Skocz do zawartości
Nerwica.com

brum

Użytkownik
  • Postów

    146
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez brum

  1. ja tak miewam z tymi nerwami dosyć często, to męczące jest, bo nosi mnie, a nic konstruktywnego nie da się zrobić, w dodatku to brzuch boli, to mięśnie, to ucisk w głowie.
  2. nie wiem, co jest ze mną nie tak. Wstaję sobie rano i od razu jestem spięta, a praktycznie nie mam powodu. W pracy nie mam ostatnio żadnych spięć, urlop na święta zaklepany, trochę krucho z kasą, ale wszystko obliczone do końca miesiąca i wiem, że dam radę. Nie jestem chora i nie mam pms. Mój mężczyzna grzeczny i się nie kłóci ;P. No raj. A się denerwuję w środku, a i momentami fale smutku mnie ogarniają Właśnie zrobiłam sobie valused ble, może troszkę rozsupła węzeł w trzewiach :|
  3. brum

    Wkurza mnie:

    carlosbueno, po jaki ch*j?
  4. brum

    Wkurza mnie:

    ten przeklęty wiatr, przez który nie mogę nawet rozpalić sobie w piecu, żeby mieć ciepłość, bo zaraz mam mieszkanie pełne dymu. Jest mi zimno, wszystko śmierdzi dymem i huczy ten głupi wiatr w kominie. Chciałabym się móc upić i oddać użalaniu się nad swoim smutnym losem, ale jutro trzeba rano wcześnie wstać do pracy. Cały dzień byłam zmęczona, a nie miałam jak odpocząć. wrr i jeszcze parę rzeczy.. właściwie, wszystko teraz mnie wkurza :<
  5. brum

    Wkurza mnie:

    NieznanySprawca, może spróbuj melatoniny
  6. brum

    Wkurza mnie:

    nie mogę już słuchać audiobooków i wykładów z youtube na mp3 w pracy, bo wredna kierowniczka ma uczulenie na słuchawki w uszach u kogoś. Przez to tydzień pracy jest jeszcze gorszy i wszystko jest głupie wrrr
  7. deader, to chyba z drugiej części minionków jest.
  8. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    deader, To właśnie tak kiedyś miałam + do tego jednak odkurzanie wszystkiego i mycie podłóg co drugi dzień, teraz przegrywam z chaosem w moim mieszkaniu . Myślę, ze mam np. za dużo rzeczy, ciuchów i one są wszędzie i trudno mi się z nimi rozstać. Ponadto ciągle biorę udział w jakiś promocyjnych konkursach, gram w totolotka i całe biurko zasłane jest kuponami i opakowaniami czy paragonami, bo liczę na to, ze akurat ja wygram. Ostatnio też pożeram wielkie ilości słodyczy, więc biurko również obfituje w papierki po cuksach.
  9. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    też mieszkam sama i bywa różnie,kiedyś miałam hyzia na punkcie porządków, teraz wystarcza mi sprzątanie raz na tydzień, a wielkie porządki jak mnie najdzie. Ale lubię mieć chociaż poogarniane, zanim w sobotę wieczorem sobie usiądę i oddam relaksowaniu.
  10. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Kalebx3, wybacz, ale nie tyle miałam na myśli, czy gimnazjalistka może się stać czy nie może alkoholiczką (?), także mój wiek nie jest tajemnicą, bo w innych tematach na pewno o nim wspominałam, ale jak sam mówisz, hektolitry w określonym czasie, więc powiedzmy jeśli dwudziestopięciolatek pije codziennie od 3 lat daną ilość alkoholu i czterdziestopięciolatek pije również od 3 lat tak samo, to różnica jest niewielka, jeśli nie brać pod uwagę ich zdrowia psychicznego i fizycznego. Obruszyłam się może dlatego, że w prawdziwym życiu często się spotykam z bagatelizowaniem moich spraw, bo wyglądam nie na swój wiek i jak już wspominałam,życie tak mi się poukładało, że nie mam dzieci, męża i typowych rodzinnych obowiązków, więc ludzie patrzą na mnie i mówią "co Ty wiesz o życiu", tylko dlatego, że wyglądam jak dziecko i nie mam poukładanego dorosłego życia, jak oni. No i jeszcze ten tekst o pracy. Jakbym nie miała takich obowiązków, bo przed 14 siedzę sobie na forum. Poczułam się właśnie tak samo, jakbyś oceniał to co mówię, jako wypociny nastolatki, która pięć razy upiła się i zaczyna panikować, że się stacza, bo popija piwka kryjąc sie przed oczami mamusi i tatusia. A jeżeli chodzi o te przypadki "kobiecego picia". No ok, nie znam może więcej przykładów takiego, a takiego picia, bo nie obracałam się w środowisku osób z problemem, Ty tak, więc naturalne, że znasz więcej takich osób. Mimo wszystko to generalizowanie, bo to, że kobieta np. utrzymuje porządek mimo, że pije wynika z jej natury. Facet nie patrzy na to, czy ma bałagan, jak ma siąść wypić parę piw i np. pooglądać mecz, babki po prostu lubią mieć czysto zanim sobie pozwolą na chwilę relaksu, niezależnie od tego, jak on wygląda. Ale nie jest to pewnie regułą.
  11. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    trochę późno odpisuję, ale cóż - napisałam, że idę do pracy - takiej normalnej, na 8 godzin na drugą zmianę, jej szczegółów nie muszę nikomu opowiadać, ale no cóż nie polega ona na spożywaniu trunków, choć niektóre jej aspekty może tez dobrego wpływu na zdrowie nie mają. Wracając do pierwszego pytania, nie wydaje mi się ono zasadne, bo co za różnica, czy mam 24, 36 czy 52 lata? Ale zaspokajając ciekawość, nie chodzę do gimnazjum ani liceum, pełnoletność osiągnęłam dawno. Nie piję w sposób niebezpieczny (hh, śmiesznie wyszły Ci te literówki, na początku nie wiedziałam o co chodzi), ale że tak powiem częściej od jakiś 2 lat i na początku zdarzało się, że piłam do upicia się, natomiast teraz tak, jak alicja31, na rauszu idę spać. Odprężam się w ten sposób. I piję tak niemal codziennie, dziś np. odprężam się przy gorącej czekoladzie, choć w lodowce jest małe co nieco. I chociaż nieraz zaczynam się niepokoić tym, czy już przekraczam granicę, nie uważam, ze każde popijanie zmienia człowieka w zombie oddane tylko wódzie, wiele zależy od życia, jakie się prowadzi i jakie się ma priorytety i obowiązki. W niektórych kulturach picie aperitifu do obiadu, winka czy czegokolwiek są na porządku dziennym, a przecież nie każdy Francuz powiedzmy od razu musi iść na odwyk, czyż nie? -- 28 lis 2013, 23:02 -- i nie generalizowałabym "kobiecego picia". Popijam sobie i mam taki sam sajgon jak nie piję . Takie mieszkanie, że bałagan czyni się samoistnie nie przejmując się tym, czy mam coś do picia, czy nie. Nie mam dzieci ani męża, "domowych" obowiązków dostarczają mi moje psiaki, tak się poukładało, ze nie mieszkam z rodziną, więc mogłabym pozwolić sobie bardziej zdziadzieć w pijaństwie, ale aż tak źle ze mną nie jest. Ot zwyczajne życie i nie wiem, czy jest w nim kobiece, czy męskie picie. Natomiast siostra mojej znajomej mimo rodziny, dwójki dzieci i męża w swoim pijaństwie też nie pilnowała np. ogarniania domu czy gotowania obiadu, więc gdzie kobiece picie?
  12. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    i wiecie co? częściej zaczynam o tym mysleć np. jak mój facet robi sobie detox, bo mi wstyd, ze facet może, a ja nawet nie czuje takiej potrzeby. oj, musze zbierac sie do pracy, naprawdę dzięki za zrozumienie i troszeczke uwagi
  13. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    ale co jest tą wywrotką? przykre rzeczy związane z piciem i późniejszy wstyd to już było (ale to było duże okazyjne picie), oglądanie pijackich wyczynów w domu za dziecka, też było. Najlepiej mi jak sobie siedzę w domku popijać piwka, słuchać muzyczki takie tam. Samej, ew. z moim facetem. Nie ma wyjść jakiś i picia podejrzanych trunków z meliniarzami.
  14. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    wiesz, co mnie w moim zachowaniu zaniepokoiło? ostatnio zauważyłam, ze stojąc w kolejce do kasy i patrząc na półki z alkoholami zastanawiałam się, kiedy ostatnio w tym akurat sklepie u tej ekspedientki kupowałam jakieś piwka czy małą wódeczkę i czy jak teraz kupie, to ona skojarzy, że tak często kupuję alkohol. Głupie to. A że piszę tu, w tym wątku i w ogóle na forum, jakieś takie bliskie mi tematy, a zwykle nie ma z kim szczerze pogadać.
  15. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    coma, nie chodzę, nie chodziłam i nie rozważam takiej opcji. Póki co nie uważam się za stricte alkoholika, co najwyżej za obciążoną genetycznie osobę mającą skłonność do tegoż. Czasami tylko jest mi z tym niefajnie, czasami trudno mi się przyznać. Ale w gruncie rzeczy jestem jak nałogowy palacz papierosów, który mówi "po co mam rzucać, skoro to lubię". Kiedyś moim ulubionym serialem były "córki mcleoda" i tam główne szlachetne bohaterki po ciężkim dniu na farmie zawsze popijały piwka, tak sobie myślałam, takie pozytywne bohaterki piją codziennie, to przeciez nie alkoholizm i też mogę ;P (wiem, ze porównywanie życia do serialu jest infantylne..) Kalebx3, serdeczne gratulacje wytrwałości
  16. brum

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Piję niemal codziennie, nie jakieś ilości do urwania filmu, ale to jakieś piwko, to jakaś miętóweczka z sokiem, rum do herbatki. A weekendu nie ma bez alkoholu. Pije na wszystko, głównie po to, żeby stłumić niewygodne myśli, ale bywa też jako nagroda np. "przeżyłam cały tydzień, trzeba za to wypić" ;P. Mój chłopak też lubi wypić (mniej niż ja), ale twierdzi, że źle się po tym czuje i czasami odmawia sobie; jak na mój gust za długo, bo siada mu wtedy na psyche, a ja wiem, co to znaczy - lęki, brak wiary i ciągły niepokój o przyszłość, a nasz związek i bez takich rzeczy nie jest łatwy (bo na odległość). Bez przekonania zaproponowałam mu, żebyśmy nie pili, jak przyjadę do niego na święta, ale nie bardzo mu to przypadło do gustu, mówię, to nie pijmy do świąt- "nie dam rady". No i ja też bym tak naprawdę nie dała rady :| właściwie wyznałam mu, że czasami mam ochotę upić się do momentu, aż będę miała dość, nie, ze będę śpiąca i grzecznie pójdę spać, tylko naprawdę będę miała dość. Wstyd mi za to wyznanie.
  17. brum

    Niechęc do pracy

    Do niedawna miałam niechęć do swojej pracy na średnim poziomie. Mam pracę, której nie da się kochać, ale w samym zajęciu nie ma wiele do zarzucenia - ot zwykła robota jako środek do zaspokajania podstawowych potrzeb. Mam alergię na pewną substancję, z która muszę pracować, ale spoko - biorę leki na alergię i jakoś daję radę. Problem się pojawił wraz z tematem "kto z ekipy przejdzie na zmianę do pani kierownik". Temat ciągnął się ponad miesiąc napawając chyba nie tylko mnie strachem i niepewnością. Strachem nie przed tym, że oto będziemy pod czujnym okiem pani kierownik. Raczej strachem przed nieobliczalnością tejże. Każdy znał opowieści na temat tej osoby; że czepia się np. tego, że inaczej niż ona trzymasz narzędzie pracy; że jak nie ma humoru, to "tresuje" wybrana osobę, nie można wtedy zapytać jej o nic i lepiej, żeby nie słyszała żadnych rozmów między pracownikami (na co jest zezwolenie, gdy królowa jest w dobrym nastroju - wtedy to sama inicjuje rozmowy i ploteczki). Najstraszniej brzmiały historie, w których doprowadziła kogoś do płaczu przez traktowanie jak gówniarę (jednej takiej sytuacji byłam świadkiem, tamta osoba nie wytrzymała i zwolniła się). Takie rzeczy opowiada się z ust do ust i nawet zmienniczka mojej kierownik w tym nie próżnuje. Trudno się wtedy nie bać. Wyszło tak, że oto ja trafiłam do jaskini lwa, chyba gorzej być nie może.. rzygać mi się już chce tą pracą w strachu. Idziesz do roboty i nie wiesz, czego się spodziewać, bo nie wiadomo, czy jaśnie pani ma humor, czy nie i będzie cie je*ać za błędy, niekoniecznie Twoje.
  18. Pierwszą wizytę i rząd kolejnych mam już za sobą, ale przerwałam. I teraz jest tak, że czasami wydaje mi się, że jest źle fatalnie i tylko iść się leczyć, zrobić cokolwiek ze sobą, bo sobie nie radzę.. A potem przychodzi czas względnego spokoju, kiedy mówię sobie "przesadzasz" i sama bagatelizuję. Boje się, że wyjdę na nieudacznika, który zwala własne niepowodzenia na karb jakiś wydumanych problemów ze zdrowiem psychicznym. Tamte wizyty z przeszłości miały związek z problemami w pracy, przykrym nieudanym związkiem i niestety chorobą bardzo bliskiej mi osoby. W chwili kiedy dostałam się na pierwszą wizytę ta osoba już zmarła. To był jakiś realny powód, żeby pójść po pomoc - bo coś się wydarzyło. Teraz po prostu czasami czuję, że sobie nie radzę i wtedy wzbiera we mnie chęć pójścia do lekarza, wiem wtedy, jak mam powiedzieć, co mnie dręczy. Ale może wypaść tak, ze wizyta przypadnie na dzień mojego bagatelizowania całej sprawy i bym się czuła głupio idąc do lekarza w celu opowiadania o moich problemach, które akurat będą mi samej wydawały się przesadzone. Takie mam dylematy:? No i w związku z tym takie pytanie, co u was było motywacją do pójścia do lekarza?
  19. brum

    Wkurza mnie:

    wkurfia mnie pieprznięta pani kierownik z przerostem ambicji, która mówi mi, której ręki mam używać
  20. brum

    Kącik gracza

    monk.2000, ja też nigdy nie pamiętam tytułów, nie tylko gier, ale książek, nawet jak były zajebiste, filmów i nazwisk aktorów. Czarna magia. Hehe, często nie wiem, dlaczego jakaś postać nieustannie pojawia się jako bohater kwejków, bo nie kojarzę twarzy aktorów, celebrytów itd. Wnoszę, że to po prostu oderwanie od rzeczywistości ;P
  21. brum

    Niechęc do pracy

    MalaMi1001, mówiąc o celach, których zdobywania mi nie wpojono, miałam na myśli, że np. w dzieciństwie nie byłam nagradzana za dobre oceny, jak i nie byłam karana za złe, nie było u mnie "nie wyjdziesz się bawić, dopóki nie posprzątasz pokoju". Myślę, że taki "liberalizm" wychowawczy mógł mieć wpływ, na moją osobowość. Właśnie na to między innymi, że godzę się na wiele rzeczy, bo są zamiast mieć chęć i odwagę do pokonywania trudności w celu osiągnięcia nagrody - zdobycia celu. Ale to nie jest wątek o wychowaniu i jego wpływie na dorosłe życie
  22. brum

    Niechęc do pracy

    Tak samo. Właściwie zastanawiam się, czy mnie wychowywano, czy chowano, jak się chowa zwierzęta. Nie nauczono mnie w ogóle wyznaczania sobie celów i dążenia do nich.
  23. brum

    Niechęc do pracy

    alicja_31, oj to powodzonka w nowej pracy :) Może bym nie była właśnie taka bierna, gdybym wiedziała, że jak coś się nie uda, to przyssam się do rodziców czy skorzystam z konta na czarną godzinę, ale taka opcja w moim przypadku odpada. No i taki charakter mam, że trudno mi np. zebrać się i pojechać za granicę. to możemy sobie podać ręce, też mi w kontaktach interpersonalnych idzie kiepsko, a co za tym idzie współpraca z ludźmi.
  24. brum

    Niechęc do pracy

    miałam już nie pisać i się wylogowałam, ale mnie wciągnęło dzisiaj ;P będzie znowu o zazdrości, ala i alicja wam zazdroszczę tej odwagi rzucenia pracy, bo ja też właśnie utrzymuję się sama i na żaden sponsoring nie mam co liczyć, więc każdej pracy się kurczowo trzymam, choćby mnie tam mieli bić. Chyba nawet nie umiałabym podczas rozmowy kwalifikacyjnej przyznać się, że chciałabym chociaż stówkę więcej niż najniższa krajowa, taka pizda ze mnie ;P Ale odejść z pracy miałam przyjemność raz, bo już wiedziałam, że będę przyjęta w innej. To bardzo fajne, kiedy ty mówisz szefowi, że dziękujesz za pracę i do widzenia, a nie na odwrót :)
×