Skocz do zawartości
Nerwica.com

mika211

Użytkownik
  • Postów

    168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mika211

  1. Nerwa mam podobnie z wystąpieniami. U mnie dzisiaj średnio, taka rozdrażniona jestem. Urodziny koleżanki jednak innego dnia będziemy obchodzić.
  2. Ja też tak miewam, a jak wiecie parę lat w sumie usypiałam o 5 czy 6 rano, a potem spałam do po południa albo krócej, ale wtedy zawsze było ciężko. Albo np jechałam do szkoły bez snu o 6, bo nic nie mogłam zasnąć, bo ten power, a potem usypianie na wykładach. To jest masakra. No, ale teraz jest trochę lepiej, staram się więcej czasu na powietrzu spędzić, a przed zrobić co mam zrobić, wyciszyć się- z tym różnie bywa, ale warto się starać i nie poddawać! Dziś mi serce szybko biło i kołatało, ale to pewnie ze zmęczenia, bo dziś właśnie niezbyt się wyspałam. No, ale poza tym było w miarę ok. U mnie też tak jest dzień w dzień i jeszcze nie uregulowało się, ale musi w końcu się udać. Takiego jestem zdania, wiem, że to męczące, dla mnie też, ale zobaczycie, uda nam się.
  3. Hej ja ostatnio miałam miesiączkę, ale jak pisałam też mam PCOS, a cykl nawet potrafię mieć 90 dni, czyli co 3 miesiące, co miesiąc cykle to miałam, może z hakiem, ale 15-16 latka, potem powoli zaczęło się wydłużać i odkryli PCOS. Ja myślę, że oprócz nerwicy PCOS też ma na nas duży wpływ, mamy namieszane w hormonach. Dobija mnie to, że np jako kobieta z PCOS mając np 30 lat będę prawie bezpłodna (bo tak szybko spada płodność z PCOS, zwłaszcza przy takich długich cyklach jak mam). Szkoda, że nie mamy jeszcze z chłopakiem warunków, by starać się o dziecko. W przypadku tego schorzenia 22 lata to byłoby super na ciąże, a w niektórych przypadkach to i późno, ale wiadomo, biologicznie tak jest, ale teraz tak jest z pracą i nie tylko, że ciężko po 20stce zaraz mieć dziecko, większości się to przesuwa bliżej 30stki. Ja dzisiaj nawet miłó spędziłam dzień, byłam z chłopakiem na pizzy i meczu , tzn mecz w tej pizzeri oglądaliśmy, niby nie lubię meczów, ale z nim to miłó nawet jak mecz :)
  4. Ja Trittico brałam na noc i mi nie szczególnie pomagał. Bardziej uspokaja mnie i lepiej mi się zasypia o dziwo obecnie po 50 mg Hydroxyzyny. Może to też kwestia tego, że wtedy brałam Asentrę, która mi nie podpasowała, możliwe, że teraz z Venlectine Trittico by mi lepiej działało. Zgadzam się jednak, że nie robi wiele na lęki- dla mnie to też źle, bo ja miałam bardzo silne lęki. Dopiero obecna kombinacja sprawia, że dużo mniej odczuwam lęki.
  5. Rozumiem, to dobrze, próbuj. Z ziołowymi to też jest tak, że jak jednej osobie pomoże, to np drugiej nic nie da, także różnie bywa. Swego czasu jeszcze w miarę coś dawały mi Kalms, tzn jakoś nawet odprężały choć trochę, ale zazwyczaj brałam 3 naraz, bo z jednym to ciężko, a piszą, że 3 też można brać.
  6. Nio, może lek też mieć takie działanie, że nasila te natręctwa prawda? No, ale na lęki naprawdę dobry, jestem zadowolona :) Neopersen nie brałam, kiedyś brałam persen, ale to jak miałam 15 lat to czasem, też byłam już nerwowa, ale teraz gdy już mam nerwicę itp, to raczej nic by mi nie dał.
  7. Rozumiem, ja to samo albo te kompulsje, wtedy myślę też, że zwariuje ogólnie. Masakryczna sprawa. Jak teraz lęku nie mam, to chyba natręctwa mi się nasiliły. Nie ma łatwo. Oczywiście powiem lekarce mojej. Za 3 dni mam wizytę u psychiatry. Właśnie się zorientowałam, że ze mało Hydroxyzyny mi zapisała, a przecież wie, że biorę po 2 tabletki 25 mg. Przez to muszę teraz wziąć mniejszą dawkę po jednej, a i wychodzi na to, że jakbym od początku brała Venlectine według jej nowych wyliczeń, to też by mi nie starczyło. Ja chyba sama teraz to będę liczyła, bo ona niby liczyła, ale wychodzi na to, że liczyć nie umie, ech. A nie chcę, żeby potem była sytuacja, że nie mam lekarstw, bo nie można tak nagle ot sobie nie wziąć, ale trzeba brać codziennie, więc nie chce mieć takiej "niespodzianki". A teraz szukałam tej Hydroxyzyny i już byłam wściekła, bo myślałam, że już nie mam wcale. Na szczęście mam, ale teraz do 7 paź muszę po jednej tabletce.
  8. Nerwa, to super :) Widzisz sama, warto próbować pokonywać lęki, tzn wychodzić mimo nich, mimo że to nie jest łatwe. Ja dzisiaj nawet dobrze, byłam z chłopakiem na spacerze i czułam się dosyć dobrze, ale dopadały mnie czasem te takie natrętne myśli, kompulsje, czasem mam, wiadomo, czasem takie coś mi też utrudniało spanie, bo wiadomo człowiek myśli denerwuje się- często tak miałam. Tylko teraz jakby nasilone, w sensie urojenie, żeby coś np zrobić coś określoną ilość razy. Czy Wy też tak miewacie? Jak tak to jak sobie radzicie? To bardzo uciążliwe i czasem mam wrażenie, jakby od tych myśli miała mi pęknąć głowa i chce mi się wtedy płakać, bo czuję się taka bezradna wtedy wobec tego.
  9. Tak pisałam, ale mogłaś wtedy nie czytać, biorę 110 mg Venlectine i 50 mg Hydroxyzyny od prawie 4 miesięcy Ooo, nerwa, nie wiedziałam, że już miałaś nerwicę. No, ale fakt.. długo się nie odzywała. Ja pewnie też będę miała długą terapię, nerwicę mam raczej silną, wiele do przepracowania, a na początku też wiele nie mówię i krępuję się, u psychiatry nawet się trzęsę jakoś denerwuję, mimo że wiem, że nie ma czego. Masakra, wiem
  10. Hej Ja dziś też słabo się czuję, dygoczę w środku, jestem taka rozdrażniona. Niedługo 7 października mam wizytę u psychiatry, potem pod koniec października psycholog, więc w każdym razie bliżej niż dalej, tak trzeba myśleć. Racja, nerwica wiele zabiera... wiele więcej robiłoby się bez nerwicy. Tzn człówiek walczy, ale wiadomo, nie jest łatwo.
  11. Hej! Wiecie, nerwica ma na pewno wiele problemów z nerwami, bo przez lata na pewno denerwowałyśmy się i to wpłynęło na nas. No ja to fakt, nawet jak nie miałam nerwicy to byłam dosyć znerwicowaną dziewczynką, przejmowałam się wieloma rzeczami, nie umiałam sobie poradzić, włąśnie brakło mi takiej samodzielności danej od rodziców, za wiele za mnie robili, także teraz nawet jak mam coś sama robić, to czuję się nieswojo. Nie wiem jak inaczej mam Wam to wyjaśnić. A dzisiaj byłam z chłopakiem na tym horrorze "Naznaczony, rozdział 2". Oglądałam jedynkę kiedyś w domu. Powiem szczerze jedynka lepsza i były tu gorsze momenty, ale nawet mi się podobało. No, ale ja w ogóle bardzo lubię horrory i thrillery. Z tym, że ja oglądałam film w skupieniu, a prawie cała sala się śmiała co chwilę, chłopak też, co też psułó nastrój. Tzn, mogło być dla nich śmieszne, mogło im się nie podobać, no nic, już nie będę do kina na horrory chodzić, bo niby fajnie, bo duży ekran, ale śmiechy chichy psują.. no chyba, że bardziej nocny seans, mniej ludzi i chyba bardziej klimatycznie :) Możliwe, że jestem dziwna, bo skoro inni tak się śmieli, a ja nie, to byłam chyba jedyna, której horror się podobał No, ale może też być tak, że jednak inne przeżycia w kinie, inne w domu. No nic, nawet jak mi jedynej się podobało, to trudno Mój facet powiedział, że nie znam się na horrorach, no super, mam inny gust, to już tak komentuję. Mój facet razem z tamtymi się śmiał. Owszem, jakieś sceny we mnie też wzbudziły lekki śmiech, ale nie co chwilę, jak u nich. Mój facet twierdzi, że to on lubi "prawdziwe" horrory np "Blair witch project", a ja właśnie niezbyt. No więc on lubi chyba bardziej takie dokumentalizowane, a ja inne właśnie. Kwestia gustu :)
  12. Dokładnie, teraz to jest dziewczyna "mądra". Mnie teraz zaczęły mocno boleć mięśnie, stawy na całym ciele, osłabienie mnie złapałó silne, prawie ruszyć się nie mogłam, ale sprawdziłam i nie mam gorączki, więc pewnie od kataru. No, ale uczucie okropne, dawno takiego bólu mięśni i stawów nie miałam, nie wiem skąd coś takiego.
  13. No pewnie, a ona oprócz śmiania mówiła coś na ten temat czy tylko się śmiała? Wiesz, ja długo znam tę przyjaciółkę, ale wcześniej za bardzo o mojej nerwicy jej nie mówiłam, o tej akcji z nożem też nie. Wiedziałam, żę mogę jej ufać, ale mimo wszystko wstydziłam się, dlatego dopiero niedawno jej powiedziałam. Były też fakty z mojego życia, których też się wstydziłam i np powiedziałam jej powiedźmy po 4 czy 5 latach znajomości. No, ale ona zrozumiała.. .choć mogłaby nie zrozumieć.. bo wiem, że po tym mogła pomyśleć, że nie wie już co jest u mnie prawdą, a co nie.. ale ona pewnie wie, że ja milczałam tak długo nawet te 5 lat z czymś, bo po prostu wstydziłam się.. albo jak okłamałam ją z czymś to nie dlatego, że jestem kłamczuchą i że jej nie lubię, tylko dlatego, że to bardzo wstydliwe było dla mnie. Taka blokada, mimo że wiedziałam, że mogę jej ufać.
  14. To super, bardzo się cieszę Ja z moim jutro znowu do kina, środy w orange i ogólnie możemy iść, chyba na horror, ostatnio miał być horro, ale jednak podobno miał być kiepski, więc komedia, teraz na pewno horror :) Nawet dobry mam humor, choć jeszcze trochę katar. No, ale co to katar, wtedy było gorzej, bo cała infekcja itp. Dusznomi, wiesz co, czemu koleżanka się śmiała jak mówiłaś jej o nerwicy? Wiesz, na szczęście nie każdy żyje w niewiedzy. Ja też znam wiele osób, które nie zrozumiałyby, ale np moja przyjaciółka- rozumie, nie ocenia. Mówiłam jej o mojej nerwicy, nawet powiedziałam jej o tej akcji z nożem, gdzie wszystko wyglądało tak, jakbym miała dźgnąć chłopaka, z pianą w buzi, jak przy wściekliźnie... Teraz już tak nie postępuję, a co najlepsze nadal jesteśmy razem, wiem, że on wiele przeszedł przeze mnie.. Chociaż fakt, on też wiele złych rzeczy zrobił, wobec mnie też, ale nie chcę tu o tym pisać. Po prostu staramy się żyć jakby od nowa, nie myślac o tym co było. No, ale w sumie bałam się, że jak jej to powiem, to że mimo tego, że przyjaciółka to wystraszy się ucieknie, bo skoro ja kiedyś z nożem, to logiczne, że mogłaby uznać, że jestem niebezpieczna, zrozumiałabym ją. A ona po prostu mnie zrozumiała, nie oceniała i nadal jest wobec mnie serdeczna, nie wystraszyła się mnie. No, ale fakt, zwykłej koleżance o tej akcji z nożem bym nie powiedziała, bo co innego koleżanka, co innego przyjaciółka.. to się czuje...
  15. No na pewno macie rację :) Życzę miłej nocy :)
  16. Dokładnie haniu, lepiej sprawdzić. No i tak, wspaniały człowiek, oby takich więcej :)
  17. Rozumiem, ja miałam tylko ekg, no i wiesz, zrobię, możliwe, że będzie u mnie to samo, ale lepiej zrobić i dobrać odpowiednią "strategię", żeby jeszcze lepiej się poczuć, bo niestety czasem mi jeszcze kołatanie czy te arytmie, dodatkowe skurcze dokuczają, pewnie rzadziej, bo się "przyzwyczaiłam" mimo ich nieprzyjemności, no ale lepiej to sprawdzić i tak.
  18. Aha, mi nic na te kołatania, ale jak pisałam niedługo robię Holtera. Wtedy też będzie łatwiej ocenić co w razie czego dać, lepiej mieć pewność. Aaa, jakiś czas też chodziłam na akupunkturę i piłam zioła niby na uspokojenie, ale niestety, nie czułam poprawy i nie czułam żadnego uspokojenia. Byłam też tak zdesperowana jak bardzo się źle czułam, wtedy już na lekach psychotropowych, że kupiłam sobie plkastry detox, te tańsze w drogerii i naklejałam, czułam się może trochę lepiej, ale też brak cudów. Raczej placebo A leki uważam, że tutaj nie jest placebo, bo Venlectine serio zaczęłó mi pomagać.
  19. Rozumiem, tzn że od 10 lat masz takie ataki, że boisz się, kołatania serca itp? Ja pisząc, że mogłam dawniej niż od 8 miesięcy mieć nerwicę, to też dlatego, że bardzo nerwowa byłam, czasem z nerwów źle się czułam czy czasem źle sypiałam, ale jednak jeśli uznać za nerwicę z prawdziwego zdarzenia taką z lękami, częstym zarywaniem nocy, napadami paniki, kołatania to właśnie tak 8 miesięcy, bo wcześniej to bardziej denerwowałam się, ale czułam, że to w mojej głowie i nie miało to tak wpływu na somatykę. Widocznie potem przeszło, bo organizm nie poradził sobie z tym napięciem. Dusznomi, też mam wrażenie, że od zawsze. Jak się człowiek źle czuje, to się zawsze dłuży. Ja o radzeniu sobie z nerwicą zaczęłam czytać tu, sporo rad i propozycji np książek do przeczytania wydaje się sensownych, warto zajrzeć--> http://forum.kardiolo.pl/temat2357.htm Rozumiem haniu, u mnie też hydroxyzyna, bo jak pisałam całe noce u mnie były zarywane, przez nawet kilka lat zasypiałam 5-6 rano, a potem nawet jak się śpi do 15, to jednak człowiek jest rozbity, bo najlepiej wypoczywa się w nocy. Tylko na początku tak się kładłam, bo miałam mało obowiązków, a potem nawyk, jakieś nerwy i tym bardziej nie mogłam zasnąć wcześniej. Dlatego od ok 4 miesięcy biorę Hydroxyzynę. Wcześniej Trititico CR, ale dla mnie Hydroxyzyna chyba lepsza.
  20. Rozumiem dusznomi. W takiej sytuacji faktycznie można próbować bez leków. Mimo wszystko jak łapią Cię leki, to staraj się racjonalizować. Pewnie nie raz brałaś różne leki i nic Ci nie było. Kurczę, z nerwicą od tego dużego ataku i pogotowia męczę się już 8 miesięcy, a i pewnie wcześniej pewnie już miałam,, więc może i parę lat miałam lub całe moje życie - 22 lata jest nerwicowe. To długo. Jeszcze długa droga pewnie przede mną. Ale dam radę, trzeba wierzyć. Wy też na pewno dacie radę :) A Ty od kiedy zmagasz się mniej więcej z nerwicą? Bo wyleciało mi z głowy. A co do leków, to jasne, że ja też się bałam, jak się przeczyta ulotkę czy wypowiedzi ludzi to koszmar. Faktycznie, skutki uboczne które miałam to koszmar i jak pisałam przy Asentrze nie minęły, a przy Venlectine dopiero po miesiącu. To długo i jak pisałam czułam się źle, chciałam rzucić w cholerę, ale wiedziałam, że jak rzucę, to nie będzie lepiej. No i dobrze, bo jakoś po miesiącu poczułam, że coś mi pomagają, czyli tak dłużej u mnie na działanie pozytywne trzeba było poczekać. Ja bałam się też wchodzić na większą dawkę. No, ale na szczęście teraz przy większej dawce było ok. Przy większej dawce Asentry była masakra i nie mogłam wytrzymać mimo chęci, więc tu odstawiłam.. w ogóle Asentra raczej nie dla mnie. A Ty hania jakie leki bierzesz? Ja tak jak pisałam, obecnie Venlectine i Hydroxyzynę.
  21. Ja też podziwiam dusznomi, że dajesz radę bez leków. Ja miałam takie ataki, że po prostu chciałam brać leki. A teraz niedługo psycholog, więc będę się uczyć wiadomo, też jak funkcjonować bez nich, choć to na pewno nie będzie łatwe. Na pewno Tobie bardzo ciężko, a masz silną psychikę, bo patrz radzisz sobie, starasz się, to jest bardzo duzo. Po prostu tak się źle czułam, że chciałam zacząć brać leki i byłam przekonana, że wolę je, choć arcy zdrowe nie są niż męczyć się. Takie po prostu miałam i mam podejście. Ale oczywiście dusznomi na pewno wygrasz z nerwicą, każdy walczy na swój sposób, jeden woli z lekami, inny bez itp :) Ja od razu po pierwszym ataku, pogotowiu, poszłam do psychiatry i zaczęłam brać leki. Wiem, mogłam próbować bez, ale czułam, że nie wytrzymam, po prostu. Na pewno powinnam już wcześniej iść do psychologa i psychiatry, bo już wcześniej się to we mnie kumulowało, ale bagatelizowałam, dlatego potem tak "mocno" wybuchnęłó, że tak powiem. Ja czytałam na innym forum, że objawy nerwicowe mogą też wytworzyć się, gdy rodzice zbyt chrnią dziecko. Chyba Wam pisałam, że byłam wyśmiewana, dręczona, nawet topiona na basenie przez osoby z mojej klasy podstawowej? No pisałam, wtedy co Ty dusznomi też o sobie pisałaś. Tak byłó, a ja się bałam, pewnie od tamtej pory zakiełkował jakiś lęk, ogólnie przed światem. Poza tym rodzice wyręczali mnie często w różnych sprawach, pewnie przez to boję się pracy, odpowiedzialności. W środku czuję się po prostu jak mentalne zagubione dziecko, jakbym nie umiała nic zrobić, jak ktoś mną nie kieruje.. tak to chyba można określić. Teraz oczywiście chcą bym była samodzielna, ale łatwo nie jest... Po prostu ciężko zmienić rolę jaką dotychczas się miało. A tam na forum też polecają książkę i poszukam jej: "Niezwykła terapia" Jan Haley.
  22. No właśnie. W takich dniach ciężko uwierzyć, że ma się nerwicę, ja też mam takie dni, żę czasem radośnie wiem, że to nie nerwica, ale i takie, że czuję się tak fatalnie, że ciężko mi uwierzyć, że to "tylko" nerwica, nadal tak mam, ale fakt, rzadziej na tych lekach.
  23. Jednym słowem przez nerwicę czujemy się jak staruszki Smuci mnie to, bo w wieku 22 lat powinnam "góry przenosić", bo jak teraz tak, to co potem. Wiem jedno, chcę by było jak kiedyś i postaram się do tego dążyć, chcę czuć się lepiej, chcę czuć się sprawna. Rozumiem dusznomi, każda z nas ma takie dni, tylko jedna częściej, inna rzadziej. Może zajmij się czymś, może choć trochę pomoże, bo mówiłaś, że czasem Ci to pomaga.
  24. Fajnie, co do biegania, to naprawdę albo mam fatalną kondycję albo nerwica albo coś z sercem, bo ostatnio biegłam do pociągu, z 40 m, a potem tak serducho biło ze 150 (a wysiłek nieduży, kawałek mały), a głowę jakby rozsadzić mi miało, strasznie szybko się meczę, to uciążliwe bardzo. Także nic się nie chce mi, a zwłaszcza dziś w taką pogodę, ostatnio jakoś lepiej było, to i nastrój lepszy, a dzisiaj tak szaro buro.
  25. Hej. Ja dzisiaj średni humor mam, bo znowu mam katar, a miesiąc temu jak pamiętacie byłam przeziębiona. Nerwa, to dobrze, że nie będziesz miała problemów z powodu nieobecności.
×