
Perplessa
Użytkownik-
Postów
117 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Perplessa
-
W jakis sposob rozmawiac z nadopiekuncza matka?
Perplessa odpowiedział(a) na Ellwe temat w Problemy w związkach i w rodzinie
-
No to wlasnie podobnie mialam. Mniejsze dawki nie dawaly efektow. Po roku czasu sprobowalam odstawic stopniujac nie co 6 dni ale co miesiac. Po pol tabletki mniej. Niestety za wczesnie bylo i od razu efekt odstawienia antydepresantow malo mnie nie zabil. Szybko wrocilam do terapii choc lekarz pozwolil mi ja zakonczyc w tamtym momencie. Pisalam gdzies, ze mam przyjaciolke, ktora brala lata temu paroxetyne i miala wspanialego lekarza prowadzacego-mowila mi o terapii w szczegolach wiec wiecej wiedzialam od niej niz od doktora. Przestrzegala mnie,ze za szybko chce odstawic,z przynajmniej poltora roku w moim przypadku. I miala racje. Teraz odstawialam wg instrukcji czyli co 6 dni o pol tabletki mniej. Dolegliwosci trwaly krotko, 7-10 dni i nie byly ostre. -- 01 kwi 2014, 23:19 -- tak, atakow paniki i depresji razem wzietych.
-
Wiedzą, bo to "moje" biurko No to gratulacje za obrone swojej przestrzeni
-
-
Ale sobie zaprzeczasz, na samym poczatku wytykasz Oli, że za bardzo chce byc idealna, a potem każesz jej powtarzać sobie, ze jest idealna... Śmianie się z siebie nie jest dobre gdy sie czuje poniżenie, to wtedy jest żalosny smiech przez lzy. Zaobserwowałam też że osoby ktore często autoironizują, może i są lubiane, ale mają zerowe poczucie własnej wartości i ludzie nimi gardzą (w sensie nie dbają o ich uczucia, bo można po nich jechać i będzie śmiesznie) Wyjasnijmy jedna rzecz: ja tutaj NIE WYTYKAM. Daleka jestem od takiej postawy-opisuje co widze. Nie zrozumialas chyba o co tutaj chodzi w slowie :idealna, a razcej w jego zastosowaniu. Jezeli wymagam od siebie perfekcji w kazdej dziedzinie zycia to jest to przesada, ktora doprowadza do roznych problemow. W afirmacjach mowienie sobie : jestem idealna taka jaka jestem oznacza,ze JA , nie moje opinie o mnie , natrectwa, przekonania - ale JA wewnetrzne jest idealne jak np. kwiaty. ie codzi tu o to bym mowila sobie,ze jestem perfekcyjna w tym co robie ale jestem perfekcyjna jako stworzenie-jak noworodek jeszcze niezarazony mysleniem. Nie chodzi mi o smianie sie z siebie ale o dystans, o wieksze poczucie humoru ( co nota bene i Tobie bym propronowala :) przyjelas moj wpis bardzo krytycznie, z ogromna powaga i to jest to oczym pisalam Oli. I nie chodzi o to bym grala,ze mam dystans do siebie ale zeby to w sobie naprawde uruchomic. Bo jasne, o kant dupy potluc pozerstwo-to tylko pogorszyloby sytuacje. Jezeli masz do siebie dystans nie oznacza to,ze nie masz do siebie szacunku, ze pozwalasz jezdzic po sobie. Wrecz przeciwnie. To nie jest proste ale mozliwe do osiagniecia.
-
Odkad pamietam przeprowadzam oczami przekatne na wszystkim co jest kwadratowe lub prostokatne. Najgorzej jak na scianie gdzies wisi milion obrazkow haha. Tv to norma, nawet czesci scian odslonietych w formie czterokata i malutkie jakies tam kwadraciki. Nie wiem co to kurde jest. To mam od bardzo, bardzo dawna. Nawet nie wiedzialam,ze to sie natrectwo zwie-rzeczywiscie takie to natretne :) Kiedy bylam przedszkolakiem przy robieniu kupy ( a trwalo to dlugo) z mozaiki podlogowej robilam klase dzieci i kazde wyobrazeniem bralam na kolana i wykonywalam juz ruch rekami sciagania majtek i lalam w tylek szlo to tasmowo. Ja nie wiem czy to smieszne haha biedne dziecko bylam chyba. No i zdarza mi sie wysiasc z samochodu jakos nie w te strone i musze sie odkrecic by byc w odpowiednim kierunku. Teraz juz mniej ale tak bylo z siadaniem jakimkolwiek. Czy kazdy ma jakas schize i moze nawet nie wie o niej?
-
Depresja powstała dłuższy czas po porodzie
Perplessa odpowiedział(a) na Bona Królowa temat w Depresja i CHAD
[quote="Bona Królowa" Ja mialam tak z coreczka. Moim wybawieniem byl zlobek. Udalo mi sie znalezc swietna placowke, gdzie dzieci chetnie chodzily i zostawaly. Moja nie chciala wracac nawet bo tam ciagle cos sie dzialo. Dzieciom spragnionym ciaglych bodzcow nie jestesmy w stanie im ich zapewnic i wykanczamy sie. Weekendy byly dla mnie koszmarem oraz wakacje kiedy mala byla w domu. Wyrosla. Juz w przedszkolu bylo lepiej ale kiedy zaczela szkole zupelnie sie zmienila. I takie tez opinie slyszalam od innych mam. Wiem co czujesz bo ja tez na dlugi czas polozylam sie do lozka z depresja i bolami psychosomatycznymi. Jedyna rzecz jaka mi na mysl teraz przychodzi to naturopata. Mnie pomogl po trzecim dziecku kiedy nie radzilam sobie psychicznie. Nie wiem czy w Polsce naturopatia jest rozwinieta czy nie-to dobra alternatywa na wiele dolegliwosci emocjonalno-psychicznych. jedyne co Ci moge powiedziec teraz a co mnie trzymalo przy zyciu to: nic nie trwa wiecznie. Sil Ci nie doda ale da nadzieje,ze kiedys zaczniesz oddychac :) -
Ola-powiem Ci co jest rozwiazaniem Twojego problemu, mowie serio: wyluzuj poslady. Za bardzo chcesz byc idealna, nieomylna i to Cie gubi. Nie ma ludzi, ktorzy sie nie myla czy wiedza wszystko. Masz w sobie poczucie koniecznosci bycia zawsze na bacznos, miec odpowiedz na kazde pytanie i wiedze. Prosze Cie, calym sercem bys WYRYLA W SWOJEJ GLOWIE TE PRAWDE: LUDZIE TAK CIE POSTRZEGAJA JAK TY POSTRZEGASZ SIEBIE. Wyobraz sobie Eddiego Murphiego w tej sytuacji-wykladowca robi mu uwage czy wrzeszczy na niego a on co wtedy? oczywiscie szeroki usmiech, jakis smieszny tekst , dystans calkowity do siebie i nie ma problemu. Ola: to nie jest problem,ze ona nakrzyczala na Ciebie-to jest skutek tego co Ty o sobie myslisz. Ona tylko to potwierdzila, Ty to uslyszalas. To,ze inni posmiewuja sie z Ciebie-ja mysle,ze oni po prostu reaguja na luzie, Ty natomiast bierzesz wszystko na bardzo serio. Pierwsza i podstawowa rzecz: praca nad poczuciem wlasnej wartosci. Brak Ci go z powodu dotychczasowych doswiadczen zyciowych. Mozesz to zmienic, pamietaj,ze NIC W ZYCIU NIE JEST CONSTANS. Sprobuj popatrzec na siebie jak na obca osobe, stan z boku i obserwuj siebie, swoje reakcje, emocje-bez komentarza. Obserwuj-zapewniam Cie,ze zdziwisz sie bardzo kiedy tak na siebie popatrzysz. Poza tym nie ma czegos takiego "powinnam"...jezeli jestes dzisiaj w tym miejscu, z taka wiedza to znaczy,ze tak ma byc. "Mozesz" ale nie "powinnas". Sam fakt,ze wykladowca nakrzyczal na Ciebie ( o ile rzeczywiscie tak bylo ) jest tylko jego wizytowka . Jezeli ktos tu popelnil blad to zrobila to ona-z mojego punktu widzenia. Ale nie bylo mnie tam i nie widzialam calosci wiec trudno mi byc obiektywna. W kazdym razie Ty na pewno masz co robic ze soba by nie przegapic radosci w zyciu. Popracuj nad swoimi posladkami :))) i naucz sie je wyluzowywac ja mialam podobne sytuacje od podstawowki i kiedy zaczelam smiac sie sama z siebie, nabralam z czasem dystansu do swojej osoby, wowczas zaczelo mi sie lepiej zyc. I podstawowa sprawa: codziennie w lustrze powtarzaj sobie: jestem wspaniala, jestem idealna taka jaka jestem, kocham siebie, jestem po prostu zajebista. Wiem. Nie dasz rady bo w to nie wierzysz. Poplaczesz sie. I dobrze, tak ma byc. Nawet jesli czujesz,ze to nieprawda mow. Nauczysz swoja podswiadomosc jak postrzegac siebie.Przyjdzie dzien,ze bedziesz mowic plynnie i z przyjemnoscia. Zrob pierwszy krok i spisuj swoje odczucia, wszystko co glowa Ci podpowie. JESTES WARTOSCIOWYM CZLOWIEKIEM NIE MNIEJ NIZ INNI. Zaakceptuj to.
-
Nawiaze do tematu-ze tak sie wcisne miedzy dyskusje, wybaczcie :) -jacy ludzie nas pociagaja? Z autopsji wiem,ze zmienia sie wszystko z biegiem zycia. Dzisiaj najbardziej pociagaja mnie ludzie z ciekawa osobowoscia, interesujacy, pasjonaci, oczywiscie kazdy musi byc conajmniej pogodny jak nie radosny lub calkiem zwariowany :) Lubie ludzi, ktorzy lubia uczyc sie zycia, obserwatorzy, idacy wciaz przed siebie, otwarci na to czego nie znaja, nieoceniajacy ale wyciagajacy wnioski. To tak po krotce.
-
Wiele jest rzeczy, ktore sa wciaz niezbadane ale nauka i tak juz duzo w tym zakresie zrobila. Jezeli tak sie naprawde dzieje to mozesz byc nosnikiem silnych wibracji-teraz mozna to zbadac. Duzo na temat enrgii-naukowo mowi Gregg Braden-poszukaj sobe na you tubie jego wypowiedzi o energii. Pomysl w jkaim srodowisku przebywasz, a przede wszystkim jakie sa Twoje przekonania. Moze jestes w ogole naelektryzowana po prostu :))) wiem,ze to nielatwy temat bo nieznany i wywoluje on smiech lub niewiare. Ale jesli czegos nie znamy nie oznacza,ze nie istnieje. Mozemy miec po prostu zamalo wiedzy. Uwazaj by sie nie kwrecac przez siebie sama lub przez innych. Po prostu trzeba zrozumiec o co chodzi bez podejrzewania tego czy tamtego. Zero wrozek-poczytaj , poszukaj w internecie i probuj obiektywnie patrzec na problem niedoszukujac sie magii czy diabla.
-
Brawo lul. Cala kwitensencja. Ja o szczesciu czytalam w ksiazkach Osho i Eckhart'a Toll'a. Dla mnie powinny byc lekturami szkolnymi :) Nauczyciele Ci mowia o olaniu, nie stawianiu oporu zyciu bo to tylko pogarsza sytuacje. Przez lata nie moglam sie z tym zgodzic bo od razu porownywalam moje doswiadczenie straty dziecka do pogodzenia sie z tym. Jak mozna pogodzic sie z taka sytuacja? Ale tu chodzi o to,ze kiedy sytuacja zaistniala juz to sensu nie ma niezgoda na nia bo i tak juz nic jej nie zmieni. Pada deszcz-moge sie wsciekac i nie chciec go ale on i tak bedzie padal wiec albo to zaakcpetuje albo stawiam opor i pogarszam swoja sytuacje. Nie jest to latwe ale mozliwe. Chodzi o nie plakanie nad rozlanym mlekiem,pogodzenie sie z tym co sie wydarza jesli nie mamy wplywu by to zmienic. Brzmi to strasznie dla kogos kto ma traumy i ciezkie przejscia ale absurdalnie wlasnie akceptacja powoduje zmiane biegu wydarzen we wlasnym zyciu. Co do akcpetacji przez spleczenstwo: naukowcy biora pod uwage prastara prawde,ze jednostka bez grupy miala marne szanse na przezycie stad do dzis w wielu miejscach akceptacja i wsparcie spoleczne jest sila-bo jest. Ale. Tak jak napisala lul-ludzie nie przezywaja problemow innych, maja rozne spojrzenie na zycie, oceniaja, osadzaja, krzywdza- dziekuje za takie spoleczenstwo. Ciezko jest zyc pod prad ale daje to poczucie zycia zgodnie z wlasnym sumieniem. Albo rybki albo akwarium (zawsze zastanawialam sie dlaczego nie jedno i drugie :)- albo bede zyc jak spoleczenstwo, ktorego zasad nieakceptuje i od ktorego nie moge oczekiwac wsparcia, moge tylko zyc z maska na twarzy-albo zycie wg moich zasad w prawie samotnosci. To zlozony temat....
-
W jakis sposob rozmawiac z nadopiekuncza matka?
Perplessa odpowiedział(a) na Ellwe temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Eliwe, podpisuje sie pod Bittersweet pod Lenka tez. Kazdy ma wlasna sciezke zyciowa. Rodzic swiadomy doprowadza dziecko do doroslosci po czym moze tylko byc a nie ingerowac w jego zycie. Czesto rodzice spelniaja sie w zyciu dzieci i manipuluja nimi(tak, manipuluja) swiadomie lub nie by sobie zrobic dobrze. Tez uwazam,ze powinnas stanowczo mowic co myslisz i jak chcesz postapic nawet jesli mam sie obrazi. To jest Twoje zycie, ona swoje juz przezyla. Wiem,ze nielatwo robic cos wbrew rodzicom bo zawsze, niezaleznie od wieku, potrzebna jest nam ich akcptacja-wtedy lepiej sie zyje. Ale niestety jestescie dwiema roznymi osobami i nie macie takich samych gustow, smakow, pogladow, spostrzezen. Mozesz bardzo grzecznie, kiedys w rozmowie, powiedziec np. o jakiejs Twojej decyzji, podkreslajac,ze zdajesz sobie sprawe,ze mama moze sie z tym niezgadzac, w zwiazku z tym przykro Ci,ze nie ma do Ciebie zaufania i nieakcpetuje Twoich wyborow. Moja mam ma calkiem inny gust niz ja i oczywiscie stosowala go dopoki bylam dzieckiem. Kiedy doroslam komentowala uczesanie czy ubior przez pryzmat wlasnego gustu (calkowicie normalna rzecz) ale ja jej kiedys pwiedzialam: mamo, Ty lubisz fredzelki a ja ich nie znosze-mam inny gust. Koniec. Widze po minie kiedy cos jej sie nie podoba ale to nie dla niej chodze do fryzjera czy ubieram sie. Wiem,ze do niektorych osob dociera , do innych nie. Sprobuj byc stanowcza i ABSOLUTNIE nie dopuszczaj do siebie,ze to z Toba cos nie tak bo w tym momencie tanczysz jak mama zagra i jestes kukielka w jej teatrzyku. JESTES IDEALNA TAKA JAKA JESTES a to,ze nie pasuje to do wyobrazen i percepcji Twojej mamy to juz inna bajka. Sprobuj jej powiedziec o tym jak manipuluje Toba, jak wpedza Cie w niepewnosc-jesli oczywiscie uznasz,ze ma to sens i moze cos zmienic. Moj ojciec nie potrafi pojac pewnych rzeczy i nie ma co z nim dyskutowac. Robie swoje, czasem kiedy probuje mnie ukluc odbijam pileczke zartem, ktory zamyka mu usta. Wazne bys przestala mame usprawiedliwac,ze nie chce zle dla Ciebie. Pewnie,ze nie chce zle ale to nie jest tutaj najwazniejsze-nie chce Cie ranic ale Cie rani. Bron sie wiec :) -
1242
-
Ciesze sie,ze nie jestem sama i ktos wie o czym mowie :) To takie wazne...
-
Czujecie się na siłach zakładać rodziny?
Perplessa odpowiedział(a) na vista temat w Problemy w związkach i w rodzinie
-
Pamietam jak latami nie mialam zadnego ale to zadnego pozytywnego impulsu. Zycie z dala od ojczyzny, bliskich, przyjaciol, bez pracy i jakiejkolwiek mozliwosci na nia, bez przyjaciolki, w malym miasteczku gdzie te same twarze widzi sie pare razy dziennie....probowalam sie raotowac takimi kropelkami przyjemnosci jak pachnaca kapiel, kadzidelko oczyszczajace, jakas piosenka sprzed lat, ktora pomagala wzniecic dawne emocje, cos dobrego do jedzenia, piekne zachody slonca, jakis fajny film (zazwyczaj komedia). Lapalam te okruchy by nie zwariowac. Mialam mysli by walic glowa w mur ja gesi z hodowli. Chodzilam z jednego kata w drugi-doslownie-bo bylam sama. Maz caly dzien w pracy, dzieci jeszcze nie bylo. po latach okazalo sie ,ze stracilam calkowicie osobowosc i to bylo glownym celem psychoterapii:odbudowanie jej. Nie bylam ta sama osoba co kiedys, ekspansywna, energiczna, odwazna-wygladalam jak kupka siana zwinieta i wsadzona w kat. Powoli odradzalam sie ale to wszystko trwalo bo nie ma nic gorszego jak brak zajecia, zwlaszcza gdy sie kiedys duzo pracowalo umyslowo, nie ma czym zajac glowy, musisz codziennie patrzec na naga prawde wlasnej rzeczywistosci, nie ma wakacji, odskoczni od tego stanu. W poczatkowych latach przy zyciu trzymaly mnie wspomnienia, zylam tylko nimi. Pozniej staralam sie cenic to co mam ale nie czulam tego niestety. Fundamentalna czescia mojego zdrowienia byli i sa moi przyjaciele oraz rodzna w Polsce. Gdyby nie coroczne przyjazdy na wakacje to nie wiem jakby bylo. Duzo informacji i pomocy szukalam w necie. Wazne jest by uwazac na to co sie czyta i co net zawiera bo latwo sobie zrobic kuku. Mozna jednak znalezc wiele pomocnych stron i video. Ja uwazam,ze wyleczylam sie bo nie pamietam juz stanow jakie mialam poltora roku temu a dobry tydzien wraz z zapoczatkowaniem terapii paroxetyna musialam brac tez konska dawke leku uspokajajcego, ktorego teraz nazwy nie pamietam ale znany. Wiem,ze lezalam jak zwloki i spalam przez pare dni a w nocy oczywiscie musialam miec kolezanke bo samej nie moglam zostac na chwile. tak bylo przez miesiac. Rodzice przychodzili w dzien (bo rzecz miala miejsce w Polsce)a kumpela w nocy. Po trzech tygodniach brania paroxetyny stanelam na nogi na tyle by zlapac 4 dni tlumaczenia ustnego w jakiejs firmie. To bylo mi potrzebne by znow uwierzyc w siebie, by zajac glowe i wrocic do normalnego zycia. Od razu na szerokie wody :) Byly chwile dolujace ale kiedys czytalam czego ludzie pragna, o czym marza i stwierdzilam,ze mam za co dziekowac zyciu i ta wdziecznosc byla i jest dla mnie terapeutyczna. Zylam 18 lat w depresji i z atakami paniki. To juz przeszlosc ale trzeba wlozyc bardzo duzo pracy, krok po kroku, na ile mozna w danej chwili. Jesli ktos czuje ,ze nie ma sily niech sobie da czas ale nie zaniedbuje sie. Kazdy powinien sprobowac wlasnej metody, duzo czytac, sluchac, rozmawiac. To forum jest zbawienne :))
-
Czujecie się na siłach zakładać rodziny?
Perplessa odpowiedział(a) na vista temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ja zaczelam miec depresje odkad wyszlam za maz i zamieszkalam daleko od calego mojego dotychczasowego swiata. Zaraz potem pierwszy porod ( dzieco urodzilo sie martwe), ktory zapoczatkowal wszelkie mozliwe fobie i rzecz jasna ataki paniki. Ale,ze mialam depresje i ataki paniki nie wiedzialam przez dobre 8 lat, nie wiedzialam,ze to co czulam bylo choroba. Potem jeszcze urodzily mi sie trzy wspaniale istoty, kazda z nich w szczegolnym momencie zycia i kazda z nich pomogla mi w pracy nad moimi dolegliwosciami. Nie bylo latwo ale wiem,ze macierzynstwo pomoglo mi bardzo. dzieci byly czesto motorem do dzialania, do niepoddawania sie. Kiedy nie mialam sily by zrobic cos dla siebie, robilam to dla nich, bo chcialam by mialy radosna, zdrowa mame.Nie powinniscie bac sie przyszlosci, najwazniejsza jest dojrzalosc do zalozenia rodziny. Jezeli ktos jest swiadomy wlasnych ograniczen to juz jest krok do przodu i to jest dobry kierunek zdrowienia. Jezeli z koeli ktos uwaza swoja chorobe za czesc siebie, nieodlaczna czesc siebie i wierzy, ze NIGDY z tego nie wyjdzie to rzeczywiscie moze lepiej by nie byl ciezarem dla innych dopoki nie zmieni zdania -
Zawsze balam sie lakarstw a paroxetyne znalam od dawna bo brala ja moja przyjaciolka lata temu i opowiadala mi w szczegolach o jej wlaciwosciach, przyjmowaniu , odstawianiu itp. Miala zreszta bardzo dobrego lekarza prowadzacego. Oprocz niej pare innych osob z mojego otoczenia bralo paroxetyne ale ja zawsze balam sie uzaleznienia. Kiedy przyszedl moment i musialam sie leczyc wiedzialam z czym mam do czynienia, jakie posiada wlasciwosci i jak dziala na mozg. To co mi dokuczalo to poczatkowe skutki uboczne w postaci nadmiernej potliowsci, zawroty glowy i obnizone libido. I szybko przyrost wagi. Moja terapia trwala poltora roku i od miesiaca jestem bez pastylek. Moge smialo powiedziec,ze ten lek pomogl mi chyba w 95%. Wiem,ze wazne jest odstawianie, a raczej odpowiedni moment. Ja probowalam za szybko dwa razy ale ten ostatni to byl moment, ktory czulam w sobie jak nigdy. I to bylo to. Oczywiscie wazne bylo by miec zajeta glowe to skutki uboczne odstawiania rozchodzily sie po kosciach ale trwaly krotko bo jakies 10 -14 dni. Musze podkreslic,ze w miedzyczasie oczywiscie mialam wsparcie w postaci roznego rodzaju terapii, nie tylko psychologicznych. W kazdym razie widze ,ze w atakach paniki naprawde paroxetyna zrobila bardzo duzo.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Perplessa odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
U mnie paroxetyna pomogla w wyleczeniu nerwicy lekowej. Trwalo to poltora roku ale dzisiaj naprawde nie mam juz lekow, ktore byly obecne w kazdej dziedzinie zycie chyba. Przede wszystkim agrofobia-jakiejs schizy dostawalam w zaludnionych miejscac ajak ogladalam koncerty czy stadiony to malo nie umieralam widzac tyle osob obok siebie.Takie pierwsze objawy byly wlasnie w Kosciele, zawroty glowy, dusznosci, uczucie,ze zaraz zemdleje. Przestalam chodzic. Kiedys tego nie mialam ale choroba i wszelkie fobie pojawily sie po pierwszym porodzie martwego synka. Normalnie otworzyla sie Puszka Pandory. Oprocz supermarketow, fryzjera, dentysty ( te z kolei miejsca sprawialy wrazenie uwiezienia, klaustrofobia chyba) , w ogole zaludnionych miejsc, balam sie wyjezdzac poza miasto (dodam,ze prowadzenie auta od zawsze bylo dla mnie niezbedne jak tlen), wyprzedzac TIR-y i ogolnie caly czas mialam napiecie lekowe podczas jazdy.Natomiast kiedy bylam na miejscu pasazera to od razu dusilo mnie. Poza tym problem z braniem prysznica-dusznosci ( co chwila leb na zewnatrz by zlapac oddech), o kinie nie bylo nawet mowy,kolejki do jakiegokolwiek okienka, kasy. No, o tunelach tez nie powiem-tragedia. I jedzenie: ksztusilam sie i zaczynalam sie dusisc w ostatniej fazie tuz przed terapia lekami wiec balam sie jesc i tu glod a tu nic do ust ze strachu. W koncowej fazie zaczelam miec ataki dusznosci polegajace na lapaniu powietrza jakby w proznie: mialam wrazenie,ze gardlo sie zmodyfikowalo i powietrze nie lecialo tam gdzie powinno, zasysalo, gardo jak w imadle, ktore ktos sciska coraz bardziej, litry powietrza wpuszczane ale nie odczuwalam ani grama i mialam uczucie ,ze to juz koniec. Ostatni, najgorszy atak ( juz umiaalm obserwowac go) powodowal skurcz, zasysanie miesni, organow wewn-takie uczucie. Po ataku mnostwo powietrza musialam odbekac a w srodku wszystko bolalo mnie jak po ciezkiej walce, pracy, puszczaly napiecia. Sprobowalam zastosowac oddychanie przeponowe podczas ataku bo podejrzewalam,ze to forma paniki. I to bylo moim wybawieniem ale musialam miec na poczatku kogos kto mi przypominal o tym oddychaniu kiedy zaczynalo sie. Oddychanie przeponowe , jak przy radzeniu sobie z kazda forma ataku paniki, jest rozwiazaniem przy takich wlasnie ekstremalnych atakach dusznosci. Po prostu atak sie zatrzymuje albo nie zaczyna kiedy w czas zastosujemy to oddychanie. Super sprawa. Mnie ataki paniki bardzo przeszkadzaly zyc normalnie ale staralam sie im nie poddawac. Najlepsze byly przyzwolenia na atak: po prostu mowilam: no chodz, prosze rozgosc sie-wal smialo. I wtedy nawet nie smial sie rozwinac. Tego nas uczono na kursach. Najciezej jest zgodzic sie na atak bo odruchowo go nie chcemy i pragniemy by juz minal i nigdy juz nie wracal. Jeszcze raz powtorze, ze aby zatrzymac atak nalezy spokojnie oddychac przeponowo, rozluzniajac miesnie. Rozluznione miesnie sa bardzo wazne dla efektywnosci oddychania. Poza tym : wszystkie te dolegliwosci biora sie z wewnatrz. Dobrze jest szukac o co chodzi, szukac technik, informacji, specjalistow lub kogos kto moze pomoc. Ja nie mialam kasy i dokopywalam sie do wszystkiego w internecie. Otroznie jednak by nie wpasc w jakies kakalko :) -- 31 mar 2014, 16:01 -- Zawsze unikalam terapi lekami ale przyszedl moment,ze nie bylo wyjscia: woz albo przewoz, po prost stan byla tak zly,ze trzeba bylo leczyc jak grype. I tak tez do tego podeszlam: jakis czas pobiore by wyleczyc "przeziebienie" i potem odstawie. Balam sie uzalezneinia. Paroxetyna ma to do siebie,ze przypomina mozgowi jak sie produkuje serotonite, wiec nie podaje je na talerzu lecz "uczy" jak znow produkowac odpowiednie powiazania nerwowe. Ja Odkazd pamietam mialam dolki, depresje, potem po juz kiedy wyszlam za maz i zamieszkalam za granica wszystko wyszlo ze mnie. Byla terapia u psychologa, 2 lata, byly wciaz poszukiwania i ciagla praca nad depresja i atakami. Bylam z siebie dumna,ze dawalam rade bez lekow. Uwazam jednak,ze w odpowiednim czasie wziete lekarstwa moga naprawde pomoc choc przyznam,ze jestem przeciwniczka medycyny klasycznej. Zycie nauczylo mnie pokory. Na pewno bez terapii nic to nie da bo trzeba dokopac sie do zrodel problemu. Kazda choroba w ciele jest znakiem,ze cos w naszym zyciu jest nie tak. Ja wiedzialam co jest nie tak i zaczelam zmieniac to na ile moglam na danym etapie zycia ale niestety wiazalo sie to z olbrzymim wieloletnim stresem. Stad pozniejsze calkowite zalamanie. Gdybym wziela tabletki 10 lat wczesniej mysle,ze moglabym uniknac pozniejszego cierpienia-ale podobno wszystko w zyciu ma sens i dzieje sie w odpowiednim czasie. Ja mam 48 lat, od 30-stego roku zycia zylam w depresji i stanach lekowych. Poltra roku temu zaczelam terapie lekiem, miesiac temu skonczylam. Teraz juz jestem na prostej ale mam jeszcze wiele do przepracowania, bardziej z okresu bardzo wczesnego dziecinstwa, ktorego nie moge pamietac i prenatalnego. W miedzyczasie bardzo zmienilam sie poprzez doswiadczenia, przezycia, prace nad soba, chec bycia zdrowa. Najlepiej zastanowic sie czy to co robie sprawia mi radosc i satysfakcje i czy to ja wybralam, czy robie to dla siebie. Najwspanialsza rzecza jest fakt, ZE MOZNA W KAZDEJ CHWILI ZMIENIC KIERUNEK ZYCIA -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Perplessa odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
U mnie paroxetyna pomogla w wyleczeniu nerwicy lekowej. Trwalo to poltora roku ale dzisiaj naprawde nie mam juz lekow, ktore byly obecne w kazdej dziedzinie zycie chyba. Przede wszystkim agrofobia-jakiejs schizy dostawalam w zaludnionych miejscac ajak ogladalam koncerty czy stadiony to malo nie umieralam widzac tyle osob obok siebie.Takie pierwsze objawy byly wlasnie w Kosciele, zawroty glowy, dusznosci, uczucie,ze zaraz zemdleje. Przestalam chodzic. Kiedys tego nie mialam ale choroba i wszelkie fobie pojawily sie po pierwszym porodzie martwego synka. Normalnie otworzyla sie Puszka Pandory. Oprocz supermarketow, fryzjera, dentysty ( te z kolei miejsca sprawialy wrazenie uwiezienia, klaustrofobia chyba) , w ogole zaludnionych miejsc, balam sie wyjezdzac poza miasto (dodam,ze prowadzenie auta od zawsze bylo dla mnie niezbedne jak tlen), wyprzedzac TIR-y i ogolnie caly czas mialam napiecie lekowe podczas jazdy.Natomiast kiedy bylam na miejscu pasazera to od razu dusilo mnie. Poza tym problem z braniem prysznica-dusznosci ( co chwila leb na zewnatrz by zlapac oddech), o kinie nie bylo nawet mowy,kolejki do jakiegokolwiek okienka, kasy. No, o tunelach tez nie powiem-tragedia. I jedzenie: ksztusilam sie i zaczynalam sie dusisc w ostatniej fazie tuz przed terapia lekami wiec balam sie jesc i tu glod a tu nic do ust ze strachu. W koncowej fazie zaczelam miec ataki dusznosci polegajace na lapaniu powietrza jakby w proznie: mialam wrazenie,ze gardlo sie zmodyfikowalo i powietrze nie lecialo tam gdzie powinno, zasysalo, gardo jak w imadle, ktore ktos sciska coraz bardziej, litry powietrza wpuszczane ale nie odczuwalam ani grama i mialam uczucie ,ze to juz koniec. Ostatni, najgorszy atak ( juz umiaalm obserwowac go) powodowal skurcz, zasysanie miesni, organow wewn-takie uczucie. Po ataku mnostwo powietrza musialam odbekac a w srodku wszystko bolalo mnie jak po ciezkiej walce, pracy, puszczaly napiecia. Sprobowalam zastosowac oddychanie przeponowe podczas ataku bo podejrzewalam,ze to forma paniki. I to bylo moim wybawieniem ale musialam miec na poczatku kogos kto mi przypominal o tym oddychaniu kiedy zaczynalo sie. Oddychanie przeponowe , jak przy radzeniu sobie z kazda forma ataku paniki, jest rozwiazaniem przy takich wlasnie ekstremalnych atakach dusznosci. Po prostu atak sie zatrzymuje albo nie zaczyna kiedy w czas zastosujemy to oddychanie. Super sprawa. Mnie ataki paniki bardzo przeszkadzaly zyc normalnie ale staralam sie im nie poddawac. Najlepsze byly przyzwolenia na atak: po prostu mowilam: no chodz, prosze rozgosc sie-wal smialo. I wtedy nawet nie smial sie rozwinac. Tego nas uczono na kursach. Najciezej jest zgodzic sie na atak bo odruchowo go nie chcemy i pragniemy by juz minal i nigdy juz nie wracal. Jeszcze raz powtorze, ze aby zatrzymac atak nalezy spokojnie oddychac przeponowo, rozluzniajac miesnie. Rozluznione miesnie sa bardzo wazne dla efektywnosci oddychania. Poza tym : wszystkie te dolegliwosci biora sie z wewnatrz. Dobrze jest szukac o co chodzi, szukac technik, informacji, specjalistow lub kogos kto moze pomoc. Ja nie mialam kasy i dokopywalam sie do wszystkiego w internecie. Otroznie jednak by nie wpasc w jakies kakalko :) -- 31 mar 2014, 16:01 -- Zawsze unikalam terapi lekami ale przyszedl moment,ze nie bylo wyjscia: woz albo przewoz, po prost stan byla tak zly,ze trzeba bylo leczyc jak grype. I tak tez do tego podeszlam: jakis czas pobiore by wyleczyc "przeziebienie" i potem odstawie. Balam sie uzalezneinia. Paroxetyna ma to do siebie,ze przypomina mozgowi jak sie produkuje serotonite, wiec nie podaje je na talerzu lecz "uczy" jak znow produkowac odpowiednie powiazania nerwowe. Ja Odkazd pamietam mialam dolki, depresje, potem po juz kiedy wyszlam za maz i zamieszkalam za granica wszystko wyszlo ze mnie. Byla terapia u psychologa, 2 lata, byly wciaz poszukiwania i ciagla praca nad depresja i atakami. Bylam z siebie dumna,ze dawalam rade bez lekow. Uwazam jednak,ze w odpowiednim czasie wziete lekarstwa moga naprawde pomoc choc przyznam,ze jestem przeciwniczka medycyny klasycznej. Zycie nauczylo mnie pokory. Na pewno bez terapii nic to nie da bo trzeba dokopac sie do zrodel problemu. Kazda choroba w ciele jest znakiem,ze cos w naszym zyciu jest nie tak. Ja wiedzialam co jest nie tak i zaczelam zmieniac to na ile moglam na danym etapie zycia ale niestety wiazalo sie to z olbrzymim wieloletnim stresem. Stad pozniejsze calkowite zalamanie. Gdybym wziela tabletki 10 lat wczesniej mysle,ze moglabym uniknac pozniejszego cierpienia-ale podobno wszystko w zyciu ma sens i dzieje sie w odpowiednim czasie. Ja mam 48 lat, od 30-stego roku zycia zylam w depresji i stanach lekowych. Poltra roku temu zaczelam terapie lekiem, miesiac temu skonczylam. Teraz juz jestem na prostej ale mam jeszcze wiele do przepracowania, bardziej z okresu bardzo wczesnego dziecinstwa, ktorego nie moge pamietac i prenatalnego. W miedzyczasie bardzo zmienilam sie poprzez doswiadczenia, przezycia, prace nad soba, chec bycia zdrowa. Najlepiej zastanowic sie czy to co robie sprawia mi radosc i satysfakcje i czy to ja wybralam, czy robie to dla siebie. Najwspanialsza rzecza jest fakt, ZE MOZNA W KAZDEJ CHWILI ZMIENIC KIERUNEK ZYCIA -
Nadmiar złej energii/agresji. Jak sobie radzimy?
Perplessa odpowiedział(a) na Twism1 temat w Kroki do wolności
To jest wlasnie sposob na wyrownanie oddechu i rownowagi energetycznej w medytacji i yodze. Bardzo dobry sposob na wszelkie nerwy i w ogole na wszystko. Najlepze efekty przy reguarnych cwiczeniach. -
Nadmiar złej energii/agresji. Jak sobie radzimy?
Perplessa odpowiedział(a) na Twism1 temat w Kroki do wolności
To jest wlasnie sposob na wyrownanie oddechu i rownowagi energetycznej w medytacji i yodze. Bardzo dobry sposob na wszelkie nerwy i w ogole na wszystko. Najlepze efekty przy reguarnych cwiczeniach.