
inez3
Użytkownik-
Postów
2 144 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inez3
-
Ja akurat nie mam problemu z jedzeniem przy innych. To tylko występuje w momencie kiedy się denerwuje (jedni się opychaja, a ja nie moge nic przełknąć). Po czym popadam w "obsesję", że jak nie zjem to będę się czuć gorzej i tak to wszystko leci... A poza tym wtedy się boję, że jak to będzie, wszyscy jedzą, a co ja powiem i będzie to dziwne.
-
Ha, muszę się pochwalić. Dziś obiad zjedzony bez problemu .
-
elmopl79, u mnie była info sprzeczne - z jednej strony bądź rozsądną i ogarnieta, z drugiej "klosz" i "zrobisz jak uważasz, ale...".
-
elmopl79, no właśnie ta chęć podolania wszystkiemu, lądowaniu wszędzie, zwiedzeniu o wszystkim już od razu. U mnie jest jeszcze inny problem - bycia dzieckiem. Jak byłam mała nauczona byłam odpowiedzialności, rozsądku, organizacji. W tym wszystkim nie byłam do końca dzieckiem. Z jednej strony rodzice chcieli żebym była zaradna, z drugiej ciągle mówili "uważaj" w związku z tym wielu rzeczy nie przeżyłam, nie nauczyłam się i stąd teraz tego nie umiem, bo wciąż we mnie jest to dziecko mega odpowiedzialne i rozsądne, ale wciąż potrzebujące zapewnienia, że to co robię jest ok.
-
elmopl79, hmm, a moze Twoja nerwica jest związana z gospodarką hormonalną? Może nie trzeba żadnych psycho tylko kontrola hormonów? Ja, cóż, dalej spieta w nowej pracy, a to dopiero tydzień. Tragedii nie ma, ale to zdenerwowanie bez powodu jest lekko wkurzające. Myślę, że w końcu przejdzie.
-
elmopl79, a jak ty się miewasz?
-
lunatic, zawsze, nawet jako asystentka lub kierownik biura pracowałam w firmach okolosprzedażowych i robiłam różne rzeczy związane ze sprzedażą. Zwłaszcza ostatnia firma dała mi dużo doświadczenia z zakresu tego co będę robić tu. Reszty się nauczę.
-
Ja zajmuje się siecią doradców. Przygotowuje programy motywacyjne, będę prowadzić różne projekty, które mają spowodować zmniejszenie rotacji wśród doradców itp. Dopiero co pracę zmieniłam :). Wcześniej była asystentką zarządu lub kierownikiem biura.
-
lunatic, aktualnie zajmuje się wsparciem rozwoju sieci sprzedaży w firmie finansowej, a skończyłam turystykę . Tojaaa, zaraz przeczytam.
-
lunatic, wiesz, ważne, że coś na początek się udało. Może się trochę zmieni, bo będziesz miał gdzie wyjść. A nuż wkrótce dostaniesz taką pracę, z której będziesz zadowolony. Lekarz ma rację, a pieniądze masz jakieś - to już do przodu :).
-
Ashleigh, nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym się pozbyć tego wszystkiego. Może nawet nie pozbyć, ale nauczyć radzić sobie z różnymi emocjami... Mam nadzieję, że w końcu się mi to wszystko uda.
-
Cześć ludziska :). Po pierwsze chciałam Wam podziękować za wszystkie miłe słowa, które od Was usłyszałam. To bardzo dużo. Co u mnie? Coz, wczoraj mialam delegację i o dziwo było bardzo ok. Obawiałam się wszystkiego: jak będzie w aucie z bemal obcymi ludźmi, jak wysiedze na spotkaniu, czy będę mogła jeść itd. Dodatkowy problem był z samochodem. Nie pojechałam metrem na miejsce skąd odbierala mnie koleżanka, więc musiałam tam wrócić po samochód. Jedyny problem miałam z jedzeniem tzn. jak podali to ręce mi się zaczęły trzasc i bałam się, że nic nie przełknę mimo, że byłam głodna. W rezultacie zjadłam 2 dania bez większego problemu. Powrót niestety zmusił mnie do jazdy metrem :). I co? Było zupełnie normalnie. Jeszcze jechałam z kimś, przed kim jakby coś się działo musiałabym udawać, że jest ok. Byłam mega happy :). Dziś rano było dużo lepiej, w pracy też jest dużo lepiej i nawet problem z jedzeniem jakiś mniejszy. Może w końcu zrozumiem, że to tylko stres związany ze zmianą pracy, a nie nawrót... Gdybym tak wszystkiego nie łączyła z jednym to bym przeszła nad tym do porządku dziennego... -- Śr paź 08, 2014 2:17 pm -- lunatic, super, gratuluję. Przynajmniej będziesz miał jakąś kasę :). Widzisz? Pozytyw :) -- Śr paź 08, 2014 2:17 pm -- Tojaaa, no to super, że terapia jak na razie ok. Trzymam kciuki żeby wszystko się udało :)
-
elmopl79, nawet nie wiesz jakbym sobie tego wszystkiego życzyła, mam nadzieję, że mi się to wszystko kiedyś uda.
-
Ashleigh, no właśnie, to wszystko brzmi śmiesznie. nie wiem czemu mi się tak robi. zawsze muszę sobie znaleźć problem, a każde pogorszenie samopoczucia przypominające trochę objawy nerwicy wiążę z nawrotem i w końcu faktycznie go mam.
-
lunatic, a może praca właśnie ci pomoże? może jakiś cel coś zmieni? pisałam ci kiedyś o wprowadzaniu danych, może akurat nie jest to zbyt dobrze płatne, ale od czegoś trzeba zacząć. kurcze, najważniejsze by było żebyś mógł się wyprowadzić. słuchaj, a ty jesteś zarejestrowany jako bezrobotny? może coś stamtąd? jak ja byłam, to były różne oferty pracy i właśnie też biurowej. tak bardzo bym chciała, żeby ci się udało... elmopl79, wiesz, to jest tak w kratkę... w weekend byłam na weselu i tez się obawiałam jak będzie, ale z niczym nie było problemu ani z jedzeniem ani z nowym miejscem. tak jak lunaticowi brakuje mi takiej radości życia a nie zadręczania się. Co do porównywania - to jest jednym z moich problemów. to samo z podejmowaniem decyzji m.in. czy jechać jutro komunikacją czy nie. podjęłam decyzję, że nie, ale od razu wydaje mi się to dziwne i że inni tak nie mają i w ogóle cała lawina złych myśli. no wiem, że to może być po prostu stres związany ze zmianą pracy - nowe miejsce, ludzie, obowiązki... dodatkowo na pewno ma to związek tez z tą sytuacją z koleżanką, brakiem zajęć po pracy (nie mam karty sportowej do listopada), a ponieważ nie mam rodziny to i nie mam co robić... chciałabym żeby to wszystko sobie poszło i żebym mogła chociaż funkcjonować jak do tej pory...
-
lunatic, to jakiej pracy szukasz? może coś się uda ogarnąć jak powiesz. No niestety, chyba znów mam jakiś nawrót... Ogólnie jak wiecie mam pracę, którą chciałam, za bdb kasę i ciekawe obowiązki. Biuro full wypas, zupełnie nowe, nowy lapek i telefon. Ogólnie powinna być pełnia szczęścia... Niestety nie jest. Chodzę do pracy spięta, siedzę tam jakbym miała iść na jakiś egzamin, dodatkowo mam wrażenie, że powoli wraca mi problem z jedzeniem (w sensie w pracy, jak zbliża się pora obiadu zaczynam się denerwować jeszcze bardziej, że nie będę mogła jeść). Dodatkowo jutro mam delegacje, jedziemy samochodem, ale koleżanka zabiera mnie bliżej jej domu, więc muszę tam podjechać i najlepiej by było komunikacją, ale... no właśnie, ale, ja nie pojadę, bo się obawiam akcji, zwłaszcza jak teraz jestem taka zestresowana. Dodatkowo stresuje mnie, że ludzie się pytają czy jeszcze do pracy metrem, bo to najlepsze połączenie. Mam wyrzuty sumienia, że nie jeżdżę, bo wszyscy by jeździli itd. (mój standardowy problem, że chce być taka jak inni). W piątek byłam u psychiatry, zamiast odstawiać leki, powiedziała, żebym się poobserwowała przez miesiąc i ona nie chce kombinować skoro mam nową pracę (wspomniałam jej, że wenla na mnie najlepiej działała), a w ogóle to chciałaby żebym odstawiła leki :). Moje objawy skwitowała, że to może być stres w związku z nową pracą - sama mi powiedziała, że jak przyszła do tej przychodni to ponoć (nie pamięta tego), płakała jak bóbr pierwszego dnia . Objaw pt. problem z jedzeniem skwitowała - to pani schudnie . Bardzo ją lubię za te luźne komentarze, bo poczucie humoru czasem się przydaje zwłaszcza z moim wyolbrzymianiem wszystkiego. Jestem rozczarowana sobą, bo zamiast być zadowolona to ja szukam dziury w całym. W środę mam psychologa, więc muszę w końcu poruszyć temat komunikacji, bo u mnie zawsze się od tego zaczynało czyli złe samopoczucie w autobusie i potem dalej, złe samopoczucie wszędzie... Za każdym razem udało mi się wracać do komunikacji, ale tym razem jakoś nie mogę... Smutno mi
-
Halo, halo, jest tu kto? :)
-
lunatic, wybacz, ale tu dla każdego jego problem jest najgorszy i wcale nie uważam, że Twój jest lżejszy/cięższy niż kogokolwiek. Wybacz, ale ja też byłam bez pracy i do tego z kredytem hipotecznym, było bardzo ciężko, ale jakimś cudem się udało, chociaż jeszcze miesiąc więcej i nie wiem co by było. Co do Twojej pracy, pisałeś, że dzwoniła do Ciebie jakaś babka ze sklepu z pytaniem co byś zrobił żeby sprzedać pralkę. Wyśmiałeś ją, bo masz studia itd., ale sam podkreślasz, że nie masz doświadczenia, bo po studiach się źle czułeś i nie mogłeś pracować. To czego ty wymagasz? Jak się nie ma pracy i ma się małe doświadczenie to się łapie wszystkiego żeby tylko mieć na chleb. Jak mnie wywalili to wysyłałam CV wszędzie gdzie się dało. Koleżanka mi też pomogła, bo ma firmę od eventów i obdzwaniałam potencjalnych klientów i wysyłałam im oferty. Ja wiem, że ty chcesz pracować, ale w takiej sytuacji chowa się dumę do kieszeni i robi się co można. Może poszukaj jakiejś pracy, którą możesz wykonywać w domu albo jakieś wprowadzanie danych - tu tylko siedzisz przy komputerze i nie masz kontaktu z żadnym klientem. Sam musisz wiedzieć co chcesz. Czemu nie szukasz dalej w jakiejś aptece? Będzie ok, ale nie poddawaj się. -- Cz paź 02, 2014 7:57 pm -- Tojaaa, nie, nie pojechałam, ale się odważę. Już jeździłam komuniakcją miejską, ale nie wiem czemu tak się temu wciąż "opieram".
-
No hej, ja już po pierwszym dniu. Póki co nie mam co opowiadać, bo dziś były tylko szkolenia, ale mam umowę, zakres obowiązków itd. Jutro już coś więcej się dowiem. Mam za to innym problem. Ogólnie jeżdżę samochodem, ale ponieważ muszę przejechać pół miasta i do tego korki to lepiej byłoby jeździć metrem (wsiadam prawie pod domem, a wysiadam niemal od wejściem do firmy). Wszystko fajnie, ale nadal czuje opory przed komunikacją. Jak byłam w Stanach nie było żadnego problemu i poruszałam się tylko metrem i nic oczywiście się nie działo. Natomiast tu mam jakiś problem i nie wiem z czego on wynika. Jakbym się odważyła to by było co innego, ale jakoś nie mogę.
-
Tak, najgorsze jest to, że to wszystko może wrócić... Nie mogłoby byc tak żeby raz wzięte leki pomagały na całe życie? Jeden epizod, a potem normalne życie. Byłoby to cudowne. No, a ja jutro zaczynam nową pracę, nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że faktycznie będzie ciekawie :). A co tam u Was?
-
Cześć ludziska, co u Was słychać?
-
Oj już nie uogólniajcie. Ja mimo 10 lat walki z nerwicą mam ciśnienie książkowe, a czasami nawet niskie. Jak waliło mi serce to fakt, tętno wyższe, ale nie zawsze. Czasami wydawało mi się, że serce mi wyskoczy, a po sprawdzeniu okazywało się, że tętno ok.
-
elmopl79, już mi to ktoś kiedyś powiedział, że lepiej, że wyszło teraz. Cóż, jakoś muszę to przeboleć, ale mi bardzo z tym wszystkim ciężko...
-
Nie daje mi spokoju sytuacja z tą moją koleżanką. Wczoraj powiedziałam cześć, ona odpowiedziała i w sumie tyle. Napisałam do niej, że mi źle z tym wszystkim i chciałabym wyjaśnić sprawę, bo nie wiem co takiego zrobiłam. Niestety z jej strony cisza. Nie uniknę jej, bo chodzi na wszystkie zajęcia fitness. Ja już nie czuje tego funu z nich, bo sytuacja jest dziwna. Ona chyba się tym wszystkim nie przejmuje, bo sama mi powiedziała, że z jej strony dopiero to mogło przerodzić się w przyjaźń. Z mojej strony to była przyjaźń, spedzalysmy czas razem codziennie, nawet powiedziałam jej o nerwicy (jej i dwóm pozostałym koleżankom). Czułam się fajnie, bo ktoś mnie akceptował. Miałam fajny team, a teraz się wszystko zmieniło. Pozostałe dwie dziewczyny są ok, ale kontakt się zmienił. Co ja jeszcze moge zrobić? Przeprosilam, a okazało się, że ponoć zrobiłam coś więcej, ale tego już mi nie powiedziała... Męczy mnie to i nie wiem co mam robić. Czasem mi się wydaje, że zachowuje się dziecinnie przeżywając tak ta sytuację, ale ta znajomość była dla mnie bardzo ważna, czułam się częścią grupy. Teraz z niej wypadłam
-
lunatic, ja ciągle man wrażenie, że za szybko zmieniasz leki mimo wszystko. Poczekaj na jednym 4tyg, wspomagających się czymś. Po tyg czy 2 nic nie będzie działać. A ja wczoraj poszłam w końcu na zajęcia. Koleżanka mnie traktowała jak powietrze ani czesc ani nic. Ja szczerze mówiąc też z tym nic nie zrobiłam, ale nawet nie miałam okazji... Okropna sytuacja, bo nawet do końca nie wiem co takiego zrobiłam...