Skocz do zawartości
Nerwica.com

zzYxx

Użytkownik
  • Postów

    629
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zzYxx

  1. Na dzień dzisiejszy jedyną substancją doprowadzającą mnie do prawie dawnego ja, to właśnie alkohol. Wiem dlaczego, więc na pewno nie będę w niego brnął dalej, tylko przedyskutuje to z lekarzem i ewentualnie dobiorę jakiś odpowiedni dla mnie lek.
  2. Mają się wstydzić tego, że chcą pogłębić swoją wiedzę i jakoś dodatkowo sobie pomóc? // Z drugiej strony jednak taka wiedza może źle wpłynąć na całą psychikę czego jestem dobrym przykładem.
  3. Wiesz, niektórzy są wrażliwi na to, co się z nimi dzieję. Ja po prostu jestem w grupie ryzyka tej choroby i takie rzeczy traktuję priorytetowo. 3m się.
  4. Właściwie to już się przyzwyczaiłem. To ponoć syndrom muzycznego ucha, jest dużo tego przyczyn, więc może zrobię sobie EEG, żeby mieć pewność, czy aby nic na pewno złego się nie dzieję. Jednak bardziej prawdopodobne jest to, że w jakiś sposób jest to powiązane z moimi "kochanymi" zaburzeniami nerwicowo-depresyjnymi. Ogólnie rzecz biorąc jest już ok.
  5. Dzięki za uspokojenie, dowiem się więcej od lekarza. Na razie ustąpiło.
  6. Cześć Wam wszystkim ponownie! Jak wygląda u Was samopoczucie w tej chwili? Bo u mnie chyba coś naprawdę się polepszyło od tego nowego roku. Nie wiem, może to zasługa połączenia mirtazapiny z wenlafaksyną, ale naprawdę coś zaczynam w końcu czuć, mam wachania nastroju - raz chce mi się płakać i nic nie ma dla mnie sensu, a raz jakbym wracal do życia. Dzisiaj miałem, od dawien dawna, jakieś wyrzuty sumienia z przeszłości, więc chyba naprawdę zmierza to w dobrą stronę. Pozdrawiam tam!
  7. 100% pewności nigdy nie będę pewnie miał. Niestety teraz jest koszmarnie, kac, brak apetytu, ogolne oslabienie, ech...
  8. Witam Was w nowym roku. Otóż od kilku dni niepokoi mnie pewien objaw. Mianowicie często słyszę w głowie (cicho, ale uporczywie) większość piosenek, które w małym odstępie czasu były przeze mnie słuchane. Czy może to być jeden z typów omamów słuchowych występujących w schizofrenii czy też jest to tzw. Syndrom Muzycznego Ucha (więcej inf po ang - google), a być może co innego? No tak, tyle, że to nie jest właśnie to samo, co opisujesz bo wiem jak to jest kiedy "piosenka chodzi po głowie". W moim przypadku dosyć wyraźnie ją "słychać" :/
  9. I wzajemnie! Przede wszystkim zdrowia, żeby odeszło to, co nie pozwala wykorzystać pięknej rzeczy jaką jest życie! -- 01 sty 2013, 06:45 -- Powiem Wam jedynie tyle - dopamina w naszym przypadku jest tutaj kluczowa. Dzisiaj przesadziłem nieco z alkoholem i zacząłem wszystko, wszystko czuć na nowo!
  10. Wow, więc jednak nadzieja jakaś jest. A przyjmowała jakieś leki wtedy albo chodziła na terapię? Czy samo od siebie?
  11. Stonka, właśnie, co się stąło z Topielicą?
  12. No i tak właśnie jest. Leki antypsychotyczne, leki na ADHD, insulina itd. pozwalają ludziom chorym przyzwoicie żyć i tak zapewne jest w naszym przypadku tylko nie wiadomo, co nam najlepiej pomaga. Niestety biurokracja niebagatelnie ogranicza całą medycynę.
  13. Biore wenlafaksynę (Alventa 75mg) w połączeniu z mirtazapiną (Mirtor 15mg). W czwartek minie 2 tygodnie od przyjęcia pierwszej dawki. Na razie są ta małe dawki, a to połączenie nazywać można "california rocket fuel" kiedy dawki są wysokie, bodajże 150mg wenly i 30mg mirty. Aktualnie bez zmian.
  14. Do takiej samej teorii również doszedłem. Przed właśnie tym "wybuchem" byłem przesączony emocjami, wręcz kipiały ze mnie. Poprzedzał to jeszcze okres dużej pewności siebie wywołanej pewną rozmową i związkiem. Na dzień dzisiejszy jestem "warzywny", nawet stresu nie odczuwam, no może tylko ten związany z zagrożeniem bezpieczeństwa.
  15. Witamy w wyjebanemamlandii.
  16. Czołem rodacy. Miał ktoś z Was może coś takiego, że tą całą pustkę zaczynają wypełniać zasłyszane przed chwilą piosenki? To jest jak z automatu, usłyszę obojętnie gdzie, obojętnie jaką piosenkę i bang - zapętla się w myślach. I nie jest to kwestia tego, że mi się ona podoba. Dafuq is goin' on?
  17. Tak, jest nas aż za dużo. Poza tym, zły dział. post1033775.html#p1033775
  18. Do mnie od początku trafiają dowody naukowe, jednak nikt nie wie jak do końca pracuję mózg, znamy tylko jego budowę i to nie do końca. Samo gadanie niewiele potrafi zdziałać kiedy jest problem z neuronami, jednak gadanie potrafi wywołać reakcje chemiczne, czy też utworzyć nowe połączenia. Z innej beczki, w testach jest nowy lek na objawy negatywne - zwrotny inhibitor glicyny. Ciekaw jestem, co będzie potrafił zdziałać i kiedy trafi na rynek (o ile w ogóle).
  19. Był jakiś dokument w którym pewien bardzo doświadczony (jeden z najlepszych) zagraniczny psychiatra powiedział, że tłumacząc pacjentowi, że jego życie zależy tylko od reakcji chemicznych w jego mózgu jest najgorszą rzeczą jaką może być. Jak znajdę to wrzucę tutaj. Inną drogą, leki lekami, ale sam mózg jest w stanie przyczynić się w bardzo dużym stopniu do leczenia. Dowodem tego jest neuroplastyczność, iście ciekawy temat.
  20. Pierdzielone choroby. Mam nadzieje, ze wkrotce beda jakies lepsze leki w obiegu, chociaz narzekac tez nie mozna. Leki juz jakies zapewne sa, ale tepe prawo je hamuje. Goddammit.
  21. Rozumiem. A da sie w ogole z tym jakos godnie zyc?
  22. Cze. Irytuje mnie pewna rzecz. Czy moglbym od samego poczatku byc swiadom tej choroby? Czy moglbym przez to ryczec jak wol? Dwoch psychiatrow ja wykluczylo, ale ja nadal mam watpliwosci... Blagam tylko, zeby to byla depresja ;x
  23. Człowieku, jesteś wielki. Dalszy brak apetytu, suchość w ustach również w tym przypadku NADAL jest normalna?
  24. Cześć wszystkim. Z góry mówię, że wiem, iż forum nie służy do wystawiania diagnoz, ale pisanie na ten temat mnie uspokaja. Do rzeczy, mam 16 lat i niedawno (niedziela, noc) popełniłem baaardzo duży błąd. Dałem się skusić na amfetaminę, kolegom nic nie było, więc pomyślałem, że mi nie zaszkodzi, no cóż. Nazajutrz czułem się okropnie, słabo, dół i ogólnie ble. Ten stan poprawia się i pogarsza do teraz. Prawie cały czas jestem ospały, a jak idę spać to śpie 3-5 godzin. Dzisiaj jechałem do szkoły busem i wyszedłem cały mokry, lekko zdezorientowany, w końcu doszedłem do pielęgniarki i po zmierzeniu ciśnienia wyskoczyło 142/101, raz jest mniejsze, raz jest większe. Boję się teraz, że zostanie mi to do końca, że nie podołam szkole (nowa szkoła), nie będe nic w stanie robić i co chwile przeszywa mnie lęk, chłód, panika, drżą mi lekko dłonie. Czy to jest "zwykła" słaba tolerancja tego szajsu, czy wywołałem u siebie nerwice? Nie mam na nic sił. Tak, wiem, mam nauczkę, popełniłem błąd i jestem tego świadomy.
×