
Gunia76
Użytkownik-
Postów
1 012 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Gunia76
-
Myślę że jak się jest świadomym na co tak naprawdę się złościmy, albo dlaczego, to łatwiej nam zapanować nad złością. Ja odkąd uzmysłowiłam sobie, że drę się niemiłosiernie na dzieci tylko dlatego, że nikt mnie nie nauczył inaczej wyrażać złości, bo matka jak była zła darła się na mnie i powielam jej zachowanie, coraz częściej potrafię się opanować.
-
A mi tydzień minął praktycznie bez lękowo Bo dwa ataki w ciągu tygodnia, w stosunku do kilku dziennie to chyba pikuś No ale mieszkałam u siostry a nie w domu rodzinnym.Zobaczymy jaki będzie ten tydzień
-
Kurde już mam nerwa, bo M dopiero teraz mi powiedział, ze jutro jest na miejscu. A ja myślałam ze pojedzie znowu na cały tydzień.
-
Tak jakby... Tylko jeszcze nie wiem do kogo. Czy do rodziców ze do tego mnie ich kłótnie doprowadziły. Cz y do siebie ze nie słuchałam się dostatecznie uważnie i ze nie byłam zbyt czujna
-
Mi nie minął, im mam więcej na głowie tym jestem bardziej zorganizowana i czuję się szczęśliwsza.
-
O, ciekawe.. Polecam książkę ,,toksyczni rodzice,, warto przeczytać no i są tam różne ćwiczenia podane, ja na razie ich nie robiłam ale książkę przeczytałam
-
Moja diagnoza od psychiatry: ,, zaburzenia depresyjno- lękowe i adaptacyjne,, a od terapeuty: ,, Syndrom DDA i współuzależnienia.,,
-
Nikt z was nie rozumie osób które z tego wychodzą albo nie chcą do siebie dopuścić myśli że tak trzeba z tym walczyć, logicznym myśleniem i wiedzą + siłą i odwagą przed lękiem, to tylko lęk a zachowanie jest czasami nie adekwatne, dopuść do siebie myśl że to tylko uczucie a nie śmierć. Ja rozumiem, ja nigdy nie poddaję się lękowi. Np jak czuję że ogarnia mnie lęk prze wejściem do sklepu to i tak tam wchodzę, bo wiem że mi przejdzie. Miałam okres że bałam się prowadzić samochód, ale i tak nim jeździłam do pracy, w pracy miałam lęk przed siedzeniem w małym zamkniętym pokoju, ale otwiera łam okno i siedziałam. Obecnie nie mam lęku przed wejściem do sklepu, przed jazdą autem, coraz rzadziej mam klaustrofobię.
-
Najdziwniejsze,że przed wyjazdami m w delegacje zostawała wszędzie i ze wszystkimi a teraz nigdzie nie zostanie bez płaczu. Jak już pojadę to się uspokaja i nie płacze ale jest apatyczna. Z dziadkiem to samo. muszę po wakacjach iść z nią do psychologa
-
Może nie wstyd dla normalnego człowieka, ja np wstydzę się wyrażania złości.Chociaż paradoksalnie dziecku jak było małe zakupiłam worek bokserski z rękawicami i kazałam walić w ten worek jak będzie złe, sama natomiast się wstydziłam
-
Ma 3 latka. Dzisiaj jak wychodziła do pracy to tak się płaczem zaniosła że mi zemdlała na moment. Nie wiem czemu się boi, nikt jej krzywdy nie robi przecież. Po prostu tak silnie przeżywa rozstania, ma to pomnie
-
A mnie się wydaje że psychiatra nie ma racji. Różnica między psychologiem a psychoterapeutą polega na tym, że psycholog głównie słucha ci ci leży na sercu, no i radzi .Natomiast psychoterapeuta leczy twoje lęki i traumy, nie udziela rad, ale nakierowuje Cie na samodzielne myślenie i wyciąganie wniosków.
-
Rozmawiałam z psycholog dziecięcym o tym i powiedziała, ze mała nie czuje się bezpiecznie kiedy tato wyjeżdża.Inbboi się ze ja też wyjadę i nie wrócę.
-
Codziennie zostawiam córcię rano z moją siostrą a ona tak strasznie płacze aż się zanosi i cała trzęsie... mam wyrzuty sumienia ze narażam ją na taki stres, ona tym płaczem jakby mówiła dlaczego mnie nie kochasz, dlaczego mnie zostawiasz.... odkąd m jeździ w delegację mała ma problemy z zostaniem z kimkolwiek innym niż ja, m. i dziadek...
-
Nieraz nawet cała ściana certyfikatów i dyplomów nie zrobi z terapeuty dobrego terapeuty
-
Od poniedziałku jestem w swoim żywiole W pracy na reszcie jest co robić, bo 2 koleżanki poszły na urlop i je zastępuję. I powiem szczerze ze się wyrabiam hehe... przydaje się pracoholizm i planowanie DDA
-
Ja też często ,,spadałam,, pod czas snu, i budziłam się np z płaczem, chociaż nie pamiętałam co mi się śniło, teraz rzadziej
-
Ja teraz siedzę u siostry i też dostaję dejawiu . Wczoraj sprzątałam z siostrzenicą jej pokój tak generalnie, a siostra zamiast ją motywować i chwalić to stała i jej tylko dogryzała... A mi było smutno i czułam że już byłam w takiej sytuacji i to nie raz... Czyli mamusia musiała być taka sama....
-
A czemu miałabyś się zabijać?? Przecież życie jest piękne mimo naszych demonów. My kochamy życie, to nasze demony go nie kochają.Ja jak miałam mega lęki np jak jechałam do pracy samochodem to może to śmieszne ale gadałam ze swoim lękiem, jakby był odrębną istotą. Gadałam mu:,, no i czego się boisz debilu, samochodem jeździć się boisz? śmieszny jesteś, przecież to nic strasznego, ja się nie boję i będę jeździć a ty jak nie chcesz to możesz wysiąść.. i takie tam głupoty, ale po tygodniu codziennych konwersacji lęk chyba jednak wysiadł bo mi przeszło Spróbuj Jak ci źle w domu to pomyśl gdzie ci akurat będzie dobrze: może w lesie, może nad wodą, rusz się i tam idź. Jak będziesz tylko siedzieć to te demony nad Tobą panują, a to Ty jesteś ich Panią i Ciebie powinny słuchać.
-
Wiesz, to niesamowite, ale jak szłam na terapię to nie pamiętałam kompletnie nic z dzieciństwa do 12-14 roku życia. Aż tu teraz okazuje się że mi pamięć wraca Na razie tych dobrych wydarzeń, ale to dobrze bo przynajmniej się nie zniechęcam... kilka przykrych wspomnień też się pojawiło, mam nadzieję że będzie tego więcej
-
Ogólnie ja żyję w bałaganie hehe, ale ten bałagan nie jest widoczny na zewnątrz. Bo jakbyś wszedł do mnie do domu, to względny porządek byś zobaczył, ale otwórz szafę np i uważaj, żeby ci coś na głowę nie spadło...taka kolejna maska... Jak ja: na wierzchu poukładana a w środku chaos...
-
Moi znajomi też są zdziwieni że jakaś taka inna jestem, nie mam ochoty np na spotkania towarzyskie, zwłaszcza zakrapiane alkoholem mocniejszym. Jeszcze piwa się napiję. Nie mam o czym rozmawiać z wieloletnimi znajomymi.. Cieszę się że chodzę na terapię i uczę się mówić osobie, ale nie potrafię o sobie mówić moim znajomym, zresztą oni przyzwyczajeni że to ja im zawsze służę pomocą i radą a nie oni mi... Boję się iść na terapię grupową, bo tak jak ty twierdzę że inni mieli gorzej, więc moje problemy to pikuś, jakieś tam urojenia znerwicowanej idiotki i nie warto ich wywlekać przed zgromadzeniem...ale idę, dlaczego? z ciekawości, no i mam oparcie w terapeucie, bo to właśnie on będzie tą grupę prowadził.
-
Też nie dobrze, bo zamykasz się we własnym świecie w którym czujesz się bezpiecznie. A co ze światem zewnętrznym?
-
To jest zakodowane w nas. Jak np przez 18 lat matka ryje ci beret że np masz układać skarpetki kolorystycznie w szufladzie, a potem jesteś dorosły i w zasadzie nie musisz już układać kolorystycznie tych skarpet ale masz to już tak zakodowane, że dalej to robisz, bo wydaje ci się to normalne.
-
Wracając do tematu: ja najpierw stwierdziłam, że kompletnie nie czuję żalu o nic co było w moim dzieciństwie, ale po dłuższym zastanowieniu się to jednak zmieniłam zdanie. Największy żal mam do mamy, że umarła jak najbardziej jej potrzebowałam, że Nie przekazała mi co znaczy być dorosłym, że ciągle pojawiała się i znikała w moim życiu, ciągle mam żal że jej nie ma, a powinna być, jestem też na nią zła o to że umarła, mam żal do Boga też że ją zabral do siebie i dlaczego to zrobił skoro taka wierząca i praktykująca była... od jej śmierci chodzę do kościoła jak muszę