-
Postów
394 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Tornado
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16
-
LitrMaślanki, Znam swoją wartość i zalety, ale one mnie nie uspokajają, nie wystarczają by odpocząć... A taka ucieczka chociażby na chwilę pozwoliłaby zagłębić się w nicość, gdzie nabrałabym sił, które mi tak potrzebne do walki z codziennością. Ja sama sobie nie pozwalam sobie odpocząć, przejmując się nadmiernie wszystkim, mając dziwne wyrzuty, że być może ze mną jest jednak coś nie tak, skoro aż tak mnie wszystko przerasta - wiem, że to nieprawda, ale kiedy tyle rzeczy nie wychodzi - człowiek po prostu głupieje... Chciałabym odpocząć od swoich ambicji, od przejmowania się ciągłego, od gryzienia swojego sumienia za niepowodzenia...
-
Mam ochotę na ucieczkę - przed samą sobą
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Tak sobie uświadomiłam, że tak naprawdę nie znam nikogo z Was zbyt dobrze, prawie wcale. Z niektórymi się więcej pisało, ale jacy jesteście na co dzień? Jak by to było, gdybyśmy mieli spędzić więcej czasu ze sobą będąc realnie obok siebie? Nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo nie znam Waszych reakcji, ruchów, sposobu bycia... A jednak - nie jesteście mi obojętni. Nie będę tu nicków ni imion wymieniać, bo nie chciałabym nikogo ominąć, ale... mimo iż czuję się od kilku dni bardzo wyobcowana na tym forum, zamknęłam się we własnych problemach i ciężko mi spojrzeć ponad nimi, cieszę się, że jesteście, że mogę Was tu spotkać... Nie radzę sobie ostatnio z własną psychiką i nie umiem nawet opisać, co mi przeszkadza, dolega - spłynęło wszystko na mnie tak nagle. Czuję się przytłoczona, przytłumiona, mam wszystkiego dosyć, większość spraw mnie przerasta... Niektóre czynności wykonuję mechanicznie - jak robot - bo zrobione być muszą, bez emocji, bez przekonania... Brakuje mi sił, a codzienne nawarstwiające się od rana sprawy wysysają ze mnie wszystko to, co zdążę zakumulować w nocy - i po kilku pierwszych godzinach nowego dnia nie zostaje już nic... Wierzę jednak, że to stan przejściowy. Skończy się w pracy największy sezon - już będzie ciutę łatwiej. Za pół roku skończą się studia, napiszę magisterkę - będzie jeszcze lżej. A sprawy sercowe, cóż, tego nie jestem w stanie przewidzieć, wiele zależy od niego... ale kiedy w pracy się uspokoi i uporam się ze studiami i magisterką, może będzie mi łatwiej... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Tornado odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Dla mnie cmentarze są pełne bólu i cierpienia, ale też i pokory, spokoju... Pełne wspomnień... Nie jestem do nich nastawiona ani pozytywnie ani negatywnie. Dla mnie to miejsce spotkań z duszami, których ciała już odeszły, którym można się wyżalić, za które można się pomodlić... Jęczę od rana i - nie mogę dojść do tego, skąd we mnie tyle złości, wściekłości. Wiem, nie jest to ciekawa sytuacja w pracy, bardzo stresująca (nagle mam pracować za dwie osoby na raz - i to w środku naszego sezonu) - i na nią narzekam - ale po co od razu złość? Wręcz wściekłość? -
Zaczął się po prostu pięknie. Dostałam od kolegi sms-a, że się rozchorował i idzie po L4. Miał zaplanowane 3 usługi + moje dwie - nie wiem, kiedy to wszystko zrobię (muszę wykonać wszystko co zaplanowane dla mnie i dla niego - pomocy do roboty nie mam), a już nie mówię o bieżących mailach i telefonach. Zapowiada się kolejny zajeb**** dzień, po którym z nerwów moich strzępki zostaną, a jeszcze czeka mnie wieczór z mężem i dzieckiem aktywnie spędzony, więc po prostu padnę na koniec na pysk nieżywa. Trzeba mi się opanować i zakasać rękawy zamiast jęczeć. Do pracy! (bu)
-
...zazdroszczę Wam... Zawsze marzyłam o mieszkaniu w górach. W ich klimacie zawsze ożywam, czuję się zawsze znacznie lepiej, znika mi wiele dolegliwości (przynajmniej takie mam wrażenie - ciężko potwierdzić w 100%, bo wycieczki moje w góry są zawsze bardzo krótkie). Mój dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny. Jeden z nielicznych dni, kiedy się nie kłóciliśmy z mężem, kiedy było miło...
-
Mam bardzo zmienne i skaczące ciśnienie. Raz za wysokie, raz za niskie - naprawdę różnie. Jaki jest twój ulubiony utwór/piosenka?
-
Bo obchodzi ich głównie własne ego i brakuje im empatii? /Sama zadaję sobie takie pytanie, Karolinko/ Czym jest dla Ciebie muzyka?
-
Nie oglądam seriali. Nie mam też telewizora w domu. Lubisz coś zniszczyć, kiedy jesteś w złym nastroju? (co?)
-
coma, chojrakowa, niegrzeczne z Was dziewczynki. Nie szanujecie swojego ciała używając je jako narzędzie do wyładowania emocji... Przecież możecie się bez tego obejść. Jeśli ciężko - zimny prysznic na głowę - nie zaszkodzi, a też działa. Tule Was obie i całuję w biedne czółka. U mnie standardowo jak przed każdą sesją - kłucie serca, lekkie drżenie rąk - mimo iż wydaje mi się, że podchodzę do sprawy z luzem, przejmuję się gdzieś wewnątrz strasznie i mój organizm na to reaguje...
-
Płacz jest rzeczą ludzką - i nie tylko ludzką, po prostu naturalną. Ale rozumiem.
-
kasiątko, nie tylko Ty... A świat jest zwariowany, bo zwariowana jest natura człowieka... Ale wiesz, mój psycholog zawsze ma chusteczki na swoim biurku, co wręcz mnie zachęciło by się ze łzami nie kryć - nie raz popłakanie pomogło mi się bardziej później otworzyć...
-
Czasami zniechęcają, kiedy się gorzej czuję. Ale lubię kiedy ktoś mocniej się otwiera. Umiesz być dobrym słuchaczem?
-
Mam ochotę Was nieco rozweselić, by każdy, kto to czyta, choć na moment się uśmiechnął
-
Witaj AAngelaa1, miło, że do nas zawitałaś. Pewnie, że wesprzemy w trudniejszych chwilach. Pisz śmiało
-
Witaj Krzysiu. Może nie aż w takim stopniu jak Ty, ale też mam problemy z oddychaniem - duszności. Więc wiem, że uczucie to jest okropne. Proponuję Ci wybranie się do psychiatry. Nerwowość może nasilać duszności - u mnie przynajmniej tak jest - więc jeśli nie dojdziecie do jakiś wniosków odnośnie źródła problemów, to może poradzi jak okiełznać nerwowość - każdemu inne metody pomagają, stąd mówię o specjaliście... Pisz więcej na forum, chętnie więcej Cię poznamy
-
Witaj. Zapraszam do rozmów prowadzonych na forum
-
Witaj na forum. Swoim opisem przypominasz mi jedną osobę, też jest z Warszawy. Ogólnie dużo optymizmu w Tobie, więc i duże szanse na dość szybkie poradzenie sobie z problemami. Zapraszam do lekturki i rozmów forumowych :)
-
Udało mi się umówić mnie z mężem na terapię małżeńską
-
lady_butterfly, nic Ci nie będzie. A tak w ogóle to zarażenia u ludzi i tak zdarzają się bardzo rzadko.
-
Allah, nie za bardzo rozumiem, co masz na myśli mówiąc "małżeńskie rewelacje", które mu zafundowałam? Pytam, bo może czegoś nie dostrzegam, coś robię źle... Wiem - ciągłe poczucie winy u mnie - ale nie do końca właśnie zrozumiałam wypowiedzi... To on mi zafundował szarpaniny razem z podduszaniem i podbijaniem oczu - i to z dzieckiem na ręku - dziwne, że się bronię? Co prawda dawno takich akcji już nie urządzał po wtargnięciu policji, ale czy to wiele zmienia?... A co do rozdzielności - oszukuje mnie, kłamie jak może, kombinuje, a moją wypłatą próbuje się rządzić jak swoją, a sam nie zarabia nic - tyle co dostaje od matki (która za "pomoc przy stronie internetowej", która jest marna jak licho (ocena nie moja a teściowej)) niebotyczne sumy, które po prostu gdzieś przepadają. To ja funduję, czy on? [Dodane po edycji:] Miałam na myśli, że nadal jest dla mnie człowiekiem niebezpiecznym, teraz się powstrzymuje, ale kto wie co może być w przyszłości? Z gwałtowności jego niektórych wypowiedzi wynika, że nieraz miałby ochotę dać mi w pysk... A sprawa o ograniczenie praw jest z urzędu - bo była niebieska karta... Wychodzę też ogólnie z założenia w tym wszystkim, że jest mimo wszystko odpowiedzialny za swoje czyny, tzn. potrafi ponieść ich konsekwencje. Z drugiej strony - jego zachowanie i kombinactwo przeczyłoby temu założeniu... Udało mi się nas umówić na terapię na marzec- strasznie daleko, ale może to coś da...
-
Nie stać mnie kompletnie. Moja pensja ledwo wystarcza na rachunki, a do realizacji bieżących potrzeb dokłada się teściowa, utrzymując tym samym swojego syna... Już boli wydatek na ginekologa - prowadzi mi badanie dość szczegółowe, bo coś nie tak jest (lub było - nie wiem, bo kolejne badania za tydzień około) z moimi komórkami... Nie żebym się użalała na finanse, ale wyjaśniam tylko dlaczego nie wchodzi w grę ta opcja... lady_butterfly - wścieklizną można się zarazić przez kontakt bezpośredni - a nic cię nie ugryzło ani nie miałaś otwartej rany, nie brałaś do ust śliny tych zwierząt, więc spokojnie!
-
Cynaderki, to nerki - bardzo lubię podroby. Ostatnio byłam z kumplami z pracy na tzw. piwie. Pośmialiśmy się, pożartowaliśmy, potańcowaliśmy przy muzyce z grającej szafy. Czy jest to moje ulubione imprezowanie - nie wiem, bo nie jestem typem imprezowicza, ale lubię z nimi wypady. Bardzo chętnie natomiast spędzałabym czas w teatrze... Lubisz przedstawienia teatralne?
-
Ale leki pomagają na objawy, nie na usunięcia źródła - lęki będą powracać dopóki się z nimi nie zmierzysz... Pomocne są w tym terapie - ale nie namawiam, bo zrobisz jak uważasz. Je długo radziłam sobie sama i sama wielu lęków się pozbyłam, ale z niektórymi poszłam na terapię. I nie żałuję
-
Cynaderki z pęczakiem. Czy w nerwowej sytuacji starasz się opanować krzyk? (jak?)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 16