Logicznym jest to, że każdy by chciał, by potencjalny partner nam się podobał. Nie ma w tym nic dziwnego. A pojęcie atrakcyjności już dla każdego jest inne. W dodatku życie i tak weryfikuje wszystko. Także marząc o wysportowanym przystojniaku, można wylądować z sympatycznym grubaskiem i uważać go za swój ideał (miłość chyba tak jakoś działa;-) Dlatego ja myślę, że na każdego jakiś ktoś gdzieś czeka, tylko trzeba się otworzyć i wyjść do ludzi, pomóc sobie. Nie mówię by szukać na siłę, wręcz przeciwnie, przestać się zamartwiać, nie szukać, nie czekać. W większości przypadków "samo przyjdzie". Ok, koniec tych truizmów;-)