mrrafal

kasiątko, niestety w odkurzaniu i zmywaniu nie ma niczego co by podnosiło na duchu

chyba czas ogarnąć mieszkanie

endorfiny po bieganiu :)

Pamiętam, że miałem cholernie silne lęki. Niech będę przykładem, że pomimo wewnętrznych przeszkód i mocnej introwersji można być towarzystko aktywnym

Jestem człowiekiem czynu, dlatego lepiej 'zapoznawanie się' wychodzi mi na parkiecie (przy barze mógłbym ewentualnie o komunikacji międzyprocesowej ponudzić, a i tak musiałbym się przygotować)

pustki na parkietach. W tłumie lepiej się tańczy

kolekcjoner snów, sam wróciłem z imprezy, ale jak na Sopot było wyjątkowo słabo ale jak to przysłowie mówi, 'kto wcześniej wraca, ten ma szybsze łącze'

ehh, niestety kolejny sezon mego ulubionego Wilfreda już się zakończył

nie wiedziałem, że w nocy mam tak przyjemną memu sercu prędkość łącza

Też miałem obawy przed pierwszym spotkaniem z trójmiejską ekipą, ale okazało to się miłym doświadczeniem

czyli kolejne karaoke w ekipie?

Zastanawiam się czy nie pojechać na jedną z sopockich imprez. Muszę przyznać, że co raz bardziej nudzą mnie takie wypady.

amelia83, powodzenia życzę

Rebelia, do samotnego biegania idzie się przyzwyczaić

'odkryłem' piosenkę Piano Man Billy'ego Joel'a. Jeszcze tyle dobrych, starych kawałków do osłuchania

Nefertari, potrzebuję dokładnie tego samego

Ramanujan, w googlach wystarczy hasło 'pan Waldek mam talent' . Fajnie, że znalazł swoją niszę. amelia83, do biegania czasem ciężko się przekonać. Ja zaczynałem od biegania 'na pełnym wkurwie', teraz czekam wyłącznie na endorfinki -- 11 wrz 2013, 18:22 -- Mushroom, zmiana leków, stres w pracy + jakiś młody, wkurwiający pijak za ścianą. Problemy się skumulowały i zaczynam pękać.

amelia83, pobiegane, ale muszę zwiększyć dystans - wciąż za mało endorfin a mam cholernie zły czas w życiu

oryginalne hobby pana Waldemara

idę/biegnę postarać się o euforię biegacza

Myślę nad zmianami w życiu. Może zacznę biegać o 6.00 z rana?

Dopiero po odstawieniu przeciwpsychotycznych zdałem sobie sprawę, że przez pół roku byłem niewrażliwy na cholernie dużo bodźców. Wspomniane było jedynym pozytywnym aspektem.Najbardziej 'zamulał' i ogłupiał rispolept (ten lek to koszmar, mimo 4, 40 minutowych treningów w tygodniu, rezygnacji ze słodyczy, przez miesiąc przytyłem 3 kg + częste zawroty głowy i nudności), kwentiax wieczorem bardzo usypiał ale w dzień było ok, dzięki candeli codziennie wieczorem włączał mi się wkurw na cały świat (ale też dodawał troszkę energii i praktycznie eliminował myśli odnoszące).

atrakcją będzie grupowe zaśpiewanie jednego z utworów Rammsteina

Niemalże cały dzień się zastanawiałem co mnie jeszcze powstrzymuje.

Rozumiem, że nie zapoznałeś się jeszcze z nikim w barze/na imprezie?