Skocz do zawartości
Nerwica.com

arturk

Użytkownik
  • Postów

    177
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez arturk

  1. Ja szukam pomocy wszedzie, byle nie u psychiatrów, którzy pakują chemie w człowieka, a ta z kolei ma odwrotne skutki po odstawieniu. Poszedłem do lekarki, która zajmuje się oczyszczaniem organizmu z toksyn. Za pomocą urządzenia wykryła w moim organizmie wiele toksyn głównie pochodnych narkotyków, których za młodu nie wystrzegałem się. Powiedziała dokładnie co brałem, także sądzę, że może mieć rację, twierdzi, ze duszności pocace się dłonie, chroniczne zmęczenie to efekt toksyn narkotyków w moim organizmie. Dostałem receptę na leki pochodzenia naturalnego (leczono nimi m.in. byłego prezydenta Czech Vaclava Havela- ze skutkiem pozytywnym) przez pół roku mam je stosowac 2 razy dziennie, przy tym unikac wielu produktów zawierających toksyny oraz alkoholu i narkotyków. Dostrzegam teraz, że pierwszy atak niałem po ostatnim zażyciu duzej ilości amfetaminy i od tego się zaczęło, więc może mieć rację, że to wszystko wina drugów. Nie biorę nic od pierwszego ataku napadu leku (ok 3 lata), ale narko ponoć zostają w organizmie baaaardzo długo po zażyciu, dlatego ich wyeliminowanie może tez wyeliminować przyczyny powstawania nerwicy. Postanowiłem spróbować, będzie to dla mnie ciężka próba, ale czym jest pół roku życia w stosunku do całości. Nie chcę się już więcej męczyć. Dla zainteresowanych podaję stronę internetową z lekami i opisem działania: http://www.www*** Trzeba coś zrobić ze swoim życiem, spróbować czegoś nowego, bo nasi polscy wspaniali lekarze proponują wyłącznie chemię, która w rezultacie nas pogrąża. Będę pisał czy są jakieś pozytywne efekty w moim zdrowiu ---- EDIT ---- Chciałbym dodac jeszcze, że moja siostra ma chorobę układu limfatycznego, której żaden z tuzina lekarzy (nawet z kliniki MSWiA) nie potrafił zdiagnozować, nie mówiąc juz o leczeniu, ta lekarka za pomocą tych preparatów doprowadziła jej organizm do stanu stabilności. Siostra miała również depresje, preparaty również ja wyeliminowały, postanowiłem spróbować, w poniedziałek zamawiam leki
  2. arturk

    temat na przemyślenie...

    Ludzie boją się śmierci, boją się ludzi, boją pewnych sytuacji a my nerwicowcy boimy się czego??? ........... Siebie się boimy, siebie... Ja np. nie boję się o to, że ktoś zrobi mi krzywdę, że rozbiję się autem lub nie dam rady na egzaminie, mam to gdzies najwyżej zdam następnym razem i tak myślę. Boję sie jak będę reagował w danych sytuacjach i wiem, że to choleeernie mi utrudni wykonanie każdego prostego zadania, które związane jest z wkładem własnym. Co wy na to? Tez sądzicie, że gdybysmy nie bali się własnych reakcji na zycie, bylibysmy wolni? Jakież to proste! Wystarczy pacnąć się w łeb i powiedziec, no kogo jak kogo, ale bać się siebie to trzeba być wariatem - no i tu kółko się zamyka, bo myślimy - jestesmy więc wariatami i znów jazda opór. hahaha - nerwica - życie....
  3. arturk

    Nawroty nerwicy

    Agal, myślę, że Cię nie zaskocze, 1 dzień świąt w domu, nie pojechałem do rodziny, zostałem sam i bałem się wyjść gdziekolwiek, ciągle herbatki ziołowe i krople miętowe na lepsze oddychanie, ale to nic nie dawało, tłumaczyłem sobie, że będzie ok, lae jak już się udawało godzina spokoju i następny atak, co ja się umęczyłem!!! Wczoraj odpuściło. Zauważyłem, że mam straszne jazdy we wszystkie święta kiedy jest taki spokój, nic się nei dzieje, wszyscy gdzieś siedzą w domach lub spacerują, lubię święta, ale dla mnie są przerażajace, a jak nadchodzi wieczór jestem przerażony, niewiem jak to określić, ale bardzo się boję świat. Wole dzień jak co dzień, kiedy wszystko jest normalne i pozwala zapomnieć trochę o tym wszystkim, choć nie powiem, że wtedy czuję się fantastik Poza tym ostatnio jestem przerziębiony, mam kaszel i wkręciłem sobie astmę i to też jest powodem moich lęków. Nie idę jednak do lekarza, bo musiałbym do psychaitry, a ten od razu pakuje we mnie chemię, a tego chcę uniknąć i żyję dalej z nadzieją, że dam radę, to tyle u mnie
  4. Pezyjacielu drogi nie łam się ja mam zupełnie odwrotnie, miałem dzieciństwo szalone, rozbujnicze wspaniałe, później cudowna młodośc tak do 20 imprezy wyjazdy spotkania, teraz mam 24 lata i mam dola, że to wszystko sie skończyło i nigdy juz nie wróci, owszem baluje czasami, ale trzeba raczej myślec jak się ustatkowac a najlepsze czasy juz za mną. Jak sie wie co juz ie powróci to dopiero jest dolina, bo tamte czasy nie wróca juz nigdy, wszyscy powyjezdzali na studia, za granicę, poprzeprowadzali się, w zasadzie jedynie czesc czesc a kiedys razem lezelismy objeci gdzies w krzakach nad jeziorem, ale coz takie zycie, wszystko co dobre kiedys sie konczy, lub kiedy zaczyna. Taka optymistyczna mysl dla nas obu, bo ja równiez mam nadzieje, że moje życie jednak się odmieni na tyle, że znó poczuję się szczęśliwy i wolny jak kiedyś. Trzymaj się ciepło, i nawet takich pierdół o trumnach mi tu nie wypisuje, przed Tobą jeszcze kawał życia, a nawet niewiesz ile może ono przynieśc niespodzianek! Duzo jednak zalezy od Ciebie, walcz więc tak jak my wsyscy tutaj i moze nam sie uda wkoncu i będzie lepiej, na pewno znajdziesz swoja jedyną, i to bedzie Twoja terapia zobaczysz, tylko się nie podłamuj!!! Pozdrawiam.
  5. Linka jakiś gorszy dzień miałaś? Ochłoń trochę, to forum nie jest po to by się wzajemnie poniżać wręcz przeciwnie, więc podejdź do sprawy trochę łagodniej. P.S. Pierwsze słyszę, że pisanie z Capsem można odebrać jako niegrzeczny styl...
  6. Człowiek nerwica, ja mam to samo, dzisiaj sie umęczyłem strasznie, duszności i duszności ciężar na klacie i ciągła walka o oddech! Do tego oczywiście lęki i zestaw gotowy. Wtedy czuję się że zaraz umrę dosłownie, tragedia! Co ja bym dał, żeby się tak nie męczyć!
  7. zaburzenia równowagi powiązane są ściśle z hiperwentylacją płuc. Hiperwentylacja to nadmiar tlenu w płucach który dostając się do krwi tłoczy sie do serca i do mózgu, jego nadmiar powoduje otumanienie, odrętwienie i zawroty głowy czyli mówiąc krótko niezłą jazdę Także trzeba wdychać przez nos i wydychać ustami, ale nie za dużo tlenu, gdy jest go w nadmiarze należy go zniwelować i dostarczyc dwutlenku węgla do organizmu, który znajduje się w wydychanym przez nas powietrzu, także, torebeczka na pysk i jedziemy Jak się nie hiperwentylujesz - nie upajasz tlenem, powinno być dobrze pozdrawiam.
  8. Słuchaj patpatreze a raczej czytaj Jestem po takich przejściach na początku mojej nerwicy, jakie tu opisujesz, więc znam to bardzo dobrze, Twoje objawy to zdecydowanie nerwica lękowa!!! Ja walcze z nią od 2,5 roku, dopiero niedawno dowiedziałem się, że walczyć nie należy, trzeba zrozumiec siebie. Czeka Cię daleka droga do tego, ja dużo się namęczyłem póki zrozumiałem, ze nie jestem na nic chory, a moim problemem jest tzw. nerwica. Najważniejsze to uświadomić sobie co ci dolega - w zasadzie nic, bo nerwica to nie choroba - to MY, nasza psychika, nasze myślenie, spojrzenie na świat. Musisz sobie to uświadomić, że to jak się czujesz zalezy wyłacznie od Ciebie. Wiem, że brzmi to dość pokrętnie, ale uwierz mi tak jest! Proponuje,poczytać różne artykuły o nerwicy lękowej, bo bez wątpienia to ona Ci dolega. Pozatym jeśli chcesz kup książkę pt. "Oswoić lęk" autorska Judith Bemis i Arm Barrady, tam sa fajnie opisane mechanizmy działania tego "zaburzenia". Wiedz, że nic Ci nie jest, i nic Ci się nie stanie - na poczatek taka wiedza powinna Cię uspokoić. Jeśli ciężko będzie Ci samemu - idź do psychologa, na terapię. Ja nigdy nie byłem, więc na ten temat nie mam zdania, lecz ponoc pomaga Pozdro i nie łam się.
  9. W ostatnim czasie kilku miesięcy schudłem dosć znacznie. Ma to zapewne związek z nerwicą, bo mam nasilenie objawo od kilku miesięcy, ostatnio jakby odpuszcza bo staram sobie jakoś to wszystko tłumaczyć, jednak pewne wydarzenia rozgrywające się w ostatnich tygodniach mogą zakłócić równowagę. Zmierzam do tego, że schunięcie jest następstwem złego odżywiania się. Potrafię rano zjeść 2 kanapki i do wieczora nic, zaznaczam, że mam intensywną, nerwową pracę, wracam wieczorem i mogę do tego czasu nic nie jeść a mimo tego ne jestem głodny, co więcej - nie mogę patrzeć na jedzenie, jest mi duszno, słabo i nie mam wcale apetytu. Poza tym czy macie tak, że lęki nasilają się wam po najedzeniu. Ja kiedy zjem dużo, zamiast jak normalny człowiek czuć się wtedy komfortowo, mnie dopadają lęki, rośnie mi wtedy brzuch, robi mi się duszno, ponieważ wydaje mi się że tak się napełniłem, że nie moge oddychać, bo jedzenie uciska na płuca! Chore, wiem, ale czuje się okropnie, jest mi duszno, czuję się ociężale i straszie się niepokoję. Stąd też jem , mało jak mi się chce, lub wcale jak mi się nie chce. Miałem ok roku spokoju z nerwicą, i w tym okresie przytylem i było wszystko ok, jadłem dużo, ostatnio jedzenie to dla mnie katorga, nie mówiąc co się dzieje, jak mam zjeść w towarzystwie. Okropne! Macie podobnie??? :)
  10. Ja mam to dziadostwo od 2,5 roku, od tej pory nie wzialem zadnego procha!!! Osobiście przestrzegam przed nimi, należy samemu zrozumieć siebie, proszki to pójście na latwizne, droga na skróty, która zwykle okazuje się błędna. Proszki tylko uciszaja objawy, nie leczą jednak choroby - MUSICIE TO WIEDZIEĆ!!! W kilku tematach pisałem już posta o artykułach, wiadomościach z internetu i ksiażkach, na początek polecam "Oswoić lęk" Arm Barrady i Judith Bemis, pozwoli wam zrozumiec mechanizmy tego zaburzenia. Ja postanowiłem nie wziąć proszków, mimo iż nie raz mam takie ataki, że nie wiem czy przeżyję, a okresami tak mnie trzyma, że mi się odechciewa, ale powiedziałem NIE!!! Nerwica tkwi w nas samych, ale to nie "ciało obce" to my , to część nas, należy zrozumieć wiec siebie by pokonać lęk. Lęk to nic dziwnego, towarzyszy każdemu stworzeniu na ziemi, należy jednak nauczyć się z nim radzić. Powodzenia.
  11. Dla mnie forum to tez terapia, nawet jak jestem gdzieś daleko myslę sobioe, spoko, dziś wieczorem siądziesz sobie przed kompem, tam jest wielu takich świrow jak ty, poczytasz, popiszesz, nie jesteś sam. To mnie strasznie pociesza i jakoś tak miło się robi w głowie i bardzo mnie wspomaga. Dzięki za forum Pozdrawiam.
  12. Brak snów oznacza bardzo ubogie życie, brak emocji a często występuje u chorych psychicznie. Ciężka choroba psychiczna może objawiać się brakiem snów. Ja na początku nerwicy też nie śniłem, moje życie było puste, nie wiedziałem co się ze mną dzieje, jak mi się nic nie śni jestem przerażony, a tak to raz koszmarek raz horrorek jakiś i jeszcze coś dla urozmaicenia. Życie staje się ciekawsze, nawet to poza jawą także nie przejmuj się, że nic Ci się śnią koszmary, ciesz się z tego, kiedy śnić przestaniesz, zobaczysz jak będzie ci tego brakować. Ja nie śniłem kilka miesięcy - to okropne!
  13. a jeszcze chłopaki powiedzcie mi, czy te świsty macie przy wdechu, wydechu czy zawsze? Ja mam tylko na wydechu, natomiast na wdechu nic.
  14. arturk

    Nawroty nerwicy

    Ok misiek, pokaż mi takich którzy biorąc leki pracują jednoczesnie nad sobą. Jest ich może z 10% a to o wiele za mało, większość uważa jak wnioskuje z tych postów, że tablety załatwią nerwicę, a dzieje się zupełnie odwrotnie, po odstawieniu leków (sądząc, że już po wszystkim, czujemy sie lepiej) okazuje się, że nerwica wraca! Ile tu takich postów jest. "...odstawiłam leki tydzień temu i czuje się jak na początku choroby...". Ludzie są zdziwieni, że wraca, bo podczas terapii lekami, nie prowadzili terapii z samym sobą, ja uważam, że w tej chorobie należy zacząć od siebie, nie od chemii - to nie rak! Leki t powtarzam - droga na skróty, łatwizna, jakaż to satysfakcja będzie, jak kiedyś pokonam to, a wim, że tak będzie. Mylę się? Niech ktoś zajmie głos w sprawie, jesli twierdzi, że się mylę.
  15. arturk

    Nawroty nerwicy

    Ja mam to dziadostwo od 2,5 roku, od tej pory nie wzialem zadnego procha!!! Osobiście przestrzegam przed nimi, należy samemu zrozumieć siebie, proszki to pójście na latwizne, droga na skróty, która zwykle okazuje się błędna. Proszki tylko uciszaja objawy, nie leczą jednak choroby - MUSICIE TO WIEDZIEĆ!!! W kilku tematach pisałem już posta o artykułach, wiadomościach z internetu i ksiażkach, na początek polecam "Oswoić lęk" Arm Barrady i Judith Bemis, pozwoli wam zrozumiec mechanizmy tego zaburzenia. Ja postanowiłem nie wziąć proszków, mimo iż nie raz mam takie ataki, że nie wiem czy przeżyję, a okresami tak mnie trzyma, że mi się odechciewa, ale powiedziałem NIE!!! Nerwica tkwi w nas samych, ale to nie "ciało obce" to my , to część nas, należy zrozumieć wiec siebie by pokonać lęk. Lęk to nic dziwnego, towarzyszy każdemu stworzeniu na ziemi, należy jednak nauczyć się z nim radzić. Powodzenia.
  16. Dziękuję za odpowiedzi, i wiecie co pomyślałem, że muszę iść na te badania jednak, bo opinie są różne i to mnie uświadomiło, że jak sam o sobie się nie przekonam, to nie będę wiedział nic. każdego przypadek jest inny, ja się dusze wyłącznie podczas ataków nerwicy, ale być może ma to związek jakiś z astmą, i może jak zacznę to leczyć, będę się znacznie lepiej czuł, a może i pozbędę się nerwicy, bo moje lęki związane są właśnie z dusznościami, gdyby ta je wykluczyć, pozbyłbym się również lęków. To trochę optymistyczne podejście tak w zasadzie, ale cóż nam pozostało pzdro i jeszcze raz dzięki.
  17. Uczulony byłem jako dziecko wyłącznie na penicylinę, nic więcej nie zauważyłem, żadne pyłki ani nic z tych rzeczy. Jedynym moim objawem są te cholerne świsty, jestem przewrażliwiony na punkcie moich płuc i oskrzeli od dziecka, być może tak jak napisałeś w nerwicy jest wszystko możliwe i ta ku..a i coś takiego potrafiła mi wy cudować. Zaznaczę, że świsty mam nie ciągle oczywiście. Upieram się by się nie zbadać, bo w gruncie rzeczy boję się wyniku tego badania, wiem, że astma to nie rak, jednak mocno wpłynęłoby na moje poczucie wartości, nie obrażając nikogo, ja uważam, że nie mogę być chory, bo będę mógł robić tyle co dotychczas. To, że mam nerwicę już mnie strasznie dołuje, czuję się gorszy! Wciąż jednak liczę na ozdrowienie, z astmy natomiast nie ma już żadnego wyjścia - to mnie przeraża. Wiem, że to dziwne, jednak jestem w końcu nerwicowcem ;/
  18. adam_s, ale czasami, a ja nigdy nie miałem kaszlu, żadnych duszności, plwociny itp. Moje duszności to typowe objawy nerwicy, gdy sobie przetłumaczę, że jest dobrze, to jest dobrez, prawdziwych objawów w tak śmieszny sposób się raczej nie oszukuje. Same świsty muszą więc oznaczać nerwicę? Jak sądzisz? Ja sie na astmie nie znam, tyle co wyczytałem z internetu, natomiast Wy którzy chorujecie, na pewno wiecie na ten temat znacznie więcej, stąd moje pytanie. Pozdro.
  19. Witam, kilkukrotnie na w innych tematach poruszałem ten problem, nikt jednak nie odpowiada konkretnie - egoiści!!! Postanowiłem więc założyć oddzielny temat i mam nadzieję, że moderator go nie przerzuci. Mam świszczacy oddech od dawna, nie mam kaszlu, nie mam napadów duszności w nocy, wrecz przeciwnie, śpię jak zabity, mam duszności, ale związane wyłącznie z nerwicą lękową, która mam na 100% powierdzoną przez lekarza. Dodam, że wysiłek, jak bieganie oczywiście mnie męczy, kondycji jakiejś extra nie mam, ale tez nie mam jakichś napadów duszności po wysiłku, ćwiczę np. 100 pompek i nie mam duszności, wręcz przeciwnie, czuję się lepiej. Nerwicę lękową mam na pewno, natomiast badań na astmę nigdy nie robiłem. Prosze mi zasugerować (pytam głównie chorych) czy mogę mieć astmę? Podstawą moich twierdzeń są wyłacznie świsty, które ponoć są astmatyczne, ale nie wiele wskazuje na to, że mam astmę. Jak myślicie? Prosze mi nie pisać bym szedł się zbadać, tyle wiem sam Dzięki.
  20. Nerwicy jako tako nie da się pozbyć, można ją mówiąc kolokwialnie "olać" i to jest lekarstwo! Jeśli nie wiecie zbyt wiele na temat tego co was gryzie polecam książkę "Oswoić lęk" funkcjonującą również pod nazwą "Pokonać lęki i fobie" autorstwa Judith Bemis i Amr Barrady. Pozwoli wam zrozumieć wiele mechanizmów działania tego zaburzenia. Ja książkę właśnie studiuje, lecz jako typowy internauta nie dowiedziałem się zbyt wielu nowych rzeczy, choć dla kogoś kto nie zna mechanizmów działania tej choroby polecam jak najbardziej. Ja walczę już tym szajstwem od 2,5 roku z różnymi skutkami, ostatnio zauważam znaczną poprawę, po okresie strasznego horroru. Nerwica bowiem pojawia się i znika i po prostu musimy umieć zaakceptować ten fakt, musimy zaakceptować samego siebie. Wiem, że brzmi to z deczka pokrętnie, ale taka zasada pozwoli nam "wyzdrowieć" i o tym czytałem już w wielu artykułach oraz w książce o której pisałem powyżej. Ja w momentach lękowych pukam się palcem wskazującym w czoło i mówię sobie "to tylko tu wszystko siedzi, nic ci nie jest" niewiem dlaczego, ale pomaga mi to jak ręka odjął, być moze dlatego ze okres reemisji minął i teraz będę mógł odsapnąć. Jednak nie poddaję się i walczę z nią za pomocą dialogu ze sobą, nigdy nie wziąłem żadnych leków oprócz Validolu, który pomaga mi lepiej oddychać. Polecam również usystematyzować odżywianie się i jakieś proste ćwiczenia fizyczne, to pomaga w znacznym stopniu wzmocnić psychikę. Poczytajcie mądre artykuły i książki, to pozwoli wam uświadomić sobie co wam dolega, a w zasadzie pojmiecie, że nic, bo strach i lęk to uczucia towarzyszące każdemu stworzeniu na ziemi. Trzeba tylko umieć je opanować, a w tym mozemy pomóc sobie tylko my sami. Pozdrawiam i życzę powodzenia sobie i wam ;D
  21. Wiecie co ja jestem wierzący i śmieszą mnie te wasze wywody na temat wiary i życia po śmierci. Myslicie, kombinujecie, stwierdzacie... szczególnie Ty julie i co? Tyleś książek przeczytała, angielkie zwroty wciąż powtarzasz, takas mądra i wykształcona a nie pomyślałaś nigdy, że gdyby Bóg chcial żeby wszyscy wierzyli to po prostu powiedziałby hej jestem tu wierzcie we mnie, bo jestem. Na tym polega cała istota wiary, zbawieni bedą tylko ci którzy uwierzyli a nie widzieli! Gdyby to było takie proste i potwierdzone naukowo tez byś wierzyła co? W moim życiu pojawiło się wiele oznak istaniania Boga i wiem, jestem pewien, że jest. Mimo to boję się Boga i śmierci, przecież jestem tylko zwykłym człowiekiem jak my wszyscy.
  22. Nerwicy jako tako nie da się pozbyć, można ją mówiąc kolokwialnie "olać" i to jest lekarstwo! Jeśli nie wiecie zbyt wiele na temat tego co was gryzie polecam książkę "Oswoić lęk" funkcjonującą również pod nazwą "Pokonać lęki i fobie" autorstwa Judith Bemis i Amr Barrady. Pozwoli wam zrozumieć wiele mechanizmów działania tego zaburzenia. Ja książkę właśnie studiuje, lecz jako typowy internauta nie dowiedziałem się zbyt wielu nowych rzeczy, choć dla kogoś kto nie zna mechanizmów działania tej choroby polecam jak najbardziej. Ja walczę już tym szajstwem od 2,5 roku z różnymi skutkami, ostatnio zauważam znaczną poprawę, po okresie strasznego horroru. Nerwica bowiem pojawia się i znika i po prostu musimy umieć zaakceptować ten fakt, musimy zaakceptować samego siebie. Wiem, że brzmi to z deczka pokrętnie, ale taka zasada pozwoli nam "wyzdrowieć" i o tym czytałem już w wielu artykułach oraz w książce o której pisałem powyżej. Ja w momentach lękowych pukam się palcem wskazującym w czoło i mówię sobie "to tylko tu wszystko siedzi, nic ci nie jest" niewiem dlaczego, ale pomaga mi to jak ręka odjął, być moze dlatego ze okres reemisji minął i teraz będę mógł odsapnąć. Jednak nie poddaję się i walczę z nią za pomocą dialogu ze sobą, nigdy nie wziąłem żadnych leków oprócz Validolu, który pomaga mi lepiej oddychać. Polecam również usystematyzować odżywianie się i jakieś proste ćwiczenia fizyczne, to pomaga w znacznym stopniu wzmocnić psychikę. Poczytajcie mądre artykuły i książki, to pozwoli wam uświadomić sobie co wam dolega, a zasadzie pojmiecie, że nic, bo strach i lek to uczucia towarzyszące każdemu stworzeniu na ziemi. Trzeba tylko umieć je opanować, a w tym mozemy pomóc sobie tylko my sami. Pozdrawiam i życzę powodzenia sobie i wam ;D
  23. arturk

    Książki

    Dokładnie to ta książka, właśnie dziś ją dostałem, jutro niedziela, mam nadzieję i zamiar ją sobie poprzeglądać, jeśli mi pomoże, na pewno się odezwę i postaram się pomóc i wam. Pozdrawiam.
  24. Dokładnie o tym samym pomyślałem, jestem na 2 roku studiów magisterskich na Politechnice. Studiuję zaocznie, ale ten 2 rok zaczął się tak stresująco dla mnie, że nie potrafię sobie poradzić i myślę dokładnie tak jak Ty, ale nie wiem czy jest w ogóle taka możliwość. Powstrzymuje mnie fakt, że pozostał tylko rok i obrona, nie jestem pewien jednak czy sobie poradzę (sam ze sobą). Najgorsze w tej zasranej nerwicy jest to, że w większości sytuacji dawalibyśmy sobie radę bez problemu, ale w dodatku musimy prowadzić ciągłą walkę z samym sobą! Jeśli sytuacja sama w sobie jest problemowa i dochodzi nerwica to mamy w zasadzie 50% szans na wygraną - tak na to patrze od jakiegoś czasu. To tak utrudnia życie!
  25. arturk

    Książki

    Mam pytanko, czy czytał ktoś książkę "Oswoić lęk". Zamówiłem ją przez internet kilka dni temu i wciaż z niecierpliwością jej oczekuję. Nie liczę na cudowne ozdrowienie, ale na długotrwałą terapie z samym sobą dzięki radom zawartym w tej książce. Z nerwicą walczę 2,5 roku, z lepszym lub gorszym skutkiem (absolutnie żadnych leków) Bywają koszmarne sytuacje, lecz mam okresy dobrego nastawienia kiedy potrafię być normalny zupełnie. Pracuję, studiuję, mam nerwowy i szybki tryb życia, ale myślę..., mam taką nadzieję, że ta książka pomoże mi radzić sobie z tą potworną dolegliwością. Wyraźcie opinię Ci co czytali. Pozdro świry.
×