Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ina86

Użytkownik
  • Postów

    105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ina86

  1. Ina86

    Limity wizyt- psycholog

    Oto Polska właśnie.... Chcesz się leczyć, to płać (i płacz), bo państwowo to limity, kolejki...
  2. perla86[/], też tak mam z pulsem i obawą o zawał. U mnie przy atakach puls dochodzi do nawet 120. O ile nad innymi objawami jakoś idzie zapanować (a przynajmniej dzięki terapi nauczyć się z nimi oswajać), to "serducho" daje mi najbardziej popalić.
  3. Jasne, że da się bez leków. Na terapię chodzę dosyć krótko, bo ok 2 miesiące, ale już widzę różnicę. Nie jest łatwo, ale kto powiedział, że będzie? Chciałoby się żeby była cudowna tabletka, która wyleczy migiem, ale niestety cudów nie ma. Ja od razu zrezygnowałam z farmaceutyków, bo nie chciałam się truć, ale wiem, że w niektórych przypadkach są niezbędne do normalnego funkcjonowania. Najważniejsze to rzuć alkohol, to na pewno Ci pomoże.
  4. Dzień, a w zasadzie cały tydzień do kitu Męczę się z bólami głowy i zawrotami. I oczywiście zastanawiam się czy to zacna nerwica sobie wymyśliła nowe objawy, którymi mnie raczy czy to objaw jakiegoś innego cholerstwa... Napadu lękowego nie miałam od sylwestra, więc byłoby za dobrze, gdyby nie złapało mnie coś nowego. Czy ktoś z Was też miewa zawroty przy nerwicy? Jak sobie z nimi radzicie? Perla86, ja miewam napady. A przynajmniej tak było zawsze do tej pory. Przy ataku występuje szereg różnych objawów. Dzięki terapii objawy trwają krócej. Jedynie zmęczenie mam przez większość czasu.
  5. Ina86

    Fobia społeczna!

    I tak pierwszym krokiem było napisanie tutaj. Najważniejsze to uświadomić sobie, że ma się problem. Ja co prawda nie mam fobii społecznej, ale tak samo jak Tobie jest mi źle z moim lękiem i nie chcę tak żyć. Najlepszym wyjściem jest terapia. I pamiętaj o tym, że terapeuta nigdy Cię nie wyśmieje itp. wiem, że trudno się przełamać, ale życzę powodzenia i trzymam kciuki!
  6. A mi jest źle, jak zawsze po ataku lęku. Teraz już minęło, ale napięcie i zmęczenie pozostało. Czuję się wyczerpana. 2 miesiące bez napadu były cudowne, a teraz znów zastanawiam się kiedy wrócę do "normalnego" życia. Wizyta u terapeutki dopiero w poniedziałek... trza jakoś wytrwać, tylko że łatwiej napisać, a gorzej zrobić. :| Ehh... czuję, że muszę się poużalać nad sobą.
  7. Od początku listopada nie miałam ataków, niestety, wczoraj powrócił. A w zasadzie to dzisiaj, bo było już po przywitaniu Nowego Roku. Objawy standardowe - kołatanie serducha, szybkie tętno, biegunka, wymioty i strach. Na szczęście miałam z kim pogadać, udało się w kilka godzin opanować do tego stopnia, że zostało tylko uczucie niepokoju. Znaczy, że terapia pomaga, bo zdecydowanie szybciej minęło niż poprzedni atak. Jednak zdziwiło mnie to, że napad wystąpił w sytuacji innej niż występował wcześniej... cóż, będzie o czym rozmawiać z terapeutką. Martwi mnie natomiast u mnie kwestia zasypiania. Kiedyś po ataku po prostu nie mogłam zasnąć, teraz jest tak, że już prawie zapadam w sen i nagle wstrząsa mną dreszcz, takie "drygnięcie" ciała. Strasznie to denerwuje. Też tak macie, jak sobie z tym radzicie?
  8. Kasę warto odłożyć i iść prywatnie na leczenie, bo na NFZ, to tak się od 2 miesięcy wzwyż czeka na wizytę. :/
  9. Dzisiejszy dzień minął niesamowicie szybko! Najbardziej jestem dumna z tego, że za mną kolejna udana lekcja pływania! :)
  10. martha2 popieram przedmówczynię! Nie rezygnuj tak szybko. Zadaj sobie pytanie czy taniec sprawia Ci przyjemność, jeśli tak to nie zniechęcaj się po jednym potknięciu. Ja sama zastanawiałam się czy iść na kurs angielskiego, kurs nauki pływania, bo a nóż w tym czasie pojawią się lęki... ale przełamałam się, bo wiem, że te zajęcia sprawiają mi przyjemność i żaden lęk mi w nich nie przeszkodzi!
  11. Po prostu minął. Ani zły, ani dobry. Ot senny jakiś. Strasznie tęskni mi się za słońcem, ciągłe mgliste poranki i to, że muszę przed 15 już zapalać lampkę, bo oczy wysiadają mnie wkurza. Wieczór za to dużo przyjemniejszy, bo spędzony z lubym. Dla poprawy nastroju zrobiłam sałatkę owocową - nie ma to jak podniesienie sobie cukru :) siostrawiatru, też pracowałam kiedyś w sklepie. Robota ciężka (bo po 12 godzin), ale jak trafi się na fajny zespół, to i czas szybko leci i praca przyjemniejsza. Niestety mój super zespół przetrwał kilka miesięcy, później zaczęły się jazdy z nowym kierownictwem, buractwem itd. itp. Efekt - zwolniłam się. Ale życzę Ci żeby u Ciebie było lepiej! A czasami to nawet fajnie z klientami pogadać.
  12. Ina86

    pomocy!!!!!!!!!!

    kejtino, nie jesteś nienormalna. Nerwica to choroba jak każda inna, da się ją leczyć i wyleczyć! Najważniejsze teraz to żebyś udała się do specjalisty i zaczęła leczenie. Ja sama nie zdawałam sobie sprawy, że wymagam leczenia. A mam bardzo podobne lęki do Twoich - boję się być daleko od domu, bo boję się, że zasłabnę i nikt nie udzieli mi pomocy lub że tej pomocy nie będę mogła wezwać. A wiem, że takie lęki są absurdalne, bo, tak jak Ty, jestem ogólnie zdrowa. Ostatnio moje lęki się nasiliły i w końcu zdecydowałam się na terapię. Dopiero zaczynam, ale żyję normalnie - normalnie funkcjonuję itp. Trzymam kciuki za Ciebie!
  13. Najbardziej ucieszyło mnie chyba to, że wrócił mi smak! Ochota na różne rzeczy do jedzenia.
  14. Nic nie biorę. Pramolan leży wykupiony, ale nie wzięłam ani jednej tabletki. Na razie samo przeszło, bo unikam sytuacji stresowej. A na terapii mam nadzieję nauczyć się, jak sobie radzić z sytuacją wywołującą lęk, bo tej niestety nie uniknę w przyszłości. Na razie staram się optymistycznie podchodzić do tego, że się uda.
  15. Moje dni nadzwyczaj udane (odpukać)! Matko, jak cudnie jest nie czuć ucisku i kłucia w klatce piersiowej. W czwartek byłam na pierwszej lekcji pływania. Zachęcili mnie na tyle, że dzisiaj zakupiłam czepek pływacki i okularki i zamierzam iść na kolejne lekcje! Jestem z siebie dumna. Dzisiejszy dzień zleciał mi niesamowicie szybko. Cały spędzony z moim lubym. Wyspaliśmy się, posprzątaliśmy mieszkanie, poszliśmy na zakupy, na obiad, pograliśmy w gry planszowe. I nawet smak mi wrócił! Jutro zamierzam zrobić przepyszny obiad. Muszę kuć żelazo póki gorące, bo nie wiadomo kiedy znów nadejdzie okres niemożności tknięcia chociażby kęsa. A podejmując temat pracy - z powodu "zagęszczenia szuj na metr kwadratowy" zmieniłam robotę na pracę w domu.
  16. Staram się. Dzięki freya! Człowiek niby wie, że śmierć każdego spotka, czy to człowieka, zwierzę, a jednak tak trudno pogodzić się z tym. Dobrze, że chociaż lęk na razie gdzieś sobie odleciał. Może nawet wybiorę się na basen - walczyć ze strachem przed pływaniem.
  17. Jesień, to zdecydowanie dupny okres :/ Dzień zapowiadał się nie najgorzej. Pierwsza wizyta u terapeutki, zaproponowana terapia. Myśl, że w końcu się za siebie wezmę, popracuję nad sobą i moimi lękami. A teraz dowiedziałam się, że moje zwierzątko nie żyje. Po prostu mi smutno, bardzo smutno.
  18. secretladykkk na razie chyba nie chcę się szprycować lekami od lekarza ogólnego. Dzwoniłam dzisiaj do poradni psychiatrycznej, skierowanie do realizacji dopiero po nowym roku. Paranoja. Oczywiście muszę się zapisać prywatnie, czekam aby na wyniki morfologii i tsh.
  19. Ja mam kota, też nieźle kłaczy, ale za to to moja księżniczka, która kocha mnie najbardziej na świecie. :) A dzień... Ok. Po wizycie u lekarza ogólnego, ze skierowaniem do poradni psychologicznej i konieczność wizyty u ginekologa endokrynologa, zrobiona morfologia i tsh, przepisany pramolan. Leków na razie nie chcę brać. Teraz gotuję rosół, pracuję. Fajnie, gdyby łeb nie bolał.
  20. Ina86

    Nerwica a ciśnienie

    Ja, mimo, że jestem niskociśnieniowa (niekiedy bywało, że miałam 90/50) oczywiście rozmyślam o tym czy nie dostanę zawału, bo przy moich ostatnich napadach serce mało nie wyskoczyło, puls ponad stówka. Oczywiście zapewne u lekarza będzie wszystko w normie, ciśnionko książkowe.
  21. Mój dzisiaj wyjątkowo dobry. Powrót do PL nie okazał się taki straszny, lot trochę stresujący, ale paniczny lęk, który nawiedzał mnie przez ostatnie dni zniknął. Po południu chciał chyba nawiedzić lekko, ale powtórzyłam sobie, że jestem w domu i jest ok. Może tylko dolegliwości z niejedzenia dokuczają - w brzuchu się przelewa (bo nawet dzisiaj trochę zjadłam kurczaka!), w głowie kręci. Teraz aby przede mną pytanie - udać się najpierw do internisty na badania ogólne itp. czy od razu uderzać do psychologa/psychiatry??
  22. I ja bym się chętnie zamieniła z moim brakiem apetytu na odrobinę chęci do jedzenia. Ostatnie 3 dni koszmarne, jedzenie tylko na siłę, zero przyjemności. Eh. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień szybko minie, noc jeszcze szybcciej. Dobrze by było choć na chwilę zasnąć.
  23. Ina86

    Witam Was!

    I kolejny dzień z niewyobrażalnym lękiem. W nocy w ogóle nie zasnęłam, mimo iż wzięłam tabletkę na sen. Rano poratowałam się persenem i też guzik. Boję się, że nie dotrwam do jutra.
  24. Ina86

    Witam Was!

    Bardzo chętnie spróbowałabym jakiejś terapii. Nie wiem jedynie jak się do tego zabrać, do jakiego lekarza iść najpierw itp. Jeśli moglibyście mi podpowiedzieć gdzie mam się udać w Warszawie to będę bardzo wdzięczna.
  25. Ina86

    Witam Was!

    Tak. Okropność. Teraz jedyną myślą, która mnie trzyma na duchu to to, że w poniedziałek będę już w domu. Zapiszę się do lekarza i jakoś to pójdzie. A za minutę pewnie będę się stresować, że jeszcze całą noc, dzień i kolejną noc muszę wytrzymać i że jedynym co mój ukochany zapamięta z "odprężającego" wyjazdu to moje lęki. Eh.
×