Skocz do zawartości
Nerwica.com

Selenhe

Użytkownik
  • Postów

    210
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Selenhe

  1. Fatuma, a ty to masz zamiar długo jeszcze użalać się nad sobą? Już wiemy, że twój mąż nie nadaje się na męża. Ty też wiesz, co powinnaś zrobić, więc bierz tyłek w troki i zasuwaj, zrób to co do ciebie należy, a nie miaucz ciągle jak ci to źle.
  2. Jak dla mnie trochę dziwne, że laska poszła na imprę z tobą, a zajęła się pocieszaniem i dbaniem o dobry humor innego faceta. Logiczne, że poczułeś się zazdrosny. Ona na pewno też by była, gdybyś to ty pocieszał jakąś pannę, a twoja byłaby obok.
  3. Jak dla mnie trochę dziwne, że laska poszła na imprę z tobą, a zajęła się pocieszaniem i dbaniem o dobry humor innego faceta. Logiczne, że poczułeś się zazdrosny. Ona na pewno też by była, gdybyś to ty pocieszał jakąś pannę, a twoja byłaby obok.
  4. Emi, zanim załatwisz to tak jak ci tu radzą, to trochę czasu minie i będą ci potrzebni świadkowie. Jeśli jesteś zdecydowana walczyć z jego pijaństwem, to pierwsze podstawowe kroki: 1. Sąd rodzinny i zasądzenie alimentów - to będzie twoje zabezpieczenie, bo jak zaczniesz z nim walczyć, to od finansów cię odetnie w ramach zemsty i pokazania kto tu rządzi. Jak nie zapłaci, idziesz do komornika i będą mu pobierać z wypłaty, a jeśli oleje pracę, to dostaniesz z Funduszu. 2. Przychodzi pijany, wtedy dzwonisz na policję i prosisz o interwencję i założenie niebieskiej karty. Zabiorą go na Izbę raz, drugi, trzeci, może koleś się opamięta. Jak to do niego nie dotrze, to już jego problem. Twoim obowiązkiem jest chronienie dziecka i samej siebie. Wasze zdrowie, spokój jest najważniejsze. 3. Z doświadczenia wiem, że walka jest męcząca, żmudna, a alkoholik wcale jej nie ułatwia. Do tego dochodzi kwestia twojego współuzależnienia od alkoholizmu. 4. Terapia dla Ciebie - pomoże ci przetrwać psychicznie, bo jak podejmiesz walkę z jego pijaństwem, to będzie ci starał się uprzykrzyć życie. W końcu będziesz robić coś przeciw niemu, coś co ukaże go w złym świetle. Chociaż tak na dobrą sprawę, to on sam się w takowym ukazuje, ale winę będzie zwalał na Ciebie. 5. Jeśli nic do niego nie dotrze, nie będzie poprawy, alkohol nadal będzie dla niego ważniejszy niż rodzina, to niestety, będziesz musiała podjąć decyzję, czy zostawiasz to tak jak jest i godzisz się na takie życie, czy też spróbujesz ułożyć je sobie z kimś innym.
  5. Selenhe

    KONIEC

    Spoko koleś, ja takie doły przechodzę co miesiąc, zanim sprawy kobiece nie nadejdą. Jak będziesz w moim wieku i będziesz w takiej samej sytuacji, to wtedy będziesz miał powód do samobójstwa, a teraz zbieraj d... w troki i nie poddawaj się.
  6. Zastanowiło mnie trochę to rozliczanie pieniędzy pomiędzy dwoma osobami, które są w związku małżeńskim i obowiązuje je wspólnota majątkowa. Chyba, że podpisywaliście intercyzę. Dziwi mnie to składanie się na wynajem. To wy w końcu jesteście małżeństwem, czy dwiema zupełnie odrębnymi, obcymi sobie osobami? Piszesz,że żona ma na fajki i kilka puszek piwa dziennie. Jest alkoholiczką? Na razie to mi wygląda na to, że po prostu dopóki mieszkaliście u teściów, to nic ci nie przeszkadzało, a teraz nagle ją zostawiasz i masz ją gdzieś, tłumacząc to tym, że nie pracuje , chce zostać na wsi i nie umiecie się dogadać. A wcześniej pracowała?
  7. Niestety dalej częściowo niezdolna do pracy.
  8. Czy ja wiem czy po równo? Mnie by tam wystarczyło, abym mogła godnie żyć, wykształcić dzieci, mieć na opłaty, zakupy, pasje, realizowanie swoich hobby. Mogę być w najniższej grupie ekonomicznej, ale niech będzie mnie stać na to, aby żyć normalnie, bez strachu o jutro, aby nie wegetować. Nie podoba mi się, że na tym samym stanowisku facet zarabia więcej. Skoro oboje wykonują taką samą pracę, to płaca też powinna być taka sama. Jednak wciąż panuje przekonanie, że facet to głowa rodziny i musi zarobić więcej. A są przecież sytuacje, kiedy głową rodziny zostaje kobieta... Też czasami złoszczę się, kiedy widzę, że ktoś nie robi nic, a żyje lepiej niż ja. Też czasami zazdroszczę, a jeśli jeszcze nie przepadam za tą osobą, a ona mi podkreśla, jak to nie ma się dobrze i.t.d. i porównuje siebie i mnie, to na twarzy pojawia mi się furia... Wiem, że nie powinno się źle myśleć i staram się nikomu źle nie życzyć, ale czasami mam dość jak widzę, jak np. sąsiad kradnie prąd, a w razie kontroli daje łapówkę i nie ponosi za to kary.
  9. Miałam dzisiaj komisję lekarską w Zus i jak padło pytanie o codzienne radzenie sobie z obowiązkami, to się wystraszyłam, bo wiem, że nie zawsze czuję się na siłach je realizować. No i chlapnęłam jak jest naprawdę, zamiast to ukryć, a jak sobie to uświadomiłam, to się wystraszyłam, że gdzieś to lekarz zgłosi no i się rozkleiłam. Skończyło się tak, że zrobiło mi się strasznie głupio, łzy poleciały, a ja nie wiedziałam jak się zapaść pod podłogę z stresu. Kurde, jak ja nie lubię takich sytuacji, jak wyłazi na jaw jakaś moja słabość. Do tego byłam tam z ojcem, bo sama nie czułam się na siłach jechać taki kawał drogi, w dodatku tramwajem, więc kilka jego tekstów, też mnie po drodze dobiło. Poza tym mówienie o objawach choroby też nie było miłe, bo jak o tym gadam, to potem boję się, że za chwilę stanie się coś złego. Wolę wmawiać sobie, że nic mi nie jest, a jak atak paniki się pojawia, to staram się go jak najszybciej opanować. Ta samokontrola mnie denerwuje, ale na razie nie znam sposobu, aby wyluzować i jej się pozbyć. Jak się zatnę, to już na amen. Na szczęście potem już było w domu w miarę spokojnie. Zjadłam obiadek, zdrzemnęłam się i teraz sobie piszę i obmyślam grafikę na okładkę powieści.
  10. Dzieci, macie po 16 lat. W waszym wieku takie zauroczenia, miłostki to rzecz normalna. Wyrośniecie z tego.
  11. Depas, mnie również udaje się małymi kroczkami pokonywać nerwicę właśnie zmuszaniem się do tego co powinnam zrobić. Boję się wyjść, to nie ma bata, idę. Nogi mi się uginają, w głowie zawroty, serce wali, duszno, nie ma czym oddychać, przed oczami robi się ciemno, ale idę. Po nastu razach powoli ten lęk mija. Sport podobno dobry, ale ja póki co nie mogę się przełamać. Gdy tylko szybciej zaczyna mi bić serce po wysiłku fizycznym pojawia się kolejna duszność i panika. Pracuję nad tym.
  12. Depas, mnie również udaje się małymi kroczkami pokonywać nerwicę właśnie zmuszaniem się do tego co powinnam zrobić. Boję się wyjść, to nie ma bata, idę. Nogi mi się uginają, w głowie zawroty, serce wali, duszno, nie ma czym oddychać, przed oczami robi się ciemno, ale idę. Po nastu razach powoli ten lęk mija. Sport podobno dobry, ale ja póki co nie mogę się przełamać. Gdy tylko szybciej zaczyna mi bić serce po wysiłku fizycznym pojawia się kolejna duszność i panika. Pracuję nad tym.
  13. Jesteś po resocjalizacji, to o ile się przykładałaś do nauki, coś w łepku powinno zostać. O ile twój pan i władca jeszcze ci tego nie wybił. Ja byłam współuzależniona, twoje posty mnie po prostu śmieszą. Jakbym widziała siebie usprawiedliwiającą zachowanie alkoholika naście lat temu. Bo na trzeźwo jest taki dobry i kochany, a że po pijaku przypierdoli w łeb, to już nieważne. Trzeba go bronić... ja miałam to szczęście, że mam wredny i niezależny charakter i szybko przejrzałam na oczy. Ale dla takiego mięczaka jak ty, mam opcję nie do odrzucenia. Po prostu z nim zostań. Wielb go, ułatwiaj mu picie i padaj do kolan. ( Ta ostatnia pozycja jest też dobra, abyś mu zrobiła dobrze, zanim wyjdzie na kolejną popijawę i jest minimalna szansa, że może ta chwila pozostanie w jego pamięci, kiedy będzie chlał i zabawiał się z innymi) :). Poczekaj, aż twoje dziecko podrośnie, a on zacznie nad nim się znęcać. Bo cóż piękniejszego jest na świecie niż widok zapłakanego i roztrzęsionego dziecka, które drży z strachu przed "tatusiem." "Tatusiem", którego zafundowała mu "kochająca mamusia".
  14. Jesteś po resocjalizacji, to o ile się przykładałaś do nauki, coś w łepku powinno zostać. O ile twój pan i władca jeszcze ci tego nie wybił. Ja byłam współuzależniona, twoje posty mnie po prostu śmieszą. Jakbym widziała siebie usprawiedliwiającą zachowanie alkoholika naście lat temu. Bo na trzeźwo jest taki dobry i kochany, a że po pijaku przypierdoli w łeb, to już nieważne. Trzeba go bronić... ja miałam to szczęście, że mam wredny i niezależny charakter i szybko przejrzałam na oczy. Ale dla takiego mięczaka jak ty, mam opcję nie do odrzucenia. Po prostu z nim zostań. Wielb go, ułatwiaj mu picie i padaj do kolan. ( Ta ostatnia pozycja jest też dobra, abyś mu zrobiła dobrze, zanim wyjdzie na kolejną popijawę i jest minimalna szansa, że może ta chwila pozostanie w jego pamięci, kiedy będzie chlał i zabawiał się z innymi) :). Poczekaj, aż twoje dziecko podrośnie, a on zacznie nad nim się znęcać. Bo cóż piękniejszego jest na świecie niż widok zapłakanego i roztrzęsionego dziecka, które drży z strachu przed "tatusiem." "Tatusiem", którego zafundowała mu "kochająca mamusia".
  15. Nie jestem facetem, nie wiem za bardzo jak u was to wygląda w związkach, ale patrząc na swoje doświadczenia, to u mnie taka blokada powstaje, kiedy nie ufam. Odkryłam to jakiś czas temu, bo też miałam problem z zaangażowaniem się. ( W sumie problem to mam nadal, bo nadal nie ufam).Może u ciebie to też kwestia zaufania?
  16. Dlatego ja po prostu nie ufam facetom, nie wierzę w ich słowa a już w ogóle w słowa: "Kocham cię", Miłości nie ma. To tylko zauroczenie, fascynacja, pożądanie, a jak dziewczyna się znudzi to ją wymienia na inną.
  17. A jak znam życie to będzie kolejną ofiarą współuzależnienia ( w sumie to już jest), przemocy domowej, a za jakiś czas będzie płakać jak to jej źle i niedobrze. Facet będzie chlał dalej, bo już teraz ma gdzieś ją i dziecko.
  18. Comation - bo to minie i będzie lepiej:) Mightman- no przecież ci mówiliśmy. Idziesz po to co ci się należy:) A u mnie na razie spokój - piję zieloną herbatkę, trochę zaczynam się znowu stresować brakiem kaski, ale może jakoś to będzie, potem poogarniam na spokojnie mieszkanie, popiszę, dokończę stronkę, może wyjdziemy gdzieś z młodymi, ale zimno jest bardzo na dworze, a ja zimna nie lubię.
  19. Comation - bo to minie i będzie lepiej:) Mightman- no przecież ci mówiliśmy. Idziesz po to co ci się należy:) A u mnie na razie spokój - piję zieloną herbatkę, trochę zaczynam się znowu stresować brakiem kaski, ale może jakoś to będzie, potem poogarniam na spokojnie mieszkanie, popiszę, dokończę stronkę, może wyjdziemy gdzieś z młodymi, ale zimno jest bardzo na dworze, a ja zimna nie lubię.
  20. Podstawowe pytanie - na kogo jest mieszkanie? Jeśli ty jesteś właścicielem, pogoń pijaka jak najszybciej, zanim do reszty zepsuje tobie i dziecku życie. Jeśli on, to niestety znikaj stamtąd i układaj sobie życie na nowo. Koleś ma ewidentnie w tyłku ciebie i dziecko i to się raczej nie zmieni, o ile sam nie zechce on tego zmienić. A z tego co piszesz, to jakoś nie widzę aby cokolwiek na to wskazywało.
  21. Póki co nie mogę narzekać. Zrobiłam część tego co sobie zaplanowałam, byłyśmy z małą na spacerze z psem, fajnie było. Teraz piję herbatkę, słucham swojej ulubionej Enyi i brykam po necie. Co prawda gdzieś tam w środku odzywają się lęki, ale staram się nie zwracać na nie uwagi.
  22. Poprawiłam opowiadanie, wyszłam z psem, wypilam melisę, no to teraz sprobuję iść spać.
  23. Jak brakuje słoneczka, to polecam poleżenie 1-2 minutki na solarium - wygrzewa i jakoś lepiej się robi na duszy. Ja dzisiaj jakoś się zmobilizowałam i nawet skrobnęłam kolejne opowiadanko. Co prawda do południa nieco mnie panika złapała, ale wypiłam herbate, zdrzemnęłam się i było lepiej. Teraz mobilizuję się do wyjścia z psem, ale zimno na dworze i mi się nie chce. Jak się pozbieram, to potem melissa przed spaniem, może jakiś szkic kolejnego opowiadania i do spania:)
×