Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_31

Użytkownik
  • Postów

    645
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_31

  1. alicja_31

    Niechęc do pracy

    ala1983, załapałam w sumie, to tylko taka uwaga spontaniczna od siebie była Śmiercionauta, też pracowałam w swoim czasie w laboratorium badawczym, w dużej znanej firmie farmaceutycznej...lecz zrezygnowałam, bo mnie tam gnoili mocno, ale zapał rozumiem, to może być zajebista praca teraz będę przy labach pracować, ale od strony organizacyjnej, to mi jednak bardziej pasuje
  2. alicja_31

    Niechęc do pracy

    ala1983, po prochach do celu
  3. alicja_31

    Niechęc do pracy

    ja na mej rozmowie ostatniej byłam na kacu, obrzydliwie kaszlałam... ale było mi to obojętne już, zero stresu, i wypadłam znakomicie! znam komentarz od koleżanki, która mnie wkręciła w tę robotę, była na rozmowie, udawała, że się nie znamy ..., podobno stwierdzili, że energiczna fajna babka ze mnie To mnie nakręciło jeszcze bardziej na tę pracę, poczułam się naprawdę fajnie. Spoko, każda kolejna rozmowa zbliża do celu, bo przecież uczysz się pożądanych zachowań Będziesz próbował w firmie farmaceutycznej czy jakiejś spożywczej? przemysłowej? (pytam z czystej ciekawości )
  4. alicja_31

    Niechęc do pracy

    Śmiercionauta, chyba żeś bliski mej branży, mnie też zawsze do labu ciągnęło... NieznanySprawco oraz MałaMi - fascynuje mnie to, że z taką swobodą piszecie o doborze cukierków... tylko, kurdę, moja psychiatra jakoś jest odporna na moje sugestie... co robić w takiej trudnej sytuacji, nie wiem
  5. znam lepsze przyjemności niz sączenie wina ,,,w dodatku z żoną. jedno nie wyklucza drugiego -- 04 lis 2013, 00:33 -- dlaczego pytasz ?? a) chcesz nasłać opiekę społeczną, bo uważasz, że dzieci są nieszczęśliwe, b) te dane są Ci potrzebne do pracy magisterskiej, c) podejrzewasz, że jestem Twoją sąsiadką, d) chcesz mnie zaprosić na popijawę i nie wiesz czego się spodziewać. inne możliwości nie przychodzą mi do głowy, być może z powodu upojenia alkoholowego...
  6. ano mam hmmm, zastanawiam dlaczego robisz taki wywiad...? ale już się chyba dzisiaj nie dowiem, bo właśnie dzieci posnęły, a my z małżonkiem otwieramy winko i udajemy się do uroczego pokoiku w przyziemiu, do jutra, życzę wszystkim niezbyt tęgiego kacyka z rana
  7. alicja_31

    Niechęc do pracy

    to zaniżasz wymagania względem pracodawców, czym szkodzisz przede wszystkim sobie, a w dalszej perspektywie i innym... ja pierwszą pracę gwizdnęłam, bo nie dałam rady, było mi obojętne co będzie, a było cholernie cięzko, nawet nie chcę tego wspominać, byłam totalnie na lodzie, okazało się, że jestem w ciąży... totalny dół związany z brakiem własnej kasy (ja nie uiem być na utrzymaniu męża, muszę sama zarabiać, inaczej spada moje poczucie własnej wartości) bezrobocie, szukanie pracy, praca na zlecenia w firmie, w której potem zostałam zatrudniona na etat, firma ok, ale dla mnie bez przyszłości, nudno sie zrobiło, chciałam więcej itp., to zaczęłam szukać "na zakładkę", siedziałam na dupie, ale chodziłam na rozmowy, uczyłam się [rzy tym też sporo, na każdej kolejnej rozmowie wypadałam lepiej, gdzieś tam chcieli mnie zatrudnić, ale warunki kipeskie, gdzie indziej krzyknęłam za dużo, to mnie olali... w końcu znalazła się ta jedyna właściwa praca (mam nadzieję, zaczynam od wtorku) i też ci tego życzę! i podawaj swopje realne oczekiwania, bo inaczej prędzej czy później przyjdzie frustracja
  8. alicja_31

    Niechęc do pracy

    niezłe jaja, znam niestety tysiące takich przykładów ze swojego miasta, najgorsze, że coś co jest warte grube pieniądze, sprzedają za bezcen żeby mieć na podłe wińsko a Niemcom po prostu takie rzeczy się w głowie nie mieszczą
  9. alicja_31

    Niechęc do pracy

    popieram, też się zwolniłam ze względów finansowych głównie, nawet tego nie kryłam, szef nawet się nie dziwił, miłam swoje 5 minut satysfakcji, jak zapytał ile zarobię w nowej pracy, hehe...
  10. alicja_31

    Niechęc do pracy

    też prawda z drugiej strony, ilu potencjalnych pracowników odpowiada na ogłoszenie, umawia na spotkanie, a potem olewa? dzwonisz, nie odbierają telefonu, albo ściemka o złamanej nodze, chorej babci itd. zawracanie tyłka i nie traktowanie poważnie innych, dlatego czasem wątpię w prawdziwe rozmiary bezrobocia
  11. alicja_31

    Niechęc do pracy

    dobre i jak oględnie... myślałam, że coś z grubej rury o kradziejowie będzie tak z innej beczki: jako dziecko mieszkałam w paskudnym blokowisku, wiecie jak nazywaliśmy z tych szcześciarzy, co w kostkach-bliźniakach mieszkali? kradziejowo...bo jak powstawały bloki, to robotnicy kradli co się dało i "sprzedawali" za flaszkę ludziom, którzy budowali domki, takie były fakty, dlatego te bloki takie krzywe, niedorobione... mój mąż mieszkał w takiej kostce i znał sprawę od strony "załatwiania" materiałów..., co za czasy popieprzone
  12. alicja_31

    Niechęc do pracy

    ala1983, nie staram się nikogo przekonywać, bo się nie da, pokazuję jak to wygląda od innej strony, dla mnie to oczywiste mechanizmy, w sumie nie ma co nad tym rozprawiać -- 03 lis 2013, 20:05 -- haha, dawaj!
  13. alicja_31

    Niechęc do pracy

    brum, no właśnie obawiałam się, że moją wypowiedź weźmiesz za bardzo do siebie... nie traktuj tego tak, piszę, żeby sobie pogadać, bo nie chce mi się nic innego dzisiaj robić... Możesz się nie godzić, że masz mniej niż ktoś inny, ale nic z tego nie wynika
  14. alicja_31

    Niechęc do pracy

    Takie samo jak dzisiaj, a pozycja pracownika o wiele wyższa bo popyt na pracę był wyższy od podaży. A w sytuacji odwrotnej czyli w kapitalizmie pracownicy zawsze będą mieli gorzej. No chyba że wszyscy pracownicy wyjadą na zachód i nie będzie miał kto tu pracować, podobno w branży budowlanej w niektórych regionach już tak jest że firmy budowlane nie są w stanie znaleźć fachowców. w komunizmie było super, każdy kradł co akurat mógł i nawet się tego nie wstydził... bo przecież mu się należało, bo to wspólne, czyli niczyje, pokolenie naszych pijących ojców to pokolenie komunizmu, ciekawe, dlaczego zaczęli chlać, pewnie dlatego, że czuli się tak fajnie
  15. alicja_31

    Niechęc do pracy

    brum, to nie prawda, że pierwszy milion trzeba ukraść, niektórzy na to ciężko i uczciwie pracują, da się! inni żyją na kredytach i też wyglądają na milionerów... nie znoszę, kiedy wszystkich się wrzuca do jednego wora, nie cierpię takiego gadania w stylu starej ciotki co swe życie przegrała... to jest często dyktowane zazdrością, lenistwem, niezaradnością niestety
  16. alicja_31

    Niechęc do pracy

    to jest po prostu niemożliwe, w żadnym ustroju, zawsze są ci lepsi i lepsiejsi..., ale tak jest też w świecie zwierząt, my zdominowaliśmy inne gatunki, bo byliśmy sprytniejsi, to jest motorem ewolucji, czasem tylko strach pomyśleć, co za milion lat z nas wyewoluuje... bo jeśli szanse na przetrwanie mają obecnie najsilniejsi (czyli mający dostęp do zasobów wszelkich, nie koniecznie najmądrzejsi, najzdrowsi itp. to na pewno pojawi się w końcu niezłe wypaczenie)
  17. oraz z tego, że branie leków przeciwdepresyjnych i picie alkoholu jest trochę bez sensu, bo alkohol przyczynia się do depresji... no ale, jak to ktoś tam wyżej napisał - każdy robi ze swoim życiem co chce ja na wszelki wypadek nie przyznaję się psychiatrze do picia...nie chce mi się słuchać kazań -- 03 lis 2013, 18:43 -- mówisz to tak jakby niszczenie wątroby to był mały pikuś. w razie W można wymienić, albo odmeldować się do krainy wiecznych łowów
  18. alicja_31

    Niechęc do pracy

    w komunie to dopiero było kolesiostwo
  19. alicja_31

    Niechęc do pracy

    co?! teraz to mi się scyzoryk otwiera w kieszeni. Wiesz ile osób ma kwalifikacje, a nie ma pleców? ok, taki ktoś nie znajdzie pracy w Twojej firmie, ty stracisz szansę na dobrego pracownika, a on i tak może znajdzie inną pracę. Za to fajnie jest zatrudniać koleżków, syna znajomej, kuzyna, siostrę i żonę. To co, ze może mają mniejsze kwalifikacje, w końcu to znajomy/-a. I tak np. przychodzi do Ciebie hydraulik nie mający pojęcia o hydraulice albo kafelki kładzie Ci technik żywienia. Niech żyje kolesiostwo no cóż...w mojej byłej firmie szef i tak nie zatrudnia nikogo z ulicy, woli znajomych znajomych, taka polityka..., wkręciłam osobę która ma bardzo dobre kwalifikacje (inaczej bym tego nie zrobiła raczej, po co z siebie durnia robić), sama też mam dobre, bo inaczej nie rzucałabym się na nową posadkę (po raz drugi - po co robić z siebie idiotę...) takie życie, można mieć pretensje do pana boga (jak ktoś wierzy)
  20. alicja_31

    Niechęc do pracy

    Tego to przeżyć nie mogę. W PGR-ze czułabym się świetnie. I jeszcze te darmowe mieszkania nigdy
  21. nie rozumiem pytania... obecnie jestem w domu, bo jest niedziela,mąż też w domu, bo też ma niedzielę, w poniedziałek mąż pracuje i ja zazwyczaj też
  22. alicja_31

    Niechęc do pracy

    to prawda mnie wkręcono w nową pracę, ja wkręciłam kogoś do swojej starej...ale to też uważam za normalne, ostecznie pracodawca woli wiedzieć z kim ma do czynienia czy pracownicy z kim będą dzieli biuro
  23. alicja_31

    Niechęc do pracy

    PiP jest dobry na państwówkę, na prywaciarzy niestety nie działa. łe, nie wiem, kiedyś pracowałam w dużej, znanej prywatnej firmie, był mobing, było ogólnie chujowo, łamali przepisy otwarcie, to była taka niepisana umowa w firmie...zastanawiałam się czy tego nie wykorzystać, kiedy już rzuciłam papierami, myślałam wtedy o PIPie, być może musiałaby to być inna instytucja, na pewno się da... ale nie zrobiłam tego, bo kręcę się jednak w tym światku i zwyczajnie było mi to nie na rękę
  24. alicja_31

    Niechęc do pracy

    brum, jak ktoś kombinuje, w sensie robi coś niezgodnie z prawem to można go zawsze podpierdolić do PIPu, jeśli kombinuje, w zgodzie z prawem, to cóż, kogoś może szlag trafiać, ale nic mu do tego. myślę, że pracodawcy mówią pracownikom dla świętego spokoju, że jest kicha i dlatego nie będzie podwyżki, mądry ambitny pracownik zrozumie jedno: nie jest nie do zastąpienia, pracodawca nie ma obowiązku mu więcej płacić, kiedy wie, że w miesiąc przeszkoli sobie nową osobę za mniejsze pieniądze... przykre to ale tak jest. Ja się ulotniłam z poprzedniej firmy, bo pracowałam tam kilka lat, podwyżki mnie nie zadowalały, szef dobry człowiek, ale upierdliwy, więc odeszłam i negocjowałam taką stawkę, jak mnie zadowoli... Natomiast jeśli ktoś idzie do pracy i godzi się na bele jakie warunki z nadzieją, że go kiedyś na pewno docenia - to nic z tego, nie tak to działa, każda firma zakłada sobie ile może/chce zapłacić i już..., po jakimś czasie trzeba wymienić tego zasłużonego ze zbyt dużymi wymaganiami. Normalne. -- 03 lis 2013, 17:47 -- ala1983, u nas w firmie się mówiło: nie jesteśmy organizacją charytatywną, nikt nikomu nic nie da, bo ktoś ma złą sytuację osobistą, od tego jest MOPS, wiem, że to przykre i nie brzmi miło, ale to tak działa, nie rozumiem, dlaczego tego nie rozumiesz
×