Skocz do zawartości
Nerwica.com

Inga_beta

Użytkownik
  • Postów

    2 735
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Inga_beta

  1. Masz rację, gdy się jest chorym to takie zdolnośći nie pomagają tylko przeszkadzają a rozwijanie ich jest niebezpieczne, bo odrywa od rzeczywistośći. Ja nieraz marzyłam aby miec jakieś nadprzyrodzone zdolności ale dobrze że ich nie mam bo dzięki temu łatwiej mi będzie się nauczyć stąpać realnie po ziemi. A na czym polegał ten rozwój duchowy? Na rozwijaniu tych zdolnośći?
  2. Inga_beta

    Witam wszystkich

    Cieszę się że odnalazłam to forum i nie rozumiem dlaczego natrafiłam na niego tak późno, chociaż od dawna poszukuję osób podobnych do mnie czyli z zaburzeniami schizotypowymi. A na tym forum czuję się jak w wielkim mieście, po którym można chodzić bardzo długo i ciągle znajdowac coś ciekawego, w tym miejsca odpowiednie dla siebie. Ja dopiero zaczynam czytać i szukać. Mam bardzo silne zaburzenia schizotypowe, należące do najtrudniejszych do wyleczenia. Wg opinii mojego terapeuty, osoby z takim zaburzeniem są w terapii po lat kilkadziesiąt a efekty są tylko częściowe. Na pytania o rokowania u mnie, odpowiedział że wszystko zależy od mojej determinacji i chęci wyleczenia. A ja je mam i dlatego robię wszystko aby choć trochę było lepiej. Na terapię chodze od prawie 6 lat i mam prawie 800 godzin terapii. W ostatnim okresie zaczynają się pojawiac wyraźne efekty i jest znaczna poprawa.
  3. " dziwne wierzenia lub myślenie magiczne, które wpływają na zachowanie i są niezgodne z normami danej kultury (np. zabobony, wiara w jasnowidztwo, a w wypadku dzieci i nastolatków dziwaczne fantazje i zainteresowania)" Ja się interesuję ezoteryką, wierzę w magię i różne zjawiska paranormalne i mój psychoterapeuta stwierdził że to włąśnie zadecydowało że ja mam zaburzenia schizotypowe a nie schizoidalne - te moje dziwaczne wierzenia. veganka W twoim przypadku problemem jest chyba lęk przed tymi zdolnościami a nie to że je posiadasz. No bo to tak naprawdę jest tylko ułatwienie życia. Mnie męczy to że za każdym razem gdy otwieram piwnicę zamknietą na 2 zamki, do których klucze wyglądają identycznie, boję się czy uda mi się trafić na dobry klucz. Bo jak trafię dobrze, to spotka mnie cos dobrego a jak źle to coś złego może mi się przydarzyc. Ale nic na ten lęk nie potrafię poradzić. Ponadto odkąd ludzie naopowiadali mi o róznych zabobonach, to zaczęłam się ich bać a potem wyszukiwać potwierdzeń.I nie ma to żadnego związku z przeczuciami. Ja bym chciała mieć przeczucia. Moja koleżanka ze studiów, całkiem zdrowa, miała idealne przeczucia co do egzaminów. Programowanie przyszłośći pochodzi zdaje się z wieku około 3 lat. Dzieci wtedy w to wierzą.
  4. Ja mam zaburzenia schizotypowe i przy tym spełniam chyba wszystkie warunki osobowośći niedojrzałej.
  5. Dzięki No to ja też mam to myślenie magiczne. Zawsze sobie myslę że jak będzie czerwone światło na skrzyzowaniu, to coś źle pójdzie w pracy a jak zielone to dobrze. To taki znak dla mnie. I potem jak jest to czerwone to wzrasta mi lęk. Ale myslę tak dlatego że nie czuję się bezpiecznie i aby pozbyć się tego myslenia muszę poczuć się bezpiecznie. Samo zabronienie sobie takiego myślenia nic nie da, bo nic się we mnie przez to nie zmieni.
  6. Napiszcie coś więcej o tym myśleniu magicznym, bo ja nie bardzo wiem o co chodzi, a myślę że też to mam. Jak konkretnie na przykładach to wygląda? Czy to są jakieś lęki? Chciałbym to u siebie przeanalizować.
  7. no to masz tak samo jak ja z tym opowiadaniem o sobie.
  8. widzę że się nie zrozumieliśmy. Nic nie mam przeciwko temu że mnie pytasz i prowadzimy rozmowę a to moje pytanie było całkiem poważne i w celu kontynuacji rozmowy. Nie było w nim żadnych podtekstów. Ja nie lubię opowiadać o sobie w rozmowach z ludźmi a na forum się wpisałam włąśnie po to aby tu móc o sobie opowiedzieć wśród ludzi przez których mogę być zrozumiana. bo chyba to jest głowny cel pisania na forum, aby móc o sobie opowiedzieć i posłuchac innych.
  9. Trudno jest mówić o asertywnośći jeżeli się ma silną fobię społeczną. Moje życie polega na unikaniu ludzi i prawie z nimi nie rozmawiam. Nie mam włąsnej woli ani siły więc jedyne co mogę robić to stosować jakieś uniki. Ja w kontaktach z ludźmi staram się jakoś przetrwać i to wszystko. Czy ty lubisz opowiadać o sobie?
  10. to jest jedyny warunek którego ja nie spełniam. Nie mam kwiecistej mowy ani nie robię długich dygresji. Mówię bardzo krótko i na temat, konkretnie. A jak z tym jest u ciebie?
  11. jetodik A ty na co chorujesz? Też masz zaburzenia schizotypowe?
  12. Wiesz, za pomocą słów trudno jest takie stany wyrażać. Po prostu nie ma odpowiednich słow. Ten stan pustki i martwoty kiedyś był o wiele silniejszy. kiedyś to nie była pustka wewnątrz mnie tylko poczucie nieistnienia mnie, poczucie że jest tylko zewnętrzna skorupa wypełniona lękiem a mnie nie ma. To było cierpienie nie do wytrzymania. Z czasem coś się we mnie zmieniało aż doszło do momentu że poczułam że jest we mnie punkt. potem ten punkt się rozrastał aż mnie wypełnił. Przedtem czułam że w środku jestem zimna, teraz mam w środku ciepło ale nadal nie ma we mnie żywej istoty. Jestem pusta bo nie ma we mnie czegoś zywego, czegoś co czuje, nie ma we mnie uczuć, nie ma we mnie mojego ja. I ten proces wypełniania mnie dalej zachodzi co objawia się tym że jestem troszkę wrażliwsza, pełniejsza. Mam nadzieję że to w końcu doprowadzi do tego że zacznę czuć a wtedy pustka zniknie. Wiem że czeka mnie jeszcze wiele lat terapii ale mnie tylko terapia trzyma przy życiu.Nie mam niczego oprócz terapii i żyje tylko dla terapii. Poza terapią nic mnie nie interesuje, bo to jest takie chwytanie się brzytwy przez topiącego się. -- 14 sty 2014, 18:56 -- Przedtem ciągle używałam wyrażenia że jestem martwa, teraz już tak nie czuję. Teraz czuję tylko że jestem pusta i nie mówię już że jestem martwa.
  13. Często wspomagam się oddechem, nawet na siedząco gdy coś się dzieje a ja nie potrafię znaleść przyczyny. Oddech sprawia że wszystko widzę jaśniej. Np miałam taki przypadek. Terapeuta powiesił nowy zegar a mnie tak przeszkadzało tykanie że niczego poza nim nie słyszałam i tylko o nim myslałam. O terapii nie było mowy. Terapeuta zaproponował oddech. Jakie było moje zdziwienie gdy sobie uśwaidomiłam że ja kojarzę zegar z gadającą matką a terapeutę z ojcem. CZułam silne napięcie siedząc pomiędzy matką i ojcem i cała moja uwaga była skierowana na kontrolowanie sytuacji, bo byłam w wielkim niebezpieczeństwie. Po tym uśwaidomieniu zegar przestał mi przeszkadzać. Leków nie miałam proponowanych ponieważ dla terapii jest lepiej aby umysł nie był zmieniony za pomocą leków. Trudno mi powiedzieć czy mam problemy z wyrażaniem mysli, bo ja raczej mam tak mało mysli że nie ma czego wyrażać. Natomiast mam wielki problem z mówieniem i pisaniem bo mam pustkę w głowie i nie mam niczego do powiedzenia. U mnie nie ma tego kto chciałby się wyrażać. W środku jestem pusta. Dlatego lubię jak jestem pytana bo wtedy łatwiej mi odpowiadać.
  14. Metoda jest w nurcie psychoanalitycznym. Bardzo dużo pracujemy z przeniesieniami. Jednak w moim przypadku sama rozmowa by nie zadziałała. W gabinecie jest łóżko na którym mam sesję przy zastosowaniu róznych metod. Ostatnio jest to metoda oddechowa. Wczesniej była metoda Meinholda a jeszcze wcześniej coś podobnego do medytacji Vipassana.
  15. Dziękuję za powitanie U mnie głowną przyczyną są traumy z okresu niemowlęcego- molestowanie i duszenie przez ojca z doprowadzaniem na granicę śmierci. Od razu to napiszę bo wiem że wczęsniej czy później i tak by do tego doszło. Potem był dalszy ciąg życia w piekle ale już bez molestowania. Gdzieś czytałam że zaburzenia schizotypowe i schizoidalne pochodzą z okresu najwcześniejszego i u mnie to się zgadza. U mnie to zaburzenie ma podłoże czysto psychologiczne i dlatego jedyną metodą leczenia jest terapia.
  16. Ja mam schizotypowe zaburzenia osobowośći z których leczę się już prawie 6 lat. Przez ten okres dużo się we mnie zmieniło ale nadal jest źle. W moim przypadku dziwaczność to akurat najmniejszy problem. Cierpię na bardzo silne lęki - teraz juz jest o wiele lepiej niz kiedyś- oraz na utratę uczuć, emocji, depresję. do tego utrata pamięci zdolności, koncentracji i zainteresowań. Zupełna izolacja od ludzi i świata zewnętrznego. U mnie przyczyna tkwi w patologicznym dzieciństwie a zaburzenie powstało w okresie niemowlęcym. W ciagu tylu lat terapii poznałam obraz przebiegu mojej choroby oraz poszczególnych przyczyn. Mam taką nadzieję że teraz przyszedł czas na to aby zacząć odzyskiwać uczucia. Przez to że nie jestem już młoda wszystkie negatywne wzorce przeżywania mam bardzo utrwalone i jakakolwiek zmiana jest bardzo trudna. Nie mam obecnie żadnego innego życia poza terapią, bo niczego nie jestem w stanie robić,tak bardzo się wszystkiego boję.
  17. Przeczytałam wiele z tych postów i co zauważyłam że wiekszośc osób wierzy że z braku czucia wyleczą ich jakieś tabletki. W jaki sposób mają to zrobic lekarstwa? Przecież zanik uczuć nie został spowodowany przez brak lekarstw. Gdyby uczucia znikły z powodu braku leków w organiźmie to logicznym byłoby że trzeba je teraz je sobie dawać. Po prostu trzeba dojść do tego co spowodowało zanik uczuć i ten brak w sobie uzupełnić. -- 11 sty 2014, 14:50 -- Dodam jeszcze że ja też utraciłam uczucia ale nigdy nie brałam leków, bo czułam że to byłby gwóźdź do trumny. Leczę się od 6 lat metodą psychoterapii i mam już efekty. -- 13 sty 2014, 17:05 -- co to znaczy nic nie czuć ? to dziwny stan umysłu który nie reaguje na bodźce... Myślałam że trafiłam na właściwy wątek dla mnie ale ja mam inny problem z nieczuciem. Mój umysł reaguje na bodźce bardzo mocno ale niewłaściwie. Ja na wszystkie bodźce reaguję lękiem ale bardzo silnym lękiem, a poza lękiem nie mam żadnych uczuć. Lęk to moje jedyne uczucie trzymające mnie w kontakcie z rzeczywistością. Gdybym również straciła lęk to straciłąbym świadomość siebie, utraciłabym kontakt z rzeczywistośćią czyli zwariowałabym. Poprzednio miałam bardzo silne poczucie nieistnienia, co było największym cierpieniem. Teraz jest lepiej pod tym względem.
×