielona to tęsknię do tej swojej pożółkłej i podeschniętej. Sama nie wiem czego chcę. Wiem czego nie chce, ale nie wiem czego chcę.
  10. Przyjemność sprawiła mi - jak wczoraj przewidziałam - kawa z pralinką którą pożarłam na dwa gryzy, miła rozmowa z kierowniczką kawiarni o jej studiach, pracy itp. sprawach związanych z jej pracą oraz moja koleżanka, która zadzwoniła do mnie z pytaniem, jak się czuję. Tak po prostu.Niesamowite :) Poznałam też kumatego pośrednika od sprzedaży mieszkań. Dał mi nadzieję, że w końcu znajde swoją norkę w której zaczne nowe życie z dala od toksycznych relacji typu róznego :)
  11. Eeee? 25 kg? Weź mnie nie załamuj... Ale swoją drogą coś jest w tym tyciu po lekach, czy one czasem nie zatrzymują wody w organiźmie?? Moja mama mieszkała jako dziecko blisko szpitala psychiatrycznego (co za ironia losu swoja drogą ) i mówiła, że chorzy w większości byli grubi.
  12. terminal

    Samotność

    Tez tak mam. Rano jestem pełna nadziei na ciekawy dzień. Niestety bateryjki zaczynają wyczerpywać mi sie ok. południa. Była juz praca, była kawa, był kurs językowy, czas odebrać dziecko ze szkoły, jechać do domu i....padaka. Melodyjka na słabych bateryjkach mocno juz zawodzi, w końcu zawiesza się. Brak pomysłu, co robić w domu. Moja matka oczywiście jest pełna "pomysłow" co można robić w domu.W domu jest przecież zawsze cos do robienia. Pranie, sprzątanie, mieszanie w garach no i oczywiście szeroko rozumiane "zajmowanie sie dzieckiem". Efekt jest taki, że srednio w roku oglądam ok 1000 filmów i odcinków seriali łącznie. Wyjśc nie ma gdzie, bo ile można chodzić "gdzieś", na łakę, na spacer, na rower, na kawę - powtarzalne, te same rzeczy. Nie muszę już nawet iść, żeby przewidzieć, jak to wyjście będzie wyglądało. Bo zawsze wyglada podobnie. na razie jeszcze budze sie co rano z radością, że czeka mnie kolejna dawka kofeiny. Później jest gorzej. Moją zmorą jest doskonała organizacja pracy, mam mnóstwo wolnego czasu, a znajomi - tkwią w kieracie i nie mają czasu na nic. Po pracy padają na swoje kanapy jak wieloryby, w soboty robią wielkie pranie i sprzątaja, a w niedzielę jedzą rodzinny obiad. ja nie żyję w żadnych schemacie, pracuje w święta i weekendy, wolne robię sobie w dni powszednie ciesząc się ciszą i pustka w niektórych miejscach. Niestety zaczynam czuć, że ten pomysł na życie zaczyna mieć wady... -- 02 maja 2014, 22:21 -- Przed leczeniem też nie miałam siły wyjść z łożka, nawet do wanny. Teraz mam siłę, a nie ma gdzie pójśc. Nie wiem, co gorsze.
  13. terminal

    Książki

    Nie wiem, czy było w wątku, ale z psychologicznych polecam: 1. Program zmiany sposobu życia. Uwalnianie się z pułapek psychologicznych Jeffrey E. Young, Janet S. Klosko - naprawde otwiera oczy na to, w jakich schematach i pułapkach siedzimy. A z kryminalów mój ulubiony: 1. Moja żona Melissa, Fransic Durbridge :)
  14. Często przy odstawieniu leku jest płacz; ) u mnie to nawet przed okresem jest płacz; ) Biorę lek osiem miesięcy. Jak na razie z 10 na 5 nie jest źle. Czasem czuje mrowienie jak zapomnę wziąć. Ogólnie to zastanawiam się czy to nie za szybko odstawiam? PS. Co do jedzenia to prawie nic nie jem.tarczyca ja kiedyś wyjechałam na 1 dzień i....ZAPOMNIAŁAM WZIĄĆ MOJEJ KOSMETYCZKI Z LEKAMI!! :))))) Pół dnia zastanawiałam się, czy wracac do domu. Postanowiłam wytrzymac. Nie miałam ze sobą ani xanaxu, ani sedamu, nie mówiąc już o mozarinie i że nie wzięłam swojej codziennej dawki. No ale pojechałam z nowym facetem miło spedzić czas i nie chciałam robić problemów tym bardziej, że on nic nie wiedział. Oczywiście cały czas czekałam na napad lęku :) Napad lęku - skoro na niego czekała - oczywiście nadszedł, ale miesiące brania Mozarinu skutecznie zdusiły go w zarodku. Lęk dał radę podejść gdzieś do żołądka i spadł. Przerwa w braniu Mozarinu trwała jakieś 1,5 doby. Nic sie nie stało. Wróciłam do domu, wzięłam swoją dawkę i było ok. Lekarz mówił mi, że Mozarin ma to do siebie, że dzień przerwy nic nie zmieni. I miał rację. Od tamtej pory zdystansowałam się do SSRI, dzięki temu łatwiej tez było mi Mozarin odstawić. Przeżyłam naprawdę delikatne objawy odstawienne (na dawce 2,5 dziennie) i jak widac - żyję :)
  15. terminal

    Samotność

    Pociełam się kiedyś, teraz mam bliznę i wstydzę się jej. Nie warto się ciąć, juz lepiej biec tak długo, aż padnie sie z wysiłku. Też jestem samotna. Oglądam dużo filmów, czasem kilka dziennie, zapisałam sie na kurs językowy, na portal randkowy (taaaa...) A jak jest juz ze mna tak zle ze nie moge wytrzymac to biore 3 mg Sedamu i zasypiam. Nastepny dzien jest lepszy.
  16. Ja cały dzień leżę i oglądam filmy, ale nic mi nie pasuje, żaden film. Tymczasem cieszy mnie, że już jest noc i że ten koszmarny dzień sie skończył :) Że jutro będzie normalny dzień, nie żadne święto i bedzie czynna knajpka w CH do której chodzę na kawę i pralinkę. Wcisnę się tam w moją ulubioną norkę w której mieści się tylko mały stolik i 2 fotele i będę gapić się na przechodzących ludzi.
  17. Ja przytyłam na Mozarinie, ale trudno określić, czy to stricte po leku, skoro pierwszy rok przeleżałam w depresji albo spiąc po xanaxie czy sedamie po ataku paniki. Mało ruchu też swoje robi. Mnie Mozarin pomógł, brałam prawie 2,5 roku. Przed leczeniem miałam straszne lęki, nie mogłam spać, jak zasypiałam to budziłam się po 5 minutach z "zawałem serca", z myslą że umieram. Serce biło mi tak szybko, że czułam, jak staje... Teraz jest dobrze. Od 2 miesięcy nie biorę Mozarinu, ale depresja wraca. O ile opanowałam jako tako stany lękowe, to czuję się źle. Samotna, do bani, nic mnie nie cieszy, do wielu rzeczy sie zmuszam, nic nie ma dla mnie sensu, pracę odwalam tak, zeby miec z głowy i móc położyc sie do łóżka... Zastanawiam się nad powrotem do leków, ale tym razem pewnie do Rexetinu (juz podczas brania Mozarinu miałam propozycję zmiany go na rexetin) Rexetin podobno skuterczniejszy. jeśli mam sie czuć do dupy tak, jak teraz to wole do konca zycia brac leki, niż miec myśli samobójcze i spędzać życie w łóżku. Na razie jednak czekam, staram sie pomoc sobie sama. Za sobą mam psychoterapię która pomogła mi rozwikłać pewne zagadki z mojego zycia. Jednak do źródeł lęku nigdy nie dotarliśmy. Chciałam jeszcze napisac moje spostrzeżenia, a konkretnie co zaobserwowałam z paru forów. Nie sugerujcie się opiniami innych osób o leku. Ja naczytałam sie strasznych rzeczy o Mozarinie, jak miałam wziąc pierwsza tabletkę to płakałam ze strachu. Zupełnie niepotrzebnie. Dobrze zdiagnozowana choroba i odpowiednio dobrany lek dobrze sie przyjmuje. Ja wprowadzanie leku przez pierwsze dwa tygodnie robiłam wraz z sedamem i xanaxem który niwelował uczucie napadu paniki po pierwszych dawkach mozarinu. Pierwszego dnia było mi okropnie gorąco, drugiego było juz ok. Przez jakis czas miałam kłucia w skórze, w głowie, ale to przechodziło. najlepiej czułam sie na dawce 10 mg, na 15 po 2-3 tyg czułam agresję. Ale moja koleżanka bierze 20 i nic nie czuje więc to sprawa indywidualna. Przy wprowadzaniu zaczynałam od 2,5 zamiast od 5 mg, tak samo wychodziłam z leku: przez 5 do 2,5 aż do dnia w którym nie wzięłam nic. Kilka dni tak miło kręciło mi sie w głowie, ale nie było to uciążliwe i tylko chwilowe. Gorzej bylo przy probie odstawienia na etapie 5 mg, nie dalam rady. Stąd to 2,5. Podczas leczenia jezdziłam autem, leki nie przeszkadzały w normalnym funkcjonowaniu. Czasem chciało mi sie spac ale wtedy starałam sie przyciac komara nawet na godzinke, w aucie woziłam jaśka Mysle ze cała tajemnica tkwi w dobrze dobranym do choroby leku, wtedy nie ma drastycznych skutkow ubocznych. Mozarin wyciągnął mnie z naprawdę ciężkiej depresji i napadów lęku panicznego. Dziś mam jakies swoje plany zyciowe i zyję, gdy zaczynalam leczenie nie mialam sily sie nawet umyć. Niektorzy pisza zeby nie brac SSRI bo szkodza. Coz, ja wstrzymalabym sie od takich opinii. Mnie SSRI pomogly, a przynajmniej wtedy gdy je bralam. Kosciol caly czas przestrzega przed braniem antykoncepcji, ze szkodliwa. Nigdy nie bralam antykoncepcji, a teraz mam miesniaka i musze brac tabletki. Od lekarza uslyszalam ze gdybym brala antykoncepcje - nie mialabym miesniaka wielkosci kurzego jaja. Proponuje sluchac swojego organizmu i lekarza, a nie porad pseudo lekarzy z forów. pozdrawiam wszystkich depresantów i panikarzy :) -- 01 maja 2014, 21:15 -- ja tam lubię sobie ruszać stopa jak leżę, ostatnio zaobserwowałam, że lubię ją sobie wcisnąć miedzy dwa materace na łóżku na którym spię Za zespół niespokojnych nóg bym tego nie uważała, raczej za tęsknotę za kocim ogonem Nie mam ogona więc macham i kręce stopą :) :)
×