Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_31

Użytkownik
  • Postów

    645
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_31

  1. Jestem po pierwszej godzinie psychoterapii. Wrażenia? Nie wiem, powiedziałam większość tego, co planowałam powiedzieć, mogłabym gadać dalej, ale czasu już zabrakło Nie rozumiem tylko jednej rzeczy, nie mam doświadczenia, ale kobieta chyba powinna być neutralna, no nie? A ona miła była, dowartościowała mnie troszku i tak jakby czasem sugerowała moje intencje...może to po to żeby sprawdzić reakcje, nie wiem. Jakie są Wasze doświadczenia? No i nie wiem, jak dalej. Czy ja mam się jakoś przygotować, czy ona pociągnie temat, który uzna za ważny? Jak to u Was wygląda?
  2. Mnie jutro czeka pierwsza godzinka z psychoterapeutką - od czego powinnam zacząć? Czy jakoś się do tego przygotować? Jak o tym myślę, to mam w głowie pustkę, boję się, że nic sensownego, co miałoby by być rozkminiane w trakcie dalszych spotkań, nie będę umiała powiedzieć... Doradzicie coś? Dodam, że planuję zmianę pracy - i tak: w ciągu dnia jestem pewna, że to dobry krok, a wieczorami/nocami/wczesnym rankiem dopadają mnie setki wątpliwoći, czy sobie poradzę... co za męka W dodatku właśnie w miarę uporządkowałam sobie sytuację życiową, a tu znowu będzie bałagan i nowe sytuacje i nowe porządki... Może powinnam spokojnie siedzieć na tyłku i błogosławić stan względnego spokoju, a nie znowu wywracać sobie wszystko do góry nogami...Tylko że taki spokój mi w sumie szczęścia też nie daje.
  3. freya - no właśnie do cholery, otoczenie nie pomaga, czuję się z tym zupełnie sama i to jeszcze bardziej blokuje i utrudnia podejmowanie decyzji... Keji - ja brzydki charakter miałam na myśli taka się czsem czuję - na zewnątrz mała niedobra kombinatorka, a w środku miotany wątpliwościami i skrajnymi uczuciami nadwrażliwiec. Nawet jak to piszę to czuję się z tym idiotycznie i wiem, że nie oddaję do końca tego, co chcę przekazać
  4. Kochani, czytam Was od pewnego czasu, a właściwie do tej pory śledziłam wątek o chad, ale niestety, nieaktualne Dla ludzi z zewnątrz mam bajeczne, ułożone życie, męża i dwoje dzieci. W głowie niestety burdel totalny, kompletnie nie jestem pewna swoich ocen, emocji, bo te zmieniają się w ciągu dnia po kilka razy. I tak rano jestem pewna, że chcę zmienić pracę, i jestem przekonana, że to jedyna słuszna decyzja, a już po południu uważam, że to zły i ryzykowny i zupełnie bezsensowny pomysł. Czuję pustkę, czuję się przytłoczona rodziną i obowiązkami, z jednej strony chcę wszystko robić jak najlepiej, z drugiej ogarnia mnie totalna niemoc. Mąż mnie nudzi i irytuje, z drugiej strony trzeźwo stąpa po ziemi, co mi przecież potrzebne jest. I w tym zamęcie rozpętała się bliższa znajomość z facetem, którego znałam już w sumie od kilku lat (ale tak powierzchownie, pracował dla nas na zlecenia) i kiedyś okrutnie mi się podobał. Zmienił się fizycznie na niekorzyść, ale poznałam jego myśli, jego historię i mnie to powaliło i zakręciło. Ma chad, jest mega inteligentnym i ciekawym człowiekiem. Z początku to miała być taka przyjaźń – rozumieliśmy się jako nadwrażliwcy, jednak nie ukrywam, że były momenty, że mieliśmy ochotę rzucić się na siebie. I podczas intensywnego smsowania wkroczyła jego partnerka… To ona do mnie napisała, on już nie … dół i porażka. Chociaż związku by z tego nie było, ale bardzo mi brakuje rozmowy z nim. Dobrze, że zaczynam psychoterapię w przyszłym tygodniu. Qrva. Czy ktoś mnie rozumie, czy jestem brzydka i popaprana i nie warto tego komentować nawet?
  5. Drodzy Czadowcy, znowu pytanie mam: o co chodzi z tym, że boicie się czasami czytać maile i unikacie netu? O nadmiar bodźców, czy to coś innego...może mi ktoś to przybliżyć?
  6. racja święta Barsinister - jeśli mogę zapytać - jak na Ciebie działa kwetiapina?
  7. im mniej kontroli, tym lepiej, szalejemy - ale więź jest bardzo silna i warta tego i oparta na mocnym zaufaniu myślę, że ktoś zupełnie zdrowy nie wytrzymałby ze mną tak długo, bardzo ciężko się ze mną żyje dzięki za odpowiedź. tak ja też to czuję, nikt kochający spokój i rutynę nie byłby tu dobrym partnerem dla drugiej szalonej połowy...bo można się udusić.
  8. To Wy musicie dać sobie szanse. CHADBPD? /cenzura/, weźcie mnie nie załamujcie. to są je*ane literki! nie widzicie tego? Ile w tym WAS? Gdzie wasz wiek, doświadczenie, siła zaangażowania, stopień świadomości własnych słabości? Chęć pracy nad sobą? impulsywności i łatwość w wpadania w nałogi? Wiary i uporu...? tego diagnoza wam nie powie. Tym bardziej my. Osobiście mam za sobą taki związek i nie przetrwało nie z powodu cholernych literek. To nie zaburzenie i choroba było powodem. (a wg literek wyglądało to tak chad+bpd i chad) ha! i dzięki, właściwie taką odpowiedź chciałam dostać -- 26 lip 2013, 08:52 -- dzieci to my już mamy, każde po swoim... -- 26 lip 2013, 08:52 -- To Wy musicie dać sobie szanse. ano spróbujem -- 26 lip 2013, 08:55 -- u mnie to już siedem lat o...a możesz jakoś krótko skomentować Wasze relacje, w sensie - kontrolujecie się wzajemnie, czy szalejecie bez końca...
  9. Co myślicie o związku faceta z ChAD i babki z BPD? Dalibyście temu szansę?
  10. Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. W moim przypadku trudno raczej w ogóle mówić na razie o związku (oboje mamy mocno pokręconą sytuację), to raczej etap wykluwania się wzajemnej fascynacji. Na co liczę - jeszcze nie wiem i nie zamierzam się spieszyć. Na razie chciałabym, żeby facet stanął na nogi i w miarę możliwości mógł się uniezależnić od innych, ma ku temu wszelkie predyspozycje, tylko czy wytrwa... Co do stabilności uczuciowej - boszsz, a czy ja jestem stabilna? też mną miota ciągle, sama nie wiem czego chcę Zapowiada się ciekawie
  11. malgosia dzięki! Wiesz, ja się po prostu obawiam, że jemu się odwidzi tak nagle z dnia na dzień...a ja będę upierdliwie dążyć do kontaktu. Zalecasz dać na wstrzymanie i poczekać, aż się sam odezwie? ja wiem, że to nie forum pt.porady sercowe, ale próbuję to ogarnąć, trudno mi z tym gdybym nie wiedziała o chadzie już dawno dałabym spokój...bo takie szukanie pretekstów, żeby złapać kontakt poniżające jest jednak
  12. Kochani, sprawę mam. Czytam i czytam od miesiąca różne fora i wypowiedzi poświęcone ChAD - sama nie choruję, może się to Wam oczywiście wydać banalne, ale... na pewnym chadowcu mi zaczęło mocno zależeć, mimo że to początki znajomości są w zasadzie on - rzecz jasna uroczy, wydawać by się mogło zainteresowany, jednak zazwyczaj to ja ciągnę znajomość, piszę, zachęcam, on się raz odzywa 5 razy w ciągu dnia, a potem milczy i kolejne wiadomości ignoruje..., spotkania doszły do skutku, ale zawsze w ostatniej chwili termin był przełożony na inny dzień. jesteśmy dojrzałymi ludźmi, nie chcę mu się narzucać i powoli milknę tak się tylko po cichu łudzę, że to może zmiany nastroju powodują, że mu się nie chce/nie może...nie wiem na ile osobiście brać do siebie milczenie a na ile to właśnie chad... facet się leczy, ostatnia depresja/hipomania rok temu, teraz twierdzi, że jest OK - czy jednak to OK to takie zwykłe jest, czy po prostu łagodniejsze górki i doliny tego nie wiem... rozumiem, że ciężko radzić, jak się nie zna osoby/sytuacji, ale może Wam to coś przypomina? będę wdzięczna za każdą odpowiedź
×