Skocz do zawartości
Nerwica.com

In_Chains_Of_DD

Użytkownik
  • Postów

    544
  • Dołączył

Treść opublikowana przez In_Chains_Of_DD

  1. Amanda3, ja nie wiem jak te prawie 5 lat już wytrzymałem z DD/DP... no ale się żyje dalej
  2. candid, dla kogoś kto ma poważniejsze problemy ze snem, melatoninę można sobie głęboko wsadzić w... szufladę
  3. Babilon, nie czytasz tematu? Przecież napisał, że jest już PO ŚLUBIE I WESELU
  4. Majkel86, Gratulacje, a ile miałeś DD? cały czas 24h/dobę? Ja tam ciągle siedzę w DD nieprzerwanie, twardo, non-stop :- ]
  5. jak znam przypadki stresów ślubnych tak co drugi pan młody strzela sobie kielona lub dwa przed ślubem w kościele - popularna praktyka, obyś tego dnia nie wywalił większej ilości bo będzie po prostu czuć od Ciebie/będziesz wyglądał spiździały na kamerze, ale jeden/dwa nie zmienią praktycznie nic a na pewno jakoś pomogą :)
  6. Mierzyłeś ciśnienie? Po tygodniu wskakujesz na więcej?
  7. podjadam okazjonalnie Sympramol - czuć działanie na H1 - coś jak wzmocniona hydroksyzyna, niestety mam wrażenie, że przez działanie na D2 wjeżdża na libido a poza tym to trzeba się pilnować z michą, żeby nie utyć
  8. Chyba musisz leczyć przyczynę tego typu myślenia, może psychoterapia? A co do leku, poproś lekarza o zmianę, 3 miesięcy i żadnej poprawy to raczej nie ma większego sensu dalej łykać.
  9. Dawka88, ja zasadniczo to prawie wcale nie pije alkoholu, szczególnie jak biorę leki to potrafię jechać nawet pół roku na pełnej abstynencji. Teraz od miesiąca jestem bez żadnego procha i mam niezły mętlik w głowie i ogólnie dziwne samopoczucie, DD oczywiście ciągle pełną gębą Natomiast przestrzegam osoby co mają DD/DP przed mocnym schlaniem się - następnego dnia może być baaaardzo nieciekawie. Silne lęki, jakieś nienaturalne samopoczucie, DD jakby silniejsze i w ogóle człowiek się czuje jak kosmita. Po prostu alkohol nigdy nie jest dobrym wyjściem z żadnej sytuacji (z nerwicy tym bardziej).
  10. *Wiola*, Anafranil to lek który mnie zdecydowanie aktywizował, o żadnej sedacji nie było mowy i z podobnymi opiniami się spotykałem najczęściej. O zamuleniu pierwsze słyszę...
  11. nie rób tego, potem na pewno będziesz tego żałować, tylko czasu już nie cofniesz... ale zapewne właśnie taka autodestrukcja Cię kręci, rozumiem? Chcesz się za coś ukarać w ten sposób?
  12. siostrawiatru, opowiedz coś jeszcze
  13. Z doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś szuka czegoś bez recepty to efekty może nie będą porażające ale warto spróbować (opcja dla mężczyzn): + Cynk na noc. Warto brać dawki w zakresie 15-30mg, najlepsza forma chelaty. Np. Chela-Cynk, mogą też być preparaty magnezowo-cynkowe z wit. B6 wszelkiego rodzaju ZMA + Tribulus terrestris (Buzdyganek naziemny) wszelkiego rodzaju ekstrakty z tej roślinki. Jeden z tańszych suplementów Tribu Stallion 60kaps. (2 dziennie) ok. 25zł Można też spróbować mieszanek, które zawierają cynk oraz tribulusa np. Tribuactiv. + L-Arginina, aminokwas który w ogromnej ilości występuje w płynie nasiennym. L-Arginina wpływa stymulująco na erekcję (ułatwia ją, wzmacnia), zwiększa ilość nasienia. Warto wziąć ok 2-3gramy na ok. 30-60 minut przed planową zabawą. Można liczyć na to, że kut będzie bardziej "nabity". + DAA (kwas D-asparaginowy) stosowany w ilości ok. 3g na noc, można kupić kapsułka np. DAA Ultra, lub w proszku ekonomiczniej DAA-stin. Tzw. Booster testosteronu, rzekome działanie to wpływ na zwiększoną produkcję własnego testosteronu. Ogólnie polecany osobom aktywnym fizycznie, wspomaga regenerację, polepsza libido. Ponadto istnieją różne ziółka jak maca, horny goat weed, jest też yohimbina. Ja przedstawiłem wg. mnie 4 najciekawsze propozycje naturalnego, łagodnego stymulowania libido i poprawy funkcji seksualnych. Zanim ktoś sięgnie po różne konkretne preparaty (agoniści dopaminy, viagra itp.) głupotą byłoby nie sprawdzić naturalnych, nieinwazyjnych metod. Tym bardziej, że powyższe suple nie kosztują dużo a ponadto można je łączyć np. Cynk, tribulus na noc, do tego argininka przed seksem. Kilka dni brania powinno poskutkować większą ochotą i odczuwaniem doznań. Jeżeli ktoś ma poważne zaburzenia to może się okazać, że powyższy zestaw nie za wiele pomoże, ale w końcu nic się nie traci :) Ja mimo stosowania SSRI, SNRI brałem różne libido-stymulujące suple i efekty były na prawdę pozytywne. Niestety niektóre leki ewidentnie mnie kastrowały (część neuroleptyków) i wtedy jedyną radą na to było ich odstawienie. Nie mam PSSD, więc nie wypowiadam się w kwestii skuteczności tych suplementów w tym przypadku, ale gdybym miał PSSD to na pewno bym nie wahał się do wypróbowania tego.
  14. nie na temat?które to?proszę zacytować.ten temat jest chyba o niechęci do swoich dzieci Skończ wypisywać w każdym temacie te swoje dyrdymały o prokreacji, idiotach itd..... nudne to, męczące, i będzie sukcesywnie wywalane do kosza. Tyle w tym temacie. Pytanie mam do nielubiących dzieci, a w zasadzie kilka: 1. Lubicie siebie? 2. Lubicie innych ludzi? 3 Nie chcecie mieć dzieci bo w związku z niezbyt przyjemnym dzieciństwem boicie się schemat? Tak z czystej ciekawości ...... Bo to, że ktoś dzieci nie lubi mogę zrozumieć, ale, że zwierząt ( w ogóle, żadnych) ktoś nie lubi to już dla mnie nie do ogarnięcia.... 1. Tak, ale nie w kontekście egoizmu ani narcyzmu. Nie czuje się ani lepszy ani gorszy od innych. 2. Zbyt ogólne pytanie, nastawienie do ludzi mam na ogół neutralne. 3. Nie dlatego. Nie czuję sympatii do maluchów, nie cierpię ich fochów popisywania się, denerwuję mnie ich zachowanie w wielu miejscach (spokojne, normalne dzieciaki są dla mnie neutralne - agresor mi się włącza jak bachor np. brudnymi butami wchodzi na siedzenie skacze, drze się a matka nic z tym nie robi. Jakoś ja mając 5 lat siedziałem cicho w kościele a jak mama powiedziała, żebym był spokojny i się nie wygłupiał to się słuchałem), nie rozumiem kultu dziecka w Polsce, wywyższania go do rangi świętej krowy, której nie można zwrócić uwagi, nie rozumiem zaściankowego myślenia ludzi, którzy dziwią się "jak można nie mieć dzieci, coś z wami jest nie tak!". Ludzie na ogół mają się za tolerancyjnych i są zgoła gotowi zaakceptować gejowskie związki, natomiast wolnym parom które nie chcą mieć dzieci przypisują masę różnych cech jak samolubstwo i tym podobne pierdoły, które się w głowie nie mieszczą - i tutaj wychodzi ich pseudotolerancja. Nie lubię i nie chcę mieć dzieci, nie jestem egoistą ani samolubem, nie potrzebuję się rozmnażać, irytują mnie maluchy i ich mamusie dookoła. Jednych denerwują stare babcie które śmierdzą w autobusach albo dresy śmiecący pestkami przed klatką, a część ludzi denerwują bachory W życiu warto kochać, ale to nie muszą być dzieci!
  15. Dawka88, ja też jak się skupię to potrafię jakby przypomnieć sobie jak to było przed derealizacją, mam czasami przy mocnym skupieniu drobne prześwity jak gdyby normalności, ale to jest strasznie ulotne i trwa dosłownie chwilkę.
  16. In_Chains_Of_DD

    Nerwica - nutridrinki

    ja, żeby nie podjadać stosuje między posiłkami proteinowy shake, do tego włączam umiarkowaną aktywność fizyczną trochę biegania, lekkie ćwiczenia siłowe, ale czasami jak mnie najdzie IDŹ DO SKLEPU PO JAKIEŚ DZIWNE ŻARCIE albo ZAMÓW PIZZĘ to natrętna myśl tak mnie długo gnębi i nie odpuszcza aż sięgnę po telefon!
  17. wysłowiona, można się zapisać do Ciebie na psychoterapię?
  18. Amanda3, heh coś wiem o tym - to uczucie w stylu "czy to mój palec grzebie w nosie" mimo, że wiesz, że Twój, ale czujesz się tak obco w dotyku Taaaa korzystanie z życia - żeby Ci ludzie mogli się na chwilę zamienić z Tobą miejscami. Majkel86, humor mi się poprawił jak napisałeś, że DD też Cię dopadło po sylwestrze bo już myślałem, że mój przypadek jest ewenementem Dawka88, większość osób doznających derealizacji boją się, że coś im się stało i zachorowali na jakieś bazy, ja sam na początku się przeraziłem i nie wiedziałem czemu się czuję tak za szybą, taki otumaniony i odizolowany. Niestety u mnie w życiu jest i było pełno stresu i lęków (przeplatanych też dobrymi okresami), ogólnie ciężka sytuacja rodzinna, pewne traumy etc. Niestety mój przypadek jest klasycznym przykładem nerwicy, lęków i depresji. Czytałem już na wielu forach o derealizacji i właściwie mechanizm ten często jest wywoływany jakimś wydarzeniem. Bardzo często u ludzi jest to wypicie alko lub połączenie ich z lekami (jak u mnie), czasami traumatyczne przeżycie (śmierć kogoś, bójka, wypadek), zapalenie marihuany a nawet mocne przemęczenie się. No nic, głowa do góry!
  19. nieboszczyk, masz jakieś przykre wspomnienia kolego i chcesz się czymś podzielić? Bo nie bardzo tutaj rozumiemy o co Ci chodzi
  20. Nie chcę mi się robić dzieci tylko po to by potem móc krytykować innych rodziców. Żeby mieć dziecko trzeba mieć do tego pewne powołanie, taka moja opinia. Już widzę jak moje wtrącanie się skutkuje pozytywnym rezultatem. Zazwyczaj jak ktoś zwróci uwagę małej świętej krowie to matka zaczyna robić uwagi, żeby nie ganić jej pociechy (sprawdzone empirycznie). Zgadzam się, że nie jest to taka prosta sprawa mimo, że dzieci nie mam. Ja nie uważam, że one mi coś zrobiły Jako ciekawostkę dodam fakt, że bardzo lubię zwierzęta, strasznie mi żal biednych psów i kotów w schroniskach. Chętnie bym się zaopiekował jakimś i dał mu dobry dom. Ciekawy paradoks prawda? :) A na koniec na poluzowanie miednicy, słodziutka fotka małego bejbiborna :)
  21. finalriot, eee tam bzdura, ja nie mogłem narzekać na brak uwagi jak byłem dzieckiem. Nigdy nie byłem odrzucony ani tym bardziej bity a po prostu nie chcę mieć dzieci i moja partnerka także, nie czujemy tak jak inne mamuśki dookoła (których wysyp jest na wszelakich nk, facebookach) potrzebę rozmnażania się. Nie przepadamy za dziećmi. Niestety znaczna część osób które znamy i mają już dzieci nie potrafią już o niczym innym rozmawiać tylko o swoich bachorach i to co im kupią i jaką ostatnio zrobiły kupkę... Mimo, że nie posiadam żadnego konta na portalu społecznościowym to w przypadku połowy moich znajomych widnieje na każdym profilu kilkadziesiąt zdjęć pomarszczonych dużych buźek wyglądających jak ryszard kalisz albo inny alien. Moja niechęć do dzieci bardziej jednak wiąże się z tym, że obserwuje nieumiejętność ich wychowania, bachory są często rozpuszczone i wrzeszczą, szantażują swoich starych, którzy gapią się bezsilnie i nie potrafią najzwyczajniej zapanować nad nimi. Wydaje mi się, że połowa rodziców nie jest gotowa ani dojrzała do posiadania dziecka. Naturalną sprawą jest, że dziecko płacze, ma swoje zachowania, ale wszędzie, w komunikacji miejskiej, kościele, sklepie, bachory wchodzą matkom na głowę a te często po prostu udają, że nic się nie dzieje. Nie sposób jest wtedy wytrzymać takiego brzdąca, ale złość ciśnie mi się wtedy na rodzica, który nie potrafi się zająć odpowiednio dzieciakiem. Ponadto naturalną sprawą jest, że każda matka uważa, że jej mały alien jest ósmym cudem świata i całe otoczenie się nim zachwyca - niestety tak nie jest. Spieranie się czy dzieci są słodkie, fajne urocze nie ma sensu - jedni lubią dzieci, drudzy nie przepadają za nimi. Nie można ani jednych ani drugich winić ani tym bardziej przypisywać komuś egoizm, nieudane dzieciństwo za to, że nie chce mieć dzieci i ich nie trawi. Z drugiej strony wiem, że sam byłem kiedyś czerwony pomarszczony ohydny i srałem, z tych wszystkich epitetów nadal pozostało mi sranie i względnie ohydność
×