Skocz do zawartości
Nerwica.com

telimenka

Użytkownik
  • Postów

    270
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez telimenka

  1. Przepraszam, ale jestem przeciwniczką szukania "szczęścia w nieszczęściu".... Z nerwicą dokonałam wszystkiego tego, co robię codziennie przez ostatnich parę lat: czyli NIC
  2. Straszenie hipochondryka...Napisałabym, że to jest podłe, ale ponieważ jest wynikiem totalnego niezrozumienia i braku empatii nie napiszę nic...
  3. Niestety hierarchia, o której piszecie to system życia społecznego jaki sami sobie wypracowaliśmy na drodze ewolucji. Nasi prawprzodkowie szybko zauważyli, że łatwiej przetrwać w grupie niż samemu. W każdej takiej grupie musi być silna jednostka, (która jednak nie przetrwałaby też sama) i pozostali członkowie - od slniejszych aż po tych najsłabszych. Podświadomie każdy z nas dąży do poprawienia swojej pozycji w grupie i zbliżenia się do przywódcy - to jest dla mnie najgorsze: jesteśmy częścią systemu, którego nienawidzimy... A co do 'chitynowych ludzi' - moze i tak jest.. moze maja jakies kompleksy, trudności... ale to nie znaczy ze mamy akceptować sposób w jaki to okazują ('Rozumiem, że mnie poniżasz bo jst Ci źle' ??) tak jak i oni nie akceptują sposobu, w jaki my wyrażamy naszą słabość... takie jest moje zdanie...
  4. Ja niedługo znów lecę i już tylko o tym myślę! Szkoda, że lot będzie trwał tylko godzinę. Pokochałam latanie do tego stopnia, że pomyślałam nawet o pracy stewardessy... Szybko jednak dotarło do mnie że w samolocie (niestety) znajdują się tez inni ludzie (fobia społecza) i to na kontaktach z nimi, a nie samym lataniu ta praca polega Co do lęków to powiem Wam, że choć uwielbiam latać czasem przypominaja mi się różne katastrofy, ale to chyba normalne i każdy tak ma. Rozsądek bierze u mnie górę - samolot to najbezpieczniejszy środek transportu! Ja boję sie podróżować autokarem. Ale to raczej racjonalny strac, nie lęk. Trzymam kciuki za Was w czasie lotów i byc może - do zobaczenia w przestworzach!
  5. cześć! Zgadzam się z Piotrkiem - im dłużej się siedzi w domu tym jest potem gorzej wyjść... Dlatego nienawidzę różnego rodzaju przerw w życiu społecznym (ferie itp.) Bo potem trudno się znów wkręcic w normalny codzienny tryb, zorganizować się... Dlatego trzeba nieustannie walczyć ze sobą, zmuszać się do rzeczy (tych najzwyklejszych) jak pójście do sklepu, czy zadzwonienie do znajomych... Może spróbuj sobie ustalać 'plan działania' na najbliższy tydzień i trzymać się go? Mi to pomaga... A co do Twojej rodziny - przykro mi, że tak jest. Niestety, oni w pełni Nas nigdy nie zrozumieją. Tak naprawde to ich rady typu: 'Weź się za siebie' To Twój problem' mają ich zdaniem Nas zmobilizować... Oni mówiąc tak chcą dla nas dobrze i myślą, że nam tak pomogą, ale Nas krzywdzą nie zdając sobie z tego sprawy... A co do Twojego narzeczonego - jedna dziewczyna poprosiła swojego chłopaka by poczytał to forum, mówiła że dopiero wtedy zrozumiał, że to nie jej wymysły i że coś takiego jak nerwica to realny problem, na który cierpi wielu ludzi!! Widzisz, fobii społecznej często towarzyszą stany depresyjne i widzę, że tak jest właśnie u Ciebie (ja też to mam - Gdy siedzę sama w domu - depresja, gdy wychodzę - lęki... hmm między mlotem a kowadłem) Ale trzeba się przełamywać i wychodzić do ludzi, nawet tych zamkniętych na Nas - to jedyny sposób by się z tym uporać... NIe załamuj się. Nie warto, jesteśmy jeszcze młodzi i wiele przed Nami :) pozdrawiam cieplutko! :)
  6. Tak jak napisal Yantar - 'nie ma nic złego w ludziach pewnych siebie', ale jak słusznie zauważa Piotrek - tylko taka pewność siebie jest dobra, która jest objawem zdrowej, normalnej samoakceptacji i otwarcia, a nie bezgranicznego samouwielbienia i chęci absolutnej dominacji nad innymi...Taka na pewno nie chciałabym być! Chciałabym być po prostu 'pewna siebie'. Póki co jest inaczej i nie radzę sobie w kontaktach z osobami toksycznie pewnymi siebie; tych u których ta pewność jest normalna lubię i szanuję, bo wiele się od nich nauczyłam - zauważyłam, że mają oni tendencję do otwierania 'parasola ochronnego' nad słabszymi. Mam nadzieję, że uda mi się zaakcetować to, że każdy z nas jest indywidualnością. Macie rację: całą pewność siebie trzeba samemu wypracować, człowiek nie zmieni się od tak od samego chcenia. Trzeba działać.
  7. Witaj na forum:) Skoro poczucie własnej wartości wynosimy z relacji rodzinnych, to pewnie jedną z przyczyn f.s będzie jakieś zakłócenie w tych relacjach. Jeśli rodzice nie nauczyli nas samoakceptacji, wiary w siebie, jeśli nie było w rodzinie miłości i wzajemnego szasunku,a dominował lęk i krytyka - taka osoba będzie miała problem w kontaktach z innymi ludźmi (stąd brak akceptacji u rówieśników i utrudnione relacje z nimi- tak myślę.)
  8. Witaj na forum. ja też mam problem z ciągłym tłumaczeniem się, przepraszaniem itd. Ten problem dotyczy ludzi o niskiej samoocenie, którzy w każdej sytuacji odczuwają poczucie winy. Jesteśmy nastawieni z góry na brak akceptacji u innych, na krytykę, dlatego stosujemy ten swoisty 'mechanizm obronny' - karzemy samych siebie (przyznawanie się do błędów których w rzeczywistości nie popełniamy), aby uniknąć kary "krytyki" od innych. Myślimy, że inni docenią naszą samokrytykę i oszczędzą nas - niestety w ten sposób zyskujemy najczęściej miano 'nieudaczników'
  9. Jest pewien typ ludzi, o których można powiedzieć, że 'są zbyt pewni siebie', pewnie każdy z Was spotkał kogoś takiego - głowa zawsze uniesiona, uśmiech na twarzy, donośny głos i ton nie znoszący spzeciwu. Jak sobie radzicie w kontaktach z nimi? Dla mnie, która cierpię na fobię społeczną kontakty z 'normalnymi' ludźmi są koszmarem, a co dopiero z takimi... Dziś rozmawiałam z kimś i takim - czułam, że przewierca mnie wzrokiem.. widzi jaka jestem nieporadna, od razu straciłam resztki mojej pewności siebie. Skuliłam się drżąc i przestałam sie odzywać. Co gorsza ta osoba to zauważyła i powiedziała to na głos... Nie umiem się komuś takiemu sprzeciwić, powiedzieć 'nie' - chyba to jest najgorsze. Czy znacie jakieś sposoby na oswojenie się z takimi stresującymi osobami? Słyszałam, że trzeba sobie wyobrażać kogoś takiego w śmiesznej sytuacji (u dentysty, na nocniku itp.) Co o tym sądzicie? Co zrobić, żeby kontakty z nimi były łatwiejsze? My jesteśmy jednym wielkim wyrzutem sumienia, oni zwykle wcale nie zauważają swoich błędów. Czy porozumienie się z kimś takim jest w ogóle możliwe?
  10. Witajcie... Yantar - tak naprawdę brałam pod uwagę tylko dwie pierwsze możliwości, ale teraz sobie przypominam takie sytuacje które mogłyby przemiawiać za trzecią...( np. gdy zaproponowałam byśmy pogadały z koleżanką której jakiś czas temu umarł tata nie chciała, powiedziała, że 'lepiej nic nie mówić'). Może to co wydarzyło się w moim życiu,mogłoby ją przerosnąć... Jeśli chodzi o jej problemy to dzieli się nimi ze mną - zawsze staram się jej pomóc. I w tym problem - ja daję a ona tylko bierze... Piotrek - masz rację, trzeba to złatatwić na spokojnie... Kiedyś już jej powiedziałam jak się czuję, wtedy bardzo długo płakała i było mi bardzo przykro... Może byłam wtedy zbyt nerwqowa? Wiecie jak to jest z nami neurotykami, obwiniamy siebie za wszystko. A może przez moje jazdy fobijno-społeczne kiedyś ją zraniłam? Wiem też, że nie umiem okazywać ludziom, że mi na nich zależy, więc jeśli ona izoluje się ja udaję że mnie to nie obchodzi, ale bardzo cierpię. I może też o to chodzi - o tą moją głupią dumę. Jeśli chodzi o wykorzystywanie to ja raczej bym powiedziała o 'braku dawania od siebie' Zawsze było tak, że ja musiałam dostosowywać się do niej - tak jakby pewne rzeczy były dla niej niemożliwe do zrobienia. Nigdy nie poszłyśmy razem na imprezę, czy do knajpy, czy też na koncert, nie spotykamy się tez na 'pogaduchach', choć znamy się 8 lat.... Ja poświęcam się i robię z nią rzeczy, które ona proponuje, choć nieraz to jest dla mnie ciężkie. NIe chcę żeby tak zawsze było. Czuję się ograniczona i nieszczęśliwa. Nerw86 - Przykro mi z powodu Twojej przyjaciółki... chciałabym też się pogodzić z tym, że być może nie jest nam dane być przyjaciółkami, ale ciągle pamiętam lata liceum kiedy tyle czasu spędzałyśmy razem, jesteśmy takie podobne do siebie. Dochodzę do wniosku że obie mamy problem z mówieniem sobie całej prawdy. Szkoda, że to ja muszę z tym skończyć pierwsza... Znowu będę tą złą, która rani... dziękuję Wam za wszystkie rady...
  11. ja wiem co się dzieje u mnie po tego typu programach, dlatego ich unikam...
  12. Wiesz, ludzie z zaburzeniami lękowymi 'działają na trochę innej zasadzie', więc często 'normalne kryteria' przy ocenie ich zachowań odpadają. Zdrowi ludzie widzą nasze zachowanie i mówią "Nie rozumiem Cię" jednak tu wszystko rządzi się swoją wewnętrzną (aczkolwiek chorą) logiką... Moja pierwsza uwaga; Nerwicowcy bardzo rzadko mówią to, co naprawdę czują! Obawiasz się pewnie czy da się stworzyć dobrą relację z kimś, kto nie ma wpojonych podstawowych wartości - taką wartością jest miłość do własnej rodziny. Być może Twój chlopak skrywa to co naprawdę czuje... może poczucie krzywdy jakie wyniósł z domu nie pozwala mu przeżyć tej miłości... Każdy z Nas ma w sobie ogromne pokłady miłości, ale nie każdemu było dane doświadczyć jej od innych...
  13. Wczoraj wróciłam do punktu wyjścia - czyli na kanapę przed telewizorem. Przeleżałam cały dzień gapiąc się w telewizor, skończyło się płakaniem pół nocy do poduszki. Tak zazwyczaj wyglądają moje weekendy. Wtedy czyję złość i frustrację... To z powodu mojej przyjaciółki. Od kiedy zaczęła studiować powoli ograniczała kontakt ze mną do... wakacji. Rok temu powiedziałam sobie:Dość, nie jestem koleżanką na wakacje - pojechałam za granicę po części by zrobic jej na zlość.. to podłe, ale chciałam by była sama, by poczuła jak to jest... Wiem, że nie ma innych znajomych w mieście, jedyne kontakty ma z ludźmi na studiach i to na nich koncetruje całą swoja uwagę. W liceum było tak samo - miała tylko nas, zerwała z ludzmi z podstawówki. Przyjaźnię się z jej bratem i on mi mówi, że ona nigdzie nie wychodzi... gdy piszę do niej, zawsze odpowiada, że nie ma czasu, gdy chcę ją gdzies zaprosić mówi, że przyjechala ciocia,albo.. że idzie się kąpać... Ostatnio zaczęła mnie nawet uprzedzać za wczasu że nie ma czasu aż do kiedyśtam. żeby nie było wątpliwości - mamy obie po 22 lata... Nie rozumiem dlaczego ona się tak zachowuje... nigdy 'nie ma czasu' a tak naprawdę nic nie robi.. Myślałam że te samotne wakacje dadzą jej do myślenia - ale nie.. nadal mnie tak traktuje...Wiecie jak się czuję? Czuję się odrzucona, wykorzystana... ale nie umiem jej tego powiedziec, bo to bardzo wrażliwa dziewczyna i nie chcę jej zranić. To jest najgorsze - że ona jest naprawdę dobra i nigdy by nikogo nie skrzywdziła...Jednak zawsze gdy siedzę sama w domu i płaczę obwiniam ją za to.. naprawdę, niejedną noc przepłakałam z tego powodu. Chciałabym, żeby mi pomogła z tego wyjść ale ona nie daje mi okazji otwarcia się... chyba dociera do mnie, że ona... po prostu taka jest i się nie zmieni, ale czy nie mogę po części jej winić za to jak cierpię? Czy to jest w ogóle moja przyjaciółka?
  14. witaj... nie zazdroszczę Ci tej sytuacji z tatą, ale może on tak jak i mój 'nie wierzy w psychologię'? Wiesz co mam na myśli? Rzeczywiście nie jest łatwo przebywać z kimś, kto wciąż krytykuje... w końcu jednak dochodzi sie do moemntu, gdy zaczynasz sobie zdawać sprawę, że to nie musi mieć wpływu na twoje życie... wiem, brzmi abstrakcyjnie, ale można uniezależnić swoje życie od scenariusza jaki piszą nam inni ("Jak pójdziesz do pracy to zobaczysz jak ciężko jest w życiu" - to ciągle slyszałam i dziś mam to gdzieś! Nie zamierzam mieć ciężkiego życia, wręcz przeciwnie!) Wracając do tematu - tak jak ktoś pisze -idź sam do psychologa, może mama chciała dobrze dla Ciebie, ale jak sam napisałeś - nie da się wtedy otworzyć przed kimś! A co do rodzaju choroby - ja mam niby fobię społeczna z depresją i też mam czasami natręctwa.. z tego co tu czytam to wiele osób tak ma, więc się tym nie przejmuj... aha... skądś to znam... pozdr
  15. No ta 'udana próba samobójcza' była super! gratuluję! chciałabym umieć się wyżyć w ten sposób, ale nie potrafię mówić o nerwicy 'ona'...czuję, że nerwica to część mnie ... 'sama jestem swoją nerwicą', więc nie będę bluzgać na siebie A tak na poważnie zgadzam się z annerinea - nerwica to nasze stłumione, skłócone z superego, prawdziwe 'ja', które chce wydostać się na zewnątrz, problem w tym, że my sobie z nim nie radzimy... ja jestem dopiero na początku drogi...
  16. dokładnie to samo mi poweidział mój lekarz... i tak jest, dlatego trzeba dużo samozaparcia.. nie wolno się załamywać gdy lęk powraca Co do tabletek to długo nie chciałam iść do lekarza bo wiedziałam, że to skończy się lekami... Jest lepiej -łatwiej... ale dopiero teraz zaczynam rozumieć, że leki nie sprawią, że będę szczęśliwa,że moje życie zmieni sie na lepsze - to ja sama muszę tego dokonać. Cieszę się, że to do mnie dotarło i tego też wszystkim życzę. Edyta - fajnie że dajesz sobie jakoś radę. Super jest wiedzieć, że da sie jakoś powoli stawać na nogi. Trzymaj się!
  17. heh, tylko co moi znajomi na to powiedzą? Bo zwykle zdarza mi się to gdzieś poza domem...
  18. ostatnio mi się pogłębiło. Boję się zasypiać, a gdy mam w nocy jakis zły sen - potem nie mogę zasnąć. Stale rozglądam się po pokoju i nawet boję się iść do kuchni po wodę. wcześniej już było tak dobrze, chodziłam nawet na przekór sobie po coemku i cieszyłam się, że to przełamuję... Dzis moja mama mnie przestraszyła, opowedziała mi jakąś historię która jej zdaniem wcale nie była straszna... powiedziałam jej że mam dośc tego, że od dziecka mnei wszyscy straszyli głupimi historiami o duchach... poszłam do swojego pokoju, gdy tylko tam weszłam na ułamek sekundy zgasło światło i wyłączył się komputer, - to samo u moich rodziców... ale się wystraszyłam, wiem - to głupie co piszę ale teraz tu siedzę i nie wiem czy dziś w nocy zasnę. To jest nienormalne.. boję się że w końcu naprawdę coś zobaczę...
  19. witaj Ja cierpię na fobię społeczną... Mógłbys napisać coś więcej o swoich objawach? Czy Poza poceniem się i stresem towarzyszą Ci też np. myśli o byciu ocenianym, lęk przed krytyką, brakiem akceptacji? Bo właśnie to jest charakterystyczne dla f.s. Najlepiej zrobisz udając się do specjalisty - dobrze, że bierzesz to pod uwagę... są osoby, które czekają aż 'samo przejdzie" - nie polecam...
  20. To na tle nerwowym. Tez to czasami mam. Niestety nie znam sposobu na opanowanie tego i chyba takowego nie ma...
  21. Witaj To rzeczywiście trudna sytuacja... Boimy się ukrytej krytyki, a ta o której już wiemy zupełnie Nas paraliżuje... Hmm domyślam się jak się czujsz - z jednej strony lęk i paraliż, z drugiej potrzeba wyrażenia własnego zdania. Chcesz się bronić, bo ktoś Cie skrzywdził - To naturalne. Pomyśl jednak, czy nie działasz teraz pod wpływem emocji? Teoretycznie przecież nic nie wiesz o tym, jak ta osoba o Tobie pisała. Ja tak sobie myślę, że jeśli powiesz jej, że o tym wiesz będziesz w jej oczach kimś naprawdę niegodnym zaufania, jej zdanie o Tobie jeszcze bardziej się pogorszy...Co prawda weszłaś na jej maila niechący, ale czytanie cudzej korespondencji nie należy do pozytywnych zachowań i ta osoba na pewno będzie miała prawo do złości o to (Nie krytykuję Cię tutaj, tylko nakreślam prawdopodobny scenariusz) Mogłabyś kiedys powiedzieć, że cenisz ludzi, którzy nie mają nic do ukrycia i nie kryją się ze swoim zdaniem.. Ale takie aluzje w zasadzie chyba działają tylko na wrażliwe osoby. Ja chyba bym nic nie powiedziała,... no ale decyzja należy do Ciebie... życzę powodzenia, pozdrawiam
  22. katharsis - cóż mogę napisać o tym ustawicznym uczuciu, że za plecami ludzie tak naprawde się wyśmiewają? Też to czuję... To co pisze ewa - bardzo cenne spostrzezenia... "trzeba szukac drog, nie bac sie zmian, zaczac dostrzegac siebie, swoje potrzeby i o nie dbac" Dziekuje! pozdrawiam
  23. witaj. Ja tez myslalam przez rok ze dam rade sama... nie warto meczyc sie samemu. To ze czasem jest lepiej nie znaczy, ze nerwica minela i to nie jest tak, ze ona nagle 'wraca' - ona jest tylko uspiona. Moze sprobuj u innego psychologa? NIe przestawaj szukac pomocy - tylko tyle Ci poradze :) pozdrawiam
  24. oj tak na pewno coś w tym jest. Ja jestem taka 'kloszardka', ktorej mama nie zapisala do przedszkola, ktora bardzo pozno wyszla na ulice bawic sie z dziecmi,... powtarzano mi, ze nie wolno na nikogo krzyczec, trzeba byc dobrym dla innych. Nikt nie powiedzial mi, ze nie moge pozwolic by dzieci w szkole wysmiewaly mnie i krzywdzily... Nie wiedzialam, ze mozna krzyknac: "Dosc!" Rodzice chronili mnie przed stycznoscia ze smiercia - nie zabierali mnie na pogrzeby... gdy jako nastolatka pierwszy raz zobaczylam na wlasne oczy trumne poculam, ze robi mi sie slabo... nigdy nie zapomne tego dziwnego uczucia... Przynajmniej wiem, jakich bledow unikac w wychowywaniu dzieci (choc nie wiem czy moje obietnice na cos sie zdadza- ponoc jestesmy skazani na powielanie danych nam wzorow wychowania... :/ pozdr
  25. Depresja czesto towarzyszy nerwicy, specjalisci stosunkowo niedawno zaczeli zajmowac sie tym zagadnieniem -.. potwierdzone jest jednak ze czesto trudno jest postawic okreslona diagnoze: albo nerwica albo depresja... spotkalam sie tez z pojeciem depresji lekowej... Udaj sie do psychologa i porozmaiwaj o tym. Trudno mi powiedziec jakie badania jeszcze moglabys wykonac, aby przekonac sie czy to nerwica, czy tez cos innego - zapytaj najlepiej Twojego lekarza rodzinnego/ A jesli chodzi o wychodzenie do ludzi- odczuwasz lek w sytuacjach spolecznych i na pewno masz ochote ich unikac... to nie jest dobre. Z drugiej strony - z wlasnego doswiadczenia wiem) nie ma co 'skakac na gleboka wode'. Staraj sie w miare obiektywnie oceniac swoje spoleczne mozliwosci i nie wymagaj od siebie za duzo,ale tez nie zamykaj sie na innych! pozdrawiam!
×