Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. Nie chce mi się wyszukiwać danych, tak samo jak nie chciałoby mi się wyszukiwać danych, że ogień parzy. Każdy wie czym jest pornografia tylko niektórzy siebie oszukują. Ich prawo. Wszystko może uzależnić - ale jednak alkohol bardziej niż ogórki i ma to gorsze skutki. Podobnie uzależnienie od pornografii zdarza się częściej i ma częściej negatywne skutki niż uzależnienie od amerykańskich filmów akcji.
  2. To chyba kazdy wie. Tak samo jak każdy wie, ze związki nie wyglądają tak jak w te przedstawione w brazylijskiej telenoweli, ani że wampiry nie biegaja nocami po ulicach, jak to przedstawiaja w TV no i kazdy wie (powinien) po co sięga. Parafrazując pewne powiedzenie, jesteś tym, co oglądasz, a Twoja wrażliwość seksualna zależy od tego, przy czym się podniecasz i zaspokajasz. Dlatego nie robiłabym tego przy czymś sztucznym, karykaturalnym i infantylnym. Przeżywając w jakiś sposób przyjemność seksualną uczymy się ją przeżywać w ten właśnie sposób, oczywiście to się nie dzieje natychmiast i bezwzględnie- bo człowiek jest z natury wolny i ma w sobie duże bogactwo - ale powoli się dzieje. Poza tym pornografia to mocne bodźce, które działają w ten sposób, że pokazują nam przekraczanie naszych granic - z tym, że przekroczona granica po jakimś czasie przestaje być granicą i zachciewa się nowej i nowej, aż do jakich kompletnych wynaturzeń - bo przekraczanie granic ma dużą moc uzależniającą i zobojętnia na słabsze bodźce.
  3. Strach coś napisać, bo zaraz usłyszę, że dawno mnie nikt porządnie nie ... ukochał albo że nie znajdę partnera (co przepowiadała mi linka przy okazji dyskusji na temat pornografii w przeszłości), ale moim zdaniem w pornografii jest 0% wartości - nie pokazuje wcale normalnego seksu ale sztuczny, karykaturalny i zinfantylizowany, dlatego oglądając to można się jedynie uwstecznić, spłycić uczuciowo i pozbawić pewnej naturalnej wrażliwości i uczuciowości, która jest w łóżku bardzo fajna, nie mówiąc o związku. Technika to nie wszystko, co z tego, że ktoś ją zna, skoro zamyka się na bliskość? Pornografia nie tylko nie pokazuje piękna miłości fizycznej ale w ogóle wykrzywia obraz seksu i masakrycznie skrzywia obraz relacji damsko-męskiej. Jest też używką i ma duży potencjał, żeby uzależnić - bo produkuje się ją po to, żeby jak najwięcej ludzi w to wsiąkło, bo ktoś na tym trzepie kasę. Jedyną motywacją producentów jest ciągnięcie kasy i nic więcej - nie obchodzi ich jaki to ma wpływ na ludzi ani nie zależy im na jakiejkolwiek wartości tych produkcji, to są zwykłe śmieci. Oczywiście nie każdy kto ogląda się uzależni i doświadczy w krótkim czasie negatywnych skutków, tak samo jak nie każdy kto pali papierosa czy marihuanę się uzależni i doświadczy negatywnych skutków, ale to nie znaczy, że papierosy i marihuana wzbogacają nasze życie, nie uzależniają i nie szkodzą.
  4. refren

    Aborcja

    vifi, z tego co wiem, to byle kto byle kto już nie zagląda do tego wątku, więc może napisz na pv, zwłaszcza że wydaje mi się, że to co piszesz jest cenne. -- 18 sie 2013, 01:39 -- W takim razie problemem jest to, że zrobiła pod presją coś wbrew swoim przekonaniom, a nie to, że ktoś jej "wmówił" coś na temat aborcji.
  5. refren

    Aborcja

    Nie. Spada z księżyca i dowiaduje się nagle co na ten temat mówi kościół. To jest na pewno dużo bardziej prawdopodobne Nie wiem czy to zauważyłaś, ale sytuacja jest dokładnie taka jak to napisałaś. Przyczepiłbym się tylko do tego olania, bo pewnie cięzko to przyszło, a do tego partner naciskał. Nie nagle się dowiaduje, tylko co innego teoria, a co innego praktyka, co innego jest coś wiedzieć, a co innego doświadczyć. Według Twojej logiki, ktoś najpierw się nie przejmuje tym, co mówi Kościół, a potem nagle się zaczyna tak tym przejmować, że aż cierpi. Z tym, że jeśli już ktoś coś zrobi, to zwykle ma tendencję, żeby dorabiać do tego ideologię, która potwierdzi, że jego czyn był słuszny. Więc jeśli zaczyna się czuć źle z tym co zrobił, to musi mieć jakieś mocne powody. Lekceważysz takie rzeczy jak znaczenie przeżycia, uczucia matki względem płodu i instynkt macierzyński, nie wspomnę nawet o możliwości istnienia sumienia. Twoje spojrzenie na świat jest zawężone, żeby nie powiedzieć ubogie.
  6. refren

    Aborcja

    Według Ciebie więc najpierw ktoś ma przekonanie, że to morderstwo, ale to olewa, a potem cierpi po fakcie dlatego, że mu wmówiono że to morderstwo. Ciekawa logika.
  7. refren

    Aborcja

    Gdyby ta osoba uważała, że to morderstwo, to pewnie by tego nie zrobiła, nie sądzisz? Równie często powtarza się, że to nic wielkiego, a jednak po fakcie często dopiera się odzywa w człowieku jakaś cząstka, która mówi mu, że nie tak powinno być.
  8. refren

    Aborcja

    byle kto, nie myśl że komuś przeszkadzasz albo kogoś denerwujesz, weź pod uwagę, że ludzie którzy piszą na tym forum sami nie są często do końca poukładani, mają swoje zadrażnienia i frustracje, które mogą wypłynąć kiedy pozornie piszą na temat kogoś innego (więc nie bierz tego do siebie), poza tym tematy zahaczające o światopogląd, sumienie nieraz powodowały tu dość burzliwe dyskusje, więc to standard. Takie myśli, że już do końca życia będziesz dźwigać krzyż, że przekreśliłaś swoje życie są depresyjne i miną- leki mogłyby pomóc, przyspieszyć- nikt kto żyje nie jest skreślony, a Twoje życie może być jeszcze dobre - nawet lepsze niż wcześniej, bo możesz się stać mądrzejszym, bardziej świadomym człowiekiem. Uwierz, będzie znowu normalnie. Podpisuję się pod tym, z tym że w spowiedzi chodzi oczywiście nie tylko o wybaczenie sobie samemu - bo wybacza również Bóg. A jeśli On wybaczył, to nie ma sensu się karać i dręczyć - to jest pokusa, prowadzi do depresji. Gdybyś była naprawdę zła, to byś się tym wszystkim nie przejęła, aborcja byłaby dla Ciebie jak wyrwanie zęba. Jeśli żałujesz, to tym samym przyznajesz, że tego w istocie nie chciałaś. Oczywiście każdy ponosi odpowiedzialność za siebie, ale jednak ta odpowiedzialność się rozkłada - bo byłaś już wcześniej depresyjna, a to nie dodaje siły życiowej i zostałaś sama z problemem, mężczyzna się wypiął, a wielu ludzi mówi, że aborcja to nic takiego - jest społeczne rozmiękczenie, jeśli chodzi o pojmowanie dobra i zła więc można ulec tej iluzji, że to rzeczywiście nie boli, z tym że to właśnie iluzja... Łatwo się w tym wszystkim pogubić, ale nie z takich rzeczy ludzie się pięknie podnoszą.
  9. refren

    Aborcja

    Zaraz skonam z tych antyklerykalnych zbawicieli na forum, Tomcio Nerwica, a skąd człowieku wiesz, że nic jej nie da rozmowa z księdzem, nie umiesz wyjść poza swój ograniczony punkt widzenia i załapać, że ktoś może mieć inne potrzeby niż Ty? Na pewno taka rozmowa da więcej niż czytanie wypowiedzi takich jak Twoja. To że jesteś pełen jadu względem religii, to nie powód, żeby wyżywać się na kimś, kto ledwo żyje - no ale to tak fajnie przywalić słabszemu i poczuć się zajebistym jaśnie oświeconym. Tylko jeszcze trochę empatii.
  10. refren

    Aborcja

    Dziewczyna wygląda, jakby była w depresji, a Wy jej mówicie, co ma czuć, a czego nie czuć i co ma pisać, a czego nie...
  11. Mi się podobało, dla mnie domki luksusowe, ale ostatnio mieszkałam na Mazurach w "puchatku" (20 zł za dobę), więc mogę mieć inne spojrzenie. Jedzenie wczoraj takie z drogi i w knajpie, dziś coś mieli pichcić, mają sprzęt i chęci. -- 16 sie 2013, 18:35 -- A, jakaś kiełbasa na gorąco była wczoraj z przyprawami.
  12. Była pełna dowolność, jak ktoś się chciał przytulać, nie rozdzielaliśmy przymusowo Nad jezioro pewnie dziś poszli, bo się zrobiło ładnie, jak rano wyjeżdżałam, plaża jest, całkiem fajna i spora.
  13. Wróciłam z wizytacji, Arturówek bawi się nieźle, pogoda doskonała, orgii żadnej póki co nie było (chyba). Z rozrywek (poza piciem) wczoraj karaoke, głuchy telefon i tańce, mają potencjał, żeby się rozkręcić, zwłaszcza że chyba już zlokalizowali sklep.
  14. refren

    Aborcja

    Nie, po prostu część z nich uważa, że Bóg istnieje.
  15. Będzie dobrze, już nawet w tym co napisałaś widać, że zaczynasz myśleć konstruktywnie :) Teraz, kiedy już nie będzie tego terrorysty, wrócisz do ludzi, do życia, poznasz nowych, pogłębisz więzi ze starymi znajomymi.
  16. Nie zawracaj sobie głowy już tym fejsbukiem, masz inne rzeczy na głowie, wywal go, albo tam nie zaglądaj. Poradzisz sobie bez niego lepiej niż z nim, może lepiej niż kiedykolwiek, bo spadnie Ci ciężar i będzie Ci łatwiej, będziesz miała z każdym dniem więcej sił. Bez niego właśnie masz wreszcie szansę na to, że ktoś Cię pokocha :) Więc dlaczego się spodziewałaś, że Ciebie będzie traktował inaczej? Co do wydatków - a musisz mieć koniecznie samochód? Dasz radę, szukaj pomocy tych, na których naprawdę można liczyć - rodziny, przyjaciół.
  17. I dobrze się stało, bo może wreszcie się od niego uwolnisz, "skrzywdził Cię najmocniej jak potrafił", bo na słabsze rzeczy nie reagowałaś, ale jeśli się od niego nie odkleisz, to okaże się, że potrafi jeszcze mocniej - ale mam nadzieję, że tyle wystarczy, żebyś zrozumiała w jakim byłaś chorym układzie. Masz problem jak wrócić i przetransportować samochód, gość Cię poniża wystawił Cię i bawi się z innymi - a Ty się stresujesz jak usunąć status na fejsbuku - bo Ci kazał. A kazał Ci pewnie dlatego, że chce być "wolny", żeby się lepiej bawić, czyli zamiast zająć się swoimi problemami stresujesz się w istocie tym, że Twój "ukochany" może się słabo bawić z innymi. Litości... Twoja nieporadność to postawa, którą przyjmujesz - że ktoś ma się Tobą zająć jak dzieckiem-i którą inni wykorzystują, a nie Twoje cechy wrodzone. Jeśli nie będziesz w toksycznym związku, w którym ktoś Cię źle traktuje, wzrośnie Twoja pewność siebie i okaże się nagle, że jesteś "poradna".
  18. refren

    Aborcja

    Brzmi to, jakbyś miała depresję. Myślę, że lepiej zatrzymać takie sprawy dla siebie i najbliższych osób, które mogą Cię wesprzeć oraz profesjonalistów (lekarz, psycholog)- piszę na wszelki wypadek, jakbyś rzeczywiście chciała rozpowiadać to przypadkowym ludziom. Teraz nie myślisz racjonalnie, bo jesteś w bólu, ale to minie i wtedy możesz żałować ujawnienia bardzo drażliwego faktu z Twojego życia, które powinno być chyba prywatne. To załamanie minie, a każdy zasługuje na drugą szansę na szczęście, możesz jeszcze być szczęśliwa, żyć dobrze i mądrze i zasługujesz na to. A Twój facet - napiszę to - to po prostu drań i ponosi być może większą odpowiedzialność, bo Ty pewnie byłaś w tym zagubiona i sama.
  19. Dobre chwile to nie tylko szaleństwa i imprezy. Nie doświadczyłeś do tej pory rozrywkowego życia i teraz moim znaniem przeceniasz je, naddajesz mu wartości - owszem, to też jest ważne, ale nie na tyle, żeby umniejszać inne rzeczy w życiu i siebie - tylko dlatego, że się nie bawiłeś. Stawiasz swoją dziewczynę i jej znajomych na piedestale dlatego, bo... chodzili na imprezy, a siebie gdzieś poniżej poziomu morza. Dziwne i na pewno nieadekwatne do rzeczywistości. Trochę Cię rozumiem, bo wydaje mi się, że moje stracone lata powodują, że nie mogę teraz dojrzeć - ciągle chce mi się beztroskiego życia, jakie pasuje studentom - bo w czasie kiedy inni je mieli, ciągle źle się czułam i nawet jeśli coś się działo, to nie sprawiało mi to radości. Ale bardziej mnie boli, że straciłam czas, kiedy inni coś osiągnęli -w nauce i w pracy. "Wyszumienie" jest łatwiej nadrobić i w końcu się nudzi. Jest to w ogóle problem dla mnie, że mam jakieś 8 lat do tyłu jeśli chodzi o rozwój życiowy (kolejne etapy życia) i musiałam zaczynać w punkcie, gdzie zachorowałam - to znaczy mając 28 lat byłam w wielu sprawach na poziomie 20-u i zostało we mnie sporo tej "nierówności".
  20. Dark Passenger, raczej tak, to znaczy wiadomo, że pod naciskiem wszystko się pogarsza. Poza tym wiara czy jej brak nie określa jeszcze całego światopoglądu i podejścia do życia, więc to indywidualne przypadki, na ile ludzie się ze sobą zgadzają, a na ile nie. Mam kolegę ateistę, z którym w 95 procentach się zgadzam (jest konserwatystą), a te 5 procent to jest właśnie różnica co do kwestii istnienia Boga. No ale też gdybym była zakochana, to ciężko tak zupełnie nie próbować zachęcić drugiej osoby, bo dla mnie miłość to troska o kogoś, a w moim przekonaniu wszystko co dobre pochodzi od Boga, więc jeśli chcę dobra drugiej osoby, to chciałabym ją zbliżyć do Boga. Z drugiej strony uważam, że każde dobro prowadzi do Boga, więc można tę troskę okazywać i na inne sposoby, bez nawracania. Tak czy siak, taki związek to chyba nie jest dla mnie opcja zalecana, choć na pewno byłby ciekawy. :)
  21. Myślę że pokojowa koegzystencja jest najlepszą metodą przeciągnięcia. A w ogóle to mam wśród znajomych przykład takiej pokojowej koegzystencji, moja koleżanka katoliczka wyszła za nieochrzczonego ateistę - z tym że on jest właśnie neutralny, a nie wojujący- i tworzą fajną, zgodną rodzinę. No ale sama jestem związana z wierzącym i nie narzekam.
  22. carlosbueno, nie wiem, bo nigdy jeszcze nie byłam z niewierzącym, ale nie zakładam z góry, że to dyskwalifikuje. Z tym że taki wojujący, to już słabo, musiałby być niewierzący neutralny. -- 13 sie 2013, 14:06 -- Eh, a ja się starałam być miła, napisałam, że trochę mi szkoda. Nie ma już dżentelmenów, cóż. ; )
×