Skocz do zawartości
Nerwica.com

natuf

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez natuf

  1. Jutro wizyta u psychiatry. Z jednej strony sie cieszę, z drugiej moja psycholog powiedziała mojej mamie że wszystko ciężko idzie (po czym ja uświadomiłam sobie że to już w ogóle kaplica....). Ale dopiero pierwszy miesiąc mam takie coś, szybko zareagowałam więc nadal mam nadzieję
  2. A jeszcze jedno pytanie: Czy da się zatrzymywać wymioty? Bo my, emetofobiści uważamy, że się da, jednak normalny człowiek mówi, że za nic się nie da i że z tym się nie wygra. Że to w naszej głowie leży, i to podchodzenie do żołądka. Mój tata mówi że często tak ma jak jest w stresie, ale nie wymiotuje. Wymiotuje dopiero wtedy, jak naprawdę ma jakiś wielki problem i wielki stres. Więc faktycznie, coraz bardziej stwierdzam że nie da się wymiotów 'zatrzymać' i że to tylko nasza psychika w danym momencie myśli, że je zatrzymujemy, a tak naprawdę to tylko odruch podchodzenia do gardła. Co myślicie?
  3. Cześć, od pewnego czasu moje obawy się nasiliły. Cały czas mnie mdli, ale do tego już ale przyzwyczaiłam. Miałam umówiona wizytę u gastrologa ale moja pani psycholog powiedziała żebyśmy zrezygnowali z ciągłego chodzenia po lekarzach. Więc na wizytę nie pojadę. Moja fobia nawróciła po latach spokoju, jak byłam mała zatrulam się czipsami i pamiętam jak wtedy płakałam i pytałam mamy czy nic mi nie będzie. Było to 10 lat temu. Wczoraj się tak nakrecilam że w kościele będzie źle i było. Po 20 min musiałam wyjść bo poczułam takie jakby podchodzenie do gardła, mdłości. Spanikowalam i wyszlam... Jak wróciłam do domu to ustało. W nocy bałam się jak to będzie w szkole... I co za tym idzie z rana mdłości. Teraz siedzę w szkole, jestem naczczo i jestem spokojniejsza. Dziś mam 3 wizytę u psychologa, chyba zdecyduje się na leki, jak myślicie, warto się męczyć? Moja psycholog powiedziała że jak nadejdzie ten atak paniki to mam to przetrzymać i zobaczyć co się stanie. A ja uciekłam z kościoła i nie dałam rady. To nie daje normalnie żyć. Co robić? Nie boję się samego wymiotowania, tylko upokorzenia przy ludziach. Czy da się to wyleczyć? Dodam, że jestem przeziębiona, czuje się źle, ciało obce w gardle. Ciągle odkrztusza jakaś flegme... Do tego mam gronkowca. Dajcie mi nadzieje. Proszę...
  4. Ja jak mam takie objawy, staram się uspokoić. Jeśli jestem spokojna - nigdy nie zwymiotuję, bo niby z jakiego powodu? (O ile się czymś nie zatruje ) 3 tygodnie temu miałam grypę żołądkową, ciągłe mdłości, a wymiotow nie było. Kiedyś miałam wielkie stresy i wymiotować nie wymiotowałam nigdy. Ostatni raz 10 LAT temu. WIEC - JAK JESTESCIE SPOKOJNE - NIE ZWYMIOTUJECIE!!!!!
  5. Hej nerwusy. Mam stany lękowe od miesiąca, chodzę do psychologa. Od tego czasu pojawił się kolejny problem, strasznie stresuje się idąc do szkoły bez powodu, a na kartkowkach wychodzę z siebie. Macie jakieś sposoby radzenia sobie z tym? Chodzę do psychologa, leków nie biorę :)
  6. Właśnie i ja 3/4 czasu spędzam w domu. Kiedyś dom to było dla mnie ukojenie. Lęki i ataki mam od 3 tygodni. Jak jestem w szkole to nawet o tym nie myślę, a jak wracam do domu to to wszystko wraca na mnie spacery też działają relaksacyjnie, uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu. No ale niestety jestem leniem i nie chce mi się nawet naczyń zmywać -- 23 kwi 2014, 12:26 -- Ps. Dodam, że chodzę do psychologa od 2 tygodni, żeby zwalczyć to wszystko w zarodku. Czasami ciężko... Ale mam wsparcie co najważniejsze. Mam 17 lat :)
  7. Witajcie! Od ponad 2 tygodni mam różne lęki, atak paniki miałam maksymalnie 3 razy. Byłam u różnych lekarzy, począwszy od rodzinnego, ekg, usg szyi, laryngolog, mocz, ob, wymaz z gardła, wymaz z nosa (gronkowiec), morfologia - wszystko w porządku. Serce mam jak dzwon, w gardle nic nie mam. Moją największą zmorą jest oddychanie... Ciągle kontroluje oddech, boje się w nocy zasnąć że się uduszę. Czasami tak bardzo ciężko mi się oddycha Gdyby nie te oddechy, wszystko by było w porządku. Czy to normalne? Myślicie, żeby zrobić rtg? Pani doktor rodzinna powiedziała, że to typowo nerwicowe, ponieważ osłuchiwała mnie i że nie ma powodów do obaw. Powiedziała, żebym zajęła się czymś w domu i o tym nie myślała Czy ktoś z Was tak miał, przeszedł przez to? Dodam, że chodzę do psychologa, mam dopiero za sobą pierwszą wizytę :)
  8. natuf

    [RADOM]

    Ja też jestem z Pionek! jakby ktoś chciał pogadać to zapraszam!!!
  9. Mam problemy z oddychaniem i ucisk na klatce piersiowej już od dłuższego czasu. Czy to normalne przy nerwicy? Mogę brać głęboki oddech, ale czasami klatka boli, głównie przy mostku. Miałam robione EKG, serce mam zdrowe jak dzwon, Pani powiedziała że to tylko na tle nerwowym, osłuchała mi płuca, serce dodatkowo i wykluczyła wszystko inne.
  10. czy wy też kontrolujecie oddech? miałam robione ekg, serce mam zdrowe jak dzwon, zastanawiam się nad płucami, czy czegoś nie zrobić...
  11. Przede wszystkim 0 czytania internetów! Sama sobie wkręcałam jakieś chore jazdy na ten temat. Co i rusz jakaś nowa choroba, co mnie nakręcało jeszcze, jeszcze bardziej. Im szybciej przestałam, tym lepiej. Łaziłam po lekarzach, badałam się... Jestem okazem zdrowia. Więc przestań czytać. :)
  12. Ja ataki mam coraz rzadziej, zaczęłam psychoterapię u Pani psycholog. Powiedziała, że to raczej jakieś stany lękowe o swoje zdrowie niż nerwica, ponieważ nie boje się wychodzic z domu, sama chodzę, załatwiam, tu po lekarzach, tam po marketach itp. Tylko czasami dopadają mnie takie stany że boje się że powróci mi to, nad czym już w jakiś sposób potrafię zapanować. Ale niepokój nadal jest. Powiem wam, że ciągle nad sobą pracuje i że staram się coraz rzadziej o tym myśleć. Najgorsze są dla mnie momenty kiedy muszę zasnąć i ranki :) później już leci, tylko wkurzają mnie natrętne myśli które nie dają czasami spokoju.... Ale da się z tym żyć i już sobie wytłumaczyłam, że można z tego wyjść tylko trzeba zmienić myślenie, i że od tego się nie umiera :)
  13. Czy to normalne, że w ciągu dnia boje się o to, że lęki powrócą? Jest wszystko dobrze, a mi przychodzi taka automatyczna myśl do głowy. Przeważnie problemy mam wieczorem, więc tu już mi nachodzą takie myśli i od razu ciężki oddech itp...
  14. natuf

    [RADOM]

    Jest tu ktoś z Radomia? :) Lub okolic? :)
  15. Wątek umarł? Moje lęki tak naprawdę nie wiadomo skąd się wzięły... Trwają już od około 2 tygodni. Sama nie wiem dlaczego mam lęki i dlaczego się denerwuje Szczególnie przeszkadza mi 'flegma' w gardle i jak jem odczuwam takie jakby straszne przechodzenie posiłku przez przełyk. Czasami mam chwile upadku, ale przezwyciężam każdy swój lęk. We wtorek poszłam na lekcje matematyki, spanikowana cała i oczywiście dzień myślenia o tym. Poszłam, miałam ochotę uciec... Ale udało mi się skoncentrować mimo wojny i nadpobudliwości w głowie. Jak wyszłam aż mnie trzęsło, ale później byłam dumna z siebie. Wytrzymałam całą godzinę! Dzisiaj poszłam do kościoła, niby z chłopakiem ale to dla mnie duży sukces. Lęk był lekki przed, ale później nawet się nad tym nie zastanawiałam. I u spowiedzi byłam. I oczywiście potem komunia, tłum ludzi mnie otoczył... I zwariować się nie dałam. Szczególnie w nocy dokucza mi moje serducho, wali jak oszalałe mimo że jest mocne jak dzwon. Spałam bardzo mało ostatnio, a dzisiaj spałam.... 8 godzin! Wcześniej miałam tak, że jak już się obudziłam o 6 tak kamień w wodę - już usnąć nie mogłam, bo wiadomo, wstaje i milion głupich myśli się kreci. Tym razem zapanowałam nad nimi sama. Wiadomo, były jakieś obawy ale zdecydowanie mniejsze od poprzednich. Poszłam spać po 2, obudziłam się o 8 i powiedziałam sobie - o nie, idę dalej spać. I obudziłam się o... 11:30 :)
  16. Hej! Jestem tu nowa. Ja dopiero jutro jadę do psychologa. Moje lęki tak naprawdę nie wiadomo skąd się wzięły... Trwają już od około 2 tygodni. Sama nie wiem dlaczego mam lęki i dlaczego się denerwuje Szczególnie przeszkadza mi 'flegma' w gardle i jak jem odczuwam takie jakby straszne przechodzenie posiłku przez przełyk. Czasami mam chwile upadku, ale przezwyciężam każdy swój lęk. We wtorek poszłam na lekcje matematyki, spanikowana cała i oczywiście dzień myślenia o tym. Poszłam, miałam ochotę uciec... Ale udało mi się skoncentrować mimo wojny i nadpobudliwości w głowie. Jak wyszłam aż mnie trzęsło, ale później byłam dumna z siebie. Wytrzymałam całą godzinę! Dzisiaj poszłam do kościoła, niby z chłopakiem ale to dla mnie duży sukces. Lęk był lekki przed, ale później nawet się nad tym nie zastanawiałam. I u spowiedzi byłam. I oczywiście potem komunia, tłum ludzi mnie otoczył... I zwariować się nie dałam. Szczególnie w nocy dokucza mi moje serducho, wali jak oszalałe mimo że jest mocne jak dzwon. Spałam bardzo mało ostatnio, a dzisiaj spałam.... 9 godzin! Wcześniej miałam tak, że jak już się obudziłam o 6 tak kamień w wodę - już usnąć nie mogłam, bo wiadomo, wstaje i milion głupich myśli się kreci. Tym razem zapanowałam nad nimi sama. Wiadomo, były jakieś obawy ale zdecydowanie mniejsze od poprzednich. Poszłam spać po 2, obudziłam się o 8 i powiedziałam sobie - o nie, idę dalej spać. I obudziłam się o... 11:30 :)
  17. To porozmawiać z wychowawcą, jak nie ma psychologa. Nie obrażając szkoły, ale co to za budynek skoro nie ma nawet psychologa?
  18. I ta kroplówka nie była najmilszym wydarzeniem, prawda? Ja to rozumiem, ale mój chłopak wie, jak jem. Zawsze modliłam się nad jedzeniem. Spróbuj małymi krokami nad tym panować, nie daj się zwariować. Naprawdę nic Ci nie będzie, jeśli pomyślisz 'zacznę się dusić, nie chcę' to tak będzie. Jak sobie to wmówisz, to tak będzie. No widzisz, jesteś starsza ode mnie o 9 lat. Mnie dopadło to w tak młodym wieku, i wiem, że się nie dam nigdy w życiu. :) A narzeczony zrozumie o co chodzi, przecież Cię kocha i chce dla Ciebie jak najlepiej. :)
  19. Jeśli tabletki nie działają, to musisz próbować innych. Do tego tabletki nie załatwią za Ciebie problemu, musisz sama próbować. Jeśli Twoi rodzice wiedzą w czym leży problem, to poproś żeby na Ciebie nie naciskali. Tym bardziej nie podoba mi się Twoje nastawienie 'ja nigdy sie z tego nie wyleczę'... Wyleczysz się, wystarczy trochę samozaparcia. Zacznij starać się panować nad swoim lękiem, bo podejrzewam że jak oglądasz albo czytasz to i tak skupiasz się na jedzeniu tego żelka czy czegokolwiek innego. Poproś mamę o takie rzeczy, które jesteś w stanie zjeść chociaż trochę. Nie zaczynaj od ciężkich rzeczy. I przed każdym posiłkiem powiedz sobie 'tym razem będę twarda i dam radę. Nikt ze mną nie wygra, tym bardziej jakaś śmieszna podświadomość' powtórz sobie 5 razy i w to uwierz. Później powiedz sobie 'zjem to' i też powtórz 5 razy. A jak tak nie dociera, to pomyśl sobie że jak nie będziesz jadła to w końcu któregoś dnia zemdlejesz i trafisz pod kroplówkę. Ja jak sobie to wyobrażam, od razu staram się zjeść cokolwiek. Wyobraź sobie jakbyś wyglądała jakbyś była anorektyczką, jakby karmili Cię kroplówkami, miesiące w szpitalu... Chyba tego nie chcesz? WIARA, WIARA I JESZCZE RAZ WIARA. Ona czyni cuda. Polecam Ci również książkę 'Potęga podświadomości'. Obydwie książki można pobrać na internecie. Mam wrażenie, że Ty nie chcesz z tym walczyć. A to trzeba każdego dnia pracować i nad sobą i nad swoją psychiką. Bo samo Ci to nie przejdzie. Dzięki lekom też Ci to nie przejdzie. Przejdzie Ci to dopiero po TWOICH TRUDACH W TO WŁOŻONYCH. Nie oczekuj, że psycholog i leki Ci to uśmierzą i będzie już po wszystkim. Będzie po wszystkim jak sama się za siebie weźmiesz, leki i terapia to taki dodatek. -- 10 kwi 2014, 23:33 -- I dodam jeszcze, że u mnie w domu jest przypadek dla mnie... wzór. Wzór ponad wzory. Moja mama miała raka... krtani. Walczyła o życie, każdego dnia. Miała przed sobą maturę, a gdy zachorowała musiała się do niej uczyć i zdała. I do tej pory żyje, ma się dobrze i się nigdy nie załamywała. Miała wiele skomplikowanych operacji, wszystkie przeżyła i nigdy nie miała podejścia 'ja nie dam rady już z tym, chcę umrzeć'. Wiąże się to też z tym, że ma wycięte praktycznie połowę gardła. I je, oddycha i pije. Wyobraź sobie, jaką ma cieniutką szyję i jak to wszystko musi ją ciągnąć podczas takich czynności. Ja jak patrzę jak moja mama pije, to strasznie to wygląda. Ale moja mama z jedzeniem nie ma żadnych problemów mimo połowy gardła i tak ciasnego przełyku. Ale to żadnych. Nie pamiętam, żeby czymkolwiek się zadławiła. To jest dopiero wzór. Dlatego ja zawsze powtarzam, skoro moja mama ma tak mały przełyk i je normalnie, z apetytem i szybko a ja mam normalne, zdrowe gardło i wymyślam... To coś jest nie tak. Jestem dumna z mojej mamy cholernie.
  20. Porozmawiaj z psychologiem szkolnym, może razem pójdziecie i poprosicie nauczyciela o zaliczenie. U mnie w szkole się tak robi i po dobrych argumentach nauczyciele się zgadzają :) Powodzenia, bądź dobrej myśli
  21. @lossy - kreseczkaaa@wp.pl :) Hmm... Wcześniej, jakoś 2 dni temu nakręciłam się tak, że nie byłam w stanie przełknąć ziemniaków w zupie. Spanikowałam, gardło mi się całe zacisnęło i powiedziałam mamie, że nie dam rady. Oczywiście po każdym kęsie bieg po wodę. Tak bardzo się temu poddałam, że faktycznie nic później nie zjadłam. Teraz, podczas tego co piszę jem talarki. Najlepsza jest metoda nie skupiania się nad przełykaniem. Mielę wszystko dobrze, na wszelki wypadek, w jak najdrobniejszy mak. Później przełykam, ale nie skupiam się na tym jak np. piszę. I Tobie też bym radziła, żebyś podczas jedzenia nie myślała o przełykaniu, tylko zajmij się np. czytaniem czegoś, albo oglądaniem. Uwierz, że nic Ci tam w gardle nie siedzi. Gardło jest tak zbudowane, że ciężko jest, aby coś w nim stanęło. Wyobraź sobie, jak czasami staje ość w gardle. Czy od razu się dusisz? Nie. Odczuwasz jedynie ból w gardle. Ale oddychasz i możesz normalnie funkcjonować. A to jest ość, twarde jak cholera i szpiczaste - wyobraź sobie że później przechodzi przez przełyk! W takim razie jak jedzenie mogłoby nie przejść? Ja Ci proponuję, abyś spróbowała z kisielem. Kup jakiś w sklepie i spróbuj zjeść. Przede wszystkim uwierz, że naprawdę nic Ci się nie stanie. Jak jadłaś tyle lat i nic Ci nie było, to teraz tym bardziej nie będzie. A to uczucie w gardle bierze się z tego, że się denerwujesz i gardło się zaciska (normalny odruch) i czujesz, że przełyka Ci się ciężej. Dlatego jak jesz, nie skupiaj się na przełykaniu bo będzie jeszcze gorzej. Skup się na czymś innym. Wcześniej czułam coś takiego, jakby mi to jedzenie stanęło w klatce piersiowej. Aż nie mogę uwierzyć, jak działa ta nasza psychika. Trzymam kciuki za Ciebie. Działaj małymi kroczkami, zacznij od rzeczy płynnych a później wdrażaj w to rzeczy normalne. Np jakiś makaron, jajko... Dopiero później mięso i inne rzeczy. :) Nie daj się pokonać strachowi, bo im bardziej się do Ciebie przyzwyczai tym częściej będzie o sobie dawał znać. A u psychologa musisz się otworzyć, taka osoba chce Ci pomóc, a nie zaszkodzić. Wyobraź sobie, że po paru miesiącach dzięki terapii to wszystko minie + dzięki Twojej pracy. Jak będziesz się poddawać, będziesz się dłużej męczyć. Aż szkoda mi się robi osób, które piszą: mam nerwicę 10 lat i już nie daję rady. Nosz cholera jasna, wystarczy samozaparcie i trochę silnej woli, żeby móc powrócić do normalności. Przede wszystkim polecam książkę 'Umysł ponad nastrój' jest świetna. Dzięki niej dużo się rozumie, są różne ćwiczenia. Ja również podejrzewam, że mam nerwicę, ale nie daję jej wygrywać. Jak na razie przegrałam jedną walkę z chyba dziesięciu. Trzeba to zwalczać w zarodku, zanim się rozhula! Pamiętaj, że to Ty jesteś Panią swojego ciała i to Ty rządzisz, a nie Twój lęk. Powiedz sobie w podświadomości 'Wypad stąd, zjem to na przekór Tobie i tym razem nie będziesz się cieszyła z wygranej! Mam Cię gdzieś!' Rozmawiam również z jedną kobietą która przechodziła przez takie piekło, jak my. I wyszła z tego, mimo że miała 3 razy gorzej. Teraz jest szczęśliwa. I my też będziemy. :)
  22. Witam Was! Fajnie, że taki topik powstał, ciesze się, że nie jestem sama. Moja fobia zaczęła się odkąd dopadła mnie grypa jelitowa. W sumie nic, bo nie wymiotowałam ani nie miałam biegunki. Ale zawsze strasznie bałam się wymiotów. Nie mogłam nic jeść, tylko sucharki a później stopniowo jajka, normalne jedzenie. Od 3 dni borykam się z problemem jedzenia. Jestem strasznie głodna, ale mam jakąś blokadę w sobie, że zaraz mi gdzieś coś stanie, albo utknie w klatce piersiowej. Jednak metoda małych kroczków jest najlepsza! Wczoraj zjadłam takie gumy rozpuszczalne, trójkąta (bułkę), jajecznicę i pod wieczór kisiel i talarki. Dzisiaj trochę słabiej, bo zjadlam pół bułki, pół rosołu i kisiel i jakieś małe przekąski. Powiem Wam, że to wszystko siedzi w psychice człowieka, ale metoda małych kroków jest najlepsza. Nie dajmy się zwariować. O ile normalnie nam się odbija i normalnie oddychamy nigdy się nie zadławimy! Chyba że wpadnie nam jedzenie gdzieś do dróg oddechowych, ale to się normalnie odkrztusza i przechodzi. Moi drodzy, jeśli macie jakieś obawy to idźcie do laryngologa. Ja balam się, że mam coś w tym gardle, co mi blokuje przechodzenie jedzenia i pozostaje w środku do gardła (idiotyczne myślenie, bo przecież dawno bym się udusiła), odczuwałam jakieś kluchy w gardle albo kulkę. Poszłam, Pan doktor (najlepszy w powiecie) zbadał mnie bardzo dobrze, lusterkowcem, zbadał czy mam odruchy wymiotne. Wszystko w normie! Do tego zbadał też przegrodę nosową i uszy. Jeśli normalnie przełykacie ślinę, tak samo normalnie będziecie mogli jeść. Strach ma wielkie oczy i wiem, co psychika może zrobić z normalnym człowiekiem. Jutro idę do psychologa, ponieważ dodatkowo też mam inne fobie :) i powiem Wam, że nie mogę się już doczekać bo wiem, że z pomocą psychologa, ew. jakimiś lekami będę widziała świetne efekty! Jeśli ktoś chce porozmawiać to zapraszam na GG: 11349311, będziemy się razem wspierać bo to najważniejsze. Nie dajmy się zwariować, ponieważ to my mamy władzę nad podświadomością, a nie ona nad nami!
×