Skocz do zawartości
Nerwica.com

Inga_beta

Użytkownik
  • Postów

    2 735
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Inga_beta

  1. Jeżeli komuś wiara pomaga bardziej niż psychoterapia to niech się leczy wiarą. Ja na psychoterapii uwalniam się od tych wszystkich lęków nabytych w kościele.
  2. Upatrywanie zbawienia w słowach terapeuty - brzmi smutno. A dla mnie wesoło. Bóg który potępia, zakazuje, nakazuje, straszy piekłem, zabrania i obserwuje, w przeciwieństwie do terapeuty który pomaga wydobyć się z cierpień i sprawia że życie staje się coraz przyjemniejsze.
  3. Ja kiedyś, gdy się bardzo religią interesowałam, czytałam w jakieś książce religijnej, że spowiedź działa tak że Bóg wybacza grzechy i nie musi się za nie iśc do piekła. I po to jest spowiedź aby było to wybaczenie i wyrwanie z piekła. Ale i tak za każdy grzech trzeba odcierpieć w czyśćciu.
  4. Kolejnym dogmatem wiary Kościoła katolickiego jest nauka o piekle. W najnowszym Katechizmie czytamy: „Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki — ogień wieczny. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga” (Art. 1035). W przypisach do powyższego stwierdzenia Kościół katolicki odwołuje się do wcześniejszych postanowień i dekretów soborowych, co oznacza, że nauka o piekle, w całej swojej rozciągłości, pozostała niezmienna. Źródła katolickie podają więc, że piekło jest miejscem wiecznych mąk, a zarazem stanem duszy, zaś męki piekielne są nad wyraz straszne. Obok kary polegającej na niemożności oglądania Boga — potępieńcy otoczeni są wciąż złymi duchami, pogrążeni są w ogniu, a jednocześnie znoszą straszliwe katusze natury duchowej. Ks. prof. Franciszek Spirago pisze: „Ogień piekielny nie niszczy i nie spopiela palonych przedmiotów, owszem, konserwuje je, jak sól potrawy (Marka 9:48); nie świeci, gdyż w piekle panują ciemności (Mateusza 22:13) i nie grzeje, gdyż w piekle panuje niezmierne zimno. Natomiast piecze ogień piekielny (stąd wyraz: piekło) i to znacznie boleśniej niż ogień ziemski”. „Nasz ogień zimnym jest w porównaniu do ognia piekielnego” (św. Wincenty Fer., „Katolicki katechizm ludowy”, cz. I, str. 399). I jeszcze jedno stwierdzenie Kościoła: „Istnienie kar piekielnych wskazuje z przeraźliwą pewnością, że Bóg jest sprawiedliwy i że ta sprawiedliwość pozostaje w nierozłącznej jedności z Jego dobrocią” (Leon Rudloff „Mała dogmatyka dla świeckich”, str. 139).
  5. Z tego co pamietam to jest grzechem ciężkim do 18 roku zycia a potem już lekkim. Pamietam że my baliśmy się palic przed 18 rokiem życia ze względu na ten grzech. Dopiero potem próbowaliśmy. Ha, ha, ha, Inga_beta, powinnaś być prawniczką, to Twoje powołanie. Najlepiej prawo podatkowe. Dlaczego? Tego uczył nas ksiądz na religii. Tak samo jest z piciem, do 18 roku życia to grzech ciężki a powyżej 18 roku to grzech lekki. Zresztą wszystkie te grzechy są wymienione w książeczce do I komunii św.
  6. Z tego co pamietam to jest grzechem ciężkim do 18 roku zycia a potem już lekkim. Pamietam że my baliśmy się palic przed 18 rokiem życia ze względu na ten grzech. Dopiero potem próbowaliśmy.
  7. I wszystko na ten temat: Irvin Yalom- Dar terapii ROZDZIAŁ 76 Terapia poznawczo-behawioralna wcale nie jest taka świetna... czyli: nie bój się czarnego luda skuteczności Pojęcie EVT (empirically validated therapy - terapii po¬twierdzonej empirycznie) ma ostatnio niebywały wpływ - jak dotychczas wyłącznie negatywny - na dziedzinę psy¬choterapii. Wiele instytucji świadczących usługi w dziedzi¬nie opieki zdrowotnej autoryzuje wyłącznie terapie, które uzy¬skały empiryczne potwierdzenie skuteczności, co w praktyce oznacza krótkoterminową terapię behawioralno-poznawczą. Szkoły wyższe, w których zdobywa się stopień magistra i dok¬tora w dziedzinie psychologii, zmodyfikowały swoje progra¬my tak, by się skoncentrować na nauczaniu terapii potwier¬dzonych empirycznie; egzaminy licencyjne obmyślono tak, by dawały gwarancję, że psychologom należycie wpojono wiedzę o wyższości terapii potwierdzonej empirycznie nad wszelkimi innymi jej formami; a najważniejsze federalne in¬stytucje finansujące badania w dziedzinie psychoterapii szcze¬gólnie przychylnym okiem patrzą na badania nad terapią potwierdzoną empirycznie. Wszystkie te zmiany są dysonansem dla wielu wyspe¬cjalizowanych, doświadczonych klinicystów, którzy dzień w dzień mają do czynienia z administratorami służby zdro¬wia, nalegającymi na stosowanie terapii potwierdzonej em¬pirycznie. Szczególnie obawiają się oni naukowych „dowodów" na to, że ich własne podejście jest mniej skuteczne od metod, które oferują młodsi (i tańsi) terapeuci, stosujący zdumie¬wająco krótkotrwałą, podręcznikową terapię poznawczo-behawioralna. Stare wygi w głębi duszy wiedzą, że to pomył¬ka, podejrzewają jakieś sztuczki, nie mają jednak odpowiedzi opartej na dowodach, na ogół więc kładą uszy po sobie i robią swoje w nadziei, że koszmar przeminie. Ostatnio niektóre metaanalityczne publikacje przywra¬cają pewną równowagę. (Opieram się tu głównie na znako¬mitym przeglądzie i analizie Westona i Morrison46). Przypo¬minam klinicystom, że terapia o niepotwierdzonej wartości nie jest terapią bezwartościowe. Badanie, jeśli chcemy zdobyć na nie fundusze, musi mieć czysty schemat - porównywalny ze schematem badań nad skutecznością leków. Trzeba mieć „czy¬stych" pacjentów (to znaczy takich, którzy mają tylko jedno zaburzenie i żadnych objawów jakiejkolwiek innej grupy dia¬gnostycznej - rodzaj rzadko spotykany w praktyce klinicz¬nej), zastosować krótkoterminową interwencję terapeutyczną oraz powtarzalną, najlepiej ujętą w formie podręcznikowej (to znaczy taką, którą można zredukować do pisemnej in¬strukcji, wyszczególniającej wszystkie kolejne kroki) proce¬durę leczenia. Tego rodzaju wzorzec zdecydowanie fawory¬zuje terapię poznawczo-behawioralna i wyklucza terapie bar¬dziej tradycyjne, oparte na bliskim (improwizowanym), wy¬magającym autentyczności i skoncentrowanym na „tu i te¬raz", spontanicznie się rozwijającym związku między pacjen¬tem a terapeutą. W badaniach nad terapiami potwierdzonymi empirycz¬nie czyni się wiele fałszywych założeń: że długotrwałe proble¬my poddają się terapii krótkoterminowej; że pacjenci mają tylko jeden dający się określić objaw, który potrafią dokła¬dnie opisać na początku terapii; że elementy skutecznej tera¬pii można od siebie pooddzielać i że podręcznik zawierający systematycznie opisaną procedurę terapeutyczną pozwala osobom minimalnie wyszkolonym skutecznie stosować psy¬choterapię. Analiza wyników terapii potwierdzonej empirycznie (Weston i Morrison) wskazuje, że efekty są znacznie mniej imponujące, niż się ogólnie sądzi. Rzadko się przeprowadza badania uzupełniające po roku, a po dwóch latach - prawie nigdy. Wczesna pozytywna reakcja na terapie potwierdzone empirycznie (występująca po każdej niemal interwencji tera¬peutycznej) doprowadziła do powstania spaczonego obrazu skuteczności. Zdobycze nie utrzymują się długo, a procent pacjentów, którzy osiągnęli trwałą poprawę, jest zadziwiają¬co niski. Nie ma dowodu, że trzymanie się podręcznikowej instrukcji koreluje dodatnio z poprawą - w rzeczywistości są dowody na coś przeciwnego. Ogólnie rzecz biorąc, wnio¬ski z badań nad terapiami potwierdzonymi empirycznie wy¬chodzą daleko poza zebrane świadectwa naukowe. Prowadzone „w naturze" badania nad praktyką kliniczną dowodzą, że terapia krótkoterminowa wcale nie jest taka krótko¬terminowa: klinicyści stosujący tę formę leczenia spotykają się z pacjentem znacznie więcej razy, niż podają raporty badaw¬cze. Z badań wynika (eo nikogo nie dziwi), że w ostrych zabu¬rzeniach można ulgę przynieść szybko, natomiast zaburze¬nia przewlekłe wymagają znacznie dłuższej terapii, najdłużej zaś się leczy zmiany charakterologiczne. Nie mogę się powstrzymać od jeszcze jednej złośliwości: mam silne przeczucie (potwierdzone jedynie anegdotycznie), że gdy terapeuta stosujący terapię potwierdzoną empirycz¬nie sam potrzebuje terapii, nie szuka terapii poznawczo-be-hawioralnej, lecz się zwraca do bardzo dobrze wyszkolone¬go, doświadczonego, terapeuty psychodynamicznego, który nie stosuje podręcznika.
  8. Ja kiedyś byłam bardzo religijna i też czytałam dużo książek o tym za co mozna pójśc do piekła. A do piekła dostać sie jest bardzo łatwo. wystarczy popełnić grzech ciężki i nie żałować za niego, nie wyspowiadać się z niego. Trudno jest też poznać czy ten grzech jest ciężki czy nie. Ja się bardzo bałam że zapomnę sie z jakiegoś grzechu ciężkiego wyspowiadać i wtedy pójdę do piekła. Ciągle żyłam w tym lęku przed piekłem. A księża straszyli taką lekką ręką. I ciągle przypominali że życie jest krótkie a potem czeka nas życie wieczne, na które tu na ziemi trzeba zarobić. Żyłam w ciągłym poczuciu winy że nie potrafię spełnić tych wszystkich zasad religijnych i nie potrafię nie grzeszyć. No bo co z tego że się spowiadałam jeżeli potem robiłam to samo? -- 13 cze 2014, 08:10 -- sebka, Mnie też zawsze bardzo to bolało i czułam że Bóg jest taki niesprawiedliwy, że ci wszyscy z innych religii bedą musieli iść do piekła, tylko za to że nie urodzili się katolikami. Albo ci którzy nigdy się nie zetknęli z religią katolicką, nie zostali ochrzczeni nie będą mieli dostępu do Boga. Bo najnowsza wersja jest taka że oni jednak nie pójdą do piekła tylko w jakieś osobne miejsce. A najgorsze jest dla mnie to że samobójcy idą do piekła. A ja sama byłam na skraju samobójstwa i nie rozumiałam dlaczego mam iść za to do piekła jeżeli ja tak naprawdę nie chcę umrzeć tylko nie daję rady wytrzymać z powodu cierpień.
  9. Zakuta głowa, wąskie horyzonty, tępota, dyskusja metodą wywyższania się, dążenie do poniżenia dyskutanta, brak rzeczowych argumentów, nie odpowiadanie na pytania, przekonanie o własnej nieomylności, brak własnych ocen. Ciągle wchodzę w dyskusję z takimi ludźmi, bo mi przypominają rodziców. Konczę tę dyskusję bo mi kontakty z takimi ludźmi tylko szkodzą.
  10. I pewnie szpitale psychiatryczne wypełnione są pacjentami z zaburzeniem dyssocjalnym. Ty nawet nie wiesz co to jest ciężkie zaburzenie. A najcięższe to psychopatia bo w ogóle nie wyleczalne? -- 12 cze 2014, 12:16 -- Na z.o. się nie choruje. jeżeli sie nie choruje to sie i nie leczy. To dlaczego się na to leczysz?
  11. Znalazłam coś takiego: http://www.rcpsych.ac.uk/healthadvice/translations/polish/terapiapoznawczo-behawioralna.aspx Skuteczność terapii CBT Terapia CBT jest jedną z najskuteczniejszych metod w leczeniu zaburzeń, w których głównym problemem są lęki napadowe lub depresja. Jest to najskuteczniejsza kuracja psychologiczna w przypadkach depresji o łagodnym lub średnim natężeniu. Skuteczność terapii CBT w wielu rodzajach depresji jest taka sama, jak przy stosowaniu środków przeciwdepresyjnych. Nic tu nie pisze o skutecznośći tej terapii w przypadku zaburzeń osobowośći -- 12 cze 2014, 11:52 -- Czym jest terapia poznawczo - behawioralna Powiązanie miedzy myślami, emocjami i zachowaniami wykorzystuje się w terapii na wiele sposobów – miedzy innymi poprzez szczegółową analizę sytuacji trudnych, kiedy terapeuta razem z klientem próbuje odkryć myśli automatyczne, które poprzedziły wystąpienie silnej reakcji emocjonalnej To cytat z artykułu. Na ostatniej terapi terapeuta dopytywał mnie co czuję aktualnie. Udało mi się odkryć że czuję się z nim jak z rodzicami. A on pytał jakie mam uczucia. Nie potrafiłam odpowiedziec co czuję. Czułam się źle, chciałam stamtąd uciec ale nie potrafiłam określic co to są za uczucia. I w takiej rozmowie minęły mi 2 godziny. Nie potrafiłam określić jakie mam uczucia do swoich rodziców bo czułam się śćiśnięta, czułam się źle i nie wiedziałam co ponadto czuję. Mój lęk przed rodzicami jest tak duży że wyparłam wszystkie emocje z nimi związane. Nie widzę tu niczego co mogłaby mi zaoferowac w tej sytuacji terapia CBT
  12. Silna kontrola jedzenia, wagi po to aby odwrócić uwagę od czegoś trudniejszego - tak to widzę. Na pewno jest to zaburzenie.
  13. Imipramina, Po co mi znów zadajesz te same pytania? Już ci wcześniej na nie odpowiedziałam.
  14. Uwierz mi że ja w psychoterapii siedzę ponad 6 lat i wiem co mówię. Natomiast jeśli chodzi o leczenie osób ciężko zaburzonych, wtedy najskuteczniejsza jest właśnie terapia schematów, Nie odpowiedziałeś na pytanie jak taką metodą należy leczyć np. osoby z cięzkimi zaburzeniami schizotypowymi ( ja mam takie zaburzenie + rozszczepienie psychiki) Jaki jest sens w przeżywaniu tego jeszcze raz? Nie wiesz po co w terapii psychodynamicznej wraca się do dawnych przeżyć i jeszcze raz ale teraz świadomie się je przeżywa Nie wiesz jak radzić sobie w przypadku gdy pacjent nie ma emocji i nie pamięta swoich traum. Nie wiesz dlaczego na oddziale zaburzeń osobowośći stosuje się akurat metodę psychodynamiczną a nie metody behawioralne, które wg ciebie tak rewelacyjnie nadają się do leczenia cięzkich zaburzeń Trzeba nauczyć się nowych wzorców zachowań, myśli, emocji, a więc czegoś bardziej praktycznego, ułatwiającego funkcjonowanie na różnych płaszczyznach życia. Nie wiesz że właśnie tego uczą się pacjenci na terapii psychodynamicznej Z czystej ciekawości jeszcze. Podaj mi proszę jakiekolwiek dane na temat efektywności Twojej ulubionej terapii w leczeniu os. schizotypowej i schizoidalnej. Proszę bardzo. Ja jestem takim przykładem bardzo dużej skutecznośći tej metody. Zmiana w stosunku do tego jaka byłam na pocżatku terapii jest ogromna chcociaż moję zaburzenie należy do najcięższych do wyleczenia ( ze względu na to rozszczepienie) niż Twoje kurczowe trzymanie się swojego zdania bez ŻADNEJ wiedzy merytorycznej. Na czym oparłeś swoją opinię? Gdzie widzisz ten brak wiedzy merytorycznej? Nie znoszę analizowania i rozkładania dosłownie wszystkiego na czynniki pierwsze. No i mamy przyczynę oczerniania metody psychodyn. a wynoszenia pod niebiosy behawioralnej. To są twoje osobiste uprzedzenia a nie obiektywne przesłanki. Tobie taka metoda nie odpowiada więc wyszukujesz wszystkiego co umniejsza jej wartość. -- 12 cze 2014, 07:45 -- Ale najgorsze jest w tym że innych zniechęcasz do tej metody pisząc o niej nieprawdę. -- 12 cze 2014, 08:07 -- Ta wypowiedź śwaidczy o tym jak ty mijasz się z prawdą. Wprawdzie nie otwiera mi sie tamten link do badań, więc nie mogę sprawdzić w którym roku zostały przeprowadzone ale to jest dalsza część mojej wypowiedzi na temat badań 1. Snyder i Wills w 1989 porównali skuteczność terapii psychodynamicznej i terapii poznawczo behawioralnej w psychoterapii par. Poprawę odnotowano u 63% par leczonych za pomocą terapii behawioralnej i u 73% par poddanych terapii psychodynamicznej. Problemy małżeńskie udało się rozwiązać u 55% par poddanych terapii behawioralnej i u 40% par poddanych psychoterapii psychodynamicznej, jednak badania kontrolne przeprowadzone po pół roku od zakończenia terapii pokazały, że obydwa rodzaje interwencji dały podobne rezultaty (efektywność terapii psychodynamicznej wzrosła w tym okresie), a przeprowadzone po czterech latach, pokazały, że stan relacji małżeńskich u 42% par uczestniczących w terapii behawioralnej i u 52% w terapii psychodynamicznej uległ poprawie. Równocześnie pogorszył się stan u 39% par poddanych terapii behawioralnej i u 10% par poddanych terapii psychodynamicznej. Znacząco więcej par leczonych przy użyciu terapii behawioralnej rozwiodło się (38%) niż par poddanych terapii psychodynamicznej (3%). Pary, wobec których zastosowano terapię psychodynamiczną, prezentowały wyższy poziom przystosowania małżeńskiego niż pary poddane terapii behawioralnej I te badania nie zostały przeprowadzone w latach 60 tych tylko w 1989 roku. -- 12 cze 2014, 08:13 -- W temacie z.o. oraz psychoterapii siedzę dobre ponad 5 lat i uwierz mi, wiem co mówię. A co robisz na tym forum jeżeli od tak dawna się leczysz? Czyżbyś nadal był chory? Twoje metody nie skutkują?
  15. Pisałam o cięzkich zaburzeniach czyli o przypadku gdy pacjent nie pamięta swoich traum ani nie ma uczuć czy emocji. Jest wyparty. Przypadki osób schizoidalnych lub schizotypowych u których zaburzenia pochodzą z okresu niemowlęcego. Co im te terapie mają do zaoferowania? -- 11 cze 2014, 21:03 -- Samo grzebanie w przeszłości nie uleczy Czy to jest twoja wiedza na temat terapii psychodynamicznej? Bo jeżeli tak to chyba nie mamy dalej o czym dyskutować. Natomiast twoje przekonania na temat nurtów terapeutycznych biorą się z towjej niewiedzy. Gorąco polecam abyś cokolwiek przeczytał na temat terapii psychodynamicznej.
  16. Terapia poznawczo-behawioralna (ang. CBT – Cognitive Behaviour Therapy) to forma psychoterapii, w której najważniejsza się analiza myśli i przekonań dotyczących świata, nas samych i innych. Sposób w jaki myślimy o konkretnych sytuacjach (jakie nadajemy pewnym zdarzeniom znaczenie), wpływa na to jak się czujemy, jak się zachowujemy i jak reaguje nasze ciało. CBT głównie koncentruje się na " tu i teraz ", czasem jednak trzeba cofnąć się do przeszłości. Często nasze myśli są powtarzającymi się wzorcami czy schematami. Zmiana schematów poznawczych może poprawić nasze samopoczucie i zwiększyć zdolności do radzenia sobie z trudnościami. Jak sobie wyobrażasz leczenie cięzkich zaburzeń osobowości taką metodą?
  17. A badania które zamieściłam i które przeczą temu co piszesz?
  18. W dziale o psychoterapii jest wątek pod tytułem - psychoterapia psychodynamiczna. Tam zamieściłam te badania. Wiesz jak to mówią- co nagle to po diable. Procesów psychicznych nie da się przyśpieszyć tylko dlatego że ktoś u góry, z zarzadzających, chciałby zmniejszyć koszty psychoterapii i dlatego wprowadza się terapie "szybkoterminowe". -- 11 cze 2014, 12:02 -- Domyslam się że ty chorujesz na BPD i leczysz się jakąś metodą krótkoterminową? -- 11 cze 2014, 12:05 -- Co do terapii schematów, to niedawno tu opisywała ją forumowiczka "będzielepiej', chorująca na BPD. Oczywiście terapia była nieudana.
  19. DelRey25, Ja mam zaburzenia osobowośći i chodzę na terapię psychodynamiczną która jest metodą najskuteczniejszą w przypadku zaburzeń osobowości, co potwierdzają badania. Z jakiego powodu terapia psychodynamiczna jest przeżytkiem?
  20. Masz takie jakie sama kiedyś tu wymieniłaś.
  21. To swoje zaburzenie ktore nam tu przedstawiasz, raz wypowiadając się jako osoba wszystkowiedząca na tematy psychologiczne a drugi raz mówiąca z pokorą że się nie znasz na zaburzeniach osobowośći, też jest wyleczalne metodą psychoterapii. Ale do tego oprócz samej chęci wyleczenia konieczna jest zdolnośc do autorefleksji, a tego może ci brakować. Masz ewidentnie zaburzoną osobowość, a nie nerwicę.
  22. Jeżeli psychoterapia odpada to została ci tylko autoterapia. Ewentualnie leki. Jest wiele książek psychologicznych zawierających rady, opis jak samemu wychodzić z nerwicy. Jest tam podanych wiele sposobów. Nie da się tego szybko załatwić. Trzeba szukać, czytać, wgłębiać się w siebie, analizować, poznawać siebie. Oprócz tego możesz się nauczyć metody EFT, nauczyć się pracy z afirmacjami oraz metody TRE.
  23. Jednak zmieniłaś to co tam pisało tak aby dopasować to do swoich poglądów. A tam pisze tak: Zaburzenia osobowości to, mówiąc potocznie, trudny charakter. Albo taki charakter, który powoduje kłopoty w życiu. Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders - 5, (DSM-5) zwany biblią psychiatryczną, definiuje zaburzenia osobowości, jako trwały wzorzec wewnętrznych doświadczeń i zachowań, mocno odbiegający od standardów danej kultury. Zakłócony może być wymiar poznawczy, afekt, kontrola impulsu albo interakcje z ludźmi, do tego stopnia, że osoba cierpi albo gorzej funkcjonuje w pracy i kontaktach z innymi. Definicja zaburzeń osobowości się nie zmieniła. Zmieniła się tylko w twojej głowie, po to abyś nie musiała uznać że twoje zaburzenie osobowośći jest wyleczalne za pomocą psychoterapii. Zrobisz wszystko aby tej informacji do siebie nie dopuścić.
  24. Erriko, Masz tylko problem z odczuwaniem emocji? Poza tym dobrze radzisz sobie w życiu? To twój jedyny problem?
×