Wszystko sie zgadza. Problem w tym,ze za duzo chwil kiedy mam dosc juz tej walki czy jak to nazwac. Wiare trzeba pielegnowac a tu nie wiadomo skad spada jakas niemoc, bezsilnosc, beznadzieja i po ptokach.
-- 31 mar 2014, 14:21 --
Ja jestem ateistką, ale nie mam nic do religii i wiary, nigdy nie atakuję osób wierzących i nie staram się ich na siłę prekonywać, że Bóg nie istnieje właśnie dlatego, że zdaję sobie sprawę, iż wiara pomaga ludziom radzić sobie z problemami w życiu. Szkoda, że ci wierzący nie podchodzą z takim zrozumieniem do moich przekonań...
Dla mnie Wiara nie ma nic wspolnego z religia. Owszem moze miec ale nie musi. Jezusowi nie chodzilo jedynie o wiare w Boga ale o wiare,ze cos jest mozliwe (przyklad kobiety, ktora wyleczyla sie z krwotoku). Mozna po prostu wierzyc,ze jestesmy w stanie cos zrobic, ze cos wydarzy po naszej mysli,ze damy rade. Tak pojmuje wiare.