Skocz do zawartości
Nerwica.com

niestety

Użytkownik
  • Postów

    226
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niestety

  1. Ja też nabawiłam się lęków na stabilizatorach... wcześniej była sama depresja. A teraz czasami nie jestem w stanie funkcjonować. Dzisiaj nie udało mi się dojechać do pracy... musiałam zawrócić takie miałam bóle w klatce. I siedzę w domu... nastrój nijaki, jak ma być lepszey skoro siedzę sama, kolejny dzień, odwołuje kolejne spotkania towarzyskie. komurka trudno mi wytłumaczyć tą nijakość. Może to kwestia tego, że wcześniej mój nastrój zależał od tego co robię. Jak był dobry dzień, spotkanie, ciekawe zadanie w pracy - to naturalnie odczuwałam radość, kiedy było szaro, zimno, ponuro - było mi smutno, ale tak do wytrzymania, potrafiłam to stłumić, dobrym filmem, rozmową. A teraz nie ważne co robię, gdzie jestem nastrój jest taki sam, czuję że specjalnie nie mam na niego wpływu, nie mogę go jakoś naturalnie "podnieść" za to ta nijakość sprawia, że czasami mi gorzej. Do tegowspomnienie wcześniejszego doświadczenia lekkości, euforii przy hipo - teraz zdecydowane poczucie braku sensu -- 06 sie 2012, 10:05 -- Czy bierzecie do stabilizatorów jakiś lek na lęki? ja dostałam Sulpiryd (ale po nim mam właśnie objawy somatyczne, bóle, itp.) i cloranxen (który zupełnie na mnie nie działa... w ogóle benzo na mnie nie działają...)
  2. ja nie potrafię poczuć normalności i wrócić do życia "przed".... narazie okropnie nijakie to życie na stabilizatorach...
  3. nazywam się niewarto sama odstawiasz czy z lekarzem? Jaką dawke brałaś? Długo? Ja zauważyłam, że wydłużył mi się czas "senności" po kwetiapinie. Wcześniej godzina i już spałam, teraz czasem dwie lub więcej... Mieliście tak?
  4. ja już 2 miesiące nie biorę depakiny a włosy wciąż lecą. Miałam ładne, długie. a teraz ściełam, bo okropnie jak mi całe garści wychodziły... Ja biorę kwetaplex 200mg (miałam brać 300mg, ale sobie ograniczyłam dawkę) śpię dobrze, rano nie ma większych problemów. 12,5mg - to chyba mała dawka?
  5. U mnie ketrel działa w połączeniu z lamitrinem jest całkiem dobrze. Za to depakina u mnie była całokowita porażka. wypadanie włosów i nijakie działanie terapeutyczne...
  6. Przy antydepresantach nie było tak źle... teraz doceniam ;-)
  7. Hej, hej, Chad II przewaga depresji poprzetlatane z mania/hipomania. Najbardziej rozhustały mnie antydepresanty, które brałam (a podobno w chad nie powinno się brać?) Teraz łykam Lamitrin i Kwetaplex. Chyba działają, jestem "wyrównana", to trochę nudny stan... Prawde mówiąc tęsknię za okresami hipomanii - nieokiełznanej euforii, napędu twórczego, niesamowitych doznać smakowych (niesamowite jak wtedy wszystko smakowało... teraz kawa już nie jest tą samą kawą...) Też tęsknicie?
  8. Diagnoza Chad. Przyszłam się przywitać, cześć!
  9. nadiaa 25mg to stosunkowo mała dawka. Może jak wskoczysz na większa jakoś się unormuje... Nie słyszłam, żeby ten lek miał wpływać na niepokój i lęki (na to dostałam oddzielny lek). kwetipina ma mnie stabilizować i wyciągać z depresji nie powodując hipomanii. Bierzesz coś jeszcze?
  10. Ja tam lubię tę senność :) Ale to prawda, zależy co się robi. Jak oglądam film to nie zasypiam na siedząco, ale jak czytam to momentalnie To zdecydowanie dobry lek. I nie było skutków ubocznych. A Wy miałyście jakieś?
  11. kwetaplex to chyba najlepszy lek jaki brałam (a było ich już trochę). Biorę dawke 200mg docelowo miało być 300, ale zatrzymałam się na 200, bo działa, samopoczucie stabilne (łącze kwetaplex z lamitrinem), łykam wieczorem i po godzince już spię. Sen dobry, wreszcie czuję, że odpoczywam, rano i w ciągu dnia czuję się świeżo i nie chcę mi się spać jak dawniej, kiedy mogłam przespać cały dzień. Działanie leku zależy chyba od choroby i objawów na jakie został przepisany... ja długo szukałam "swojego" leku i chyba nareszcie trafiłam.
  12. brałam ją z elicea. Może spróbuje jeszcze raz. dzięki! -- 27 lip 2012, 15:48 -- Kolejny miesiąc i większa dawka lamitrinu i prawie nadaję się do życia. Warto było poczekać!
  13. niestety

    nowa smutna

    To chyba mój i lekarza największy błąd.... za szybko zmienialiśmy leki. Trzeba było poczekać, ale to chyba lekarz powinien być bardziej stanowczy i nie słuchać mojego marudzenia. Z antydepresantów zeszłam, bo miałam napady euforii - teraz tęsknię za nimi, serio. Świat był piękny, miałam ochotę coś robić, widziałam światełko w tunelu. W terapii od 3 miesięcy. Z jednej mnie wyrzucli, bo nie dotarłam kilka razy jak nie mogłam podnieść się z łóżka. Tak jak mówisz, szukam rozwiązania w sobie. Na początku obwiniałam innych o mój stan, rodziców, znajomych. Dopiero po pewnym czasie zrozumiałam, że wszystko jest we mnie i siebie muszę jakoś zmienić. Tylko to takie proste nie jest...
  14. chyba będę musiała postulować dorzucenie jakiegos antydepresanta. brałam mirtagen (to chyba też mirtazepina?) i całkiem dobrze się po nim czułam... już nie pamiętam czemu zmieniliśmy. może czas wrócić..
  15. brałam, ale miałam na antydepresantach zaburzenia snu. miesiąc bezsennośc też nie było dobrze... a poza tym lekarz średnio się mnie słucha
  16. myślisz, żeby zmienić terapeute?
  17. niestety

    nowa smutna

    Wiem, że kiedyś to powinno minąć, ale narazie mam chyba źle dobrane leki (a to już mój 12 i 13 lek) ciagle nie mogą trafić w odpowiedni dla mnie. I autentycznie czuję się gorzej niż na początku choroby, a przecież się leczę więc powinno być trochę lepiej. Byłam już u różnych lekarzy, każdy mówi co innego. To jeszcze bardzie miesza w głowie. Chyba od tej ciągłej zmiany leków czuję się gorzej. Poza tym nie łykam teraz antydepresantów (a chyba one są mi potrzebne) tylko same stabilizatory nastroju. Stabilnie jest, ale w dół. Tęsknię za euforią po antydepresantych, wtedy chociaż były chwile kiedy chciało się żyć. A jak jest z Tobą?
  18. @thbthb a na co zmieniłeś? jest lepiej? Niestety lekarz na urlopie, a sama sobie zmienić nie mogę. chociaż w szafce przy łóżku mam już chyba wszystkie możliwe leki... nawet się zastanawiałam czy nie łykać czegoś dodatkowo (co już dawniej brałam) ale jednak trochę się boję sama...
  19. 3 miesiące. ale na razie ie jestem w stanie zacząć konkretnej terapii. nie mam siły mówić i pracować
  20. niestety

    nowa smutna

    Tak myślałam na początku. Miałam siłę walczyć. Teraz nie ma życia, jest wegetacja. Byle przetrwać z dnia na dzień. Dusza krwawi. Nie mogę tego znieść. Nie wierzę już, że cierpienie sprawi, że będę silniejsza. Cierpienie mnie zniszczy. A ja tak chcę żyć. Tylko nie tak. Tak nie dam rady...
×