W sumie racja. Ostatnio (chyba przez terapię) coraz trudniej mi podchodzić z dystansem do takich odlotów typu "wszystko szatan". Wkurwia mnie to po prostu. Kpienie sobie z takich zjawisk pomaga trochę spuścić parę, która zebrała się przez 5 lat studiowania teologii. Ale nie pomaga to raczej nikomu ani niczemu.
ona1993, wydaje mi się, że przyjęłaś na siebie taką rolę proroka, który "posiadł prawdę", i tą "prawdą" próbuje leczyć teraz innych. Nie wiem skąd ci się to wzięło. Wiem natomiast (z doświadczenia trochę...), że działa to destrukcyjnie. Zarówno dla Ciebie (chociażby z tego powodu, że taka postawa sprawia,że ludzie patrzą na ciebie jak na lekko szurniętą, ty to wyczuwasz i czujesz się jeszcze bardziej "inna", lepsza) jak i dla osób które Ci uwierzą i podłapią Twoją wizję świata.
Żeby pomagać innym najpierw trzeba zadbać o siebie. Od tego zacznij.