Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czarownica_Akara

Użytkownik
  • Postów

    228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Czarownica_Akara

  1. To ja może wyjaśnie kilka istotnych szczegółów. Dlaczego ludzie przywiązują taka wagę do biblii?? Zapytać staruszka, to powie Ci, że to poprostu tak jest, że biblia to Pismo Święte. Nikt natomiast nie pomyśli nad tym, że Biblia to znaczący dokument ale jesli chodzi o jego wartości moralne, to tylko książka, pisana przez ludzi, smiertelników takich jak my, która zawiera instrukcje jak postępować, by być dobrym xczłowiekiem, wiecie ze kiedys Konstantyn sam sobie wybierał ewangelie, które miały znaleźć sie w piśmie świętym??? Dla mnie Biblia to nic innego jak książka zawierające wartości uniwersalne ale mało wiarygodna co do tego czy Chrystus był tym za kogo go dzisiaj uważamy. Co do Kościoła...wiecie, że odnaleziono ewangelię, którą Watykan odrzucił, mówiła ona o tym, że Bóg nie jest w światyniach, kościołach z cegły, kamienia, Boga mamy w sercu, Bóg jest wszedzie, nie w budynku potocznie zwanym "Kościołem". Kościół to obłuda, czysta polityka, w Watykanie rządzą tylko ludzie, kierowani swoimin popędami. Ja nie chodzę do kościoła i nie zamierzam, wstyd mi, że jestem katoliczka. Kiedyś jesli bede miała ochrzcic dziecko to nie zrobie tego w kosciele, pojde gdzies w jakies piekne miejsce i sama przed Bogiem je ochrzcze, ksieza to banda nierobów(nie mowie o wszystkich ale gdzies o 99.99%), ktorym najlepiej wychodzi branie kasy. To tylko ludzie, nic poza tym, mają takie same potrzeby jak my. Szkoda gadac, dlugo by o tym pisać. W każdym razie Bog nie ingeruje w nasze życie, sa tacy ktorzy kochaja Boga a kiedy stanie sie tragedia zaczynają go nienawidzic. Powtarzam, Bog nie ingeruje w nasze zycie, sami je tworzymy, sami nim kierujemy, Bog dał nam wolną wolę. Ludzie zadają pytanie, dlaczego dzieci zaraz po porodzie umieraja, przecież nie zgrzeszyły, to sie nazywa prawem natury i Bóg nie ma tu nic do rzeczy. Wszystko co umieściłam w tym zapisie to tylko i wyłącznie moje zdanie na ten temat. Pozdrawiam [ Dodano: Sro Lis 22, 2006 2:26 pm ] Pan Tadeusz===> To nie Jezus ustanowił kościół, zależy o jakim kościele mówimy, jesli mówimy o kosciele jako wspólnocie ludzi to oczywiście zgadzam się z Tobą ale ludzie kościół postrzegają troche inaczej, zatracają sie w tym wszystkim. Ile rzeczy zostało wypaczonych przez te tysiące lat... Ile rzeczy ukrywa Watykan....prawdopodobnie nigdy sie tego nie dowiemy, to tak samo jak wymyślić samochód na wodę, wiadomo, że takie samochody nie zostaną wprowadzone do procesu produkcji, bo padłaby cała potęga naftowa, nie ma ropy, nie ma pieniędzy, tak samo jest z kościołem, zmienić pozycję kościoła jako instytucji jest równoznaczne z brakiem wpływu pieniędzy na kościoły. Cały świat kręci sie wokół pieniedzy a kościół pływa w górach złota, przepychu, budują nową wieżę babel. Pycha i chciwośc ludzka była jest i zawsze będzie a ksiądz w niczym nie ustępuje "szaremu " człowiekowi.
  2. Wiesz, może to co myśla o tobie ludzie to tylko Twoje wymysły, nie ma w tym nic złego, ludzie chorzy różnie interpretują zachowanie innych. Wiesz ja dawno nie byłam stawiana w takiej sytuacji... ale pamiętam szkołę średnia, kiedy było mi duszno, pociłam się kiedy podchodzili do mnie, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, pociłam się, czułam się jak w klatce, masakra, na studiach jakoś mi lepiej, chociaż te stany deprechy......heh...czasem mam napady paniki, kiedy siedzę w auli na wykładzie ale jakoś mi to zelżało. Nie wiem, czy to wróci, teraz lece na psychotropach i w ogole, teraz biorę Alprox, nie wiem dzisiaj wzielam 5 tabletek, zamroczyło mnie troche. Kończe bo dziwnie mi sie myśli jakoś.
  3. No najgorsze jest to, kiedy najbliżsi mówią Ci takie rzeczy, że jesteś nie warta czegokolwiek, ja ostatnio dowiedziałam się, że gdyby nie matka to ojciec nie dałby mi kasy na studia ( i tak im zwróciłam te pieniądze), bo "wiedział, że będą ze mną takie jaja", on zawsze wszystko wiedział z góry, jaka jestem itd. beznadziejna, za głupia by coś osiągnąć, nauka nigdy nie szła mi najlepiej, nie wiem mam coś takiego, że kiedy siadam do książek to się stresuję, boje sie chyba tego ze sie nie nauczę materiału, nie wiem....teraz mam nieciekawe stosunki z rodzicami, jakoś tak czuje ze nie zdam egzaminu ktory mam 30 listopada, jesli tak bedzie to znowu ojciec bedziemiał racje. A szkoda gadać, napisz czy ty tez zawsze miałaś tak ze starszymi?? Czy kiedy przyniosłaś pałę z kartkówki to panicznie bałaś sie reakcji rodziców, czy też mówili Ci "nie martw się, następnym razem będzie lepiej"?? Wiesz ja zdałam mature, dyplom techniczny zdalam na 5, ja niby taka niepozorna, przeciętna uczennica. Nie wiem, moze faktycznie jestem leniem, zajmuje sie wszystkim tym czym nie powinnam?? Czuję strach przed wkuwaniem .... boje sie ze mi sie nie uda, wiem ze to głupie, nie wiem czy to jest objaw moich zaburzen czy tez czystego lenistwa z mojej strony....tak jak przez całe życie wpajali mi rodzice. Jak jest z Tobą??? napisz coś wiecej, pozdrawiam.
  4. No znam tą dietę...tzn troszkę inna, opartą na diecie Montignaca, łączy sie odpowiednią ilość węglowodanów z białkami, nie je tłuszczy. Je się 5 razy dziennie itd, ja wytrwałam w niej moze z tydzień, mozg mi nawalił i znowu jest jak jest, czasem mam tak ze moge nie jesc przez tydzień, raz chudne 8 kilo a pozniej przybieram na wadze, totalny chaos w mojej głowie. I najlepsze jest to że nie mogę tego ogarnąć. Dobrze, że chociaż Ty czujesz sie dobrze :)) ciesze się z Twojego dobrego humoru i oby tak dalej, całuski i pozdrowienia
  5. Ja nie wierzę.... nie ma czegoś takiego, miłość od pierwszego wejrzenia, miłość do grobowej deski, to wymysły poetów. Ludziom jest łatwiej żyć, kiedy myślą, że coś takiego jest możliwe. A szkoda, świat byłby piękniejszy.
  6. I co jak się teraz czujesz??? minęły Ci te myśli???Napisz cos, pozdrawiam.
  7. korres1===> to weź człowieku usiądź sobie gdzieś wygodnie i przypomnij sobie siebie sprzed 12 laty....co takie to teraz nienormalne Ci się wydaje?? To powiem Ci mądralo, wszechwiedzący supermenie, że ludzie z zaburzeniami psychicznymi zachowuja sie jak dzieci, niby funkcjonują normalnie, uczą się ale maja defekty tego typu, że postrzegaja czasem świat inaczej niż wszyscy i KAŻDY PRZYPADEK JEST INNY. No przecież taki ktoś jak Ty powinien o tym wiedzieć, no przecież tyle już przeszedłeś....hehehe, wiesz chciałabym osiągnąć kiedyś doskonałość tego typu, by móc zrozumieć ludzi, by nie czuć do nich negatywnych emocji, teraz nie mogłam się powstrzymać i dlatego napisałam to co napisałam w stosunku do Ciebie, bo czyż można zrozumieć zachowanie kogoś, kto nie rozumie i nie chce zrozumiec innych, kogoś kto gardzi innymi???Pewnie można ale ja jeszcze tego nie potrafię.
  8. Drogi autorze....nawet nie wiesz co czułam czytając Twoje ostatnie słowa... ( Musisz jednak uwierzyć w siebie, nie mam prawa właściwie tego mówić, bo ja sama w siebie nie wierzę ale piszę Ci tak jak powinno być. Jak mówią, "od miłości do nienawiści krótka droga", tak też może być z Twoją wiarą, wiem, że chciałbyś wierzyć, że jest cos, ktoś kto moze Ci pomóc,jakiś boski pierwiastek, wiem że sie boisz. Tak naprawdę to sam musisz sobie pomóc, nie mówie tu o tym zebys probował sam sie wyleczyc, chodzi mi o to żebyś dopuścił do siebie myśl, że tak naprawdę, my chorzy jesteśmy sami i tylko to czy damy sobie pomóc jest naszą siłą. Bóg Ci nie pomoże, przynajmniej nie tak jak tego oczekujesz. Zasługą Boga może być jedynie to, że jest a Ty w niego wierzysz, a wiara czyni cuda, pod jej wpływem może uwierzysz w siebie, moze zdecydujesz sie na to by wziasc sie za siebie i wkoncu pokonać swoje słabości, pokonać samego siebie. To byłby cud. Nie myśl, że jeśli co niedziele pójdziesz do kościoła, czy zmówisz zdrowaśki to nastepny dzień będzie piękniejszy, może być lepszy ale zawsze bedzie on elementem układanki, której dalej nie będziesz mógł ułożyc. Nikt nie zdejmie z ciebie tego "krzyża" nosisz go i tylko od Ciebie zależy czy kiedykolwiek go zrzucisz. Także widzisz, wiara jest ważna ale czekanie na grom z nieba...to poprostu nierealne. [ Dodano: Wto Lis 21, 2006 1:30 pm ] I jeszcze coś, byłoby obłudą gdybym nie napisała, że też czekam na coś dobrego, czekam ale bez nadziei, może głupio to brzmi.... "wiara matką głupich", nigdy to powiedzenie nie brzmiało dla mnie tak cholernie prawdziwie jak teraz"
  9. Czesc, nie jesteś nierozgarnięty, boże cóż to za okropne słowo!! Wszystko z Tobą ok, tzn pod względem biologicznym ale człowiek to nie tylko mięso. Sam mówisz, że sobie nie radzisz więc dlaczego nie wylądowałeś jeszcze u lekarza???Boisz się??Jakie są tego przyczyny?? Mówię Ci, jesteś normalny ale jak każdy człowiek masz problemy, trafiłeś akurat na te natury psychologicznej. Napisz coś więcej.Pozdrawiam
  10. nic dodać, nic ująć.... [ Dodano: Wto Lis 21, 2006 1:09 pm ] a tak w ogóle to chyba zaraz znowu się pocharatam....30 mam egzamin z psychoanalizy, heheehe, nie moge sie uczyć (właśnie w tej chwili załopotała mi myśl a właściwie głos mojej matki, jestem len patentowany, co to za problem zabrac sie do nauki itd.) pouczyłam sie wczoraj i dzisiaj rano...na tym koniec, pije pifffo ktore nawet nie za bardzo mi wchodzi i czuje sie totalnie rozsypana, na miliony drobnych kawałeczków, ktore da się pozbierać ale już posklejać to nie. Ciężko jest żyć, ciężko pomóc sobie odejść, a jakie jest życie pomiędzy tymi dwoma światami??? Nie żyć i nie umrzeć.... nijak, nie może to zbyt mało dramatyczne określenie...
  11. Wiecie co?? a ja sie dzisiaj prawie poplakalam ze smiechu, bo wlasciwie to nie wiadomo czy tu plakac sie czy smiac. Sniło mi sie, ze jestem u siebie w pokoju a w przedpokoju łazi moja matka i cos tam zrzedzi ze jej sluchac nie moge. Ja nie wiem, w snach zrzedzi, w rzeczywistosci zrzedzi....chyba jak umre to w koncu bede miala swiety spokój. Dobrze ze jest to forum.....pozdrawiam
  12. Tak, boje sie świąt.....boje sie dzisiejszego i jutrzejszego dnia......kupiłam sobie dzis super bluzkę.....nie zaloze jej bo brzydze sie tego ile jem...Boze jakie to wszystko żałosne, ja *********.
  13. Wiesz czasami lepiej jest ustąpić, nie wtrącać się. Wiem, że to trudne, bo ja sama mam długi język i kiedy ktos mnie wkurzy to potrafie dobitnie komus cos powiedziec. U mnie nigdy nie bylo milosci ze strony ojca, matka znerwicowana tez dala mi sie we znaki. A teraz....no cóż moja matka zrzędzi, że nie chodzę do lekarza, zrzędzi, że kazdy powinien chować buty do szafy, zrzędzi, zrzędzi, zrzędzi....a ostatnio mi powiedziala ze o mnie walczy zebym wyzdrowiala.....hehehehe to chyba jakiś żart...ja sie wykańczam przez nia psychicznie a ona mi pierdzieli te farmazony????to juz wole zeby miala wszystko w tylku jak moj ojciec przez cale moje zycie. Ja staram nauczyc sie ich olewac, staram sie usamodzielnic i sie wyprowadzic, wykorzystam ich chociaz pod wzgledem finansowym, niech mi daja na studia, moze w tej kwestii chociaz sie sprawdza. Ty postaraj sie tak samo, olewaj ich, kiedy bierze cie złość i masz ochote kogos zabic....to zacisnij zeby, odwroc sie i poprostu odejdz....wiem to cholernie trudne, bardzo, bardzo.....ja nad tym pracuje i mam nadzieje ze mi sie uda. Życze Ci tego samego, sciskam mocno, Aska.
  14. Ludi ani z duma ani z pogardą....raczej dobrze mi z tym, że...no nie wiem....że wiem że coś mi jest, że jestem pocharatana-pasuje mi to, nie wiem czemu.
  15. Ponoć wiara pomaga ale ja niestety nie mogę Ci doradzić, sam chyba tez nie czujesz potrzeby by leczyć sie poprzez wiarę skoro pytasz o takie rzeczy, bo ktos albo wierzy albo nie. Ja wierzę ale nie praktykuję ale jakoś mi to do tej pory nie pomogło, może dlatego, że wierzę, iż Bóg nie ingeruje w nasze życie. Każdy wierzy w co innego.
  16. Wiem ze mozna schudnąć, kiedys wazylam 60 kilo bylam super. Tylko ze jest jeden problem....ja sie wtedy glodzilam, dzien w dzien katowałam sie myslami o jedzeniu, no i efekt jojo i te sprawy....ktos kto jest normalny, no cóż takiej osobie łatwo jest nie jesc albo jesc z umiarem. Wiesz u mnie to jest tak. Kiedy psychicznie nastawie sie na to żeby zdystansować sie do jedzenia, to powiem Ci, że potrafie jesc normlnie i stosowac diete NŻD ale zawsze, ZAWSZE!! przychodza dni kiedy mimo, że nie jestem głodna to móżg z niewiadomych przyczyn mowi mojemu żołądkowi, że jestem glodna i to w taki sposób, że moge jesc bez konca, mieszac dowolnie produkty (dzem,chleb,sledzie,jogurt,slodycze)...i wiesz co???ostatnim razem kiedy sie nawpierdzielalam tak ze nie moglam chodzic .... dalej myslalam o jedzeniu. U mnie zwiazane jest to z nerwami, czuje sie jak w sieci....w dodatku ddlaczego w zaburzeniach zywienia nie trafilam akurat na anoreksje!!!!!!nawet w tym moim chujowym zyciu los postaral sie by bylo ono jeszcze gorsze.
  17. Witaj:))) Wcale sie nie uzalasz nad soba, poprostu musisz dać upust swoim emocjom. Ciesze się, że pierwszy swoj post umieścilas wlasnie na moim topiku, choc wolałabym oczywiście, żeby ludzie nie mieli takich problemów. Czy tez tak masz, ze po kłótni matka czy ojciec mowia Ci, ze to dla Twojego dobra, ze Cie kochaja itd.???ja tak mam i czuje sie jak ostatnie zero, czuje sie winna i jeszcze bardziej nienawidze i brzydze sie moja rodziną. Dookoła niech cały swiat wie ze cos mi jest ale nie oni. Pisz droga forumowiczko, płacz, rob wszystko by bylo Ci lżej. Dawaj czasem znak, że żyjesz, może akurat ktoś Ci pomoże??a może Ty pomożesz komuś???:) Pozdrawiam gorąco.
  18. Hahahaha..... no cóż ale chyba wiesz, że człowiek je by żyć a nie żyje by jeść....moje życie niestety kreci sie wokół jedzenia....mam zaburzenia żywienia i wierz mi- to nałóg, jak alkoholizm. Czasem jem jak bulimiczka ale z powodu bólu nie umiem zwrócić jedzenia. To ohydne.
  19. wiem, że nie chodzi o rozbawienie ale jednak był w tym jakis pozytywny akcent...tzn w tej twojej wypowiedzi....no cóż żyj i baw się......musze najpierw stanac na nogi....pozdrawiam i sciskam mocno
  20. Że się najadłam i że nie potrafię tego zwrócić...naprawde, czuję się w takich momentach jak totalne zero, jak przegrana. Szkoda gadać...
  21. Dobre, dobre.... wiesz chciałabym to zrobic....tylko, że dzisiaj mi matka znowu napisała, że mnie kocha itd. Czuję się teraz podle i w ogóle winna, nienawidze tego uczucia....ale masz racje, pierdolne kiedyś drzwiami bo żyć tu się nie da... całuski i dzieki.....rozbawiłeś mnie :D
  22. a ja sie znowu najadłam...mam ochote pojsc do toalety i to wszystko zwrocic....pamietam jednak jak to mnie bolalo kiedy to kiedys robilam....bede wiec trzymac to w sobie i czuć się jak ostatnie zero.
  23. Wiem o czym mówisz.....zostaw go. Jeśli go nie kochasz to go zostaw, tak będzie lepiej i dla Ciebie i dla niego. Wierz mi......ja przez to wszystko przeszlam i mimo, że nie jestem już z nim to dalej mam wieczorami takie napady samotności, tydzień temu nawet napisalam do niego smsa ze moze sie postaramy i wrócimy do siebie, napisał mi ze wszystko jest mozliwe i zebym napisala kiedy chce sie spotkać.......do tej pory mu nie odpisalam....tak bedzie lepiej, szanuje go i nie chce zeby byl dla mnie tylko kims dzieki komu bede czula ze nie jestem sama....ja go juz nie kocham ale korci mnie zeby do niego wrócić. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będe potrafiła od niego odejść... Może i Ty dojrzejesz do pewnych spraw, przejrzysz na oczy i spokojnie dojdziesz do wniosku, że choć to cholernie trudne.....to tak poprostu trzeba...Ja nie wiem co bedzie ze mna, czy bede sama do konca zycia, Ty też nie możesz być pewna tego co Cię czeka w przyszłości. Czasami trzeba podejmować takie decyzje... to życie a nie bajka.
  24. Wiem że sie martwi ale ja nic od nich nie chcę, chcę świętego spokoju, sama zdecyduję, czy mam iść na terapię, nikt mi nie będzie mówił co mam robić i nawet oni nie mają prawa, nawet jesli sie martwia, grozić mi ze mnie ubezwłasnowolnią, przecież to jakaś bzdura!!!! Nie wiem, czy ktoś z was tak miał ale ja brzydzę się tego, że moi rodzice wiedzą, że cos ze mna jest nie tak, poprostu to takie uczucie....głupio mi troche a to wszystko przesiąknięte jest tak cholerną niechęcią do nich.....ze to przerażające ze w ogóle dziecko może czuć cos podobnego do rodziców. Mają za swoje....to oni mnie wychowywali, pieczołowicie i starannie pracowali latami nade mną, widać czym teraz jestem. Lusi===> Gadałam wiele razy z matką, możesz jej coś powiedzieć, by ta później mogła wykorzystać to przeciwko Tobie. Teraz albo sie stad wyprowadze albo strzele sobie w łeb, innej możliwości nie ma.
  25. że matka chce mnie ubezwłasnowolnić????może faktycznie jestem jakas nienormalna a ludzie wokół mnie (np. moja matka) sa jak najbardziej normalni??? czy ja juz nie moge sobie pojsc na impreze??nie moge sie zdenerwowac zeby wszyscy nie mysleli ze to objaw tego ze nie biore lekow albo tego ze jestem chora???zdrowi ludzie chyba tez sie denerwuja nie????a moze nie!!!! to dlaczego do jasnej cholery nie moge o sobie decydowac!!!teraz np jestem na kacu bo wczoraj zapragnelam kontaktu z ludzmi i dlatego poszlam napic sie z ludzmi z roku. To ze sie wk**** czasami to tez jest jakies nienormalne????niech w koncu wszyscy zostawia mnie w spokoju, jestem dorosla i moge sama o sobie decydowac czy to takie trudne do zaakceptowania????Teraz matka patrzy na mnie przez pryzmat choroby, mam tego dosc. Nie moge sobie wyjsc ze znajomymi do klubu, bo oczywiscie juz chlam wódke(zdaniem mojej matki), nie moge sobie wyjechac poza miasto bo juz "musze w********** z domu" jesli to zrobie (tak mowi moja matka), to przepraszam bardzo.....wiem ze normalnosc to pojecie subiektywne ale ja sie pytam.....DO JASNEJ C******!!!!!KTO JEST BARDZIEJ NORMALNY, JA CZY ONI?????K****!!!!! (sorry za przeklenstwa ale sie aktualnie wkurzylam, moze chociaz tutaj potraktuja mnie jak normalna) (dop*Dark) Czarownico, ostrzeżenie za wulgaryzmy
×