Skocz do zawartości
Nerwica.com

pralinka1

Użytkownik
  • Postów

    236
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez pralinka1

  1. Nie odzywałam się ostatnio bo już mi było wstyd. Wy tutaj o poważnych schorzeniach a ja co - miałam napisać po raz któryś z kolei, że mnie piecze dupa ... Niby nic, a naprawdę dało mi się we znaki. Chyba ze 2 tygodnie dzień w dzień tak bardzo mnie bolało, że nie myślałam o niczym innym. Ze 3 dni smarowałam Tridermem ale miałam wrażenie, że po jest jeszcze gorzej ... I podobnie jak na początku marca stało się coś dziwnego. W sobote wyjechałam z mężem bez dzieci do innego miasta na koncert, była kolacja, sex i od następnego dnia wszystko mi przeszło. Po prostu nagle przestało mnie boleć. Nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem czy to zbieg okoliczności czy po prostu się odstresowałam ... Pozwole sobie zażartować: Ludzie uprawiajcie seks i uciekajcie od codzienności Czasami człowiek musi ...
  2. bezsilna_22 żyjesz ? Odezwij się Kochana PROSZĘ CIĘ
  3. Aurelitka pytasz , czy to może być pozostałość po infekcji gardła. Mój węzeł jest powiększony już 17 lat i pewnie tak już zostanie, to się nazywa zwłóknienie bodajże ...
  4. Usłyszałam, że takie węzły są pozapalne, pozostałości po przebytych chorobach. Zwróć uwagę na małe dzieci, prawie wszystkie w wieku kilku lat mają powiększone węzły na szyi. To działa na zasadzie migdałków. Nie ma się co przejmować przy pojedynczych powiększonych węzłach. Wiem, że dla nas to problem. Podobnie jest z pieprzykami. ,,Normalni,, ludzie jak np. mój mąż, który ma całe plecy w większych czy mniejszych pieprzykach ( niektóre nawet owłosione duże ) nie robi z tego najmniejszego problemu, w ogóle o tym nie myśli. My nerwicowcy potrafimy jedno znamię oglądać 1000 razy trzęsąc się przy tym ze strachu. Pewnie podobnie jest i z moim odbytem. Inny człowiek w ferworze codziennych zajęć pewnie nie robiłby takiej tragedii z pieczenia odbytu. A ja się na tym skupiam i właściwie tylko tym żyję.
  5. Aurelitka z tymi węzłami to już tak jest. 17 lat temu gdy byłam w ciąży dostałam paskudnej anginy, po której wywaliło mi taki węzeł pod żuchwą i mam go do dzisiaj. Dosłownie jest wielkości śliwki i nawet wewnątrz buzi pod językiem widać zgrubienie po tej właśnie stronie. Kiedyś nie zwracałam na to specjalnej uwagi ale 3 lata temu kiedy miałam już jazdy z wymyślaniem chorób wymacałam sobie coś nad karkiem z tyłu głowy. Oczywiśce nie dawało mi to spokoju i pobiegłam na usg. Lekarz jak usłyszał z czym przyszłam to mnie dosłownie wyśmiał. Powiedział, że tylko nerwicowcy przejmują się takimi bzdurami i nawet nie chciał mi robić tego badania bo powiedział, że szkoda mojej kasy. Ja się uparłam, zrobił usg i napisał: po lewej stronie pojedynczy węzeł kąta żuchwy 16mm pozostałe poniżej 10. Na karku wyczuwalny węzeł 6 mm - bezpośrednio pod skórą. I tyle 100 czy 120 zł poszło ...
  6. Wczoraj wieczorem posmarowałam się tym Tridermem, rano też a odbyt dalej piecze ... Już nie wiem co mam robić. Znów iść do lekarza ? W listopadzie rodzinna badała mnie tam ze 3 razy. Potem jeszcze chirurg. Obydwoje nic nie stwierdzilia a mnie znowu piecze. Dodatkowo w ulotce tego kremu jest napisane, żeby nie stosować na okolice odbytu, no ale ginekolog dała mi receptę wiedząc, że chodzi o odbyt. W necie widziałam, że niektórzy stosowali tam ten Triderm i pomagał. Może musi minąć kilka dni, żeby podziałał.
  7. nefretis to jakiś hormon, który mówi o rezerwie jajeczek. Ja mam go za dużo ale trzeba by zrobić to badanie kilka razy, żeby wynik był wiarygodny. Miesiączki mam regularne, choć ostatnio zdarzają mi się bardziej skąpe. Z tego akurat się ciesze, bo zawsze miałam bardzo obfite i przez 2 dni nie mogłam specjalnie wychodzić z domu. Brzuch przestał boleć ale odbyt piecze. Boję się tego liszaja twardzinowego ... Boję się wszystkiego. -- 16 mar 2015, 20:46 -- Mam wrażenie jakby odbyt wychodził mi na zewnątrz, jakbym cały czas nieświadomie parła. Może podczas wypróżnienia i podcierania kalecze sobie śluzówke, która cały czas jest podrazniona. Dodatkowo podczas kąpieli i mycia też napinam to miejsce i szoruje. Czym się więcej denerwuje, bardziej napinam odbyt to częściej się wypróżniam, kalecze wtedy papierem i podrażniam podczas mycia. I koło się zamyka. Do tego mało się ruszam, dużo siedze. Za mało też piję.
  8. Od rana bolał mnie żołądek, cały dzień miałam parcie na odbyt i pieczenie. Z nerw wypróżniłam się 2 razy. Prawie nic nie jadłam. Po wizycie zauważyłam, że chyba żołądek już nie boli wiec zjadłam obiad, kawałek czekolady i się zaczęło. Mam brzuch jak balon, mało nie pęknie i coś tam pobolewa po prawej stronie. Czuję się jak w 8 miesiącu ciąży + ciężar w żołądku. Mam ogromny brzuch a przecież zjadłam normalnie. Pewnie teraz będę sobie wkręcała raka jelit bo te wzdęcia, ból i jeszcze pieczenie odbytu ... Wy tu wszyscy stosujecie różne diety a ja jem właściwie wszystko i uwielbiam słodycze, czasem wypije kieliszek wina czy drinka. Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, skąd takie uczucie pełności, mam dość ... Tak bardzo chciałabym czuć się dobrze i lekko, żeby nic nie bolało. Może to wątroba, jakoś tak boli pod prawym żebrem. No ale co- mam znów iść robić badania, wydawać kase i tak w nieskończoność ...
  9. Ja już po wizycie u gina. Wg. lekarki wszystko ok. - powinnam się cieszyć. Na oko nie widać infekcji grzybiczej, szyjka macicy śluzówka pochwy ok. Pobrała cytologie. Usg też w normie. Mięśniak i torbielki, o których mówiła inna lekarz w grudniu podobno są tak maleńkie i tak umiejscowione, że są bez znaczenia. Niewielkie wahania jakiegoś hormonu, ale w moim wieku to już może się zdarzać ... Wspomniałam o pieczeniu i dyskomforcie okolic odbytu to przepisała mi Triderm ale bez oglądania tej części ciała. Trochę się uspokoiłam, że tam w środku wszystko ok, ale nie zmienia to faktu, że bardzo piecze mnie odbyt. Dzisiaj po podtarciu się ( przepraszam za opis ) czułam jakbym tam miała rane ... Po domu chodze w bardzo luźnych legginsach, obcisłe spodnie czy rajstopy nie wchodzą w gre bo dotyk czegokolwiek bardzo podrażnia. Najgorzej jest gdy siedze na tyłku ... Miałam nadzieje, że okaże się, że mam jakąś infekcje intymną i stąd te dolegliwości. A tak dalej nie wiadomo dlaczego mnie piecze. Przecież przez ostatnie 3 miesiące miałam badany odbyt ze 3 razy i nie było do czego się przyczepić. Jedynie krucha śluzówka ... 4 lata temu gdy karmiłam piersią i narzekałam na dyskomfort i suchość pochwy jedna ginekolog zasiała podejrzenie liszaja twardzinowego i od tamtej pory jeśli mi coś dokucza w tych rejonach bardzo boje się tej choroby. Niestety żeby ją zdiagnozować trzeba w szpitalu pobrać wycinki z przedsionka pochwy. Moja prowadząca gin wyśmiała wtedy to podejrzenie ale ja od czasu do czasu gdy coś mnie piecze, a na wizycie słyszę, ze tam wszystko ładnie wygląda zaczynam sobie wkręcać.
  10. Nefretis Twój ostatni wpis - jakbym czytała o sobie. Podpisuję się pod każdym zdaniem. Jesteś chyba moim uczuciowym sobowtórem. Czuję się identycznie z tym, że ja właśnie w tym roku po raz pierwszy odizolowałam się fizycznie od mojej matki ... Nie mogłam już dłużej znosić bólu odrzucenia. Przez tyle lat czekałam i żebrałam o jakikolwiek kontakt. 2 miesiące temu pewna błaha sytuacja przelała czare goryczy, zbierało się i zbierało przez 12 lat ... Nie mam ochoty z nią rozmawiać. Czuję się jak po stracie Córeczki, ciężko mi z tym ale dłużej już tak nie mogę. W zeszłym tygodniu znów powróciły dolegliwości okolic odbytu. Uczucie ciągłego parcia i chęci wypróżnienia, gazy. Pieczenie pupy nie dawało mi spokoju, zaczęłam podejrzewać, że może zaczyna mi się jakaś infekcja intymna, grzybicza - może stąd te gazy i pieczenie. Zapisałam się do ginekologa, dzisiaj mam wizyte. Zrobie cytologie, usg, powiem o tym dyskomforcie. Od 3 dni czuję też takie dziwne ssanie w żołądku i ból. Właściwie to od piątku cały czas boli mnie żołądek, do tego bardzo częste, cuchnące gazy i uczucie parcia na odbyt. Nie wiem co z tym zrobić. Źle się czuję, chce mi się płakać i chwilami nachodzą mnie myśli, że może to coś poważnego ... Wiem, że powinnam spotkać się z matką i powiedzieć jej o tym wszystkim co czuję, co tłumiłam od 10 lat ale boję się. Każdego dnia prowadzę z nią rozmowy w swojej głowie. Bardzo dręczy mnie ta cała sytuacja, ale jestem tchórzem. Nigdy w życiu ( a mam 40 lat ) nie podniosłam na nią głosu ani się jej nie sprzeciwiłam. Zawsze obchodziłam się z nią jak z jajkiem ze strachu przed utratą, utratą czegoś czego tak naprawdę nigdy nie miałam. Czy ktoś z Was miał takie rewolucje gastryczne: ssanie, ból, ciągłą chęć wypróżnienia. Zaczynam się już bać, najchętniej poleciałabym zrobić wszystkie badania ale wiem, że uspokoją mnie tylko na chwilę ... I tak żałuję, że ide dzisiaj do tego gina bo pewnie mnie zlekaceważy i jak zwykle powie, że wszystko jest tylko w mojej głowie. Łatwo mówić, ja przecież naprawdę czuje te wszystkie fizyczne dolegliwości. Ale pójde, w grudniu inna lekarka coś mówiła o mięsniaku, torbielach, cytologie też trzeba zrobić. Cały dzień boli mnie żołądek, jakbym miała tam jakiś kamień ... -- 16 mar 2015, 13:25 -- bezsilna_22 kilka osób bardzo się tu o Ciebie martwi. Nie dokładaj nam stresu i ODEZWIJ SIE Mam nadzieję, że nie zrobiłaś nic głupiego.
  11. Aurelitka nie tylko Ty tak masz ... cały ten net jakiś zrakowiały ... Ja pierdole już nie czytam
  12. bezsilna_22 odezwij się koniecznie !!! Nie było mnie tu 2 dni, widzę, że nieciekawie u Was ... bezsilna_22 napisz coś bo się bardzo martwię o Ciebie, nie dokładaj mi stresu bo też zdycham ...
  13. bezsilna_22 bardzo się cieszę, że już jesteś w domu. Przeżyłaś, mówiłam Ci, że narkoza to nic strasznego. A co do tych Twoich wyników to Dziewczyny mają rację. Idź do rodzinnego, tyle się ostatnio mówi o tym pakiecie onkologicznym. Jeżeli lekarz uzna, że wymagasz takiej diagnostyki to załapiesz się na ten pakiet i w kilka tygodni będziesz miała wszystkie potrzebne badania w ramach nfz. Najważniejsze, że masz już ten szpital za sobą. Silna z Ciebie babka. Widzę, że już pocieszasz Pawelta. Będzie dobrze, musi być. Ja się czuję paskudnie. Od kilku dni mam jakąś przymuloną głowę, nic mi się nie chce oprócz narzekania. Przez terapię i wyciągane tam paskudne tematy mam wrażenie, że nic się już nie da naprawić w moim życiu. Jestem przytłoczona problemami, nie widzę rozwiązania i wyjścia z sytuacji. Moje emocje to istny kosmos. W związku też nie jest tak jakbym chciała. Do tego mój najmłodszy choruje już 3 tydzień i właśnie usłyszałam od pediatry, że powinnam go zatrzymać w domu do końca miesiąca bo ma zerową odporność. Przez te jego choroby w ogóle nie wychodzę z domu, czuję się jak więzień bo nie mam go z kim zostawić. Mąż wychodzi rano, wraca późnym wieczorem ... Tylko cztery ściany, obniżanie gorączki, dmuchanie nosa, biegunki, rzyganie i ....obowiązki, obowiązki, obowiązki Od 3 dni gastrycznie też nie najlepiej. Zaszalałam ostatnio ze słodyczami i to chyba konsekwencje: straszne gazy, wzdęcia, uczucie parcia na odbyt. Ostatnio miałam zatwardzenia i chyba przez to wrócił też ból odbytu. A już było tak dobrze. Po wizycie u chirurga i badaniu per rectum wszysto przeszło. Ale od kilku dni niestety wróciło. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć. Może te wszystkie objawy są na tle nerwowym - od stresu ( ostatnio mi go nie brakowało ). Ciągle sobie obiecuję, że od jutra będzie inaczej i NIC - kolejny dzień do dupy. Moje jelita się chyba zbuntowały, gazy nie dają mi spokoju, piecze mnie odbyt ... A przecież prawie nic nie jem, a jeśli już to tylko gotowane w domu. Czuję się beznadziejnie. -- 12 mar 2015, 14:23 -- Mili89 ja to przechodziłam z moimi dziećmi setki razy ... Jeśli decydujesz się podać colę to najpierw trzeba ją odgazować i podaje się tylko odrobinke - kilka łyżeczek. Ja nie podaję, nasza lekarz jest temu przeciwna. Zwykle ratuję dzieci ENTEROLEM 250. ( bez recepty ) A więc rano ENTEROL( rozpuszczony w wodzie ) popołudniu inny probiotyk ( najlepszy SANPROBI lub DICOFLOOR 30) no i oczywiście ścisła dzieta i bardzo dużo picia ! Zazwyczaj taki zestaw pomaga. Właśnie przechodziliśmy jelitówkę teraz grypa ...
  14. bezsilna_22, nie mogłam wcześniej napisać bo mój najmłodszy chory, całą noc bardzo gorączkował i dopiero nad ranek przysnęłam ...T Pewnie już jesteś na badaniach. Trzymam mocno kciuki i odezwij się po wszystkim koniecznie. Jestem z Tobą Kochana.
  15. bezsilna_22 kurw ile masz sił. Nie hamuj się - to normalny, prawidłowy objaw stresu, który przeżywałby każdy z nas na Twoim miejscu. Ma prawo Cię wkurzać wszystko wokoło. Jeszcze tylka kilkanaście godzin i będzie po wszystkim. Wreszcie po tych wszystkich badaniach będziesz wiedziała na czym stoisz i przestaniesz się tak bardzo nakręcać. Bez względu na to, co powiedzą lekarze, zaczniesz się leczyć i będzie już tylko coraz lepiej. Większość z nas zazdrości Ci tego, że będziesz porządnie zdiagnozowana. Czuję, że będzie dobrze Wspomnisz moje słowa. Najważniejsze, że wzięłaś się za siebie, że masz siłę, coś robisz zamiast leżeć w domu i narzekać. A gdzie Ty leżysz w tym szpitalu, w jakim mieście ? Odwiedzi Cię ktoś ? Sciskam Cię mocno. Aby do jutra.
  16. bezsilna_22 i koniecznie zmień nick z bezsilna na SILNA Jesteś odważną, silną kobietą ! Niejeden z nas sra w gacie przed zwykłym pobraniem krwi. Możesz być z siebie dumna. Tak trzymaj ! I pisz tu do nas pisz, pisz, pisz
  17. bezsilna_22 Nie bój się, jesteśmy z Tobą. Wiem, że łatwo tak pisać gdy się siedzi w domu. Sama też potwornie się boję badań i szpitala. Podziwiam Cię, że się na to wszystko odważyłaś. To świadczy o Twojej sile !!! Jeśli dasz rade wytrwać w tym szpitalu to zobaczysz, że poradzisz sobie ze wszystkim. Narkozy się nie bój, to nic strasznego. Ja byłam już 3 razy usypiana i żyję. Gorzej wspominam znieczulenie w kręgosłup i cesarke w pełnej świadomości niż 3 krotną narkozę. Śpisz sobie spokojnie w nieświadomości i budzisz się już po wszystkim. Nic Ci nie grozi bo przez cały czas czuwa nad tobą kilku lekarzy, który na bieżąco kontrolują wszystkie Twoje parametry życiowe i w każdej chwili mogą zainterweniować. W szpitalu pod taką opieką jesteś bezpieczna. Włos z głowy nie ma prawa Ci spaść. Pamiętaj o tym. My tu wszyscy myślami jesteśmy z Tobą i będziemy Cię wspierać. Nie jesteś sama.
  18. Nie czuję się najlepiej. Od kilku dni jakoś tak depresyjnie. Co roku w marcu jakoś tak mi się dzieje ... To chyba już wiosna. Od rana jestem przymulona, boli mnie głowa i czuję takie totalne osłabienie, brak sily i chęci do czegokolwiek. Gdy zaczynam o tym myslec, od razu pojawia się lęk i panika, że pewnie jestem na coś chora ... bo niemożliwe, żeby zdrowy człowiek czuł się tak beznadziejnie. Do tego jeszcze jakiś taki nieokreślony bliżej niepokój, jakby zaraz miało stać się coś zlego. Nic mi się nie chce, nie mam siły ! Czuje się słaba, jakbym miała zemdleć. Zmuszam się do wszystkiego i tracę, marnuje bardzo dużo czasu przy komputerze. Bardzo nie lubię tych przesileń jesienno - wiosennych. Zawsze się wtedy dużo gorzej czuję. Pojawia się słońce i zaczynają mi dokuczać męty w oczach ( a mam ich mnóstwo ). Jestem do niczego. Od 3 dni nie mogę się zmobilizować do podlania storczyków ...
  19. Mam mega doła, nic mi się nie układa. Ratuję się właśnie wódką z colą ale jakoś nie pomaga. Łzy same płyną ... Właśnie zrozumiałam, że tak naprawdę to nie mam nikogo, smutne po 23 latach bycia w związku
  20. Wszyscy piszecie o tym jak się czujecie fizycznie, co was boli , jakich chorób się boicie. A ja jestem ciekawa jak funkcjonujecie na co dzień, jak radzicie sobie z codziennymi obowiązkami. Czy tylko ja sobie kompletnie nie radzę. Mam masakryczną niechęć dosłownie do wszystkiego: sprzątania, prasowania, gotowania. O ile jeszcze gotuję ze względu na dzieci i ze strachu przed mężem to jeśli chodzi o sprzątanie nie jestem w stanie się zmobilizować ... To taka straszna niemoc in poczucie, że i tak nie będzie idealnie. Całymi dniami zadręczam się tym, że jest kurz, że powinnam umyć podłogi i ... nic nie robię. Bardzo bym chciała, codziennie wieczorem sobie planuję, że jutro to już na pewno to zrobię. A potem rano jestem w tak beznadziejnym stanie psychicznym i fizycznym, że nie jestem w stanie nic zrobić. Każda czynność mnie przeraża, wydaje mi się niewykonalna. Zdarza się, że siedzę, patrzę na storczyka ze świadomością, że powinnam go podlać, przeraźliwie się tym stresuję i nie jestem w stanie tego zrobić. To jakiś koszmar ! A jeśli już mi się uda zacząć sprzątać, to strasznie szybko się męczę, jestem za dokładna, zbyt perfekcyjna i tracę 3 godziny na coś co kto inny zrobiłby w 1. Sprzątam, sprzątam i jestem coraz bardziej załamana i wściekła, że nie jest perfekcyjnie, idealnie i że żebym nie wiem jak się starała to nie będzie. Wolę więc nic nie robić, ale wtedy się stresuję, ze nie robię i koło się zamyka. Ciągle jestem wściekła i z tej złości aż chce mi się płakać. Rano od razu po przebudzeniu czuję wielki, przygniatający SMUTEK. Nie pracuję, siedzę w domu a i tak nie radzę sobie z obowiązkami. Jestem beznadziejna ...
  21. Witajcie. Ja dzisiaj zupełnie o czymś innym. Jestem mamą ucznia 3 kl. gimnazjum. Syn jest zdolny ale leniwy. Nigdy nie miałam z nim większych problemów wychowawczych. Zazwyczaj wystarczała mu wiedza z lekcji, bardzo rzadko uczył się w domu. Mimo tego otrzymywał oceny dobre i bardzo dobre, czasem z mniej lubianych przedmiotów dostateczne. Sytuacja zmieniła się na początku tego roku szkolnego. Syn już od września był kilkanaście razy powoływany przez szkołę na zawody sportowe w związku z czym opuszczał lekcje. Oprócz tego dodatkowo popołudniami brał udział w treningach sportowych. Tak jak się spodziewałam niestety odbiło się to na ocenach. Po pierwszym zebraniu, na którym usłyszałam negatywne opinii na temat zaangażowania dziecka w naukę jak i zachowania zareagowałam. Zawiesiłam udział w zajęciach sportowych, ograniczyłam dostęp do komputera i załatwiłam korepetycje z jęz. polskiego i matematyki. Trafiłam na dobrą, wymagającą polonistkę. Po kilku spotkaniach było widać pierwsze efekty. Syn pisał wypracowania pod okiem i wg. wskazówek korepetytorki, która później sprawdzała prace i sugerowała ewentualne poprawki - i tak do skutku. Buntował się, ale myślę, że sporo się nauczył. Próbny egz. z polskiego napisał bardzo dobrze. Ale niestety pojawił się pewien PROBLEM. Przy jednej z ocenionych przez szkolnego nauczyciela pracy pojawił się komentarz: ,,bardzo dobra praca ale szkoda, że nie do końca twoja,, - przykre dla ucznia, który spędził nad nią kilka godzin ... Niestety sytuacja powtórzyła się. Właśnie Syn otrzymał dwie zadane na ferie, sprawdzone już prace i ... jedną otrzymał bez oceny z komentarzem, że jest to praca wzorcowa, majstersztyk ALE NIE NAPISANA PRZEZ SYNA. Nauczycielka oskarżyła moje Dziecko przy całej klasie i kazała mu napisać ją drugi raz samodzielnie. Druga z oddanych w tym dniu prac była oceniona na 4 znów z komentarzem: ,,wpadki stylistyczne, mam poważne wątpliwości graniczące z pewnością, co do samodzielności tej pracy. Nie wiem co mam z tym zrobić ! Jest mi żal Syna. Pani korepetytorka również nie kryje oburzenia. Nikt mu tych prac nie pisał. Dodatkowo dzisiaj w szkole Syn usłyszał pytanie: czy już napisał ,, karną ,, pracę. Karną - za co ? Za to, że napisał za dobrze. Wiem, że nie mogę tak tego zostawić, ale nie chcę też zaszkodzić Synowi 3 miesiące przed egzaminami. Radźcie PROSZĘ. Tak naprawdę to jestem na tą babę WŚCIEKŁA. Syn się nie starał - źle, teraz pisze dobrze - jeszcze gorzej !!! CO JA MAM Z TYM ZROBIĆ ??? -- 24 lut 2015, 20:22 -- Korepetytorka twierdzi, że nie mogłą wypuścić złej pracy. Jej zadaniem było nauczyć pisać dobrze. Wskazać kierunek, na co w pracy zwrócić uwagę, zasugerować ew. cytaty, no i sprawdzić efekt.
  22. Trochę się ogarnęłam ostatnio. Nie czytam o chorobach, nawet sobie nic nie wkręcam ale zauważyłam, że jak jestem w jakieś stresującej, trudnej dla mnie sytuacji to chwilami zaczynam się bać, że coś mi jest. Ale na szczęście natychmiast zdaję sobie z tego sprawę i w tej samej chwili tłumacze to sobie jako reakcje na konkretną sytuację, w której się akurat znajduję. Mam sporo kłopotów, nie układa się ... No ale cóż, trzeba żyć. Jedynie ze smutkiem nie potrafię sobie jakoś poradzić ... Doszło coś nowego, zaczęłam zajadać problemy i poczucie osamotnienia. Jem coraz więcej, napycham się, znów wróciłam do cukru i słodyczy. Zdarza mi się też lampka wina lub piwo. Mimo iż czuję się pełna ( aż się źle czuję z przejedzenia ) cały czas myślę o tym, co by tu jeszcze zjeść. Jedzenie kojarzy mi się z przyjemnością, z jakimś zaspokojeniem ... Chciałabym cały czas jeść, chociaż czuję się pełna. Nie wiem czym to zastąpić.
  23. U mnie jest DOBRZE ! Sama nie mogę w to uwierzyć, ALE NAPRAWDĘ OD CZWARTKU CZUJĘ SIĘ NORMALNIE. Przestałam czytać i powiedziałam sobie, że na pewno nic mi nie jest. Badało mnie dwóch lekarzy, jeśli cokolwiek byłoby nie tak to przynajmniej jeden by coś zauważył. W czwartek wieczorem byłam na przedpremierowym pokazie ,, 50 Twarzy Greya ,, i się wyluzowałam ... Po filmie był bankiecik, drinki, catering - czułam się ok. Pierwszy raz od 3 lat nie miałam ataku paniki w kinie . A następnego dnia w piątek pojechałam z mężem 300 km. na koncert, potem poszliśmy na kolację i spędziliśmy noc w hotelu. Przez cały czas czułam się dobrze, cieszyłam się każdą chwilą, żartowałam i nawet się ŚMIAŁAM ( co naprawdę dawno nie miało miejsca ). Zapomniałam, że mam tyłek !!!Czułam się po prostu lekko, jakbym miała 20 lat mniej ... I O DZIWO NIE BAŁAM SIĘ NA KONCERCIE - TO CUD !!! Jestem z siebie bardzo dumna bo rok temu nie byłam w stanie wejść do Atlas Areny, dusiłam się, trzęsłam i w ogóle masakra. Dziś w też w miarę ok, jedynie rano w pierwszej chwili po przebudzeniu poczułam jakiś głęboki smutek. Po powrocie już nie jest tak bajkowo, bo mój mąż to też straszny nerwus i mruk i już po powrocie zdążył wybuchnąć ale ja i tak się cieszę. Wróciłam do szarej rzeczywistości ale ostatnie 2 i pół dnia pokazało, że jednak mogę się jeszcze czuć normalnie.
  24. http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,137474,17386815,Dolegliwosci_psychosomatyczne__Jak_leczyc_chorych.html
×