Perplessa, bardzo się cieszę, że tak szybko odpisałaś. Jestem ostatnio w rozsypce. Tak, z węgierskiego, znaczy miłość.
Jak medytowałaś, gdzie, sama? Ja próbowałam, cała filozofia wschodu jest dosyć interesująca, ale nie wiem czy mi to nie zrobiło wody z mózgu. Teraz jak nie radzę sobie z życiem realnym (a nie radzę, ostatnio nie chodzę na zajęcia od kilkunastu już dni i nie mam pojęcia co z tego wyjdzie!!!) to uciekam w jakieś myśli, przekonanie, że i tak jestem tylko "czystą świadomością", nie ma mnie, nie mam na nic wpływu. Sama nie wiem, głupie to strasznie.
Wiem, że tak jest z tymi euforiami, nauczyłam się że nie mogę wierzyć w nic z tego co czuję (choć nic to może przesada, z pewnego punktu widzenia, w którym teraz już chyba się umiem umiejscowić...) bo to i tak się zmieni. Kurczę, co zrobić z tym lękiem, z potrzebą krzywdzenia siebie.
Dzięki.
btw MalaMi1001, słodkie ; )