Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czarownica_Akara

Użytkownik
  • Postów

    228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czarownica_Akara

  1. 15 września 2006 r. Wczoraj byłam znowu u lekarza dla (mam ochotę napisać, dla ułomów, nieudaczników...)... może jednak pozwolę sobie na określenie go mianem, po prostu psychiatry. Ostatnio nie ma we mnie ani krzty jakichkolwiek uczuć. Tylko lęk. Rano budzę się, otwieram oczy i serce zaczyna mi walić jak młotem. Później krzątam się po mieszkaniu, zapominam wielu rzeczy, często coś leci mi z rąk. Wychodzę na dwór,słońce, nigdzie żadnego cienia, nie mogę się nigdzie schować, muszę iść tych kilkanaście metrów do przystanku. Dochodzę, staję między ludźmi, pocę się ze zdenerwowania, czekam na tramwaj jak na zbawienie. Jest, jedzie, na szczęście pusty ale dziś znów dzień jest inny, "inniejszy" nawet od tych najdziwniejszych dni......napiecie trzyma mnie w swoich szponach, mimo że tramwaj jest prawie pusty, czuję jak krople potu spływaja mi po plecach. W pracy, nudy. Na początku jest mi duszno, później, po kilku godzinach siedzę i czuję jak mi lodowacieją nogi. Wiem, że wystarczy wstać, poruszać się i znów będzie mi ciepło. Nie, siedzę dalej. I tak przez 9 godzin. Monotonia, jak ja tego nie lubię. Zdaję sobie sprawę, że musze pracować, muszę opłacić studia. Przychodzę z pracy, spocona. W domu myję się, jem kolację ( wiem, wiem- godz 19 i kolacja to niezbyt dobre połączenie, zwłaszcza jeśli chce się jakoś wyglądać). Siadam do komputera i....zjadam kolację, otwieram pifffo. Pierwszy raz od jakiegoś czasu czuję smutek, tylko nie wiem czy to zwykła chandra (ch,h ???) czy znów TO wróciło. Cyba wolę czuć ból niż nie czuć nic. To jeden z moich dni życia, które dzielę z chorobą. Oglądałam ostatnio atlas z dermatologii. Widziałam ropiejące wrzody, czerniaka, i inne obrzydliwe schorzenia skóry. Moja choroba rozprzestrzenia się jak rak, osadzila sie w glowie i przerzuca się po całym ciele. Torturuje mnie. Kobiety nadużywające alkoholu sa bardziej narażone na raka piersi. Muszę iść na badania. Pan psychiatra wczoraj powiedzial mi, że mam agarofobię i fobię społeczną. Mieszanka, iście wybuchowa. No poprostu tylko sie ubić. Jestem sama mimo, że mam chlopaka, mimo że mam rodziców, mimo ze mam brata. Od jutra biorę podwójną dawkę leków, sama tego chcialam. Czy istnieje jakiś inny świat... Proszę prawidłowo zatytuować temat [dop. shadow_no]
  2. Posłuchaj... nie załamuj się, że psycholodzy Ci nie pomagaja, że nie docierają do Ciebie. To nie jest Twoja wina. Niestety, z tego co wiem, trzeba trochę poszukać. Nikt Ci nic nie napisze, bo nikt tak naprawdę nie wie co można zrobić, by sie z tego ustrojstwa wyleczyć. Wiesz, każdy człowiek jest inny, na każdego człowieka działa co innego. Być może masz źle dobrane leki. Poza tym, co to za specjaliści u których byłaś, skoro nie wykryli u Ciebie depresji. W ogóle mało napisałaś na ten temat. Byłaś u psychiatry?? Ja jak byłam za pierwszym razem, to lekarz źle mi dobrał leki, nie dość, że nie pomogły to w dodatku pogorszył mi sie po nich mój stan, co doprowadziło mnie do nieudanej próby samobójczej ( w ostatniej chwili się wystraszyłam, dzieki jednej dziewczynie z tego forum, dzieki niej tu jestem i trafiłam tylko do szpitala, bez zadnych powazniejszych objawów). Czuję, że chcesz się poddać, że nie masz siły na to żeby walczyć. Kurcze, tak mało napisałaś......wystraszyło mnie to. Człowiek, który źle sie czuje psychicznie chce jakoś to wszystko z siebie wyrzucić, a Ty? Może się mylę ale wydaje mi się, że musi być Ci strasznie źle. Napisz coś więcej..... mozesz nawet jeśli chcesz napisać do mnie na gg 1345143. Życzę Ci wszystkiego dobrego.
  3. AAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dzisiejsze moje statystyki, to: I) Potliwość w skali od 1-10. a) Twarzy 0 (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) b) Pozostalej części ciała 1 (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!) Fakt, że dzisiaj jest chłodno i nie wiem jakby było przy 30 stopniach........ale!!!!!!!!!!!!!!!!! Byłam z matka w Urzędzie Pracy!!!!! I NIC!!!! Wracałam sama w tramwaju, co prawda siedzialam i nie bylo tloku ale.......... NIC!!!!!!!!!!!!!!!!!ZERO STRESÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Troche mi serducho waliło ale to nic!!!!!!!!!!!!! to jak malutka kropelka w ogromie oceanu!!!!!!!!!!!!!!!!! Ja pikoleeee!!!!! CO ZA SZOKER!!!!!!!!!! Dobra kończę się cieszyć, bo jeszcze los zrobi mi na złość i okarze się, że to tylko sprawka pogody...... Jejku!!! KOCHAM WAS WSZYSTKICH!!!!! [ Dodano: Sob Wrz 02, 2006 10:59 pm ] Kurcze.......znowu stres. W poniedziałek idę do pracy. Dostałam się także na studia wieczorowe. Teraz nie mogę, to co będzie później??? Wykorkuję chyba!!! Słucham sobie dołującej, pięknej muzyki i odliczam czas Będę musiała wyjść z mojej fortecy i spotkać się z ludźmi. Boję się. Właśnie słucham sobie HEY: "HO" Tego dnia czystość Została pogrzebana, razem z nią legł wstyd Tego dnia upadł duch Wygięła się do wewnątrz bezpowrotnie elipsa ma Obrastam w siłę, bronię się Nie złoszczę się, nie złoszczę się Lubię chleb więc sobie zjem I po brzuchu się poklepię Wczoraj zdołałam Wrócić do łona matki pamięć wraca dziś Co w niej jest czego nie mam ja Pełnia człowieczeństwa wiele kosztuje mnie Zobaczymy jak to będzie...
  4. Neurosis78: Dzięki :) mam nadzieję, że wszystkim nam się w końcu uda Atrucha: Czasem sama siebie mam ochotę walnąć, więc odruchy mamy podobne :) Tylko, że jak mam nie analizować skoro mam tyle pytań...kuuurcze...ja się boję, że te leki mi nie pomogą, z jednej strony czuję się chora a z drugiej, że wmawiam sobie chorobę, ta całą nerwicę. Wiem, że niektóre leki działaja z opóźnieniem ale mam też takie które powinny prawie odrazu...chyba bede musiała zdobyć jakieś Relanium czy coś, jak mnie wgniecie w parkiet to może wtedy bedę usatysfakcjonowana. Rafik!!! Ty mnie kurcze tu nie wkurzaj!! :) Odbierasz mi resztki nadziei. Czyli, że co?? Alprox jest jakimś słabym lekiem?? A co do nałykania się proszków to ja podziękuję, jeden raz mam za sobą.
  5. Pamiętaj: Nigdy nie poznasz w całości tego, co czuje osoba chora na nerwicę. Nigdy. I nie jest to Twoja wina. Psychika płata nam tak złośliwe psoty, zawiłe, że czasami sami siebie nie jesteśmy w stanie zrozumieć a co dopiero osoba zdrowa. Wspieraj żonę albo od niej odejdź. Jeśli zostaniesz, to dam Ci dobrą radę- nie staraj się zrozumieć, Twoja żona napewno walczy o normalność i to Ci powinno wystarczyć. Jedyne, co możesz zrobić to być przy niej. To tak kilka słów ode mnie.
  6. Żeby to było takie proste... biorę te leki od dwóch dni...jedne, ta Luxeta działadopiero po 2 tyg. a Alprox powinien odrazu.To ja się pytam- co jest!!!! Wzięłam 1 tabl Alproxu, mimo, że lekarz zalecił mi 1/2. Ale nie czuje poprawy, no kuźwa....może i jest jakoś lepiej ale...... no właśnie tak nie do końca, myślałam, że potym leku zacznę wszystko olewać. Ja pikolę, może jeśli tego się najem to wkońcu zejdę.
  7. Heh dawno już nie pisałam, bo dawno też aż tak źle się nie czułam, żeby zawracać komukolwiek głowę. Po moim ostatnim wybryku i pobycie w szpitalu dzisiaj zmuszona byłam pójść do psychiatry po raz kolejny. Kurcze i znowu tu pojawiają się wątpliwości, bo tak naprawdę to nie wiem czy mi coś w ogóle jest. Są dwa wyjścia. 1) cos napewno mi jest,coś co każe mi myśleć i mieć wątpliwości co do stanu mego zdrowia. 2) Nic mi nie jest, użalam się nad sobą albo jestem na tyle głupia, że nie potrafię zrozumieć własnej siebie. Dzoś u tego lekarza musiałam się wysilać w ogóle, żeby mu cokolwiek powiedzieć. Przez kilka ostatnich dni siedziałam w domu, odgrodzona od świata, czułam się dobrze. Nie czułam weny, by mu cokolwiek mówić. Może pomyślał nawet, że zmyślam??Kurcze, jakie to wszystko trudne do zrozumienia. Od jutra bede brac LUXETA i ALPROF, zobaczymy, jesli to nie pomoze to chrzanie to wszystko. Pozdrawiam wszystkich nerwusów.
  8. Mam tak samo autorko topiku. Najgorsze jest to, kiedy nie jesteś dłuższy czas w pracy tylko siedzisz w domu i nagle przychodzi dzień kiedy znowu musisz do niej iść. Na nowo się do niej przyzwyczajać, to okropne, mimo ze pracuje sie juz w jakimś miejscu dosyć długo, to mała rozłaka z pracą, ludzmi i klapa,na nowo trzeba sie do nich przyzwyczajać. To przyzwyczajenie nie jest tak do konca prawdziwe, bo raz sa wzloty raz upadki, takie o jakich Ty piszesz, że raz na widok jakichs osob potrafimy sie smiac i byc wyluzowani a innym razem pocimy sie i zatyka nas ze stresu. Nie wiem czy o to Ci chodzilo ale ja tak mam, to okropne, pozdrawiam
  9. I dalej się dziwie, że osoba z problemami posdobnymi do moich nie może mnie zrozumieć. Może Ty masz mamę, która pilnuje Cie na każdym kroku, ja musze do wszystkiego dochodzić sama, po wielu bólach wiem ze ciecie sie jest złe, po bólach psychicznych ale to nie jest koniec, psychika dyktuje mi coraz to nowsze pomysły. Jestem żałosna, czuję sie jak ściera do podłogi, masz racje... i co...moze probujesz mnie tym zmotywowac?? nie mam siły, by móc sie motywować. Pisz co chcesz, ni kija nic nie rozumiesz. [ Dodano: Nie Sie 06, 2006 7:27 pm ] A swoja drogą....dlaczego przedstawiasz siebie jako faceta z pistoletem wymierzonym w głowę, co??? nie mów, że masz odraze do takich jak ja.....byc moze mamy wiele wspólnego. Kto wie. Ja siebie czytac po trzezwemu tez nie moge. Kiedy ogladam swoje zdjecia tez nie moge na siebie patrzec, z czytaniem jest tak samo. Wiec teraz pisze co mi dusza dyktuje a za kilka dni znowu sie napiję i nie czytając wczesniejszych swoich wypocin, pisze nowe......i tak sie toczy krąg życia.....hehehe.... albo jestes jakims sfrustrowanym 13 latkiem albo w takich jak ja widzisz wlasnego siebie i dlatego mnie nienawidzisz. [ Dodano: Nie Sie 06, 2006 8:11 pm ] Chce wziasc 13 tabletek bioxetinu naraz. jestemn zdecydowana, jak nigdy- to mnie przeraza. Co sie stanie, czy ja umrę????niech ktos odpisze.
  10. Witam ponownie. Znowu mogę pisać, ostatnie 2 tygodnie byłam w Anglii. Dobrze mi to zrobiło...ale wszystko co dobre, szybko się kończy, ten czas tak szybko mi zleciał, jestem przerażona, ze zycie tak szybko leci do przodu. Niedawno wyjeżdżałam przecież...a teraz?? znowu siedzę w tym domu, w tym pokoju, znowu kupiłam piwo i będę trochę wstawiona. Nienawidzę tego pokoju...jest taki zimny, zero miłości... Chciałabym tam wrócić, tam jest mój dom. [ Dodano: Nie Sie 06, 2006 6:20 pm ] "(...) i jeśli piękno żyje w nas, to dajmy mu siłę i pozwólmy mu trwać..." właśnie tego słucham. Jakie to piękne. Chce mi się płakać... ale ja nie wiem co jest ważne w życiu, chciałabym wiedzieć. I tak, celem życia jest śmierć. Tak sobie teraz myślę o połknięciu resztki bioxetinu. Ciekawe co się stanie. Cięcie się nie wyszło mi na dobre, mam obrzydliwe blizny.... pójdę po jeszcze troche alkoholu, połknę bioxetin i moze sie jutro nie obudzę. Wszystko się popaprało. Moi rodzice sie nie kochają, ojciec dowiedział sie o tym ze moja matka ma faceta. Co teraz będzie? Mam 21 lat i dlaczego mnie to obchodzi, skoro to przez nich jestem w takim stanie?? dlaczego??? nie mogę uwierzyć, że 2 tyg, temu nie mialam takich mysli, siedzialam sobie u brata w Anglii i wszystko bylo ok. Dzis pierwszy dzien w domu i załamka. k***. I jak tu żyć???
  11. kurcze mi wyszło 37.....to jakas sciema musi byc
  12. Ciesze sie ze napisales...czuje prawie to samo, boże.............przepraszam ze nie moge ci pomoc...
  13. Masz racje, to nie jest głupie. To jest żałosne. Traktuję ten post bardziej jak pamiętnik. A wy mi odpisujecie, macie pretensje, nie róbcie tego. Nie odpisujcie jesli macie mieć do mnie pretensje, że pisze to co czuję. Dzisiaj znowu piję, mimo że spędziłam z moim chłopakiem piękne chwile, 2 dni przytulania i rozmowy, czyli tego czego potrzebuję. Teraz jednak go nie ma, niestety nie mieszkamy razem. Więc pije i topie smutki w alkoholu. hehehe, nie.....każdy by tak napisał "dlaczego topisz smutki w alkoholu" ale to nieprawda. Alkohol daje mi siłę. Siłę wyrażania emocji. Na codzień tak nie umiem. Jesli rozmawiam o rzeczach waznych, musze przy alkoholu, nie wiem dlaczego. Nie dopuszczam do siebie mysli, że to moze byc alkoholizm. Póki co jest dobrze, w miare dobrze z moja psychika. Potrafię się otworzyć przed sobą. Myślę, że moja dusza to jedno wielkie kłamstwo. Zakłamanie. Wiele czytam na temat zachowań ludzi z nerwicą, z depresją....ze schizofrenią. I co mi z tego? Mam wrażenie, że w miarę mojej wiedzy zachowuję się tak samo jak oni. To jest kłamstwo. Okłamywanie samej siebie. Jaka ja jestem naprawdę? Czy prawdą są moje teraźniejsze zachowania, podparte moją wiedzą na temat chorób psychicznych, czy raczej istnieje jakaś inna ja?? Wiem, że to wszystko jest żałosne, nie chce zeby ktokolwiek odpisywał, wiem ze to jest forum ale nigdzie indziej nie mogę tego napisać. Wino czeka, idę.
  14. "zastanawia mnie tylko, na ilu innych forach psychologicznych czarownica zalozyla takie watki? ile wrazliwych ludzi szantazowala? dark angel powiedzial jej kilka slow prawdy, to oczywiscie nazwala nas glupkami, wiem, prawda boli, a jak..."===> Jesteś podły wiesz??i nawet nie wiesz jak mnie to boli co piszesz. To tak jakbym ja ci powiedziala, że pewnie wcale nie masz nerwicy, bo co ty o niej wiesz, pewnie nic, zwykle zero z Ciebie, ktore potrafi sie tylko nad sobą użalać. A głupini Was nazwałam, nie by kogokolwiek obrażać... poprostu ręce mi opadają, że ktoś kto jedzie ze mną na tym samym wózku mówi, że szantażuję ludzi!!To mnie człowieku podaj do sądu!!! G. o mnie wiesz!! a takie teorie możesz sobie wiesz gdzie wsadzić. Dziekuje ludziom ktorzy choc troche chcieli mi pomóc. Teraz już naprawde czuje sie jak śmieć i prosze, zapomnijcie o tym i juz. Choc coniektorzy pewnie tez wezma to za szantaż. :/ Przepraszam i dziekuje.
  15. Ależ wy jesteście głupi. Nie mam zamiaru na Was niczego zwalać!!! Poprostu nic juz nie piszcie i dajcie mi swiety spokój, prosze admina o usuniecie postu i niech bedzie po staremu. Nic od was nie chce i nie chce wpedzac was w poczucie winy. Ten posta tak długo przetrwał zapewne dlatego ze moze niektorzy wiedza o czym mówie. Ale skoro wiekszosc chce tego to rozumiem admina, że nie moze kierowac sie "zachciankami" jednostki. Wiec zeby dluzej nie stawiac gow niezrecznej sytuacji, prosze o usuniecie postu. Mimo wszystko dziekuje wszystkim.
  16. Masz racje.... przez ciebie jest mi jeszcze gorzej, jeszcze bardziej sie wstydze, dzieki. Nic juz wiecej nie napisze i sorry za pisanie o smierci. Pozdrawiam wszystkich. P.S Prosze admina o zamkniecie postu
  17. Mam dość, nie wiem co dzis zrobie.... na wszelki wypadek pozegnam sie..... [ Dodano: Wto Lip 11, 2006 7:06 pm ] skora na nadgarstku jest ciensza niz na ramieniu...... jesli zrobie takie jedno mocne ciecie .....uda mi sie, zrozumcie ze ja dodaje sobie tym odwagi....nie uzalam sie nad soba....chce to zrobic tylko sie boje...boze to boli, boli to ze robie z siebie nieudacznika.......gdybym zrobila to tera, tutaj, wszyscy mieliby mnie z głowy.....blisko mi do tego.... [ Dodano: Wto Lip 11, 2006 7:10 pm ] leci krew ale chyba nie podcielam sobie zyl...troche to boli.....ide sobie przemyc rane [ Dodano: Wto Lip 11, 2006 7:17 pm ] coraz mi blizej do tego....ciesze sie, najpierw było przedramie, pozniej ramie, teraz powoli jest nadgarstek.....nistety nie wiem gdzie użądzą moj pgrzeb, chcialabym eby mnie spalili i prochy rozrzucili gdzies w irlandii, w jakims pieknym miejscu. Boje sie smierci a jakże.....ale każdy umrze....może lepiej juz teraz sie do tego przyzwyczajac???
  18. Powiem Ci coś szczerze... otóż czytając Twój post w pierwszej chwili pomyslalam sobie..." aŚKA CO TY ROBISZ....FACET MA PROBLEM..." a jednak napisalam to co napisałam i przyznam sie, że Twoj pierwszy post był tak banalny, że musiałam to zrobić. Teraz widzę, że jest troche gorzej niż myślałam. Pytasz sie czy przezyłam cos takiego co Ty.... przezyłam, może nie dokładnie to samo ale bardzo podobnie. Też byłam zazdrosna, robiłam awantury, bo sie martwiłam. Z mojej strony była to troska a z jego strony...no cóż...to wyglądało jak terroryzm. Jestesmy strasznymi egoistami wiesz???Mi udało sie choc jedno w tym posranym zyciu....nabrac do zwiazku dystansu. Nie mozemy sie o wszystko bez ustanku martwic. O to że partner nie napisał smsa wtedy gdy tego oczekiwalismy......mi ktos pokazał, ze zycie nie moze toczyc sie według schematow takich jakie my sobie obierzemy. Jesli cos Ci to mowi to dobrze, jesli nie to sorry ze zanudzam, pozdrawiam.
  19. Nienawidzę słońca...chowam się przed promieniami, stresują mnie. Wole jednak kiedy jest słonecznie ale chłodniej niz pochmurno i duszno. Swego czasu myslalam nawet ze mam swiatlowstret. hehehe....
  20. Dlaczego ja straciłeś??nie rozumiała cie??Najgorsze co moze byc to stracic miłość. Miłość to sens zycia. Miłość i akceptacja.
  21. Bo widzisz Aniu... facet sie na mnie niedawno wkurzyl i powiedzial ze chyba nie chce pomocy skoro zachowuje sie tak...zdenerwował sie....obraził. A może ja poprostu nie jestem pewna tego czy mam prawo sie tak czuć, może nie jestem gotowa do tego zeby przyjac pomoc?? Kazdy mi wmawia ze ja nie chce pomocy....a nie uwazasz ze gdybym nie chciala to bym nie pisala tutaj??? Sama nie wiem jakiej pomocy szukam.....NIE WIEM!!!! Ale piszę... i wiem ze mieczak ze mnie bo nie potrafie zrobic tego co powinnam o czym ciagle mówie. Tylko czcze gadanie. Czy komukolwiek zdarzylo sie chciec i za razem nie chciec pomocy?? Jak ja mam to jeszcze wytłumaczyc, nie wiemmmm.....
  22. Ania30===> Mysle ze gdyby moj lekarz dal mi takie ultimatum to przestalabym do niego chodzic, poza tym ja sie nie lecze....hehehe.... bo i po co...
  23. Jowito==> nie przepraszaj, za szczerość się nie przeprasza. Tak, może nikomu nie udowodnie niczego jeśli to zrobię. Może tak a może nie, może ktoś w końcu zauważy.... Wiecie, że cięcie się...sprawia mi swego rodzaju przyjemność?? Wczoraj ucielam sie dosyć głęboko na ramieniu....jakos mi ta rana nie zasycha...matwie sie czy by nie pojsc na szycie, choc mi krew nie leci. I pewnie do momentu kiedy mi sie to nie zagoi to znowu tego nie zrobie. lubie wiedziec, że jestem skaleczona i że sama to zrobiłam :) głupie to....hehee..ciesze sie także, że nikt o tym nie wie. nO A JSLI SIE DOWIE, TO MI WSTYD. Zaraz pojde sobie zapalić, choc nie pale od 1,5 roku hehehe... ale spokooo...nie zaciagam sie. Ave!!
  24. Człowieku.....jaja sobie robisz??? Nie masz do cholery wiekszych zmartwien niz to ze nie lubisz dyskotek???ja pikole!!!!!!!!!no szlag mnie trafi. Kuźwa!!!!!!!!!!! to moze sie zamienisz jesli chodzi o problemy co????? ja sie chetnie do cholery zamienie!!!
  25. Jowito...mogę Ci tylko napisać, że... cię rozumiem. Przykro mi ale nic więcej, bo i tak w swoim bólu nie zauważyz tego co chciałabym Ci powiedzieć. Tak samo jak ja nie widzę sensu wielu dobrych rad, które padają w tym poście. Musisz strasznie kochać swoje dzieci, skoro tylko dla nich żyjesz. Bo o to chodzi w życiu...by być kochaną a dzieci kochają miłości bezwarunkową.
×