
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
ewa125, dokladnie, jestes chora, wiec napewno to dlatego. czy ja kiedys przestane myslec ze to wroci?? od jakiegos czasu duzo mysle o tym wszystkim i juz sama nie wiem. nie chce przez to myslenie znowu sobie wywolac jakichs dziwnych stanow... :/
-
tez wlasnie mialam pisac o ubezwlasnowolnieniu, dosc drastyczne, ale moze pomoc... najlepiej jednak najpierw byloby zasiegnac opinii jakiegos lekarza odnosnie tego co mozna zrobic i jak zadzialac... jesli twoi rodzice uwazaja, ze najlepiej nic nie robic to sprobuj sama, bo faktycznie keidys moze byc tak, ze sobie z nia nie poradzicie jesli faktycznie to schizofrenia lub jakas inna choroba psychiczna.
-
madgula, witamy! zorientujesz sie co i jak, a pomoc zawsze znajdziesz.
-
no wlasnie, ja tez czasami mysle, ze moge gdybym zalozyla rodzine, moze wszystko by sie zmienilo... moze dziecko nadalo by jakis sens i byloby dla kogo sie starac itd. z jednej strony o tym mysle, z drugiej sie gdzies boje, ze nie podolam, ze nie jestem na tyle odpowiedzialna i tak jak pisalam w wyzszym poscoie, ze zrobie mu jakas krzywde. u mnie kandydat jest, ale on sam sie czuje niezbyt gotowy nawet na slub. boi sie, ze tak jak jego ojciec odejdziie i zrobi krzywde dzieciom i zonie (fakt, jego ojciec to h...). tez troche sie boi mojej choroby, bo przechodzil to ze mna od poczatku i bardzo przezywal - najpierw zle, potem dobrze, potem nawrot... z jednej strony go rozumiem, moze boi sie ze w razie co nie da rady choc teraz od dluzszego czasu jest normalnie?? caly czas jest ze mna i mnie kocha, ale slub i takie tam jeszcze nie. wiec, tak jak zawsze u mnie mnostwo sprzecznosci z jednej strony moze bym i chciala, z drugiej nie wiem....
-
hmm, a ja wam powiem, ze sie boje miec dziecko... jestem w zwiazku juz od 4 lat, oczywiscie standardowo wszyscy dookola sie pytaja "to kiedy slub" (nie cierpie takich tekstow i mnie szlag trafia jak slysze to pytanie). nie potrzebuje w tej chwili slubu, chociaz gdyby moj chlop mi sie oswiadczyl to bym sie zgodzila... chwilowo macierzynstwo sie u mnie nie obudzilo jeszcze, ale np. dzieci mojej kolezanki uwielbiam i moglabym godzinami siedziec z nimi w piaskownicy i robic "baby" , ale wlasne?? tak jak napisalam boje sie. boje sie, ze przekaze mu to co sama przeszlam, ze popelnie pewne bledy, podobne do tych, ktore zrobili moi rodzice, ze kiedys bedzie przechodzic przez to co ja, ze jakos "przekaze" ta nerwice... boje sie, ze mi sie znudzi, wiem glupio brzmi, ale jakos tak czuje... boje sie ciazy, bo ona moze spowodowac pogorszenie nastroju itd. i tak to wyglada... czy ja tylko tak mam??
-
a ja mialam calkowicie lewniy weekend + probuje rzucic palenie. mialam od razu, ale jakos mnie korcilo... no w kazdym bardz razie zamiast w weekend wypalic ze 3 paczki to wypalilam ze 3 fajki i to nie cale, bo mi sie niedobrze robi. wiem, zaraz mi powiecie, ze trza rzucic od razu, ale jak po takim dlugim niepaleniu sie zapali i ci sie niedobrze zrobi po jednym zaciagnieciu, to reszty nie wypalisz i moze w koncu moj mozg stwierdzi, ze to blee i juz nie bedzie tego potrzebowal do szczesscia... no, zobaczymy. na razie oszczedzilam jaqkies 24 zł a tak poza tym to ostatnio cos mysle o ten nerwicy, a moze raczej o zaburzeniu adaptacyjnym (to stwierdzenie odkrylam na wypiscie z terapii)... nie wiem, jakos mi sie tak smutno robi... ale nawet wam nie powiem czemu, jakos tak boje sie zeby znow nie wrocilo. pewnie ma to zwiazek z odstawieniem lekow, ktore sie zbliza... hmm, chyba musze sie umowic z pania psycholog moja... pozdrawiam i zycze udanego weekendu...
-
raven, nie od razu bedzie caly czas dobrze. wierz mi, ja tez mialam problem z jedzeniem, wiem co czujesz. to tylko jeden upadek... wojna jest nadal do wygrania!
-
Cassidy, co sie dzieje??
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
inez3 odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
HUUBA73, a chcesz tak zyc?? ja tez nie moglam nigdzie chodzic, nawet do sklepu pod domem. zawsze jednak wiedzialam, ze ja tak nie chce. mimo upadania, chwilowych zalamek wstawalam i szlam dalej. pomagala mi terapia, oprocz tego ze dowiedzialam sie czemu tak reaguje, a raczej na co to rowniez uswiadamiano mi, ze co takiego sie stanie jak nawet zemdleje itp.?? ktos mi pomoze i tyle, nic strasznego, nie? no, pomysl... jak sobie uswiadamialam rowniez, ze to tylko moja glowa, nic mi nie jest, bo sama sobie to "wymyslilam" (wiesz co mam na mysli). kiedy wychodzilam gdzies i zaczynalam odczuwac miekkie nogi itd. mowilam sobie zeby zemdlala, prosze bardzo, mdlej, rzygaj itd. tak sie na siebie wkurzalam, ze mi to powoli przechodzilo. oczywiscie nie tak od razu tak dzialalam, bo to strasznie ciezkie. tak jak ty wychodzilam zeby sie sprawdzic... druga sprawa zeby zauwazac pozytywy. ok, poszlas do tego sklepu, nie bylo idealnie, ale nie zwialam, nie zalamalam sie, przetrwalam - trzeba znajdowac pozytywy, nawet tam gdzie twoim zdaniem ich nie ma. -
gdyby ktos z was mial schizofrenie to by sobie nawet nie zdawal sprawy ze to ma. nie mialby omamow, bo wszystko byloby dla niego prawda. ogladaliscie chociaz film "piękny umysl"?? tam to widac dokladnie. nikt z was nie ma schizofrenii!!!
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
inez3 odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
wiesz co? ja kiedy mialam takie stanymyslalam sobie, ze jestem taka beznadziejna, ze nie daje rady z taka pierdola, ktora do tego miesci sie w mojej glowie, do konca zycia bede mieszkac z rodzicami, a potem to juz tylko mnie zamkna itp. tak bylo za kazdym razem kiedy upadalam, kiedy probowalam i nie wychodzilo. kiedy przechodzil ten najgorszy moment myslalam sobie o tym co bym mogla gdyby nie choroba... w koncu dochodzilam do wniosku, ze to wcale nie jest tak daleko i zalezy to tylko ode mnie. dopiero wtedy zaczelam zauwazac pozytywy w rzeczach, ktore niby mi sie nie udawaly a tak na prawde nie bylo tak zle jak mi sie udawalo... nie wiem czy jest jakas metoda, ja akurat tak mialam. -
Rafał9, moze, w momencie kiedy zauwazysz pierwsza poprawe dopiero zrozumiesz dlaczego chcesz byc zdrowy i ze chcesz tego napewno. na razie to jest ukryte, poniewaz "najwazniejsze" sa objawy i o tym myslisz. kiedy poczujesz sie lepiejto sie zmieni. uwierz.
-
oczywiscie, dlatego mowie, ze to jej decyzja...
-
ja studiowalam dziennie tylko rok... popierwszym roku zaczely sie problemy. w rezultacie poztanowilam zmienic studia na zaoczne zeby moc sobie pomoc, miec czas na terapie, zeby stanac na nogi. poniewaz mialam problem z wyjsciem gdziekolwiek na poczatku tez mi bylo trudno, na pierwszy zjazd jechala ze mna mama autobusem (nie siedziala ze mna oczywiscie na zajeciach). ja nie zaluje... dzieki temu zajelam sie swoimi problemami, poznalam fantastycznych ludzi, wcale nie twierdze, ze studia zaoczne to zadna nauka - wiecejmusialam sie uczyc sama. potem znalzlam prace, jednym slowem wszystko sie zmienilo... decyzja nalezy do ciebie. mi tez mowiono, ze zaoczne to nie to samo itd., ale ja nie zaluje dla mnie to byl wlasciwy wybor.
-
a ja sobie dzis siedze. znalzalam stary wypis z terapii i pierwszy raz przeczytalam (nie wiem, chyba wogole tego nie zauwazylam, b przeczytalam tylko dane o przebiegu choroby) co u mnie zdiagnozowano - napisalam o tym post. poza tym znalazlam swoj stary pamietnik z wpisami z 2001 i 2002 i tam juz byl maly poczatek mojej choroby... brr, strasznie bylo to czytac... wtedy poradzilam sobie bez lekow, sama...
-
odnalazlam swoj wypis z terapii i powiem szczerze, ze albo tego nie widzialam wczesniej albo tego nie przeczytalam, ale w w "rozpoznani" mam wpisane właśnie zaburzenia adaptacyjne F43.2. Poszukalam troche w necie i o to co znalazlam: "Zaburzenia adaptacyjne występują pod wpływem sytuacji, które nie przekraczają granic zwykłego ludzkiego doświadczenia, ale stanowią duże i ważne zmiany w życiu. Do najbardziej typowych wydarzeń rodzących trudności adaptacyjne należą: utrata rodziców lub współmałżonka, emigracja, rozpoczęcie nauki w szkole, przejście na emeryturę, urodzenie dziecka, czyli takie, które wymuszają duże zmiany w życiu, w planach życiowych lub w znacznym stopniu zmieniają społeczne otoczenie. Wśród objawów należy wymienić przede wszystkim obniżenie nastroju, poczucie bezradności, napięcie emocjonalne, przygnębienie, lęk, niekiedy także zaburzenia zachowania. Objawy w znacznym stopniu utrudniają lub uniemożliwiają prawidłowe pełnienie funkcji społecznych, a nawet wykonywanie codziennych czynności." Mam pytanie, czy ktos z was kiedys cos slyszal na ten temat?? ---- EDIT ---- heh, w zaleceniach na tym wypisie mam napisane: terapia indywiduana zorientowana analitycznie... a ja nie poszlam od razu nigdzie, bo dobrze sie czulam... dopiero jak mialam naawrot trafilam do psychologa... moj bład, ze tego nie doczytalam :/ ---- EDIT ---- terapie grupowa skonczylam w 2005 roku, potem w 2006 nawrot... yhh, moze gdybym poszla od razu dalej na terapie by minelo i nie byloby nawrotu?? ---- EDIT ---- hihi, chyba nikt nie ma pojecia na temat tego zaburzenia no trudno... ---- EDIT ---- na prawde nikt nic nie wie na ten temat??
-
namiestnik, tak, dokladnie ta. Ja chodziłam do Pani Malewicz. Bardzo jestem zadowolona, ona pomoga mi uswiadomic sobie wiele rzeczy, oczywiscie nie mowila co mam zrobic (zaden psycholog tak niemowi, a przynajmniej nie powinien, bo to samemu nalezy zadecydowac). Moge ja polecic zdecydowanie... psycho-logic, co do sobieskiego (obecnie chełmaska 42) to moje doswiadczenia sa jak najbardziej na tak. mi pomogli, ale na kazdego dziala inaczej terapia grupowa. i nie bylam w grupie z ludzmi o tych samych zaburzeniach, ale roznych i to pozwalalo na spojrzenie z roznej perspektywy na problemy czy moje czy innych osob... tam jest terapia analityczna jesli sie nie myle, wiec na terapii grupowej to pacjenci głownie mowia, a terapeuci czasami tylko sie odzywaja, zwracajac na cos uwage. fajne tez byly zajecia ruchowe - na poczatku rozgrzewka, potem rozne zabawy, z ktorych tez sie wyciagalo wiele wnioskow. tylko ja nie bylam tam na terapii dziennej, ktora trwa tam 3 miesiace ale codziennie od 9 do 15 chyba. ja chodzilam na grupe popoludniowa, tez codziennie, ale tylko godzina i przez 6 miesiecy... ja niczego nie wychwalam, mowie tylko, ze tam mi pomogli.... inne osoby moga miec inne zdanie, moje akurat jest na +. edit: Pstryk// mod.
-
człowiek nerwica, widocznie to jeszcze nie to... czyzbys chcial zyc tak jak teraz?? sytuacja faktycznie beznadziejna, ze juz 3 psychologow, moze trzeba poszukac 4-go??
-
ja po nawrocie znow wrocilam do asentry i byla tak samo skuteczna jak za pierwszym razem. nawet postawila mnie na nogi szybciej niz za pierwszym razem, skutki uboczne byly mniejesze. w moim przypadku wszystko bylo ok.
-
misia0106, niestety tak czasem bywa, ze trzeba probowac szukac kojelnych lekarzy. ja bym jednak na twoim miejscu nie rezygnowala... ja kiedy dostalam lek dopiero gdzies po miesiacu lub troche dluzje odczulam jakas poprawe, a tak to bylo gorzej, chodzilam po scianach itd... moze sprobuj jeszcze raz. moze ten psycholog do ktorego kontakt ma twoja mama bedzie tym wlasciwym?? moze tez warto poszukac innego psychiatry??
-
no, a ja nie wiem jak to jestu mnie z wyjazdami. moj facet od dwoch zawsez tak zmienia prace, ze nie ma urlopu. w zwiazku z tym w tym roku bylam z rodzicami nad morzem i oczywiscie sie zastanawialam jakby to bylo bez nich, czy juz jest wszysktko dobrze czy nie? z wyjazdami np. do rodziny mojego faceta nie mam problemu, w lutym bylam tez ze znajomymi w kazimierzu na wekend - tez no problem... jednak gdzies wewnetrznie nadal sie zastanawiam... ---- EDIT ---- * dwóch lat powinno być
-
misia0106, odbiegne troche od tematu... a masz stwierdzona ta nerwice?? jesli tak, to czy chodzisz do psychologa lub tez psychiatry?? leczysz sie jakos??
-
kajdama, oj tam, wierzyc trzeba, bo inaczej nic nie mialoby sensu. witam i pozdrawiam
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
inez3 odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
no, a ja nigdy nie balam sie zadnej choroby. nie robilam tysiaca badan (jakas tam krew itd.). mi przeszkadzalo to, ze nie moge byc samodzielna, bo mdli mnie i jest mi slabo w roznych sytuacjach i miejscach. wogole jak sobie przypomne to na karcie wypisu z terapii mialam chyba napisany lęk napadowy... az sprawdze w domu... -
Misiek, a z czym zwiazany byl ten atak, jakie mysli? czy cos sie stalo dzien wczesniej? potrafisz znalesc logiczne wyjasnienie??