Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzytkownik1526944773

Użytkownik
  • Postów

    164
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez uzytkownik1526944773

  1. Powaga. I chyba ma rację, bo zarówno w jednym przypadku jak i drugim nie odczułem żadnych zmian oprócz psychicznego "uzależnienia" od spania na nich.
  2. No wiem, ale lekarz mi mówił, że "w razie czego" trittico można odstawić z dnia na dzień. To samo mianseryna.
  3. Brałem mirtę. Właśnie 30 mg. Z 2 miesiące temu przerwałem, bo spowodowała to, że zamknąłem się w sobie, więc przesiadka na trazodon. A, że miałem jeszcze 2 tabletki mirty, to skorzystałem z jednej, aby się wspomóc. Błąd. Co jak co, ale jak widać łączenie tych dwóch akurat nie jest dobrym rozwiązaniem. Też wiele już łączyłem (akurat z lekarzem, a nie sam ), testowałem itd. Nigdy takich sensacji. Najlepiej wspominam mianserynę, ale przytyłem 30 kg... do tego stopnia, że kręgosłup nie dawał rady. Udało mi się zgubić 10 kg, jest OK. Nie chcę do niej wracać właśnie z powodu tycia i nerwowości za dnia (to samo mirta). Po kwetiapinie (25-50mg) miałem gonitwę myśli i horrory takie, że cały dzień się psychicznie przez to źle czułem. Zawęża się trochę "kompendium" dostępnych leków korygujących sen... chyba jeszcze dam trochę czasu trazodonowi na spokojnie.
  4. Ja pierdziele. Odstawiłem numer. Nie brałem kilka dni trazodonu i nie mogłem zasnąć, więc zapodałem od razu 100 mg i dorzuciłem 15 mg mirtazapiny, aby się w końcu wyspać. I co? Najgorsza noc od bardzo długiego czasu. Na początku mnie zmuliło, żeby za jakiś czas prawie wykorkować. Serce waliło jak oszalałe. Wypieki na twarzy. "Słyszałem" telewizor, który był wyłączony (normalnie jak haluny jakieś), jakieś takie dziwne zagubienie czy odrealnienie (nie wiedziałem, że ja to ja - tylko tak to mogę opisać), gonitwa myśli, zlany potem i tak do 7 rano. Tak fatalnej nocy nie było kilka lat. Koniec eksperymentów...
  5. Tak właśnie kiedyś na mnie to działało Dzisiaj 150mg i spać się nie da, więc odstawiam i nic nie będę brał (oprócz metoprololu). Podejmuję kolejną próbę bez leków i przy całkowitej abstynencji (nawet 1 piwka w weekend). Może to alkohol namieszał w bezsenności.
  6. Do jakiej dawki działa nasennie? Biorę 150 mg i dalej spać nie mogę Kiedyś do 75 mg mnie "transportowalo" do rana...
  7. Za to właśnie dostałem opier*ol od lekarza Ale też mu powiedziałem, że nie da się tak sztywno leczyć, bo co pacjent, to inne reakcje na różne dawki. Jedynie chyba SSRI trzeba trzymać dawki. Także ja w sumie tez leczę się przez internet pod opieką lekarza. Idę na kontrolę i mówię tylko co odstawiłem, dopasowałem, a co zacząłem brać (do czego wróciłem). Lekarz tylko kiwa głową, no bo jak tu leczyć skoro świadomy pacjent zaczyna bawić się dawkami. No, ale płacę, więc jakoś to znosi i mnie jeszcze nie wypieprzył ;)
  8. U mnie mirtazapina (30 mg) spowodowała zamknięcie się w sobie. Prawie działalność położyłem z tego powodu. 3 miechy dałem radę i przerwałem. Obecnie trazodon 150 mg (brałem go 7 lat temu przez rok). Ale i tak najlepiej wspominam mianserynę jeśli chodzi o promowanie i jakość snu.
  9. Ja jestem znowu na trazodonie (pierwszy raz w 2007 roku przez rok brałem). Ale najlepsze sny były na mianserynie. Nawet mirtazapina nie daje tego co mianseryna. Zresztą mirtazapina jest gorsza jeśli chodzi o promowanie jakości snu. Trazodon zresztą też jak się porówna do mianseryny. Natomiast kwetiapina (25-50mg - niskie dawki nasenne) powoduje horrory (zdarzyło mi się nawet, że w nocy się budziłem zapłakany - WTF!). Mianseryna nigdy nie powodowała "złych doświadczeń" podczas snu - no i efekt 5D w snach był piękny. Zamiast pracować to człowiek czekał tylko na wieczór, aby powtórzyć podróż i doświadczenia Niestety, stosunkowo szybko się kończy bajka ze snami
  10. uzytkownik1526944773

    Czołem

    Czołem Kochani, Wróciłem tutaj po prawie 2 latach przerwy? Chyba tylko admin mógłby zerknąć kiedy opuściłem ten rejon W każdym bądź razie udało mi się wrócić pod ten sam login. Cały czas miałem huśtawki, ostatnio się rozsypałem prawie całkowicie - do tego stopnia, że ogólny dał mi skierowanie do szpitala psychiatrycznego (nie zrealizowałem, bo nie było potrzeby - o czym niżej) Powodem fatalnej kondycji była CAŁKOWITA, 2-tygodniowa bezsenność wywołana nadciśnieniem, przez 2 tygodnie miałem w graniach 150/115, dzień przed wizytą skoczyło do 195/115 (rozkurczowe powodowało fatalną kondycję). Dodam, że podczas nadciśnienia nie reagowałem ani na trazodon ani na mirtazapine ani nawet na zopiklon - pierw myślałem, że może wątroba padła i nie potrafi metabolizować jak należy. Moje normalne ciśnienie, to ~ 100/60 (+/- 10) stąd taka reakcja. Od ogólnego dostałem tabsy pod język (captopril) w razie takich "przełomów ciśnieniowych" i wszystko w zasadzie wróciło do normy, leki zaczęły działać ponownie (wyłącznie usypiają, nie odczuwam jakoś specjalnie działania antydepresyjnego - a co biorę teraz? O tym niżej). Natomiast jest problem, wpadam non stop w ostre stany depresyjne, izoluje się, itd. Nie podoba mi się to. Jadę obecnie na mirtazapinie (30mg) z 4 miesiące. Wcześniej miałem kontakt z mianseryną (90mg), citalopramem (20mg), sulpirydem (chyba 100 mg), kwetiapiną (25-50 mg), trazodonem (nie pamiętam ile, albo 75 albo 150 mg), alprazolamem (wpadłem w sidła i brałem to gówno półtora roku (ok. 2-3 mg / dobę - ale rzuciłem w ciągu półtora tygodnia(!!) - zapytacie jak? miałem ogromne ciśnienie, aby przestać brać wszystko, bo wylądowałem na kardiologii inwazyjnej w zupełnie innym mieście z zapaleniem osierdzia i serca - przyczyna formalnie idiopatyczna, ale nieoficjalnie LEKI i ich nadmiar (toksyczne)). Albo mam wrażenie albo mirta jeszcze bardziej mnie zamknęła w sobie. Czy ktoś podobnie przechodził kurację tym środkiem? Dodam, że od dzisiaj postanowiłem rozbić to na 2 dawki (rano i wieczorem), aby wyciszenie nie trwało tylko wieczorem. -- 18 sty 2014, 20:25 -- Problem rozwiązany. Mirtazapina odstawiona, włączony trazodon (100 mg) i w kilka dni mam mega kopa do życia. Także przy nerwicy mirtazapina to bagno.
×