Skocz do zawartości
Nerwica.com

one-half

Użytkownik
  • Postów

    421
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez one-half

  1. QueenForever, dzięki za odpowiedź Fakt, dawka wysoka. Ten pierwszy lekarz kazał mi nawet brać nawet 400 mg/doba (a to, jak pisze w ulotce, dawka początkowa dla ostrych stanów psychotycznych), na szczęście ten drugi kazał mi brać mniej. Echhh, ci pigularze, ręce opadają
  2. Nie ma czegoś takiego jak "niedobór litu" (zakładając, że jeszcze nie leczysz się litem). Lit nie jest pierwiastkiem, który powinien występować w zdrowym ludzkim organizmie, bo po prostu nie jest człowiekowi do niczego potrzebny. Wręcz przeciwnie - lit to toksyna, jej zbyt wysokie stężenie może sprawić, że zapadniesz w śpiączkę, uszkodzisz sobie niektóre organy, ewentualnie przejedziesz się na tamten świat. Ale to już wszystko na pewno wiesz, skoro interesujesz się kuracją litem, więc nie będę Ci truł. Szukasz opinii ludzi, którzy zażywają lit? Cierpisz na ChAD, czy na depresję (choć praktyka wspomagania leczenia depresji litem należy chyba do rzadkich przypadków w Polsce, tak mi się przynajmniej wydaje)? Ja jestem dwubiegunowy, biorę lit od prawie 3 lat. Moja choroba ma nieco nietypowy przebieg, bo w zasadzie przez cały czas borykam się z depresją. I choć lit, mimo, że jest przede wszystkim przeciwmaniakalny, oddziałowuje także na depresję, to szczerze powiedziawszy nie odczułem szczególnie jego dobroczynnego działania w tym zakresie. Mimo wszystko nie odstawiam litu, bo jak mi wytłumaczyli lekarze, lit jest lekiem, który działa niejako na backstage'u, w bardzo długofalowej, często wieloletniej perspektywie (a usłyszałem to od każdego lekarza, u którego się leczyłem, także to sprawdzona informacja; zresztą naukowe badania dotyczące skuteczności litu obejmują rozpiętość np. 12-tu, czy nawet 30-tu lat). W ChAD lit "spłaszcza" sinusoidę choroby bardzo często dopiero na przestrzeni lat, choć oczywiście istnieje masa przypadków, kiedy lit zaczął działać bardzo szybko, już na przestrzeni kilku tygodni. Z drugiej strony, osobiście znam ludzi, którzy odczuli wyraźne działanie litu dopiero po 3-4 latach leczenia. Piszę to nie po to, żeby Cię zrażać do litu, chciałbym Ci raczej uświadomić, że lit jest lekiem diametralnie innym niż np. neuroleptyki, czy antydepresanty, w przypadku których, jeśli po kilku tygodniach leczenia nie ma poprawy, lek idzie w odstawkę. Jeśli oczekujesz szybkiej poprawy, możesz łatwo się rozczarować (choć oczywiście życzę Ci, aby w Twoim przypadku lit zadziałał skutecznie i błyskawicznie). Warto zastanowić się nad tą kwestią, zanim rozpocznie się kurację litem. Często zresztą, w razie mało widocznej poprawy po licie, warto dobrać sobie coś do niego - w moim przypadku lit jest jednym z trzech leków, które przyjmuję. Co do skutków ubocznych - lit, jako - nie ukrywajmy - toksyna, jest często demonizowany pod tym względem. Co tu dużo mówić: ludzie się go po prostu boją. Zupełnie niepotrzebnie. Ja, choć leczę się litem już prawie trzy lata, nie odczuwam - i nigdy nie odczułem - jakichkolwiek skutków ubocznych (w przeciwieństwie do np. takiej Depakine, po której wyszły mi włosy i przytyłem 30 kg). Utrzymywanie właściwego stężenia litu w osoczu także nie jest jakimś szczególnie uciążliwym problemem. Zakres terapeutyczny wynosi w tym względzie 0,4-1,2 mmol/l (powyżej 1,2 mmol/l może dojść do zatrucia). Ja, choć przyjmuje dość dużą dawkę litu (1 g/doba - maksymalna dawka wynosi 1,25 g/doba), nigdy nie przekroczyłem stężenia 0,9 mmol/l. Częste badania krwi wykonujesz jedynie na początku kuracji, później, gdy organizm przyzwyczai się do substancji, możesz je wykonywać raz na miesiąc, czy nawet rzadziej. Istnieją oczywiście, nazwijmy to, zasady bezpieczeństwa: trzeba dziennie wypijać przynajmniej 2,5-3 l płynów, dbać o właściwą podaż soli (żeby woda nie "uciekała" z organizmu), pić więcej wody w ciepłe dni (gdy się bardziej odwadniasz), ale po pewnym czasie wchodzi Ci to w krew i w najmniejszym stopniu nie przeszkadza Ci to w codziennym życiu.
  3. Jak myślicie, po jakim czasie nie warto już czekać, aż Solian się "załączy"? Biorę 300 mg/dobę od równo trzech tygodni (na depresję) i nic. Lekarz, który mi przepisał lek powiedział, że jeśli Solian będzie miał działać, to nastąpi to w ciągu pierwszych dwóch tygodni leczenia. Inny lekarz, do którego niedawno poszedłem na konsultację powiedział, że Solian to bardzo dobry lek (ponoć bardzo sprawnie leczą nim pacjentów na Sobieskiego), i że trzeba dać mu przynajmniej cztery tygodnie czasu. Cztery tygodnie (z hakiem) tak czy inaczej mu dam, bo do mojej następnej wizyty zostały mi jeszcze 2 tygodnie. Chodzi mi o to, czy warto czekać powyżej tego miesiąca? Jakie są w tym względzie Wasze opinie? Nie chce mi się tracić czasu na kolejny lek, który, jak wszystko na to wskazuje, okazał się niewypałem
  4. Depakine Chrono to zbrodnia na ludzkości, genocyd w najczystszej postaci. Szprycowałem się nią ok. dwa lata (przez długi czas w zaporowej dawce 2000 mg/dobę). Właściwości normotymiczne praktycznie żadne, jedyne odczuwalne skutki "leczenia" Depakine to niestety tylko skutki uboczne, i to dość poważne. Primo: szybki przyrost masy ciała - w moim przypadku było to 30 kg (!) w mniej niż pół roku. Tyje się, ponieważ Depakine zatrzymuje wodę w organizmie - nie można zrzucić praktycznie ani kilograma, nawet pomimo katorżniczych diet i wysiłku fizycznego. Dopiero jak odstawiłem to *****, to momentalnie schudłem - 25 kg w trzy miesiące (bez specjalnych diet itd., w dużej mierze po prostu zeszła ze mnie woda, którą zatrzymywała Depakine). Secundo: wypadanie włosów (sporo mi ich wyszło). Generalnie stanowczo odradzam. Zastanówcie się przynajmniej dwa razy, jeśli będziecie chcieli to brać. Leczenie leczeniem, ale szanujcie swój organizm - jego wszystkie układy, gospodarkę wodną, hormonalną. Bo Depakine może w tym względzie ostro namieszać. Z klasycznych normotymików już chyba o niebo lepszy jest lit, pomimo tego, że wiele osób się go obawia, bezzasadnie zresztą. Polecam także lamotryginę. O karbamazepinach i innych wynalazkach zdania wyrobionego nie mam, ale na pewno wszystko jest lepsze niż Depakina. Krótka piłka: jeśli lekarz przepisał Wam Depakine, spytajcie się go przy następnej wizycie, za co tak bardzo Was nienawidzi... Depakine Chrono? Hmmm...
×