Domyślam się, co czujesz, sama mam co jakiś czas autodestrukcyjne myśli.Powiem tak:jeżeli jeszcze coś takiego będzie przychodzić Ci do głowy, pomyśl o tym,co będzie potem. nie warto ryzykować swojego Zbawienia. Przecierpimy tu parę lat, ale potem uśmiechnie się słońce. Jeżeli nie za życia, to w niebie. A co do wyjazdu-też czuję, że muszę uciekać, muszę się ratować...Myślę o wyprowadzce z domu.
Kiedyś czytałam w "Miłujcie się!" artykuł o tym, jak bronic się przed myślami samobójczymi.Wyczytałam, że samobójcy, już będąc po drugiej stronie, najbardziej żałują tego,że nie wypełnili swojego cierpienia na ziemi do końca.Każdy ma określoną ilość kropli goryczy z kielicha...Jeśli dopełnisz swojego cierpienia tutaj, pomyśl,może potem będzie łatwiej?Bóg nam dał życie i tylko On może nam je odebrać, gdy będzie najodpowiedniejsza chwila dla naszego Zbawienia.Trzymaj się!!