
inbvo
Użytkownik-
Postów
2 558 -
Dołączył
Treść opublikowana przez inbvo
-
Niech się przyznają wszyscy, którzy nienawidzą sylwestra tak jak ja.
-
uważaj...
-
Nie liczcie na za duży odzew. ;p
-
Kto ma depresje po nowym roku? Ja osobiście i z wielu powodów nienawidzę sylwestra i nowego roku.
-
Aranjani, najlepiej gdzieś na forum zamieść. Bo mnie też to interesuje.
-
Niektórzy tu mnie znają i mogą potwierdzić prawdziwość tego co piszę. Sytuacja przypomina mi to, co się działo w małżeństwie moich rodziców. Moja matka próbowała nawiązać kontakt z teściową, ta natomiast była super miła...do czasu. W pewnym momencie wykopała synowej dołek. I potem mnóstwo kolejnych. Bo ona po prostu nie chciała oddać syna. Dziś mój ojciec jest wdowcem, obserwuję jak jego nowa kobieta boi się przyjść do nas do domu. Matka ojca jest dla niej miła, ale wcześniej wyzywała ją, nazywała wuką, wywłoką. Żal było patrzeć. Teraz udaje kobietę z sercem na dłoni. Do czasu aż znowu jej się coś nie spodoba i ...po prostu bezlitośnie dopierdoli. Mojej matki też nienawidziła. Musiało być podobnie...wiadomo, schematy działają zawsze tak samo. ;/ danok, stąpasz po polu minowym. Dla matki D. odpowiednim było, żeby jej syn umawiał się z kobietami na seks i nic więcej. Głębsza relacja sprawi, że matka go straci. A - ponieważ nie ma swojego faceta - traktuje syna trochę jak partnera. I jak swoją własność. Własność której nie odda. Widać wyraźnie, że udaje miłą, ale jak przyjdzie co do czego to się pojawiają problemy, marudzenie. I to jeszcze nic. Niedługo staniesz na minie. W zależności od tego jak bardzo jest perfidna i podstępna, może się skończyć to tylko na awanturze..ale idąc dalej może też być pełno wyzwisk, dalej intrygi oczernianie przed innymi, obciążanie nie wiadomo czym. A może i fizyczna krzywda. D. Cię nie obroni przed własną matką, jak już ona znajdzie Twoje i swoje granice, będzie Cię stopniowo podtruwać, aż wykitujesz. Wykończysz się. Będzie Ci robić klasyczne "łamanie". Prowokując stres, poczucie winy, niższości.. ;/ I najważniejsze. Nie uratujesz się przed nią. Jedynym sposobem jest separacja. Twoja od niej. Jego matka to jest Twój wróg najgorszy, a nie przyjaciel. Może udawać miłą, ale uwierz mi że tylko do czasu. I jeszcze jedno.. nie zmieniaj jej nic w domu i nie naprawiaj... to ma niemalże symboliczny wymiar. Taki że zmieniasz jej życie. Ona wie że nie może wypowiedzieć Ci otwartej wojny, bo D. Cię kocha. więc rozpocznie perfidne, podstępne 'partyzanckie' działania. Z zaskoczenia dostaniesz o wiele bardziej. Zmieniając jej coś w mieszkaniu sprawiasz że to się staje między wami taką jakby umową: Ty ingerujesz w jej życie, a więc ona może trochę w Twoje. Tylko że to cyrograf. Bo Ty naprawisz jej mieszkanie, a ona może Cię TYLKO ZNISZCZYĆ. Nawet ZMIEŚĆ Z POWIERZCHNI ZIEMI, doprowadzając do choroby a w końcu do śmierci. Ratuj się, absolutnie nie możesz z nią mieszkać. Nigdy i pod żadnym pozorem. Poza tym trzeba pomyśleć o wsparciu, dla Ciebie i D. polecam natychmiastowo terapię. Zwłaszcza D. jej potrzebuje. Pozdrawiam.
-
Jeśli zrobiłby to ex cathedra-nie widzę przeszkódAle to chyba chodzi o to: sama nieomylność polega na tym, że Duch święty nie dopuści do tego, żeby papież popełnił taki błąd (np. taki jak ten podany w przykładzie). Gdybyśmy twierdzili że nieomylność oznacza że należy uznać czarne za białe, to byłby absurd. Tak samo nieomylność to nie prawo stanowienia o czymś (czyli papież nie może "zmienić" Boga, albo jakiegoś faktu publikując o tym dogmat), ale władza deklaratywna: czyli że nie może się pomylić gdy głosi jakąś naukę ex cathedra. A gwarancją na to że się nie pomyli ma byc pomoc Ducha Świętego.
-
e tam czas... ja pójdę gdzieś o 4..
-
No też mi się tak wydaje że Arasha jeszcze zmieni zdanie.
-
tzn ter namawia Cie zebys czekał ? bittersweet, nawet nie próbuje, bo zna moją reakcję na takie (nawet drobne) sugestie Ale ona sie chyba przede wszystkim boi żebym sobie od czekania czegoś nie zrobił i stąd zamieszanie i ciągle powracający temat.
-
Nie powinienem może tego tu pisać ze względów bezpieczeństwa ale niech będzie. Mnie ten wątek dziwi a nawet przeraża. Wybacz Arasha. Nie rozumiem. Seks ma być przyjemny a tu widzę kolejne strony o tym jaki to jest do niczego. Choć z drugiej strony sam bym chciał czasem poddać się chemicznej kastracji, bo mam chwilami dość. Ja to bym chciał seksu a nie mogę, więc może łatwiej głosić takie poglądy i przez to się nie popada w depresję. Kiedyś miałem poglądy identyczne do Victorius17, ale w końcu zrozumiałem że nie tędy droga. że coś w ten sposób stracę. I tak nie pomogło. Tylko teraz nie mam argumentów za czekaniem. I to jeszcze bardziej wkurwia. Tak że się zdarzają nawet konflikty w tym temacie na terapii.
-
mnie psycholog powiedziała że nie wolno nikogo usunąć, nawet zaburzonego pacjenta który jest agresywny. a wrzeszczenie na pacjenta to jakaś kompletna paranoja, zaprzeczenie sensu samej terapii. nie wracaj nigdy więcej do tego pseudo-psychologa. nie miej wyrzutów sumienia. i tak Cię okradał biorąc pieniądze po każdej sesji i wykonując taką fuszerkę. ;/
-
Teizm najlepszym gwarantem kręgosłupa moralnego?
inbvo odpowiedział(a) na jetodik temat w Socjologia
na koniec jeszcze Augustyn poprawiał swoje błędy. Ponoć jego doświadczenie nie miało do końca charakteru "badań" (badania oczywiście prowadził, ale już później), ale jakiegoś "daru z góry". Podobno się nawrócił w jednym momencie. -
Ale na koniec zawsze dostaje się po ryju. Ważna kwestia.Ale jest chyba taki moment kiedy ktoś wylewa takie morze agresji, że musi sobie zdawać sprawę że kogoś krzywdzi. Ponosi. Ale obym ja więcej jej nie poniósł Bo takie osoby fascynują, wyróżniają się, budzą zainteresowanie. To ich pozytywna cecha.
-
Postaram się wyjaśnić o co mi chodzi.Kiedy kogoś kochamy, nie wyszukujemy w nim na siłę wad i problemów. Tymczasem ja się spotkałem z przypadkiem, że byłem mierzony, ważony, oglądany xDD pod kątem przydatności. Z powodów naprawdę małych wybuchała awantura - nieraz stoisz pod ścianą i nie pozostaje nic, tylko płakać. Tak, płakałem. Raz. A przekraczanie granic to inna sprawa. Chodzi o ingerencję w zasady, sposób myslenia, egzystencji danej jednostki. Osobnik toksyczny (czy to męzczyzna czy kobieta) będzie stopniowo wbijał szpilki w dane miejsce, drażnił, denerwował. A przy tym stawiał na piedestale i adorował. Nawet się nie zorientujesz, kiedy robisz to co ci druga strona każe. Myslę że to jest wynik jakichś schematów wyniesionych z dzieciństwa. Komuś stopniowo przekraczano te granice, więc stosuje te metody na innych. Np. toksyczny rodzic ciągle posuwał się coraz dalej w niszczeniu kogoś i potem taka osoba jest zaznajomiona z wszystkimi procedurami łamania człowieka. Często robi to nieświadomie.
-
inbvo dlaczego na początku znajomości się podporządkowujesz? Ktoś może sądzić, że Cię zna, a tu się okazuje, że udawałeś kogoś innego i nagle potrzebujesz więcej wolności, czym burzysz dotychczasową strukturę relacji... ja bym to nazwał praniem mózgu. Nawet sobie nie zdajesz sprawy, kiedy jesteś zdominowany/ zdominowana.A osoby toksyczne mają opanowane wybitnie techniki manipulacji. To polega na przekraczaniu granic. Zrozumiałem już teorię tego. Toksyczny człowiek najpierw Ci coś narzuca, a potem stawia Cię na piedestał, wychwala, stwarza dobrą atmosferę i...nawet nie wiesz kiedy wykonujesz polecenia bez szemrania. Klasyczna technika manipulacji. Bombardowany miłością jest zawsze posłuszny. A gdy w końcu się zorientujesz w czym tkwisz (ewentualnie toksyczna osoba Ci wywinie jakąś krzywdzącą akcję) i spróbujesz się zbuntować, to zaczyna się brutalny seans nienawiści, upokorzeń, prowokowania sytuacji z których nie da się wyjść, głeboko wyniszczających, a nawet obiektywnie niebezpiecznych (jak np. doprowadzenie do bójki). Nie będę tu na forum tłumaczył tego na przykładach. Jeśli tego nie rozumiesz, to dobrze, bo nie miałaś z tym do czynienia. I nie musiałaś tego znosić i przez to przechodzić.
-
Żeby nie było o facetach borderach mówię to samo. Znam oczywiście podział na acting out i acting in. Miałem do czyniania z przedstawicielką jednej i drugiej grupy. Z doświadczenia wiem że acting in na dłużej szkodzi...jego działanie jest bardziej...nie chcę używać takich słów...gdyż te osoby zazwyczaj robią to co im nakazuje nieświadomość ale nasuwa mi się tylko słowo podstępne. (możemy uznać że ich zaburzenie jest podstepne - nie te osoby.) Borderka typu acting in wyjałowiła mnie emocjonalnie. Tego typu osoby są miłe, czułe, dopóki tańczysz jak Ci zagrają. Gdy zaczynasz się domagać swoich praw, dochodzi do czegoś strasznego. Jeśli zaś chodzi o typ acting out (choc moja terapeutka twierdziła, ze z opisu wynika nie tylko border, ale "rys psychopatyczny") to były to 3 miesiące seansów nienawiści. W sumie nic specjalnego, ale ten czas pod ostrzałem...potem jakieś 3 miesiące dochodziłem do siebie. Żeby wrócić do normalnego myslenia o świecie...a wyzbyć się tego co musiałem robić pod przymusem, żeby jej nie wkurwic. Takie życie to jak spacer po polu minowym. Ciągłe spacer pod ostrzałem. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Skłonność do agresji to jedno. Ale czy te osoby nie są w stanie tak po ludzku zobaczyć jak komuś dopierdalają? Że to jest złe co robią? To nie są ludzie niepoczytalni. Mówię o borderach obojga płci. Mają skłonnośc do agresywnego reagowania, ale wiedzą co robią.
-
a ja myślę że wielu ateistów tłumi wyrzuty sumienia. Rezygnacja z wiary zawsze je powoduje. Porzucenie wiary jest zawsze jakimś porzuceniem części "rodzicielskiej" w nieświadomości. A w wierze katolickiej (rozumianej nakazowo-zakazowo) jest sporo miejsca na lęk i przymus. I tak się potem obrywa wierzącym od niewierzących, tlumione wyrzuty, nienawiść do dawnego (wierzącego) siebie. Mechanizmy przeniesień itp. Może byc nawet tak, że niewierzący wchodzi w rolęswoich rodziców, wytykając obłudę u wierzących (którzy reprezentują dziecko - dawnego siebie). No ale mamy płonące tęcze... wyzwiska i rodziny radia maryja ;d O Chrystusie zapomniano ;d
-
kotek em, spoko -- 27 lis 2014, 22:48 -- Jasne, ale trzeba się liczyć z tym, że część osób będzie takim facetem jeszcze bardziej gardziła, a nie współczuła mu nieee.....to nie jest tak... (pozdrawiam wiedzących o co chodzi ) pijacy to nieraz najszczęsliwsza grupa ludzi...alkohol stłumi smutki i daje jakos żyć...jakoś.
-
kotek em, inaczej "takie co byłyby zdolnie do odczuwania takiego kompleksu"
-
inbvo, powiedzieć zawsze można, ale niektórzy postrzegają takie kobiety jako "kury domowe", a co więcej część takich kobiet ma kompleksy z tym związane. niektóre kobiety mają kompleks kury domowej, to jest jasne. Nie umniejszam tego. Wręcz wolę takie co miałyby ten kompleks. Ale i tak w razie czego łatwiej jest w opinii innych "kurze domowej" niż facetowi którego żona utrzymuje.
-
bo to prawda..jezeli nie nie ciesza sukcesy partnera to znaczy ze nie jestesmy gotowi na zwiazek. W zwiazku nie ma rywalizacj bo partner to nie konkurencja. W normalnym zwiazku podziwia sie partnera za rzeczy w ktorych jest dobry. Fantastycznie jest sie uczyc nowych rzeczy od kochanej osoby, Dotyczy to obu plci nie tylko nie jesteśmy gotowi na związek, ale nie jesteśmy gotowi do...życia. Bardzo niewiele ludzi nie da się złamac. Wyobraźmy sobie sytuację że kobieta ma wyższe wykształcenie, pracuje i zarabia dużo kasy a facet siedzi w domu, jest bezrobotny. Nawet jeśli on sam nie da się złamać, prędzej czy później gdzieś przy alkoholu, kątem oka czy ucha xd usłyszy "nieudacznik". Nie "masz wspaniałą kobietę", ale TY JESTEŚ NIEUDACZNIKIEM. Wielu z Was zmaga się lub zmagało z depresją, a wyzwiska z którymi sam się zgadzasz to najprostsza droga...nawet na cmentarz z przyśpieszonym terminem (zgadnijcie jaką metodą :/) Ale kobieta zawsze może powiedzieć "ja się zajmuję domem", "mam wspaniałego męża który na mnie pracuje". Facet może się tylko rozpić żeby go bardziej żałowali niż nim gardzili. I to jest to "męskie ego".
-
ego, a uważasz że kobiety nie mają swojej dumy?
-
mnie się raczej z kobieta kojarzyło. ;p
-
opowiadać wciąż o swoich byłych i porównywać do nich