Hmm,nie trzeba mieć konkretnej diagnozy,by mieć problemy.
Na pytanie "dlaczego" nie ma odpowiedzi,złośliwość losu,słabszy charakter/psychika,gówniane otoczenie które sprowadziło człowieka na dno,własne błędy,wybory i głupota...przyczyn i nieszczęśliwych splotów wydarzeń może być miliardy.
Z tego co można wyczytać,działasz i pracujesz nad tym by poprawić swoje poczucie wartości,albo choćby całkowicie nie utopić się we własnym żalu,pogardzie i nienawiści do własnej egzystencji,to już bardzo ważny krok,sama świadomość że coś się robi,potrafi podnieść na duchu czy lekko zmotywować,by "dać z siebie więcej".
Zalecałbym,choć to już twój wybór oczywiście (chyba że już w toku) jakąś formę leczenia,czy farmako czy psychoterapia też mogą pomóc,oczywiście jeśli są siły i możliwości na to.
Hmm,jak kiełbie we łbie to i nawet najpikniejsza szata graficzna nidyrydy .
Co do ludzie "sprawnych" - spoko,to nie tak że normalsy nie mają problemów,wad czy są doskonali,często mają swoje "stado" defektów wszelkiej maści
Powtórzę też to co reszta,najważniejsze by się z samym sobą dobrze czuć,bez tego cała reszta i tak będzie bez znaczenia,praca nad ową kwestią ciężka,cholernie ciężka,lecz pewnie i to do osiągnięcia jest z czasem...dużą ilością czasu i nakładem sił własnych i wielu innych bzdetów.
Z tego co czytam,w sumie wiesz co robić,do czego dążyć,pozostaje działać na tyle ile się da..powodzenia.
A co do żywota,cóż - nie był,nie jest i nie będzie sprawiedliwy i zbyt wiele się nie zaradzi,prócz tego by próbować go jakoś polepszyć.